Serialowe wakacje cz. I

by - 19:02


Wakacje to dobry czas, aby nadrobić serialowe zaległości. W dzisiejszym poście napiszę trochę o trzech serialach, które obejrzałam od lipca. Na początku zabrałam się za nadrobienie trzeciego sezonu The Flash, potem z ciekawości włączyłam historię o założycielce imperium modowego Nasty Gal, a dość niedawno skończyłam Kroniki Shannary. Czy seriale okazały się hitami? A może wręcz przeciwnie?


The Flash


Fabuła: W trzecim sezonie Barry musi ponieść konsekwencje zmiany linii czasu. Świat, w którym obecnie żyje Allen różni się od tego, w którym żył – relacje z najbliższymi nie układają się, kryminolog współpracuje z innym policjantem, a w mieście pojawiło się nowe zagrożenie ze strony tajemniczego Doktor Alchemy, który tworzy meta-ludzi. 

Moje wrażenia: Wow co to był za sezon! Serial już na samym początku zapulsował, gdy niespodziewanie na ekranie pojawił się Tom Felton w roli Juliana Alberta. Akcja wielokrotnie pędziła z zawrotną prędkością, zapierając dech. Cisco rozwija swoje moce, Caitlin walczy z naturą Killer Frost, pojawiają się nowi sprinterzy, a Harrison Wells znany jako HR rozbawia mnie do łez.

Choć ostatnie odcinki nie należały do tak emocjonujących, jak w przypadku drugiego sezonu, to  nadal były dobre. Scena finałowego pojedynku pomiędzy drużyną Barry’ego i Savitara została naprawdę dobrze zrealizowana. Jak to w The Flash bywa, pod koniec sezonu twórcy ujawnili tożsamość głównego antagonisty i po raz kolejny mnie zaskoczyli.

Cieszę się, że serial The Flash od pierwszego sezonu trzyma wysoki poziom, mimo drobnych potknięć, na które jestem w stanie przymknąć oko (w przeciwieństwie do Arrowa).


Kroniki Shannary 


Fabuła: Drzewo Ellcrys chroniące przez wiele lat Cztery Krainy przed atakiem demonów zaczyna umierać. Świat może czekać zagłada, a jedyną szansą na zapobiegnięcie katastrofie jest zdobycie nowego nasiona dla starożytnego drzewa. Ciężar tej misji spoczywa na barkach młodocianych bohaterów – księżniczce elfów imieniem Amberle, potomku Shannary, czyli Wilu, oraz wychowanej w niewoli złodziejce Eretrii. W wykonaniu zadania pomoże im druid Allanon, który wybudził się z długiego snu, żeby dopilnować biegu wydarzeń. 

Moje wrażenia: Dawno nie miałam tak mieszanych uczuć po obejrzeniu serialu jak w przypadku Kronik Shannary. Seria Shannara stworzona przez Terry’ego Brooksa, na podstawie której powstał serial, nie cieszy się najlepszą oceną. Osobiście nie czytałam książek, a do obejrzenia serialu zachęcił mnie zwiastun, magiczny klimat oraz Manu Bennett.

Już na początku pięknie wykreowany świat fantasy skradł moje serce: magia, demony, królestwo elfów, druidzi. Całość brzmiała bardzo obiecująco. Lecz tylko brzmiała... Po obejrzeniu pierwszego odcinka, gdzie Amberle wykazała się zwinnością i determinacją, uwierzyłam, że twórcy postawili na silną i waleczną bohaterkę, która skopie kilka tyłków. Z każdym kolejnym odcinkiem mój zachwyt nad Amberle malał, aż zupełnie zniknął. Dziewczyna zupełnie mnie rozczarowała. Choć Amberle biegała z mieczem, to wielokrotnie miałam wrażenie, że nie wie do czego on służy. Na szczęście Eretria była bardziej rozgarnięta i uratowała nie tylko księżniczkę elfów, ale także cały serial. Manu Bennet spisał się całkiem nieźle w roli druida Allanona. Podobnie, jak w przypadku serialu Arrow, tak i w Kronikach, Bennett sprawiał, że na ekranie zaczynało coś się dziać.

Finałowe odcinki mają mają za zadanie wbić widza w fotel. W przypadku Kronik Shannary, finałowy odcinek, sprawił, że spadłam z fotela, ale ze śmiechu. Niedbalstwo twórców najbardziej odzwierciedliła bitwa i armia elfów. Armia okazała się niewyszkoloną grupką elfów, którzy w starciu z demonami padają niczym kostki domino. Sam Dagda Mor miał być potężnym demonem, przed którym bohaterowie trzęśli nogami, a okazał się jedynie panem z odrażającą twarzą, którego w finałowym odcinku pokazano w kilku kadrach a potem z łatwością się go pozbyto. A co do misji Amberle… zakończenie sprawiło, że niebezpieczna misja okazała się bezcelowa. Beznadziejny finałowy odcienk przekreślił cały sezon.

