Cześć kochani. Dla niektórych to ostatnie dni wakacji, a dla mnie ich początek. Otóż za tydzień o tej porze będę spacerować sopocka plażą. Długo wyczekiwany, prawdziwy urlop od uczelni nareszcie nadejdzie. Będzie to mój pierwszy pobyt w Trójmieście. Choć do wyjazdu pozostało jeszcze kilka dni, to już nie potrafię skupić się na niczym innym.
Rok szkolny zaczynie się za niespełna dwa tygodnie (dla mnie dopiero w październiku). Czy wykorzystaliśmy czas wolny w pełni, tak jak chcieliśmy? To już indywidualna sprawa każdego z nas. Sięgając pamięcią do czasów gimnazjum czy szkoły średniej muszę przyznać, że ostatnie dwa tygodnie wakacji były najfajniejsze. Uwielbiałam kupować nowe zeszyty, ubrania a nawet książki.
Ostatnie dni przyniosły mi parę niespodziewanych wydarzeń, które niemile mnie rozczarowały. W niedzielę postanowiłam zaktualizować mojego Windowsa 8.1 do wersji Windows 10. Z początku wszystko poszło gładko, dopóki nie postanowiłam sprawdzić i zainstalować aktualizacji do 10. Po zainstalowaniu wszystko posypało się. Wystąpił błąd, który uniemożliwił ponowne włączenie komputera. W jednym momencie mogłam stracić wszystkie pliki, a co gorsze ważne dokumenty ze studiów. Po ponad 6 godzinnej męczarni udało się uruchomić komputer w trybie awaryjnym i przywrócić starą wersję systemu. Od teraz postanowiłam zapisywać ważne dokumenty na dysku online, bo nie wyobrażam sobie podobnej sytuacji, gdy będę pisać pracę licencjacką. Mieliście kiedyś podobną sytuację?
Cześć! Tak szczerze nie wiem od czego zacząć... Post przygotowywałam od kilku godzin (z przerwami). Długo myślałam o czym więcej tu napisać, ale moją głowę ogarnęła totalna pustka. Chyba każdy bloger doszedł do takiego momentu, gdy krew go zalewała czytając frazesy typu "super blog", "fajny wpis", "świetna stylizacja". Sądziłam, że jestem na to uodporniona, gdyż blogując 7 lat temu, dwa słowa (czytaj fajny wpis) rządziły wśród blogów typu fansite. Jednakże i moja cierpliwość dobiegła końca. Czasem lepsze są słowa uzasadnionej krytyki, niż puste, nic nie wnoszące sformułowania.
Papierowe miasta to ekranizacja bestsellerowej książki Johna Greena, na którą czekałam z wielkim zainteresowaniem. Widząc narastający szum wokół filmu (za granicą) postanowiłam przeczytać książkę, jeszcze przed obejrzeniem filmu. Papierowe miasta skończyłam dzień przed premierą w polskich kinach. Książka nie wzbudziła we mnie takiego zachwytu jak Gwiazd naszych wina, ale równie dobrze się ją czytało. Głównie skierowana jest do młodszych czytelników. Zwiastun wygadał zachęcająco, a poza tym podejrzewałam że i tak coś zmienią, aby fabuła była ciekawsza. Co do zmian miałam rację, ale one przerosły moje oczekiwania.
Francuski szyk! Zostań własną stylistką to poradnik autorstwa Frederique Veysset i Isabelle Thomas. Frédérique Veysset pracuje dla największych magazynów- Vanity Fair, Allure, Madame Figaro oraz prowadzi blog Fredisblog. Isabelle Thomas jest stylistką i dziennikarką, autorką
bloga Mode Personnel(le).
Poradnik podzielony jest na 14 rozdziałów. Przygodę z francuskim szykiem zaczynamy od zdefiniowania własnego stylu. Czy styl jest tak ważny? Oczywiście że tak, gdyż ubrania wyrażają naszą osobowość. Od razu na myśl nasuwa się przysłowie: Jak Cię widzą, tak Cię piszą.
Cześć kochani! Po trzech tygodniach praktyk nastały wakacje. Teraz, gdy przez całe długie godziny nie ograniczają mnie ściany pomieszczenia biurowego, mogę cieszyć się słońcem. Znów znajdę czas na ćwiczenie rysunku i na bloga.
W sobotę razem z chłopakiem wybraliśmy się na Papierowe miasta. Po seansie miałam mieszane uczucia, ale o tym więcej w najbliższym poście. Korzystając z pięknej pogody, przeznaczyliśmy trochę czasu na sesję zdjęciową. To, że lubię minimalizm i prostotę widać na każdym kroku. W sobotę było podobnie. Prostą różową spódniczkę połączyłam ze zwykłą czarną bluzeczką oraz jasnym sweterkiem, który szybko przestał być potrzebny. Swój debiut miały sandały, które zakupiłam na wyprzedaży w Reserved (prezentowałam je wcześniej na Instagramie). Nie spodziewałam się, że tak bardzo zmienią moją sylwetkę.Podążając za ideą powiedzenia Mniej znaczy więcej, zdecydowałam się na trzy turkusowe bransoletki.
Co sądzicie o tej prostej stylizacji?