Jak tam minęły Wam Święta? Spędziłam je głównie w towarzystwie mojego chłopaka, który zaskoczył mnie prezentami, a było ich kilka. Oprócz białego misia i zestawu kosmetyków, który będę niedługo recenzować, otrzymałam również koszulkę. Myślę, że nie pogardziłby nią żaden fan The Flash (możecie zobaczyć ją na moim Instagramie). Kto zna serial lub komiks o Barrym Allenie to wie o czym mowa. Tak na marginesie to najlepszy serial jaki oglądałam w tym roku.
W końcu nadszedł ten dzień. Myślę, że każdy z nas czekał na ten czas, na czas Świąt Bożego Narodzenia. To też pierwszy świąteczny wpis na tym blogu, który za niespełna kilka dni będzie obchodził rok istnienia. W składaniu życzeń nigdy nie byłam dobra, ale...
Z tej okazji pragnę wszystkim czytelnikom złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia, żeby były pełne miłości i radości, spędzone w gronie najbliższych. Aby był to czas wytchnienia od codziennego pędu. Wesołych Świąt!
Merry Christmas!
Świąteczne zakupy to zmora wielu z nas. Jedni je kochają inni wręcz nienawidzą. Stanie w kolejkach po śledzie czy karpia, przepełnione galerie handlowe, tłumy ludzi na ulicy, lista zakupów sięgająca aż do stóp i walka o ostatnie sztuki kosmetycznych zestawów za 19,99 zł. Skoro już trzeba wyjść z domu do "tej dżungli" i zrobić zakupy to nie warto iść samej. Bo od czego jest mężczyzna? Tak jak poprzednio redagując post Moda damska widziana okiem mężczyzny, tak i tym razem mój chłopak zredagował krótki tekst o świątecznych zakupach. Zapraszam do przeczytania jak wyglądają świąteczne zakupy oczami faceta (oczywiście z przymrużeniem oka).
Zdjęcie: G-H.org ‖ Spodnie: TheHut ‖ Sweter: Mohito ‖ Buty: Eobuwie ‖ Okulary: Sinsay
Simple looks lub zwane też zwyklakami, to proste stylizacje na co dzień, na uczelnię bądź zakupy. Taki właśnie jest pierwszy look w stylu Gigi Hadid. Zapewne kojarzycie jej nazwisko, które ostatni czasy jest na językach całej modowej branży. Jej twarz widnieje na pierwszych stronach gazet a sesje zdobią ich zawartość. A w czasie wolnym możemy zobaczyć ją właśnie w takim zwyklaku. Zapewne każda z nas ma w szafie szary sweter, podobnie jak ciemne dżinsy. I o to już pół stylizacja skomponowane w dwie minuty. Całości charakteru dodadzą zamszowe muszkieterki, które są niezwykle modne w sezonie zimowym.
Pogoda ostatnio nas nie rozpieszcza. A to deszcz, a to wiatr i znowu deszcz, a słoneczka jak na lekarstwo. Typowo jesienna pogoda, której bardzo nie lubię. Takie dni sprawiają, że nie mam na nic ochoty. Jedyną rzeczą, którą chciałabym zrobić to pozostać w łóżku przykryta ciepłym kocykiem, oglądając zaległe seriale. Niestety nie ma tak dobrze kiedy trzeba przygotować się do zaliczenia pisemnego. Jednak, aby odpocząć sobie wieczorem w przyjemnej atmosferze zakupiłam swieczkę zapachową Aril w Biedronce.
W ubiegły piątek w dość spontaniczny sposób zdecydowałam się na zakup dwóch par butów w sklepie internetowym czasnabuty.pl. Zazwyczaj stronię od zakupów obuwia przez internet, głównie ze względu na problemy z doborem rozmiaru (często sugerowana długość wkładki różni się z rzeczywistą). Dodatkowe -20% i darmowa dostawa Pocztą Polską na Mikołajki zaważyło na decyzji. W tym poście chciałabym podzielić się z Wami moją opinią na temat sklepu i przesyłki.
