Gail Honeyman: Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze

by - 20:08


Eleanor ma trzydzieści lat, pracuje w księgowości, nosi niezniszczalny bezrękawnik oraz wygodne buty na rzepy. Każdego tygodnia pije tę samą wódkę, rozmawia z matką w każdą środę. Uwielbia zakupy w Tesco i ma stały harmonogram posiłków. W wolnym czasie czyta Telegraph i rozwiązuje kalambury. Nie utrzymuje relacji z innymi ludźmi. Ona zupełnie nie rozumie innych, a inni nie rozumieją jej. Mimo wszystko Eleanor uważa, że jej życie jest całkiem dobre. Ale czy na pewno? A co jeśli mogłoby być lepsze?

W życiu Eleanor pewnego dnia pojawia się mężczyzna. Jest przystojny, czarujący, wprost idealny materiał na chłopaka a nawet męża. Kobieta dochodzi do wniosku, że to przeznaczenie skrzyżowało ich drogi i zakochuje się w nim, niczym nastolatka. Nieznajomy mężczyzna staje się bodźcem do zmiany - kosmetyczka, fryzjer, nowe ubrania. Ale w jej życiu pojawia się jeszcze ktoś. Raymond jest nowym informatykiem w firmie i nie ma nic przeciwko dziwactwom Eleanor...

Niech was nie zmyli opis fabuły. Na pierwszy rzut oka historia może nie wydawać się interesująca. Trzydziestoletnia kobieta poznaje mężczyznę, dla którego traci głowę i postanawia się zmienić. O nie, nie! Ta książka nie jest o tym. To tylko jej część.



Eleanor Oliphant to złożona postać. Początkowo irytowała mnie swoim zachowaniem. Wyobcowana, patrzyła na ludzi z góry, a jej zachowania wydawały mi się niedorzeczne. Jednak z każdą następną stroną, Eleanor odkrywa swoją historię i coraz lepiej zaczęłam ją zrozumieć. A gdy lepiej poznałam jej historię, od razu poczułam do niej ogromną sympatię. Zaczęłam kibicować jej w pokonaniu koszmarów z dzieciństwa oraz znalezieniu miłości .

Trudne dzieciństwo odcisnęło na niej swoje piętno. Grubym murem odizolowała się od rzeczywistości. Mieszka sama, a jej jedynym towarzyszem jest roślina doniczkowa. Dziwactwa Eleanor czasem śmieszą, a czasem wzbudzają współczucie. To wyjątkowa kobieta, której po latach przychodzi zmierzyć się z tragicznymi wydarzeniami z przeszłości. Z wydarzeniami, których nie pamięta, bo była zaledwie dziesięcioletnią dziewczynką. Chciała zmienić swoje życie, ale nie potrafiła, bo nikt nie pokazał jej jak żyć. Gdy emocje wytrącały ją z równowagi, zapijała je alkoholem. To pozwalało funkcjonować jej dalej. W końcu z pomocą Raymonda rozumie, że potrzebuje i chce czegoś więcej.

"Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze" to debiut literacki Gail Honeyman. Autorka stopniowo angażuje nas w życie Eleanor, dzięki czemu nie potrafiłam oderwać się od książki. Pragnęłam dowiedzieć się, co wydarzyło się w dzieciństwie głównej bohaterki, a jednocześnie kibicowałam jej, aby otworzyła się na ludzi, pokonała wspomnienia z dzieciństwa i odcięła się od toksycznej matki. Ze smutkiem zamknęłam książkę, gdyż chętnie poznałabym dalsze losy tej niezwykłej i odważnej kobiety.


"Wówczas to wszystko do mnie dotarło: ciepły dotyk jego dłoni, szczerość uśmiechu, piękno czegoś, co się otwiera, jak kwiaty otwierają się rankiem w blasku słońca. Wiedziałam co to jest. Nieporaniona część mojego serca. Wpuściła trochę uczucia."


Gail Honeyman tworząc książkę, wykonała kawał dobrej roboty. To opowieść poruszająca temat trudnego dzieciństwa, ale także odnosząca się do sfery emocjonalnej człowieka w tym samotności, która w XXI wieku staje się coraz bardziej popularnym zjawiskiem, dotykającym ludzi w każdym wieku. Ale nie tylko o samotności opowiada Honeyman. O czym jeszcze? Musicie przekonać się sami. Nie chce zdradzać Wam więcej szczegółów, aby nie popsuć przyjemności z czytania. Gorąco polecam "Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze"! To niesamowita książka z bardzo dobrym zakończeniem, która uświadamia, że życie może być lepsze, jeśli nie popadniemy w rutynę.

 Za egzemplarz dziękuję
Wydawnictwo: HarperCollins Polska Rok: 2017 ‖ Liczba stron: 352 ‖ Ocena: 5/6

You May Also Like

5 komentarze

  1. Nie słyszałam o tej książce jeszcze ;) Piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka naprawdę mnie zainteresowała. Czuję, że to kawał dobrej powieści i koniecznie muszę po nią sięgnąć. Do tego urzekła mnie okładka. :)
    Pozdrawiam!
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam ciekawe zakończenia ;) a jeszcze jak książka jest napisana z sensem to tym bardziej . Tylko nie wiem jak można lubić zakupy w Tesco ;)) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Samotność i trud przebicia się przez własne ograniczenia tak mocno zakorzenione w przeszłości. Dziwactwa takich osób często pozwalają im na zachowanie względnej stabilności psychicznej, zamykają ich przed światem, ale jednocześnie pozwalają na poczucie jako takiego bezpieczeństwa i unormalniają ich rzeczywistość.
    Cieszę się, że mimo, iż to debiut, Autorka poradziła sobie z tą historią do samego końca :) Wybrała bowiem temat pozornie oklepany, aczkolwiek tym trudniejszy w realizacji.

    OdpowiedzUsuń