Gdy przewracamy ostatnią stronę powieści w naszej głowie wariują emocje. Czasem jesteśmy zachwyceni przeczytaną książka i pragniemy kontynuacji. Czujemy się jak zagubieni wędrowcy na pustyni błagający o choćby kropelkę wody, która ukoi nasze pragnienie. Czasem wylewamy morze łez. A innym razem czujemy wstręt lub złość albo ulgę, że to już koniec i nigdy więcej nie zajrzymy do tej książki. Jakie więc emocje towarzyszyły mi po przeczytaniu Złodziei snów Maggie Stefvater?
Jesień przywitała nas słoneczną pogodą. Czas pożegnać się ze zwiewnymi sukienkami i sandałkami na rzecz cieplejszych rzeczy. Osobiście nie przepadam za tą porą roku pomimo, że na zdjęciach jesień przedstawia się w złocistych barwach ubraną w promienie słońca. W rzeczywistości często wygląda ona zupełnie inaczej. Jednak pomimo wszystko jesień ma swoje uroki i trzeba się do niej odpowiednio przygotować. Ciepły płaszcz lub ponczo, chusta, botki czy kapelusz to niezbędniki jesiennych stylizacji. Jeśli chcesz odświeżyć swoją szafę to za dwa tygodnie będziesz miała ku temu świetną okazję.
Dzisiejsza recenzja będzie trochę inna niż poprzednie a to z dwóch powodów. Dzisiaj pod nóż idzie książka Charlie, którego autorem jest Stephen Chbosky. Charlie to powieść epistolarna. Myślę, że rzadko macie do czynienia z powieścią opowiedzianą za pomocą listów. Swoją opinię na temat tej pozycji przekaże Emil. Jeden z tekstów jego autorstwa mogliście przeczytać w zeszłym roku, oto i on Moda damska widziana okiem mężczyzny. Po drugie recenzja jest inna bo... Zresztą zobaczcie sami.
Cześć! W dzisiejszym poście z cyklu back to school opowiem trochę o tym co zabieram na uczelnię. Myślę, że wasza "wyprawka" nie różni się tak bardzo od mojej, ale może są rzeczy, bez których nie wychodzicie z domu? Zachęcam was jeszcze do przejrzenia dwóch poprzednich postów z tego cyklu, czyli Stylizacje na uczelnię oraz Porady dla nowych studentów. Nie przedłużając przechodzę do sedna.
Wakacyjny okres już za nami. Mi pozostały jeszcze dobre dwa tygodnie wakacji, zanim rozpocznę kolejny rok studiów. Wakacje obfitowały w wyprzedaże, które zachęcały do zakupów, atakując nas ogromnymi napisami sale. Choć w planach miałam większe zakupy, to ostatecznie zdecydowałam się na uniwersalne klasyki. Na początku wakacji w dłonie wpadły mi dżinsy i granatowe spodenki, które prezentowałam przy okazji wpisu Letnie wyprzedaże. Ostatecznie dokupiłam jeszcze kilka rzeczy. Jakie? O tym w dalszej części wpisu.
Dni krwi i światła gwiazd to kontynuacja Córki dymu i kości autorstwa L. Taylor. Karou znalazła wreszcie odpowiedź, której tak długo szukała. Już wie kim jest. Wojna pomiędzy aniołami a chimerami nadal trwa. Zdradzona Karou opowiedziała się po jednej ze stron. Kontynuując dzieło Dealera Marzeń zakrada się do muzeów historii naturalnej na całym świecie, aby stworzyć armię, która stawi czoło bezwzględnemu Imperatorowi. Akiva zaś w tajemnicy poszukuje niebieskowłosej dziewczyny. W głębi serca ma nadzieję, że jeszcze kiedyś ją zobaczy. Podobno to nadzieja umiera ostatnia. W języku chimer oznacza ona właśnie Karou.
Przyznam się, że jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam okładki książki tak obładowanej pozytywnymi komentarzami, jak Córka dymu i kości. Na wewnętrznej zakładce, na zewnętrznej i na pierwszej stronie aż roi się od zachwytów nad tą książką. Od czasu Harry’ego Pottera nie było książki, która wciągnęłaby tak głęboko w świat cudownej fantastyki- aż do teraz.- tak brzmi jeden z owych komentarzy. Zazwyczaj omijam szerokim łukiem powieści naszprycowane po brzegi zachęcaczami, jednak tę książkę zakupił mi chłopak. Czy jego wybór okazał się dobry? Przeczytajcie sami.