Cześć! Już na wstępie chciałabym podziękować Wam, że jesteście ze mną, czytacie i komentujecie wpisy. Ostatnio moja aktywność w blogosferze zmalała przez natłok pracy. Kto pisał pracę licencjacką to wie o czym mówię. Chce się z nią uwinąć dość szybko, aby w ciągu drugiego semestru mieć mniej pracy. Dziś czeka mnie trochę nauki i innych obowiązków, dlatego dziś jest krótki wpis.
Sezon świąteczny ruszył pełną parą. Barwne witryny sklepowe przyciągają naszą uwagę. Niemal z otwartą buzią przyglądamy się udekorowanym choinkom, kolorowym bombeczkom, obrusom w śnieżynki oraz sweterkom w renifery, a od migających lampek kręci nam się w głowie. Patrząc na dużą choinkę oczyma wyobraźni widzimy ją już w naszym salonie udekorowaną w brokatowe czerwone oraz złote bombki, wieczorem leżymy pod tym pięknym kocem w bałwanki za jedyne 99,99 zł, pijąc gorącą czekoladę w kubku, z którego uśmiecha się do nas Święty Mikołaj i nie szkodzi, że mamy takich już 10. Na sam widok TYCH wszystkich rzeczy pragniemy, aby czas przyspieszył i już jutro były upragnione Święta. Jednak co zrobić, aby w tym czasie nie zwariować, a nasz portfel nad tym zbytnio nie ucierpiał?
Mikołajki już niespełna za tydzień, a Święta za miesiąc. Czy wiecie co kupić ukochanej osobie, przyjaciółce albo rodzicom? Jeśli nie to dobrze trafiłeś/łaś, gdyż mam dla Ciebie kilka pomysłów. Stworzyłam listę 29 przykładowych prezentów za mniej niż 100 zł, które z łatwością możecie kupić w sklepie, albo zrobić samemu.
Cześć! Jak dobrze pamiętacie jakiś czas temu zaprezentowałam Wam łupy z Rossmanna, w których znalazły się głównie lakiery do paznokci. Od razu postanowiłam je przetestować, ale dopiero teraz znalazłam czas, aby podzielić się przemyśleniami. Jeśli jesteście ciekawi jak prezentowały się ów lakiery to zapraszam do dalszego czytania.
Rossmannowe promocje już za nami. Na szczęście! Myślę, że gdyby trwały dłużej, mój portfel ucierpiałby na tym jeszcze bardziej. Starałam się nie przesadzać z zakupami sięgając wyłącznie po niezbędniki. Jako, że z łatwością nabyłam cienie do powiek i eyeliner w pisaku, tak z dostępnością korektora miałam ogromne problemy. Szukałam go bezowocnie w kilku sklepach. Ostatecznie zamówiłam go przez internet. Szybka dostawa i brak stania w kolejce do kasy.
Cześć kochani. Ostatnio trochę zaniedbałam bloga, co trochę mnie zmartwiło. Głównie było spowodowane to przez przygotowania planu pracy licencjackiej oraz domowymi obowiązkami. Myślę, że pewnego rodzaju niechęć też się do tego przyczyniła. Jednak wątkiem przewodnim tego wpisu nie będzie moje marudzenie, ale dalsza część sesji zdjęciowej, którą po raz pierwszy prezentowałam Wam w październiku.
Jak co dzień spoglądasz na kalendarz i zamierasz. Co widzisz? Napis głoszący, że dziś piątek 13. Zaczynasz się pocić a ze strachu zaschło ci w gardle? To niewątpliwie pierwsze oznaki, że cierpisz na paraskewidekatriafobia, czyli nic innego jak na strach przed piątkiem 13. Ale czy faktycznie jest czego się bać?
Według statystyk ok 10% Polaków regularnie kupuje i czyta książki. I tutaj mogę otwarcie przyznać, że jestem dumna, iż należę do tego odsetka ludzi. Odkąd zaczęłam studia, zauważyłam, że coraz więcej ludzi podróżuje z książką. Myślę więc, że statystyki ulegają poprawie, chociaż to co najbardziej mnie denerwuje to ceny książek. Najczęściej nowa książka kosztuje ok 40 zł, używana z antykwariatu od 10-25 zł.