Nie mogłam narzekać na nudę, choć z akcją w odcinkach bywało różnie. Najwięcej emocji dostarczała mi rozgrywka prowadzona w pałacu królewskim elfów. Kroniki Shannary ostatecznie mają więcej minusów niż plusów, a mimo to serial oglądało mi się całkiem przyjemnie (nie licząc finałowego odcinka).



Girlboss


Fabuła: Sophie (w tej roli świetnie spisała się Britt Robertson) jest  zbuntowaną, gniewną i nieokrzesaną młodą kobietą, dla której praca na etat to cierpienie. Sophia wpada na pomysł sprzedawania ubrań vintage na eBayu. Z dewizą: Sprzedaję rzeczy za wyższą cenę niż je kupuję rozwijała Nasty Gal Vintage. Za złamanie warunków umowy  zostaje wyrzucona z Ebaya, co mobilizuje ją do założenia własnego serwisu.

Moje wrażenia: O Sophie Amoruso było głośno od 2014 roku w związku z pojawieniem się na rynku jej książki zatytułowanej #Szefowa.Najseksowniejszy prezes świata. Jej historia stała się inspiracją i przykładem amerykańskiego snu, dlatego byłam bardzo ciekawa tej produkcji. Serial to bardzo luźna interpretacją prawdziwej historii Sophie Amoruso. W Girlboss znalazłam sceny komediowe, dramatyczne i nostalgiczne momenty.

Serial skupia się głównie na ukazaniu drogi Amoruso, przez co wszystkie inne postacie schodzą na dalszy plan. Widzimy przemianę ze zbuntowanej i zagubionej dziewczyny w prawdziwą szefową, tylko że w tym przypadku, przemiana ta sprawiła, że w serial wkradła się nuda. Nieokrzesana i bezpośrednia Amoruso, która do łez rozśmieszała mnie na początku serialu, w drugiej połowie denerwowała i nudziła.

Zdecydowanie przy drugiej połowie serialu powiało nudą, a serial chylił się ku upadkowi, tak jak sama firma Amoruso. Zastanawiałam się czy postanie drugi sezon serialu i ewentualnie o czym mógłby opowiadać, biorąc pod uwagę, że spektakularna Nasty Gal w ubiegłym roku zbankrutowała. Moje rozważania szybko zostały rozwiane informacją, że drugi sezon nie powstanie. Może to i lepiej.

Mieliście okazję obejrzeć te seriale? Co aktualnie oglądacie?

You May Also Like

12 komentarze

  1. Nie oglądam seriali, wolę filmy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety żadnego z tych seriali nie kojarzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chociaż dosyć często oglądam seriale to w wakacje zrobiłam sobie przerwę, chociaż mogłam właśnie ten czas na nie wykorzystać :)Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również nie oglądam seriali :) wolę książki

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam tych seriali, ale ostatni mnie zaciekawił :)

    OdpowiedzUsuń
  6. najbardziej zainteresował mnie "Girlboss", dopisuję do serialowej listy :) teraz oglądam Lucyfera i Grę o Tron :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem szczerze, że z opisu to "Girlboss" zainteresował mnie najbardziej, ale jak widzę nie warto oglądać. W sumie teraz czekam tylko na kolejny sezon "Riverdale". Ale seriale dopiero zaczęłam oglądać, więc jeszcze długa droga przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja oglądałam kroniki Shannary, ale zostały mi jeszcze dwa odcinki. Muszę nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znałam żadnego z tych seriali chociaż o The Flash coś chyba słyszałam. W te wakacje zobaczyłam "Anie, nie Annę" i nadal oglądam Pretty Little Liars. Zaciekawiły mnie twoje opisy, a strasznie się wciągnęłam w seriale w tym roku więc dopiszę do listy- do zobaczenia.
    https://xartday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety, żadnego z powyższych seriali nie oglądałam, a kojarzę tylko the Flash. Zaintrygowała mnie ostatnia pozycja, będę o tym serialu pamiętać :)

    pozdrawiam, ifeelonlyapathy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Niestety z tej listy nie oglądałam żadnego. Próbuje natomiast nadrobić Mr.Robota, lecz z marnym skutkiem :(

    Pozdrawiam!
    recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja w te wakacje zatopiłam się w Supernatural <3. The Flash mam w planach, ale chyba tych dalszych niż bliższych. To samo z Kronikami Shanary

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń