• Home
  • O blogu
  • Recenzje książek
    • O książkach
    • Literatura młodzieżowa
    • Fantastyka
    • Romanse
    • Literatura obyczajowa
    • Kryminał/thiller
    • Literatura polska
    • Poradniki
  • Współpraca
  • Moda
    • Stylizacje
    • Porady modowe
  • Lifestyle
  • Polityka Ochrony Prywatności
Kopiowanie zdjęć zabronione! Ikonografiki wykorzystane na stronie pochodzą z serwisu Freepik.com. Obsługiwane przez usługę Blogger.

▪ Mów mi Kate ▪ blog lifestylowo-recenzencki



Joanna Skoczek ma za sobą nieudane małżeństwo. Przeprowadziła się do Warszawy, gdzie kupiła niewielkie mieszkanie a jej partnerem na samotne wieczory stał się kot Kołtun. Od dwóch miesięcy pracuje na oddziale psychiatrii w Szpitalu Wschodnim. Pewnego dnia codzienną rutynę Joanny przerywa liścik od tajemniczego wielbiciela, znaleziony w szafce. Początkowo kobieta ignoruje liścik, nie zdając sobie sprawy, że to początek nadchodzących kłopotów. Listy stają się coraz bardziej nachalne, a w szpitalu dochodzi do morderstwa. Ginie jedna z pacjentek. Na miejscu zbrodni zjawia się lekarz medycyny sądowej Marek Zadrożny. Okazuje się, że zamordowana pacjentka to kolejna ofiara nieuchwytnego Okulisty, który morduje... brunetki. A tak się składa, że Joanna idealnie pasuje na jego kolejną ofiarę. Czy Asi grozi niebezpieczeństwo?

Z twórczością Katarzyny Bereniki Miszczuk miałam do czynienia czytając serię "Kwiat paproci". Była to literatura fantastyczna, dlatego byłam ciekawa jak autorka poradzi sobie z historią osadzoną w zupełnie innych realiach. Na początku możecie odnieść wrażenie, że trzymacie przed sobą kolejną powieść obyczajową, w której rozwiedziona trzydziestka mieszkająca z kotem, rozpaczliwie poszukuje miłości. Wrażenie to szybko przeminie, gdy w historii pojawi się pierwsza ofiara. Jaka więc jest "Obsesja"?

Autorka wykreowała bohaterów o różnych i wyrazistych charakterach. Joanna to postać, którą polubiłam od razu. Asia nie szukała na siłę miłości, a wręcz stroniła od randek z mężczyznami, choć na brak adoratorów nie mogła narzekać. Wielokrotnie rozśmieszyła mnie swoim zachowaniem. Męską postacią, która wzbudziła moją dużą sympatią był Marek Zadrożny. Ku niezadowoleniu rodziny, wybrał zawód lekarza medycyny sądowej. Praca z martwymi pacjentami sprawiała mu przyjemność, nie przeszkadzały mu zapachy i makabryczne widoki, gdyż liczyło się rozwiązanie sprawy. Mogę opisać go jako sympatycznego, przystojnego i zabawnego flirciarza, z muzycznym zacięciem. Choć do Davida Huntera mu jeszcze daleko, to i tak stanowił ciekawą kreację, która powinna pojawiać się w książce nieco częściej.

W powieści nie zabrakło odpowiedniego klimatu. Czuć napięcie i niebezpieczeństwo wiszące w powietrzu. W miarę postępowania fabuły rósł niepokój i siedziałam jak na szpilkach, czekając aż morderca zaatakuje. Czy wiedziałam kto jest mordercą? Na początku byłam przekonana, że wiem, ale potem okazało się, że byłam w ogromnym błędzie. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że TA osoba jest psychopatycznym oprawcą. Pod tym względem autorka zaserwowała mi świetne rozwiązanie akcji i niemałe zaskoczenie. Miszczuk umiejętnie zwodziła mnie przez całą książkę.

Czego zabrakło mi w książce? Uważam, że finałowa scena i zakończenie były za krótkie (jakieś 30 stron z perspektywy Marka i Aśki). Zanim się zorientowałam, było już po wszystkim. Nie uważam, że było to złe zakończenie, jednak myślę, że autorka mogła je jeszcze trochę rozwinąć. Czułam lekkie rozczarowanie i niedosyt. Zabrakło mi także rozwiązania paru pobocznych wątków, które pojawiły się, ale nie zostały już wyjaśnione. 

"Obsesję" nie mogę nazwać typowym thrillerem, gdyż łączy w sobie coś z powieści obyczajowej i kryminału. Książka napisana jest lekkim i przyjemnym językiem, dzięki czemu przeczytałam ją w mgnieniu oka. Historia opowiada o pracy lekarzy i ich życiowych perypetiach. Miszczuk wciągnęła mnie w historię Aśki od samego początku, aż do końca. Lekki styl, humor, barwne postacie, ale także niepokój i zwłoki. Połączenie obyczajowej historii i kryminału wypadło idealnie. A zaskoczenie na pewno was zaskoczy!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję  
Wydawnictwo: W.A.B. ‖ Rok wydania: 2017 ‖ Liczba stron: 416 ‖ Ocena: 4,5/6
Share
Tweet
Pin
Share
10 komentarze
martyna raduchowska

Ida Brzezińska urodziła się w znakomitej rodzinie czarodziejów, ale ani myśli kontynuować rodzinną tradycję. Po pierwsze nie posiada w sobie ani odrobiny magii, a po drogie Ida ma zupełnie inne plany. Dziewczyna pragnie wyswobodzić się z rodzinnego domu i zacząć normalne życie. Dostała się na wymarzone studia, a dokładnie na psychologię na Uniwersytecie Wrocławskim, otrzymała zakwaterowanie w akademiku i ma zamiar poznawać smaczki studenckiego życia. Ale zaraz, zaraz nie tak prędko! Pech cały czas trzyma rękę na pulsie. Choć z Idy żadna czarownica, to dziewczyna posiada dar, który skrycie ukrywała przed rodziną, a przynajmniej tak jej się wydawało. Młoda Brzezińska widzi zmarłych i przewiduje śmierć ludzi żyjących. Ida zamiast na studia trafia pod dach ciotki, która ma nauczyć ją sztuki bycia medium.