Zapewne każda z Was słyszała o promocji w Rossmannie -49% na szminki, błyszczyki i lakiery. Otóż, znów pokusiłam się na zakupy. Tym razem postawiłam na lakiery. Jako ogromna miłośniczka szminek zapragnęłam nowej szminki. Miałam ogromny dylemat czy oprócz tej z Astora, kupić jeszcze inną ( mam 4 z Rimmela). Oczywiście chęć zakupu była ogromna, jednak nie potrafiłam wybrać koloru, którego jeszcze nie mam (w grę nie wchodziły kolory jaśniejsze/ciemniejsze o jeden czy dwa tony) Ostatecznie mój portfel zaoszczędził jakieś 15 zł. Co zapewne przeznaczę na tusz albo bronzer.
Cześć! Niedawno Galeria Łódzka straszyła śnieżynkami, a ja cieszyłam się słonecznymi, jesiennymi popołudniami. Choć jesień nie jest moją ulubioną porą roku, bo poranki są zimne, a dzień krótki, to mimo wszystko kolorowe liście cieszą oko. Uwielbiam wtedy zakładać szaliki i sweterki. A zdjęcia mają w sobie ten klimat. Jednak jesień ma też swoją ponurą stronę, która powoduje, że częściej się smucimy, albo nie mamy na nic ochoty. Sposobów na jesień jest mnóstwo. A oto moje ulubione.
Święta tuż tuż... Jak to, to już? 31 października spacerując wraz z chłopakiem jedną z łódzkich ulic, naszą uwagę przykuła świąteczna dekoracja Galerii Łódzkiej. Po prostu nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Śnieżynki to niewątpliwie symbol zimy i zbliżających się Świąt. Ale czy to najlepsza pora, aby straszyć nas zimą? Przecież mamy jesień, początek listopada.
W zeszłym tygodniu miałam okazję wziąć udział w sesji fotograficznej i poczuć się jak w Top Model. No prawie. Było profesjonalne oświetlenie, sala no i mój fotograf. Oczywiście żadna ze mnie modelka, ale dlaczego nie spróbować. Sesja miała charakter fotografii fashion. W rezultacie powstały trzy proste stylizacje, a dzisiaj pokażę Wam jedną z nich.
Carrie do porannej herbaty? Czemu nie. Tak spędzałam wolne poranki. Do powieści Kinga podchodziłam kilkukrotnie. Zazwyczaj kończyłam czytanie w połowie, gdy zbliżał się termin zwrotu książki do biblioteki. Do największej porażki mogłabym zaliczyć Łowcę snów, gdyż po prostu pogubiłam się w tej książce. Podpalaczka była nieco ciekawsza, jednak nie zdążyłam dokończyć jej w terminie. Zaciekawiona filmem postanowiłam dać szansę kolejnej książce.
Cześć! Dzisiejszy post pojawił się wyjątkowo późno. Do domu wróciłam dwie godziny temu i jestem wyczerpana. Co robiłam? Wyjaśnienie znajdziecie na końcu wpisu... W ostatnim czasie zaopatrzyłam się w kilka nowości kosmetycznych. Myślę, że większość z tych kosmetyków znacie, być może nawet używacie.
Cześć moi drodzy. Dzisiaj postanowiłam odwiedzić fryzjera. Niestety wyprawy do fryzjera mają to do siebie, że stresują bardziej niż egzaminy. Jeśli idziemy z zamieram podcięcia końcówek, a mamy długie włosy to jeszcze pół biedy kiedy zamiast 2 cm, stracimy 5 cm, bo nadal będą długie. Gorzej kiedy chcemy totalnie zmienić uczesanie. Stres narasta z każdym opadającym kosmykiem. W duchu modlimy się, aby nie było za krótko. Pamiętam takie wizyty. Czasem marzyłam, aby uciec z fotela. A jak jest u Was?
Golden Rose: Matte Nail Lacquer nr 26 (Matowy lakier do paznokci)
Cześć! Dzisiaj przyszedł czas na post kosmetyczny, a mianowicie na recenzję lakieru do paznokci, który kupiłam dość dawno. Zaciekawiona matowym lakierem i pięknym kolorem różu postanowiłam go kupić. Jesteście ciekawi jak wypadł? Zapraszam do dalszej części wpisu.
