Sposób na wyprzedaże
Wyprzedaże ruszyły pełną parą. Czerwone banery ze słowem "sale" bombardują nas z każdej strony. Z czym kojarzą mi się wyprzedaże? Przede wszystkim z chaosem. Kiedy wchodzę do sklepu i widzę dziesiątki kobiet snujących się między wieszakami, stosy poprzewracanych i leżących na podłodze ubrań oraz kilometrowe kolejki do przymierzalni, mam ochotę zrobić krok w tył i wyjść. Jednak biorę głęboki wdech, mobilizuję siły i wkraczam w tę dżunglę, bo mam plan!
Sukces udanych zakupów podczas wyprzedaży to przede wszystkim zakupy z głową. Nie muszę chować przed sobą portfela, w obawie, że wydam całą gotówkę. Ten problem mnie nie dotyczy. Jednak, niektórych kobiet tak. Jak poradzić sobie w chaosie wyprzedaży i stertą kolorowych ubrań, które wołają "zaadoptuj mnie"?
KROK PIERWSZY: Przeglądam dokładnie szafę, aby zorientować się, co w niej zalega, co mam i czego w niej brakuje. Przyglądam się ubraniom. Być może na białej (i jedynej) koszuli jest plama, którą nie można już wywabić? A może dżinsy pamiętają jeszcze czasy Britnay Speras oraz hitu Toxic i najwyższa pora się z nimi pożegnać? Jeśli tak, to wyprzedaże są dobrym momentem na odświeżenie garderoby.
KROK DRUGI: Następnie wyciągam kartkę oraz długopis i zabieram się do planowania. Wypisuję ubrania, których mi brakuje, a powinnam mieć w szafie. Są to najczęściej ponadczasowe klasyki, jak np. czarne spodnie, granatowa marynarka lub biała koszula. A co jeśli w tym sezonie wszystkie kobiety noszą spodnie typu culloty? Czy też powinnam wpisać je na swoją listę? Jeżeli trendy panujące w danym sezonie współgrają z moim stylem i wiem, że dana bluzka, będzie fajnie komponować się ze spodniami, które już posiadam i dodatkowo będę się w niej dobrze czuć, to nie mam problemów, aby wpisać ją na listę.
KROK TRZECI: Oceniam, jakim
dysponuję budżetem i ile zamierzam wydać. Jeśli wiem, że w danym miesiącu czekają mnie
jeszcze wydatki, to odkładam na nie daną sumę. Po dokładnym
przeanalizowania obowiązkowych wydatków i przychodów w domowym budżecie,
wiem już, jaką kwotę mogę przeznaczyć na zakupy. Jest to o wiele lepszy
pomysł, niż pochwycenie karty kredytowej i wparowanie do sklepów. Przykładanie karty do terminala jest mniej bolesne, niżeli wyciąganie
gotówki z portfela. Uważam, że posiadanie tylko gotówki w portfelu to
dobre zabezpieczenie przed nieplanowanymi zakupami. Gdy już wiem, ile
mogę wydać, jeszcze raz analizuję listę i wybieram z niej ubrania i
dodatki, które są najpotrzebniejsze i cenowo zmieszczą się w zakładanym
przeze mnie budżecie.
KROK CZWARTY:
Wiem już ile chce wydać i co kupić. Czas rozpocząć łowy! Polowanie
zaczynam od przejrzenia oferty sklepów internetowych, aby nie tracić
czasu na szukaniu konkretnych ubrań w różnych sklepach. Większość
sklepów internetowych posiada opcję sprawdzenia stanu towaru w sklepie
stacjonarnym. Dzięki temu nie muszę odwiedzać każdej galerii handlowej w
mieście w poszukiwaniu danej bluzki. W tym sezonie wyjątkowo zrobiłam
zakupy wyłącznie przez internet. Jeśli dany fason, rozmiar i cena są dla
mnie akceptowalne to wrzucam bluzkę lub spodnie do koszyka i zamawiam,
nie wychodząc z domu i do tej dżungli.
KROK PIĄTY:
Gdy w sklepie internetowym nie ma mojego rozmiaru, albo rzeczy, której
potrzebuję, to wtedy udaję się do galerii handlowej. Z listą zakupów
wkraczam do wyselekcjonowanych wcześniej sklepów i przechodzę od razu do
konkretnych działów. Nie marnuję czasu na snucie się po całym sklepie i
przeglądaniu się, każdej kuszącej rzeczy. Przy wyborze, zwracam
dokładną uwagę na stan ubrania. Często pochodzą one ze zwrotów i noszą
ślady użytkowania. Czasem też okazuje się, że dana bluzka lub sukienka,
nie wyglądają tak dobrze, jak na zdjęciu. Materiał jest bardzo słabej
jakości lub zbyt prześwituje. W takim wypadku rezygnuję z tej rzeczy i
szukam podobnej w innym sklepie.
W
czasie wyprzedaży kieruję się jedną zasadą. Znacie zapewne powiedzenie
"Nie wszystko złoto, co się świeci". Mam trochę inne powiedzenie: "Nie wszystko co
jest przecenione, jest faktycznie przecenione". O co w nim chodzi? Dość
regularnie śledzę oferty sklepów w internecie i orientuję się w
promocjach i cenach, niektórych ubrań. Często okazuje się, że dana
torebka albo bluzka przed wyprzedażą w regularniej cenie kosztuje 99 zł i
w czasie wyprzedaży także kosztuje 99 zł, ale zostaje opatrzona dodatkowo
słowem "sale" i przekreśloną ceną wynoszącą 129 zł, która ma
być ceną "regularną" i zachęcać do zakupu. Nie raz spotkałam się z
takimi trikami, dlatego przed zakupem warto zwrócić na to uwagę.
Jak wyglądały moje dotychczasowe zakupy? W tym sezonie kupiłam niedużą, czarną torebkę, w której bez problemu mogę zmieścić książkę, portfel, telefon, szminkę i grzebień. W sklepie internetowym zamówiłam także koszulę hiszpankę oraz kwiecistą, letnia sukienkę, która idealnie sprawdzi się na co dzień, jak i na letnią imprezę. Ostatnim internetowym zakupem były sandałki na obcasie.
9 komentarze
Have a nice day
OdpowiedzUsuńKisses
Praktycznie wskazówki i z pewnością mogą się przydać ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy post, sandałki są świetne:)
OdpowiedzUsuńhttps://ladymademoiselle.pl/
Mądre podejście, ostatnio też coraz rozsądniej podchodzę do zakupów.
OdpowiedzUsuńŚwietne wskazówki muszę chyba je wziąć pod uwagę przy najbliższych zakupach :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam z ciekawością, sama stosuję te zasady, aczkolwiek patent z gotówką w portfelu muszę dopiero wypróbować. Fajnie, rzeczowo piszesz, dlatego zostaję na dłużej ;)
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj jak są wyprzedaże patrzę co mi jest najbardziej potrzebne i to kupuję czasami zdarza mi się kupić więcej niż planowałam jak cena z promocją jest opłacalna :)
OdpowiedzUsuńPrzydatny wpis i bardzo ładne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńHaha moim problemem jest to, że zawsze żal mi rozstać się z ciuchami z epoki "Toxic" 😉
OdpowiedzUsuń