Ida to dziewiętnastolatka z charakterem i ciętym językiem, która pragnie tylko jednego- normalności. Chce studiować z dala od rodziców, którzy wszelkimi sposobami, starali się rozniecić w niej iskrę  magii, poddając ją różnym próbom. Na próżno. Dziewczyna uciekając z domu, nie zdawała sobie sprawy, że pakuje się w jeszcze większe tarapaty. Ida nawet nie zdążyła nacieszyć się samodzielnością, gdyż krótko po przybyciu do Wrocławia, trafia pod dach ciotki Tekli, aby rozpocząć szkolenie na medium. Teoretycznie jej głównym zadaniem, jako szamanki od umarlaków, ma być przeprowadzanie dusz zmarłych na drugi brzeg rzeki. Teoria z praktyką czasem nie mają zbyt wiele wspólnego. Okazuje się, że Idzie przyjdzie zmierzyć się z niesfornymi duchami, zrzędliwą staruszką i demonami.

Tekla to specyficzna postać, która swoim sarkastycznym marudzeniem i specyficznym wyrażaniem się potrafiła mnie zirytować, i to nie raz. Mimo to była najbardziej charakterystyczną postacią w książce. Oprócz Tekli i Idy mamy jeszcze mnóstwo innych postaci, które niestety nie są już tak dobrze wykreowane. Moją sympatię zyskał także milutki i oryginalny Gryzak (poniżej na zdjęciu), znany także jako łapacz snów oraz Kruchy - członek WON-u.


Jedną z rzeczy, która kuleje w „Szamance” to wykreowany świat, o którym dowiedziałam się dość mało, przez co zrozumienie niektórych zjawisk bywało kłopotliwe. Otóż dowiedziałam się, że dziewczyna pochodzi z rodziny czarodziejów, istnieje jakaś elitarna szkoła magii, jakaś loża czarodziejów, są duchy i demony oraz Wydział Opętań i Nawiedzeń, który tuszuje ślady świadczące o istnieniu istot nadprzyrodzonych i walczy z czarną magią. I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o świat przedstawiony. Ubogo, prawda? Autorka także w dość skąpy sposób przedstawiła szkolenie dziewczyny. Choć młoda Brzezińska nie miała żadnego doświadczenia w byciu medium, dość szybko nauczyła się fachu, na podstawie zaledwie kilku ćwiczeń zleconych przez ciotkę. Uważam, że pisarka mogła szerzej rozwinąć ten wątek i wpleść jeszcze więcej zabawnych sytuacji.

"Szamanka od umarlaków" to nowe wydanie książki Martyny Raduchowskiej z 2011 roku, oprawione w cudowną okładkę i zawierające dobrą dawkę humoru. Sam pomysł na postać szamanki uważam za oryginalny, lecz autorka nie do końca wydobyła potencjał tkwiący postaci i świecie przedstawionym. Ciekawym motywem jest Pech, który towarzyszy Idzie. To dzięki niemu dziewczyna wpada w tak liczne tarapaty, aż momentami było mi jej szkoda. A co z samą historią? Historia mi się podobała, aczkolwiek fabuła w drugiej połowie książki toczyła się bardzo szybko, momentami zbyt szybko, bo miałam wrażenie, że coś mi umyka. Książka ma swoje plusy i minusy, które w pewien sposób zrównoważyły się i sprawiły, że „Szamankę od umarlaków” czytało mi się po prostu dobrze.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję

Wydawnictwo: Uroboros ‖ Rok wydania: 2017 ‖ Liczba stron: 351
Tom: I ‖ Ocena: 4/6
Share
Tweet
Pin
Share
7 komentarze

outfit to school, blog szafiarski, stylizacja,

Pogoda nas nie rozpieszcza, a już za tydzień czas wrócić na uczelniane korytarze. Wybierając się na uczelnię, gdzie przeważnie czekają na mnie długie godziny siedzenia, stawiam na wygodne i proste stylizacje. Dziś mam dla was propozycję jesiennej stylizacji do szkoły, na uczelnię albo na co dzień.

Na płaszcz w kolorze camel skusiłam się podczas jednej z wyprzedaży. Zaletą okrycia w tym kolorze jest możliwość łączenia go z pastelami i nieco mocniejszymi kolorami (np. czerwoną torebką). A zestawiony z dżinsami i zwykłym t-shirtem, nadaje stylizacji elegancji. Ja postawiłam na minimalistyczne kolory- czerń i biel, które przełamałam wyrazistą chustką. Obowiązkowo w stylizacji musiała znaleźć się duża torebka, w której zemszczę telefon, portfel, zeszyt i czytnik Kindle, gdyby wykład okazał się niemiłosiernie nudny.





Share
Tweet
Pin
Share
8 komentarze

Zbliża się koniec miesiąca a ty głowisz się, gdzie podziała się twoja miesięczna pensja? Przecież nie wydałaś wcale tak dużo. Czyżby? Jedna mała kawa przed poniedziałkowymi zajęciami, obiad na mieście we wtorek, bo lodówka świeciła pustkami; w środę kupiłaś torebkę z jesiennej kolekcji bo już najwyższa pora, a w czwartek skończył ci się ulubiony podkład więc wyskoczyłaś do drogerii na małe zakupy i przy okazji kupiłaś jeszcze nowy tusz, taki ekstra pogrubiający rzęsy. W piątek umówiłaś się na drinka z przyjaciółmi, a w weekend zrobiłaś zakupy na cały tydzień, gdzie w koszyku znalazło się wiele niepotrzebnych artykułów. No i gdzie podziały się te pieniądze?  Przemyślane wydatki to podstawa studenckiego budżetu. A czy można w jakiś sposób przyoszczędzić? Oczywiście! W tym poście podzielę się z tobą siedmioma pomysłami, na czym można zaoszczędzić. 

1. Zakupy online: Szybko i bez wychodzenia z domu. To jedna z ich głównych zalet. A oprócz tego w sklepach internetowych możemy często kupić coś w promocyjnej cenie lub z wyprzedaży. Dodatkowo na spokojnie możesz przejrzeć cały asortyment sklepu i zastanowić się nad niektórymi produktami. Unikniesz w ten sposób nieplanowanych zakupów.