Cześć kochani! Jesień zawitała do nas w pełni. Zdążyła powitać nas ciepłymi popołudniami jak i chłodniejszymi porankami, wiatrem i ciepłem. Przyszedł czas, aby z szafy wyciągnąć nieco cieplejsze okrycia, a szaliki i kubki z ciepłą kawą staną się obowiązkowym dodatkiem. Lubicie jesień?
Jak mija Wam kolejny tydzień? Mi strasznie szybko, dosłownie czas umyka mi między palcami. Dopiero w poniedziałek byłam na pierwszych wykładach w tym semestrze, a tu już środek tygodnia. Bez dobrej organizacji czasu, ciężko wykorzystać go w pełni. Dojazd do miasta, potem na uczelnię zajmuje sporo czasu, ale jak go wykorzystać? Nauka języka poprzez fiszki a może czytanie notatek z ostatnich lekcji? Jakie są Wasze sposoby?
Cześć! Jak Wam mija weekend? Mi strasznie szybko. Niestety to ma do siebie jesień. Dzień jest niebywale krótki. Ostatnio przedstawiłam ubrania, które udało mi się upolować w promocji. Teraz przedstawię Wam część drugą, tylko że z łupami kosmetycznymi. Skupiłam się na jesiennych niezbędnikach, które ochronią skórę twarzy przed niekorzystnym wiatrem, nawilżą ją i dodadzą koloru.
Nie sądziłam, że wrzesień minie tak szybko. Już za kilka dni, bo w poniedziałek udam się na uczelnie. Zapewne znów minie trochę czasu zanim przyzwyczaję się do rutyny. Nadszedł czas na podsumowanie moich wakacji.
Moje studenckie wakacje dobiegają końca. Niestety. Mam już plan zajęć na semestr zimowy i muszę przyznać, że mile mnie zaskoczył. Kilkugodzinne zajęcia będę miała jedynie w poniedziałki i we wtorki. Nie liczę tu zajęć w środy, gdyż w ten dzień przypadają seminaria. Plan wymarzony dla każdego studenta. Będę miała czas i na naukę i na bloga.
Na początku zapoznajemy się z tematem szybkiej mody. Czym jest fast fashion? Otóż fast fashion to nic innego jak szybka moda, podążanie za obecnie panującymi trendami. Sklepy wypuszczają na rynek szybkie, sezonowe kolekcje, które odpowiadają panującym trendom i oczekiwaniom konsumenta. Co za tym idzie? Za dużo ubrań, nie zawsze dobrej jakości, często mało oryginalne, wręcz kopie projektów z wybiegów. Na przeciw temu wychodzi slow fashion, czemu poświęcona jest książka Joanny.
Wrześniowa pogoda niestety nas nie rozpieszcza. Jednak mam nadzieję, ze już niedługo przywita nas złota polska jesień, która nie pogardzi słońca. Na szary i bury dzień jak dziś mam dla was propozycję trochę sportowego outfitu. Zdjęcia zostały wykonane podczas mojego pobytu w Gdyni. Standardowo wybrałam parkę, która towarzyszyła mi podczas wyjazdu. Szarą bluzę z kapturem zestawiłam z granatowymi rurkami.
Film z 2009 roku opowiadający losy Coco Chanel może nie jest najlepszą propozycją biograficzną, jednakże mi to nie przeszkadzało. Gabrielle Chanel udało się ukształtować ideę nowoczesnej kobiety, poprzez wynalezienie nowego rodzaju szyku. Nie boimy się powiedzieć, że zrewolucjonizowała damską modę, lansując ubrania o prostym kroju, a dzięki niej mała czarna to podstawa każdej kobiecej szafy. Obecnie marka Chanel to wyznacznik luksusu. Film jest pozbawiony kontrowersyjnych szczegółów z życia Coco, przez co wyszedł lekki melodramat. Coco została oczyszczona. Za to podobała mi się strona estetyczna. Film o kobiecie takiej jak Gabrielle Chanel pokazuje ludziom, że spełnienie własnych marzeń to tylko kwestia czasu, chęci i uporu. Osobiście uważam, że Coco swój sukces zawdzięcza trochę burzliwym związkom z zamożnymi mężczyznami oraz epoce, w której wystarczyło przełamać konwenanse.
Dzisiaj na blogu prezentuję pierwsze denko kosmetyczne. Dawno nie było żadnego postu kosmetycznego, dlatego myślę że najwyższa pora na jakiś. Przedstawię głównie kosmetyki do pielęgnacji włosów.
Choć już dawno wróciłam z Trójmiasta to nadal żyję wyjazdem, widokami i beztroskim życiem, gdy czas płynął wolniej, nie było internetu, a na Vivie co godzinę można było usłyszeć Policeman Evy Simons (niestety nie mój klimat). Świadomość, że za trzy tygodnie będzie trzeba wrócić na uczelnię i zająć się planowaniem pracy licencjackiej oraz siedzeniem,często na nudnych wykładach, zdecydowanie nie pomaga. Jednak życie nie jest usłane leniuchowaniem, jak u Żon Hollywood.
7 dni wakacji, 17 godzin w drodze, 69 km pokonanych pieszo, 830 km przejechanych, 90 200 kroków i bezcenne doświadczenia
Oto krótki bilans moich tygodniowych wakacji, które spędziłam razem z chłopakiem zwiedzając Trójmiasto. Była to moja pierwsza podróż do Gdyni, Sopotu i Gdańska. Przed wyjazdem prognozowano opady i niskie temperatury, jednak pogoda okazała się łaskawsza. Deszcz zaczął padać dopiero w przeddzień wyjazdu około 18.00.
Wyjazd po sezonie okazał się świetnym pomysłem. Plaża niemal pusta, na której z łatwością można było znaleźć sobie miejsce. Tańsze bilety wstępu i oczywiście mniej zatłoczone miasta, co bardzo mi sprzyjało. Zapraszam do krótkiej fotorelacji z wyjazdu. W sumie mamy ok. 800 zdjęć, ale na blogu umieszczę tylko kilka.
Cześć kochani. Dla niektórych to ostatnie dni wakacji, a dla mnie ich początek. Otóż za tydzień o tej porze będę spacerować sopocka plażą. Długo wyczekiwany, prawdziwy urlop od uczelni nareszcie nadejdzie. Będzie to mój pierwszy pobyt w Trójmieście. Choć do wyjazdu pozostało jeszcze kilka dni, to już nie potrafię skupić się na niczym innym.
Rok szkolny zaczynie się za niespełna dwa tygodnie (dla mnie dopiero w październiku). Czy wykorzystaliśmy czas wolny w pełni, tak jak chcieliśmy? To już indywidualna sprawa każdego z nas. Sięgając pamięcią do czasów gimnazjum czy szkoły średniej muszę przyznać, że ostatnie dwa tygodnie wakacji były najfajniejsze. Uwielbiałam kupować nowe zeszyty, ubrania a nawet książki.
Ostatnie dni przyniosły mi parę niespodziewanych wydarzeń, które niemile mnie rozczarowały. W niedzielę postanowiłam zaktualizować mojego Windowsa 8.1 do wersji Windows 10. Z początku wszystko poszło gładko, dopóki nie postanowiłam sprawdzić i zainstalować aktualizacji do 10. Po zainstalowaniu wszystko posypało się. Wystąpił błąd, który uniemożliwił ponowne włączenie komputera. W jednym momencie mogłam stracić wszystkie pliki, a co gorsze ważne dokumenty ze studiów. Po ponad 6 godzinnej męczarni udało się uruchomić komputer w trybie awaryjnym i przywrócić starą wersję systemu. Od teraz postanowiłam zapisywać ważne dokumenty na dysku online, bo nie wyobrażam sobie podobnej sytuacji, gdy będę pisać pracę licencjacką. Mieliście kiedyś podobną sytuację?
Cześć! Tak szczerze nie wiem od czego zacząć... Post przygotowywałam od kilku godzin (z przerwami). Długo myślałam o czym więcej tu napisać, ale moją głowę ogarnęła totalna pustka. Chyba każdy bloger doszedł do takiego momentu, gdy krew go zalewała czytając frazesy typu "super blog", "fajny wpis", "świetna stylizacja". Sądziłam, że jestem na to uodporniona, gdyż blogując 7 lat temu, dwa słowa (czytaj fajny wpis) rządziły wśród blogów typu fansite. Jednakże i moja cierpliwość dobiegła końca. Czasem lepsze są słowa uzasadnionej krytyki, niż puste, nic nie wnoszące sformułowania.
Papierowe miasta to ekranizacja bestsellerowej książki Johna Greena, na którą czekałam z wielkim zainteresowaniem. Widząc narastający szum wokół filmu (za granicą) postanowiłam przeczytać książkę, jeszcze przed obejrzeniem filmu. Papierowe miasta skończyłam dzień przed premierą w polskich kinach. Książka nie wzbudziła we mnie takiego zachwytu jak Gwiazd naszych wina, ale równie dobrze się ją czytało. Głównie skierowana jest do młodszych czytelników. Zwiastun wygadał zachęcająco, a poza tym podejrzewałam że i tak coś zmienią, aby fabuła była ciekawsza. Co do zmian miałam rację, ale one przerosły moje oczekiwania.
Francuski szyk! Zostań własną stylistką to poradnik autorstwa Frederique Veysset i Isabelle Thomas. Frédérique Veysset pracuje dla największych magazynów- Vanity Fair, Allure, Madame Figaro oraz prowadzi blog Fredisblog. Isabelle Thomas jest stylistką i dziennikarką, autorką
bloga Mode Personnel(le).
Poradnik podzielony jest na 14 rozdziałów. Przygodę z francuskim szykiem zaczynamy od zdefiniowania własnego stylu. Czy styl jest tak ważny? Oczywiście że tak, gdyż ubrania wyrażają naszą osobowość. Od razu na myśl nasuwa się przysłowie: Jak Cię widzą, tak Cię piszą.
Cześć kochani! Po trzech tygodniach praktyk nastały wakacje. Teraz, gdy przez całe długie godziny nie ograniczają mnie ściany pomieszczenia biurowego, mogę cieszyć się słońcem. Znów znajdę czas na ćwiczenie rysunku i na bloga.
W sobotę razem z chłopakiem wybraliśmy się na Papierowe miasta. Po seansie miałam mieszane uczucia, ale o tym więcej w najbliższym poście. Korzystając z pięknej pogody, przeznaczyliśmy trochę czasu na sesję zdjęciową. To, że lubię minimalizm i prostotę widać na każdym kroku. W sobotę było podobnie. Prostą różową spódniczkę połączyłam ze zwykłą czarną bluzeczką oraz jasnym sweterkiem, który szybko przestał być potrzebny. Swój debiut miały sandały, które zakupiłam na wyprzedaży w Reserved (prezentowałam je wcześniej na Instagramie). Nie spodziewałam się, że tak bardzo zmienią moją sylwetkę.Podążając za ideą powiedzenia Mniej znaczy więcej, zdecydowałam się na trzy turkusowe bransoletki.
Co sądzicie o tej prostej stylizacji?
![]() |
(źródło) |
MĘSKIM ZDANIEM
Kilka rzeczy w trendach, które powodują palpitację serca (w
tym negatywnym znaczeniu).
Słowem wstępu, ja jako przedstawiciel męskiego gatunku, mam swój punkt widzenia na to jak dziewczyny się ubierają. Jednakże mój punkt widzenia, nie zawsze pokrywa się z punktem widzenia dziewczyn. No bo jak ma się pokrywać, gdy płeć piękna ma 50 określeń na kolor różowy (albo szary) , gdy mężczyzna ma tylko trzy. Fajny, nie fajny, i "weź to zabierz mi sprzed oczu". Aczkolwiek mimo takich różnic, zostałem poproszony o stworzenie listy rzeczy, które kompletnie mnie się nie podobają, które bym zlikwidował, bądź zamknął w sejfie na wieki. To będzie moja lista przebojów trendowych potworków, jakie można spotkać na ulicy. Zaczynamy.
1. Buty na koturnach.
Projektant tych butów zapewnie naoglądał się National Geographic, bo szukał inspiracji wśród zwierzątek. I to tych dużych gabarytowo. Te buty wyglądają jakby były zrobione z odcisku stopy słonia.