2. Gotówka w portfelu: Osoby, które posługują się wyłącznie kartą płatniczą, często maja problem z zidentyfikowaniem swoich wydatków. Okazuje się, że mając kartę przy sobie, która jest poręczna, lekka i szybka w użyciu (nie trzeba grzebać w portfelu) szybciej robi się nią nie tylko zakupy planowane, ale także nieplanowane. Ciągła świadomość, że masz pieniądze przy sobie, i nie jesteś niczym ograniczana pociąga  do zakupów. A to tu kupisz kawę, a to tam ciastko lub nowy sweterek, jakąś książkę lub kolejny balsam do ciała, który urzekł cię niesamowitym kokosowym zapachem. I w ten sposób pieniądze uciekają ci z konta. Gotówka w portfelu to najlepsze rozwiązanie, które często wykorzystuję z powodzeniem. Mając świadomość, że w portfelu znajduje się 20 zł, trzy a nawet pięć razy zastanowię się nad dodatkowym, nieplanowanym zakupem. Ograniczy to twoją możliwość swobodnego wydawania pieniędzy. Używaj więc kart płatniczej jedynie w ostateczności.

3. Zrezygnuj z kawy na mieście: Uwielbiasz kawę, prawda? To twoja słabość, dlatego nie możesz przejść obojętnie obok kawiarni a zapach parzonego napoju przywołuje cię z drugiego końca miasta? Być może właśnie przez tę słabość krucho u ciebie z pieniędzmi. Kubek, zwykłej czarnej kawy kosztuje ok. 10 zł. Jeśli w ciągu miesiąca wypijasz 10 kubków kawy, to w ten sposób wydajesz 100 zł. A po roku zapewne uzbierałabyś na nowy ekspres do kawy. Więc jeśli jest to możliwe, zrezygnuj z kupowania kawy na mieście, lub ogranicz do minimum. Jeśli rano koniecznie potrzebujesz rozbudzacza w postaci małej czarnej, to przygotuj ją w domu i przelej do kubka termicznego.

4. Woda: Wiadomo, że musimy dostarczać wodę do naszego organizmu. Z wodą w butelkach jest podobnie jak z kawą. Zamiast kupować 0,5 litrowe buteleczki za 1,5 zł, pomyśl o zakupie 1,5 l wody za którą zapłacisz tyle samo albo całej zgrzewki, a potem będziesz mogła rozlewać ją w domu. Uważasz, że to szkoda zachodu? Gdy zauważysz więcej gotówki w portfelu stwierdzisz inaczej.

5. Kupuj więcej za mniej: Trzy w cenie dwóch. Rozejrzyj się po promocjach w drogeriach lub supermarketach. Być może twój ulubiony szampon do włosów kupisz z odżywką gratis?

6. Wyszukuj promocji: Korzystasz z Facebooka, Twittera lub Instagrama? Śledź swoje ulubione marki, aby być na bieżąco z promocjami lub wyprzedażami. Czasami na fanpageach marki odzieżowe udostępniają kody, dzięki którym będziesz mogła zrobić zakupy z 20 lub 30 procentowym rabatem. Korzystaj z akcji promocyjnych np. -40% na kosmetyki do makijażu.

7. Karty lojalnościowe, programy partnerskie: Zapewne zastanawiasz się po co ci kolejna karta w portfelu, który i tak już się nie domyka. Otóż dzięki kartom możesz korzystać ze specjalnych promocji dla klientów. Sama korzystam z karty do Świata Książki, gdzie mogę nabyć nowości z 20% rabatem oraz Diverse, który oferuje często 30% rabatu dla klubowiczów. Podobne karty mają CCC, Hebe, Natura. 

A jak jest u was z oszczędzaniem?
Kolejne porady znajdziecie w następnym poście, już za tydzień.
Share
Tweet
Pin
Share
8 komentarze
 
Na wojnie wiele rzeczy dzieje się wbrew logice. Wbrew czystym kalkulacjom, wyliczeniom czy porównaniom. Pomimo tego, że armia Francuska była znacznie liczniejsza oraz miała lepsze wyposażenie, sromotnie przegrywała na swoim terytorium raz za razem dając się zaskoczyć Niemcom w kolejnych bitwach. Jak również pomimo wsparcia Angielskich żołnierzy i tony sprzętu, wojska alianckie były sukcesywnie eliminowane oraz zmuszane od odwrotu w stronę kanału La Manche. Ponad czterysta tysięcy ludzi zostało zepchniętych na plaże Dunkierki, oczekując ostatecznego ciosu. Lecz najbardziej wbrew wszelkim założeniom było to, co wydarzyło się później na przełomie maja oraz czerwca tysiąc dziewięćset czterdziestego roku.

Druga wojna światowa to jeden z najbardziej rozpoznawalnych konfliktów dwudziestego wieku. To jest również okres najbardziej niesamowitych historii o bohaterstwie i działań tak szalonych, że w normalnych okolicznościach nie miałyby miejsca bytu. Ale nadzwyczajne czasy, wymagają nadzwyczajnych działań oraz pomysłów. Jednym z takich była operacja „Dynamo”. Gdy w połowie maja Churchill zdał sobie sprawę, że działania na kontynencie są już przesądzone z powodu naporu Niemieckich wojsk, rozkazał stworzenie planu odwrotu brytyjskich sił z Francji. Sytuacja była bardzo dramatyczna, ponieważ siły alianckie były otoczone z każdej strony, a czasu było bardzo mało. Masy wycofujących się ludzi było osłaniane przez żołnierzy, którzy opóźniali Niemców jak tylko mogli. Wiedzieli, że wielu z nich nie wróci do Anglii. Sznury ludzi czekało na plaży oraz w porcie na ratunek, który przybywał znad kanału. W międzyczasie Luftwaffe i łodzie podwodne Kriegsmarine urządzali polowania, na ludzi i na statki które przewoziły rannych oraz ewakuujących się. Atakowały nawet statki szpitalne. W założeniach planu akcja miała trwać dwa dni do czasu nadejścia Niemców, a ewakuować miało się czterdzieści pięć tysięcy brytyjskich żołnierzy.