2. Duże torby na ramię.
Dziewczyny z takimi torbami wyglądają jakby miały iść obrobić rezerwy złota z NBP. I nie zdziwiłbym się jakby zmieścił całe złoto włącznie ze skrytkami. Na dodatek w takiej torbie jest wszystko, i teraz uwaga. Myśleliście że poszukiwanie świętego Grala to wyzwanie? To odnajdźcie dzwoniący telefon.
3. "Barbie look"
Róż nie jest zły. Na przestrzeni historii to różowy kolor był zarezerwowany dla chłopców. Ale czasy się zmieniły i w tej chwili róż jest metaforą cukierkowatości, słodkości oraz uroku. Ale gdy jest go za dużo, to woła pomstę do nieba. Plus plastik na twarzy i zamiast urodzin, taka dziewczyna może obchodzić datę produkcji.
4. Panterka.
Miasto to nic innego jak wielka dżungla, więc trzeba umieć polować aby przeżyć. Ubierając panterkę niewiasta sygnalizuje, że jest niebezpieczna i chętna na niewinne kociaki. Jednakże, to co miało dać pazur, jedynie daje mnóstwo okazji do zrobienia zdjęć pt. "Jak się nie ubierać". Często panterka jest połączona z różowym kolorem. Tak dla kontrastu i podkreślenia innowacyjności.
5. Sandały i skarpetki.
Ostatnio dziewczyny przejęły dziwny zwyczaj od facetów (wiadomo przykład idzie z góry :) ) i zakładają skarpetki do sandał. Starałem się dać jakiś komentarz, ale to już samo w sobie jest wystarczająco paskudne, śmieszne oraz żenujące.
Podsumowując, to tylko pięć przykładów z jakimi spotkałem
się na ulicy, choć wymienić można ich znacznie więcej. A więc drogie panie, czy
jest coś co powoduje u was palpitację serca, ale w męskich typach ubioru?
Osobiście nie zrezygnuje z butów na koturnie oraz dużych toreb. Chociaż do reszty mam podobne zdanie. Co nie podoba mi się w modzie męskiej? Japonki i to bez dwóch zdań, szerokie nogawki spodni, skarpetki prawie po kolana zakładane do adidasów, długie koszulki sięgające kolan (moda z H&M) i mega obcisłe spodnie. A jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
Osobiście nie zrezygnuje z butów na koturnie oraz dużych toreb. Chociaż do reszty mam podobne zdanie. Co nie podoba mi się w modzie męskiej? Japonki i to bez dwóch zdań, szerokie nogawki spodni, skarpetki prawie po kolana zakładane do adidasów, długie koszulki sięgające kolan (moda z H&M) i mega obcisłe spodnie. A jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
Cześć! Ostatnio trochę zaniedbałam bloga. W tym tygodniu kończę praktyki dzięki czemu znów będę miała więcej czasu na prowadzenie bloga. Dodatkowo mam kilka pomysłów na wpisy lifestylowe.
W zeszłym tygodniu otrzymałam wiadomość od przedstawicielki Dresslink.com w sprawie współpracy. Na początku byłam zaskoczona i pełna chęci. Jednakże nie byłabym sobą gdybym nie przemyślała sprawy dokładniej. Na drugi dzień emocje opadły i nadal zastanawiałam się czy wejść w taki układ. Chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o współpracy dlatego w Google szybko znalazłam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Okazuje się, że w ciągu miesiąca wiele blogerek otrzymało takie wiadomości. Oczywiście na pierwszy rzut oka to świetna sprawa, ale chyba nie dla mnie (nie teraz). Rozumiem, że fajnie jest otrzymywać darmowe ubrania. Jednak doszłam do wniosku, że sztuką nie jest posiadanie co miesiąc nowych ubrań, ale umiejętność wykorzystania już posiadanych.
Współpraca wiąże się z tworzeniem wishlisty. Jakoś nie mam ochoty prosić nikogo, aby klikał w linki, mając świadomość statystyk własnego bloga. Ostatecznie moje wątpliwości rozwiały kolejne dwie identyczne wiadomości w ciągu następnego dnia. Czy te wiadomości wysyła jakiś robot w ilościach hurtowych? Nie wiem. Dlatego postanowiłam odmówić. Może innym razem się zgodzę, ale na pewno nie teraz.