Autor książki, Joshua Levine, stworzył dzieło niezwykłe. To nie jest „suchy” opis działań wojennych, a zebrane wspomnienia brytyjskich, francuskich i według mnie co najciekawsze, niemieckich żołnierzy, którzy rzeczywiście brali udział w tym wydarzeniu. Autor stworzył szczegółową relację, jak dzień po dniu alianckie wojska wycofują się na plaże, okraszając ją historycznym komentarzem. Z jednej strony mamy bliski, ludzki wymiar tragedii. Czytając tę książkę, nie raz miałem ciarki na plecach, przeżywając ten sam horror co żołnierze czekający na plaży. Niepewność czy za chwile nie będzie kolejnego ataku z powietrza oraz czy w statek, na którym znajduje się tysiąc ludzi nie uderzy torpeda z łodzi podwodnej. Wielu z nich popełniało samobójstwo z bezsilności, bądź tracili zmysły. Ale również wielu z nich solidarnie starało się stawić czoła tej sytuacji, pomagając we wszystkim czym się dało. Wszystko to jest opisane niezwykle obrazowo. Z drugiej strony zobaczyłem szerszy aspekt operacji „Dynamo”, między innymi reakcję społeczną na odwrót „niepokonanej” Angielskiej armii. Levine zagłębia nas również do tego co działo się za kulisami operacji. Wielokrotnie autor przenosi nas do Anglii, gdzie były podejmowane najważniejsze decyzje odnośnie życia alianckiego żołnierza. Ta akcja to również świadectwo jak bardzo była improwizowana. Od pomostów zbudowanych z porzuconych samochodów i desek, które służyły żołnierzom do wydostania się z plaży, aż po wynajęcie przez Armię Brytyjską prywatnych łódek i małych statków jako pomoc w ewakuacji przez kanał La Manche. To właśnie owe małe stateczki stały się jedną z przyczyn „cudu Dunkierki” i dzięki ich ogromnej liczbie, udało się sprawnie wydostać tylu żołnierzom.

Rzeczywistość jest straszniejsza od fikcji i wydaje mi się, że autor dobrze to rozumie. Zaprasza czytelnika na wycieczkę po piekle, przedstawiając człowieka jako zdolnego do najgorszych, ale również i do najlepszych rzeczy. Strona po stronie dowiadujemy się jak doszło do załamania frontu, odwrotu oraz ewakuacji. Książkę czytałem naprawdę szybko, ponieważ jest napisana przystępnym językiem. Jest to jedna z przejrzystszych książek historycznych, co jest nie lada wyczynem, przy takiej tematyce. Mogę ją polecić każdemu, bo nie wymaga głębokiej wiedzy historycznej, a całość jest wytłumaczona bardzo klarowanie. Można ją traktować jako uzupełnienie do filmu, ponieważ w nim jest pokazany jedynie ludzki aspekt dramatu który przeżywali żołnierze.

Podsumowując, książka wywołała we mnie spore emocje, tym bardziej, że to są zebrane relacje tych którym udało się ewakuować. Dlatego ta książka jest tak autentyczna i czytałem ją z zapartym tchem. Według planu ewakuacja miała trwać dwa dni. Trwała dziesięć i udało się uratować ponad trzysta tysięcy ludzi. W takich okolicznościach można mówić o prawdziwym cudzie.

Za egzemplarz dziękujemy
Wydawnictwo: HarperCollins Polska ‖ Rok: 2017 ‖ Liczba stron: 368 ‖ Ocena: 5/6
Share
Tweet
Pin
Share
13 komentarze
recenzja martwy błękit

Wiosną w sopockiej rezydencji zostają znalezione zwłoki żydowskiego przedsiębiorcy, kolekcjonera sztuki i wyznawcy Kabały- Saula Rottenberga. Sprawę otrzymuje radca kryminalny Christian Abell. Sprawa wydaje się być prosta, gdyż Saul pozostawia list pożegnalny i wszystko wskazuje na samobójstwo, a policji zależy aby szybko zamknąć sprawę. Jednak przenikliwemu radcy nic nie ujdzie uwadze. Christian odkrywa szczegół, który rzuca nowe światło na sprawę - Saul Rottenberg wcale nie popełnił samobójstwa, ale został okrutnie zamordowany. Wkrótce w niewyjaśnionych okolicznościach i w równie brutalny sposób giną kolejni członkowie rodziny. Okazuje się także, że z domu kolekcjonera ginie niezwykła kolekcja dzieł sztuki. Abell chce doprowadzić sprawę do końca i wymierzyć sprawiedliwość, jednak śledczy musi uważać, aby nie zapłacić za swoją dociekliwość głową.

„Martwy błękit” to kontynuacja przygód Christiana Abella z „Czarnego manuskryptu”. Tym razem akcja powieści rozgrywa się w przedwojennym Sopocie oraz Gdańsku. Autor bardzo dobrze postarał się odtworzyć realia życia w latach trzydziestych XX wieku, kiedy istniało Wolne Miasto Gdańsk, kształtowały się pronazistowskie nastroje, a na scenie politycznej pojawił się Adolf Hitler.


W historii przeplata się ze sobą sztuka, religia (wątek kabalistyczny) i polityka. Tym razem Christian Abell trafia na godnego przeciwnika, który dorównuje mu inteligencją i sprytem, wyprzedza go o krok. W bestialski sposób morduje swoje ofiary, zadając im ból i powolną śmierć. Dlaczego? Jakie sekrety skrywa rodzina Rottenbergów? Saul to kolekcjoner sztuki, Salomon jest zagorzałym fanatykiem religijnym a Chaim szulerem. Co ich łączy oprócz więzów rodzinnych i kabalistycznych praktyk? Czy kluczem do rozwiązania tej zagadki jest Kabała i jej święte litery? A może wskazówki należy szukać zupełnie gdzieś indziej?

Nie chce zdradzać za dużo, ale rozwiązanie zagadki okazało się zaskakujące!

Postać Christiana zaintrygowała mnie już w pierwszym tomie, ale jego przeszłość była owiana tajemnicą. Cicho liczyłam, że w następnym tomie, dowiem się o nim czegoś więcej, i tak się stało. Abell to inteligentny, wnikliwy i przebiegły śledczy, który wytrwale dąży do wyciągnięcia od podejrzanych głęboko skrywanych sekretów. Czyta z nich jak z otwartej księgi, co niezwykle mi się podoba. Nic się przed nim nie ukryje. Christian jest dobry w tym co robi, ale jest postrzegany jako arogancki, uparty i szorstki. Nieszczęśliwa miłość sprawiła, że stał się zgorzkniały, a przez długi czas nie mógł odnaleźć ukojenia w ramionach żadnej kobiety, póki w jego życiu nie pojawiła się Gabi. Ale czy Gabi uda się przebić przez skorupę zgorzknienia i rezerwy jaką otoczył się Christian oraz uleczyć jego zranione serce? Czy radca obdarzy ją zaufaniem? Abell musi podjąć wiele decyzji, niektóre wpłyną na jego życie osobiste a inne na wyniki śledztwa.

Po kryminałach oczekuję wciągającej intrygi, mrocznego klimatu i dużej ilości trupów. „Martwy błękit” spełnił te wszystkie kryteria i zaserwował mi jeszcze więcej emocji. Do samego końca nie miałam pojęcia, kto stoi za morderstwami i jak rozwiąże się zagadka zaginionych dzieł sztuki. Dobra książka to także bohaterowie, a Christian Abell jest postacią, która intryguje i na długo zapada w pamięć. Sprawił, że nie mogłam oderwać się od lektury. Autor wzbogacił historię o romans, który nie przyćmił kryminalnego wątku, ale w dobry sposób ożywił fabułę, co uważam za udane posunięcie.

„Czarny manuskrypt” był dobrą lekturą, ale „Martwy błękit” okazał się jeszcze lepszy! Autor zaserwował mi rewelacyjny kryminał osadzony w niespokojnych czasach, doprawiony nutką sztuki i romansu oraz błyskotliwą intrygą. Myślę, że spokojnie możecie sięgnąć po drugi tom, jeśli nie czytaliście pierwszego, ale mimo wszystko zachęcam was do zapoznania się z „Czarnym manuskryptem”, jeszcze przed premierą "Martwego błękitu" (Premiera-27.09).

Zobacz recenzję pierwszego tomu: Krzysztof Bochus: Czarny manuskrypt

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza SA


 Wydawnictwo: Muza ‖ Premiera: 27.09.2017 ‖ Liczba stron: 445 ‖ Tom: II
Ocena: 6/6

Share
Tweet
Pin
Share
9 komentarze

Przeglądając blogosferę często natrafiam na recenzje powieści z gatunku Young Adult. Zwykle są to najnowsze tytuły, chociaż trafiają się również te sprzed kilku lat. Z tego obrazka można wywnioskować jedno, że tego typu książki mają się bardzo dobrze, a sam gatunek przeżywa prawdziwy renesans.  I nie bez powodu napisałem renesans, ponieważ jeżeli uważacie, że Young Adult to wymysł dwudziestego pierwszego wieku to jesteście głęboko w błędzie. Problemy dziewiętnastowiecznych i dwudziestowiecznych nastolatków również zapełniły karty książek.

„Podążaj za białym królikiem”

To właśnie w XIX wieku zaczęto rozróżniać książki dla dzieci i książki dla młodzieży. Pierwszą „Young adulthood” była Sarah Trimmer. Ustaliła, że literatura spod tego szyldu będzie odpowiednia dla osób z przedziału od czternastu do dwudziestu jeden lat. Większość powieści z tamtego okresu nie była tak dosłowna jak w późniejszych czasach, a problemy nastolatków były przemycane pod postacią przygody lub wyprawy do tajemniczych krain. Najbardziej znanymi powieściami z tamtego okresu dla młodzieży, które są obecnie w kanonie lektur to między innymi „Alicja w krainie czarów” Lewisa Carrolla (tak na marginesie to jest pseudonim genialnego matematyka i fotografa Charlesa Ludwiga Dodgsona) oraz „Przygody Hucka Finna” Marka Twaina. Oczywiście były utwory, które dosłownie przedstawiały problemy nastolatków, ale to były pojedyncze powieści takie jak „Wielkie nadzieje” czy „Oliver Twist” Charlesa Dickensa. To właśnie Dickens był pisarzem, który podejmował trudny temat społeczno-obyczajowy ukazywany oczami nastolatków. Oprócz okresu buntu i szukania własnej drogi, do typowych problemów nastolatków musimy zaliczyć miłość. Wydawcy zaczęli dostrzegać, że coraz więcej młodych kobiet czyta powieści, dlatego jedno wydawnictwo poprosiło Louise May Alcott o napisanie książki idealnie pasującej w gust młodych dziewcząt. Tak powstała jedna z najbardziej znanych powieści, „Małe kobietki”. Jednakże jedna książka miała bardzo mocny wpływ na młode czytelniczki. Była to powieść „Wichrowe Wzgórza” autorstwa Emily Jane Brontë. Wszyscy (oczywiście większość mężczyźni, no bo jakżeby inaczej) byli skonsternowani i uważali, że czytanie takich emocjonalnych książek przez młode dziewczęta zmieni ich kręgosłup moralny i może mieć zgubny wpływ na ich postrzeganie świata (głównie męskiego). Jak doskonale widać, świat nie spłonął i miał się całkiem dobrze. Lecz prawdziwa rewolucja zdarzyła się w dwudziestym wieku.