Przejdę do sedna postu. Otóż miesiąc temu opublikowałam dwa posty na konkurs Modowe trendy z Bonprix (zapewne niektórzy pamiętają). Dwa tygodnie temu otrzymałam maila z wiadomością, że wygrałam jeden z 5 voucherów. Była to najmilsza wiadomość tego dnia. Zupełnie nie spodziewałam się. Powiedziałam sobie: czemu by nie spróbować. Czasem warto zaryzykować albo spróbować swoich sił w czymś nowym.
Od razu wykorzystałam nagrodę. Zamówiłam bluzkę, którą prezentowałam w jednej z moich propozycji do konkursu. Niestety był dostępny tylko kolor czarny, a na zdjęciach słabo ją widać. Z drugą bluzką trochę zaszalałam gdyż wybrałam neonowy kolor. Zazwyczaj stronię od intensywnych barw, ale tego lata postanowiłam to zmienić. Ostatnią rzeczą są buty. Wybrałam kremowy kolor, choć długo zastanawiałam się, czy nie kupić czarnych. Na przesyłkę czekałam równo tydzień. Dla mnie to trochę długo, gdyż jestem przyzwyczajona do standardów innych firm. Jednak w warunkach dostawy Bonprix jasno określił czas od 7 do 10 dni, więc nie mam co narzekać.
Jakiś czas temu skorzystałam z promocji kosmetycznej w Biedronce. Do moich rąk trafiło opakowanie z próbkami Pantene 1 week to WOW! Czytałam dużo pozytywnych opinii internautek o szamponie Pantene Pro-V intensywna regeneracja, dlatego chciałam dać szansę tej marce oraz spróbować czegoś nowego.
Producent obiecuje intensywną regenerację już w 1 tydzień. Szampon zawiera antyoksydanty. Nowa formuła Pantene Pro-V ma za zadanie chronić włosy przed zawartymi w wodzie minerałami, które wytwarzają wolne rodniki. Włosy będą miały zdrowszy wygląd z każdym myciem.
OPAKOWANIE: W opakowaniu znajduje się 6 saszetek po 10 ml (3 x szampon i 3 x odżywka). Cena to 2,50 zł. W składzie szamponu już na samym początku znajdziemy Sodium Laureth Sulfate (SLES) wraz z Sodium Lauryl Sulfate (SLS). W odżywce przeważają alkohole (benzyl alcohol, isopropyl alcohol, cetyl alcohol) co nie brzmi zachęcająco, nawet dla osób, które nie znają się dobrze na chemii kosmetycznej, tak jak ja.
Sodium Lauryl Sulfate
Sodium Lauryl Sulfate
Sodium Lauryl Sulfate
Sodium Lauryl Sulfate
Sodium Lauryl Sulfate
WYDAJNOŚĆ: W przypadku moich cienkich włosów, jedna saszetka szamponu starczyła na 2 mycia, podobnie zresztą jak odżywka. Szampon dobrze się pieni i ładnie pachnie.
EFEKTY: Producent obiecuje efekt WOW w 1 tydzień. I na obietnicach się skończyło. Moje włosy po zastosowaniu samego szamponu były takie jak przed jego zastosowaniem, czyli różnicy nie zauważyłam. Po zastosowaniu odżywki włosy stały się gładsze i miękkie. Jednak myślę, że identyczny efekt osiągniemy po nałożeniu każdej innej odżywki. Mam włosy ze skłonnością do przetłuszczania (mój koszmar) dlatego staram się nadmiernie ich nie obciążać. Niestety ta odżywka w małym stopniu obciąża moje włosy. Jednymi słowy NIE MA EFEKTU WOW!
Ostatecznie nie żałuję wydanych 2,5 zł. Teraz już wiem, że nie skuszę się na szampon i odżywkę z tej serii za ok 20 zł. Po pierwsze ze względu na skład, a po drugie na zerowe efekty.
Używałyście kosmetyków z tej serii? Jaka jest Wasza opinia?