Najbardziej cenzurowana książka

Dwudziesty wiek oprócz jazzu i swinga przyniósł nam dwie wojny światowe. Pomimo iż w latach trzydziestych wielkie zachodnie mocarstwa zaczęły dostrzegać potęgę młodych oraz ich wpływ na kulturę, dopiero lata pięćdziesiąte stworzyły termin „nastolatek”. A stało się to za sprawą książki „Buszujący w zbożu” J.D. Salingera, która była tak kontrowersyjna, że na starcie została ocenzurowana w wielu amerykańskich miastach, a później wielokrotnie wycofywana z bibliotek. A jak powszechnie wiadomo co jest zakazane, to smakuje dwa razy lepiej. Książka okazała się sukcesem, a Holden Caulfield stał się niepokornym symbolem młodości, przejawu buntu oraz problemów nastoletności. I solą w oku wszelkich obrońców moralności. Bo kto by pomyślał, że szesnastolatek może pić oraz przeklinać jak szewc, ponadto umawiając się z prostytutką. Ta powieść otworzyła wrota do nowoczesnej literatury młodzieżowej i zachęcała innych twórców, aby sami spróbowali ująć trudny proces dorastania. I tak też się stało, bo nie trzeba było długo czekać, aby na horyzoncie pojawiły się kolejne znaczące powieści dla młodzieży. „Outsiderzy” Susan Eloise Hinton, opowiadająca w nostalgicznym tonie o ciemnej stronie dorastania oraz „Wiem, dlaczego ptak w klatce śpiewa” Mayi Angelou rozpoczęły złotą erę powieści dla młodzieży zaczynającą się od lat siedemdziesiątych, aż do połowy lat osiemdziesiątych. Powieści spod tego gatunku są bardzo złożone i opowiadają o trudach dorastania. Nierzadko dotykają seksualności, stosowania używek, a nawet śmiertelnych chorób, aczkolwiek dla przeciwwagi oprócz kontrowersyjnych tematów, poruszane są również takie jak przyjaźń, miłość czy szukanie swojego miejsca na ziemi. Główną zaletą tych książek jest to, że młody czytelnik może łatwo zidentyfikować swoje problemy z problemami bohaterów, dzieląc z nimi własne doświadczenia. Autorzy często wplatają odniesienia do popkultury, czy obecnych wydarzeń na świecie. Te wszystkie elementy składają się na skomplikowany obraz powieści młodzieżowych, pomimo tego, że większość jest bardzo zbliżona do siebie. Z tego też powodu w latach dziewięćdziesiątych zmalało zainteresowanie tego typu literaturą, ponieważ na rynku wydawniczym był przesyt.

Jak feniks z popiołów

Końcówka lat dziewięćdziesiątych przyniosła jedne z najlepszych książek dla młodzieży. Powieść „Charlie” Stephena Chboskyego, „Szukając Alaski” Johna Greena, „Trzynaście powodów” Jaya Ashera czy „Złodziejka książek” Markusa Zusaka to tylko kilka pozycji, które zdobyły ogromną popularność na całym świecie. W międzyczasie autorzy zaczęli eksperymentować z gatunkiem. Tworzono powieści w których możemy odnaleźć elementy charakterystyczne dla Young Adult osadzone w świecie antyutopii („Igrzyska śmierci” Suzanne Collins), czy na pogranicza horroru i romansu tworząc odrębny gatunek zwany „paranormal romance” („Zmierzch” Stephenie Meyer). „Harry Potter i kamień filozoficzny” J.K. Rowling miała wszystkie cechy które przyciągały młodego czytelnika. Była przygoda i tajemnica, ale również problemy dorastających nastolatków przemycone pod postacią magicznego świata. Sukces książki spowodował odrodzenie się gatunku i znów jak grzyby po deszczy zaczęły powstawać publikacje skierowane wyłącznie do nastoletniego czytelnika.

Naturalna kolej rzeczy

Podczas gdy książki są nieśmiertelne, niestety ludzka natura jest jak najbardziej śmiertelna. Każdy nastolatek kiedyś dorasta, otrzymując w zamian bagaż doświadczeń i nowe problemy do zmierzenia się z nimi. Dla takich ludzi powstał odrębny gatunek New Adult wywodzący się od Young Adult, który celuje w grupę docelową pomiędzy dwudziestym a dwudziestym piątym rokiem życia. Dlaczego ten nurt w ogóle powstał? Ponieważ powstała grupa docelowa należąca do „okresu przejściowego”, zauważono przepaść pomiędzy powieściami Young Adult, a książkami dla dorosłych. Młodzi dorośli już nie czytali powieści skierowanych do nastolatków. Oczekiwali czegoś co będzie ich dotyczyło. Powieści z tego nurtu cechują się bardziej poważnymi problemami życiowymi, nierzadko emanując erotycznymi doświadczeniami młodych ludzi. Bohaterowie tych książek podejmą decyzje, które będą mieć skutek na całe życie. Wybór kariery, miłości czy opuszczenie rodzinnego domu to tylko wierzchołek góry problemów, które czyhają na nowej drodze życia. Często też walczą z demonami przeszłości, błędami młodości bądź problemami rodzinnymi, które ciągną się od najmłodszych lat. Najbardziej znanymi powieściami New Adult są „Hopeless” Colleen Hoover, „Zaczekaj na mnie” Jennifer L. Armentrout czy „Tak blisko” Tammary Webber.

Co przyniesie przyszłość

W tej chwili gatunek Young Adult jest na fali wznoszącej co roku dostarczając mnóstwo nowych pozycji. Autorzy cały czas poszukują nowych tematów bliskich nastolatkom, przesuwając kolejne granice tabu. Ponadto na rynku pojawiają się coraz młodsi pisarze tacy jak Anna Bellon, Holly Bourne czy Emily Henry, zaskarbiając sobie czytelników tym, że sami są blisko ich problemów. Uważam, że literatura spod znaku Young Adult jest niezwykle potrzebna, gdy na początku naszej wędrówki przez życie na głowę spada mnóstwo problemów. Takie książki potrafią dać mnóstwo odpowiedzi wtedy, gdy najbardziej ich potrzebujemy. 

Źródło: 1,2,3

Lubicie książki z tych gatunków?


Share
Tweet
Pin
Share
14 komentarze


Jesień to także dobra pora roku, aby ruszyć się z miejsca. W tym sezonie na wszystkich fanów seriali, komiksów, filmów i książek czekają świetne imprezy podczas, których będzie można spotkać ulubionych pisarzy, wziąć udział w konkursach i sprawdzić swoją wiedzę na dany temat oraz uczestniczyć w interesujących panelach dyskusyjnych. O jakich imprezach mowa?


15-17.09 : Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi

Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier jest największą tego typu imprezą w Polsce oraz Europie Środkowo-Wschodniej. Do 1998 roku funkcjonował jako Ogólnopolski Konwent Twórców Komiksu. MFKiG to przede wszystkim miejsce spotkań twórców i miłośników sekwencyjnych historii obrazkowych oraz elektronicznych mediów interaktywnych. Festiwal odbywa się na łódzkiej Atlas Arenie, a w ubiegłym roku zgromadził niemal 20 tysięcy osób. Przez trzy dni na odwiedzających czekają liczne panele, spotkania z autorami komiksów, warsztaty dla dzieci, manga corner oraz cosplay. 
Ceny biletów: 15-28 zł.

22-24.09: Copernicon w Toruniu

Copernicon jest wydarzeniem skierowanym do miłośników gier, fantastyki, literatury i nauki w każdej postaci. Tegoroczna edycja będzie już ósmą odsłoną festiwalu odbywającego się od 2010 roku na terenie Torunia. W programie znajdują się prelekcje, panele dyskusyjne (np. 7 grzechów głównych aspirującego pisarza, Sztuczna inteligencja - nadzieja czy zagrożenie?), pokazy, turnieje (np. Turniej Shogi i Mahjonga), konkursy (np. Wiedźmiński Quiz, Wielki konkurs z Marvela i DC, Disney: Jaka to melodia ), spotkania ze znanymi osobistościami ze świata literatury (Andrzej Pilipiuk Katarzyna Berenika Miszczuk, Paweł Majka, Aneta Jadowska). 

26-29.10: Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie

Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie to szeroka oferta wydawnicza polskich i zagranicznych wydawnictw, warsztaty i panele dedykowane branży wydawniczo-księgarskiej oraz spotkania z autorami na stoiskach wydawców i w salach seminaryjnych. Swoją obecność potwierdzili już: Katarzyna Bonda, Marek Krajewski, Camilla Läckberg, Andrzej Maleszka, Remigiusz Mróz, Nela Mała Reporterka, Łukasz Orbitowski, Michał Rusinek,Éric-Emmanuel Schmitt.
Cena biletów: 8-21 zł.

24-26.11: VII Salon Ciekawej Książki w Łodzi

Salon Ciekawej Książki organizowany jest z myślą o miłośnikach dobrej literatury, którzy w gorącym przedświątecznym okresie poszukują nowości i bestsellerów wydawniczych. Salon Ciekawej Książki to również okazja do udziału w spotkaniach autorskich oraz panelach dyskusyjnych poświęconych literaturze. Wśród wystawców Salonu Ciekawej Książki znajdują się największe polskie wydawnictwa m. in. Muza SA, Helion, Znak, Media Rodzina, Wydawnictwo SQN. Najważniejszym gościem VII edycji Salonu Ciekawej Książki będzie Herta Müller, laureatka Literackiego Nobla z roku 2009.

24-26.11: Warsaw Comic Con w Nadarzynie

Cimic Con to impreza dla wszystkich fanów popkultury. Warsaw Comic Com odwiedzi 15 gwiazd filmów i seriali oraz autorzy książek i komiksów. Póki co swoją obecność potwierdzili: Julian Glover (Gra o tron) Holland Roden (Teen Wolf) Michael Malarkey (Pamiętników wampirów), Trevor Stines (Riverdal) Na odwiedzających czeka Gala Cosplay podczas, której najlepsi polscy i zagraniczni cosplayerzy zaprezentują na scenie zapierające dech kreacje inspirowane najpopularniejszymi filmami, komiksami, grami oraz kreskówkami. Prócz otwartych dla wszystkich paneli dyskusyjnych z Gwiazdami, będzie także czas oraz miejsce na autografy oraz pamiątkowe zdjęcia! 
Ceny biletów od 20-70 zł. 

Więcej informacji oraz harmonogramy znajdziecie na oficjalnych stronach imprez. 

Wybieracie się, na którąś z tych imprez?
Share
Tweet
Pin
Share
12 komentarze
organizacja, powrót na studia, studia-porady,

Powrót do szkoły po trzech miesiącach wakacji jest dość trudny. Skończy się późne wstawanie, leniwe popołudnia i beztroska. Znów będzie trzeba ruszyć na uczelnię i robić notatki. Mając za sobą cztery lata nauki, chciałabym podzielić się z tobą kilkoma wskazówkami, na co warto zwrócić uwagę, rozpoczynając semestr. Jeśli studia są jeszcze przed tobą to żaden problem, gdyż niektóre wskazówki także ci się przydadzą.

Pierwszy tydzień na studiach będzie gorączkowy. Znajdziesz się w nowym miejscu, z nowymi ludźmi, w nowej sytuacji. Jeśli przeprowadzasz się do innego miasta i wynajmujesz mieszkanie, spadnie na ciebie jeszcze więcej obowiązków: opłaty, wyżywienie itd. Jednak to dobry czas, który nauczy cię samodzielności.

▪ Budżet

Jeśli masz ograniczone środki pieniężne, to najpierw warto się nad nimi zastanowić, a dopiero potem wydawać. Zadaj sobie pytanie: „Jakie czekają mnie wydatki?” Wynotuj wydatki obowiązkowe jak rachunki, bilet miesięczny, karnet na siłownię, wydatki na jedzenie; określ sumę jaką możesz swobodnie dysponować oraz kwotę, którą chcesz zaoszczędzić.

▪ Organizacja

Zacznij semestr od dobrej organizacji. Stwórz w komputerze folder, w którym będziesz trzymać elektroniczne notatki, zdjęcia, pliki PDF, prezentacje prezentacje udostępnione przez wykładowcę. Stwórz odrębny folder na każdy przedmiot i pamiętaj, aby nadać mu odpowiednią nazwę np. „Podstawy rachunkowości”, zamiast tradycyjnego „Studia” albo powszechnego „asffs”. W ten sposób przed sesją szybko odnajdziesz potrzebny ci plik.

Jeżeli dzielisz naukę z pracą albo zajęciami pozalekcyjnymi to warto zaopatrzyć się w planner lub kalendarz. Pomoże ci przy organizacji i na pewno o niczym nie zapomnisz. Więcej na temat planowania pisałam w tym poście: Planowanie w kalendarzu.

Notatki elektroniczne czy papierowe? Osobiście wolę notatki papierowe. Kiedy wykładowcy udostępniają wykłady w formie elektronicznej, to najpierw drukuję je a dopiero na wykładach uzupełniam o brakujące treści. Choć większość studentów uważa, że „udostępnione wykłady = brak powodu, aby na nie chodzić”, skoro treść już mają, to z doświadczenia wiem, że połowa z tych osób kosztuje przyjemności uczestniczenia w sesji poprawkowej.

Będąc przy temacie notatek, warto zaopatrzyć się w kolorowe zakreślacze, którymi zaznaczysz ważne fragmenty notatek. Pamiętaj, że używanie kolorów przy sporządzaniu notatek sprzyja lepszemu zapamiętywaniu.

Na jeden semestr przeważnie wystarcza mi jeden zeszyt A4 na kółku. Najlepiej notatki (wykład + ćwiczenia) mieć w jednym zeszycie, aby w razie potrzeby móc do nich zajrzeć. Na studiach to jak prowadzisz notatki, jest twoją indywidualna sprawą, dzięki czemu prowadzisz je tak, abyś to ty się w nich odnalazł a nie nauczyciel. Kserówki i wydruki wykładów trzymaj w oddzielnej papierowej teczce albo segregatorze.

▪ Określ swój cel

Wybór kierunku to jedno, ale to jak wykorzystasz ten czas, to zupełnie inna sprawa. Zależy ci tylko na zdobyciu dyplomu? Czy chcesz osiągnąć coś więcej niż papierek? Zapisz się do organizacji studenckiej, działaj jako wolontariusz, zapisz się na darmowe warsztaty lub kursy. Możesz poszukać dorywczej pracy, rozejrzeć się za wakacyjnym stażem albo praktykami. Bierz udział w imprezach uniwersyteckich, takich jak dni kariery, albo w uniwersyteckich projektach. A może to dobry czas, aby zacząć pracować nad własnym biznesem? Więcej na temat aktywnego studiowania pisałam w tym poście: Aktywne studia
 

▪ Biblioteka

Przyjdzie taki czas, że zawitasz do budynku zwanego biblioteką, aby zebrać materiał do opracowania notatek. Książki naukowe są dość drogie, dlatego biblioteka jest jedynym rozwiązaniem, jeśli nie chcesz kupować książki. Biblioteki uniwersyteckie oferują nie tylko książki naukowe poświęcone ekonomii, prawu i marketingowi, ale także literaturę fantastyczną, obyczajową, kryminały i romanse, poradniki (ja często poszukuję poradników związanych z coachingiem, zarządzaniem sobą oraz blogowaniem). Być może okaże się, że znajdziesz książkę, która rozwinie u ciebie nowe zainteresowania.

Już w następnym tygodniu pojawi się kolejny wpis na temat studiowania.

Kto z was zaczyna w tym roku studia?
Share
Tweet
Pin
Share
30 komentarze
Newer Posts
Older Posts

Autorzy


KATE

Książkoholiczka i niepoprawna marzycielka z zamiłowaniem do mody w rytmie slow.


EMIL

Współautor bloga, kulturalny łasuch i osoba, która stoi za obiektywem.

Follow Me

  • Facebook
  • Instagram

Archiwum

  • ►  2022 (15)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (2)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (1)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2021 (22)
    • ►  listopada (1)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (3)
  • ►  2020 (27)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (2)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (6)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (5)
  • ►  2019 (59)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (1)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (5)
    • ►  czerwca (12)
    • ►  maja (8)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (6)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (11)
  • ►  2018 (134)
    • ►  grudnia (10)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (9)
    • ►  września (12)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (18)
    • ►  czerwca (13)
    • ►  maja (11)
    • ►  kwietnia (11)
    • ►  marca (14)
    • ►  lutego (8)
    • ►  stycznia (9)
  • ▼  2017 (116)
    • ►  grudnia (12)
    • ►  listopada (11)
    • ►  października (10)
    • ▼  września (9)
      • [RECENZJA] Katarzyna Berenika Miszczuk: Obsesja
      • [RECENZJA] Martyna Raduchowska: Szamanka od umarlaków
      • Back to university: stylizacja z płaszczem camel
      • Back to University: Oszczędzanie cz. I
      • [RECENZJA] Levine Joshua: Dunkierka
      • [PRZEDPREMIEROWO] Krzysztof Bochus: Martwy błękit
      • Historia jednego gatunku: Young Adult
      • Kulturalne imprezy tej jesieni
      • Back to university: powrót na studia
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (9)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (11)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (13)
    • ►  stycznia (6)
  • ►  2016 (90)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (6)
    • ►  października (11)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (7)
    • ►  lipca (10)
    • ►  czerwca (9)
    • ►  maja (7)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (5)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2015 (105)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (8)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (12)
    • ►  czerwca (13)
    • ►  maja (10)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (8)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (2)

POLECAMY

Stroiciele - Ewa Kowalska [RECENZJA]

Uwielbiam czytać debiutanckie powieści, z jednego bardzo prostego powodu. Pomimo potknięć czy pewnych braków warsztatowych, potrafią da...

Skala ocen


1 - Beznadziejna
2 - Bardzo słaba
3 - Słaba
4 – Może być
5 - Przeciętna
6 - Dobra
7 – Bardzo dobra
8 - Rewelacyjna
9 - Wybitna
10 - Arcydzieło

Popularne posty

  • 365 dni i 50 twarzy Greya - Co ja zobaczyłam?
  • Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć. Oryginalny scenariusz [RECENZJA]
  • Pomadki, które warto kupić podczas promocji w Rossmannie
  • Jak wyglądać szczupło w stroju kąpielowym
  • [RECENZJA] Sarah J. Maas: Dwór cierni i róż

Obserwatorzy

Nasz patronat




zBLOGowani.pl


Czerwona sukienka - blogi o modzie

http://ddob.com/user/index/Estrella


Facebook Twitter Instagram Pinterest Bloglovin

Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates