[RECENZJA] Marta Kisiel: Dożywocie
Konrad Romańczuk niespodziewanie otrzymuje w spadku dom od dalekiego krewnego, o którym istnieniu nie miał pojęcia. Początkujący pisarz bez wahania pakuje swoje manatki i opuszcza betonowe ściany mieszkania w mieście. To ma być jego nowy początek życia z dala od zgiełku miasta i wspomnień o Majce, bo nic tak nie wpływa na wenę twórczą, jak spokój. Jednak siła wyższa trzyma rękę na pulsie i serwuje Konradowi różnoraką gamę problemów. „Wszystko było nie tak, a nawet gorzej (...)" Wyobrażenie Romańczuka nijak miało się do rzeczywistości. Mężczyzna zamiast domu na miarę samego Hemingwaya otrzymuje upiorny dwustuletni dom, usytuowany z dala od cywilizacji w stylu gotyckim z rodem z kiepskich filmów grozy… i to w dodatku z lokatorami. I to nie byle jakimi!
- Licho- Anioł stróż w bamboszkach, z alergią i manią czystości.
- Szczęsny- 200 letni duch nieszczęśliwie zakochanego pisarza z depresją i zamiłowaniem do haftu krzyżykowego.
- Krakers- pradawny stwór o ośmiu mackach – szef kuchni, który piecze pyszne ciasteczka, a i poranną kawę przygotuje.
- Utopce- wodne stwory przebywające w łazience, oczywiście nie w tej co trzeba.
- Zmora- kotka z charakterem i ostrymi pazurkami.
Konrad zupełnie nie spodziewał się takiego obrotu wydarzeń. Jak poradzi sobie w nowej sytuacji? Z nowymi i nie całkiem normalnymi lokatorami? Czy pisarz ukończy swoje Dzieło Życie, które samo się nie napisze i pozostanie w Lichotce, czy też przy pierwszej lepszej okazji uciekanie do miasta? Przecież to miał być jego nowy etap w życiu.
„Dożywocie” było pierwszą książką autorstwa Marty Kisiel, po którą miała przyjemność sięgnąć i tuż po przeczytaniu zastanawiałam się dlaczego wcześniej nie miałam pojęcia o jej istnieniu!? Pierwsze wydanie „Dożywocia” pojawiło się w 2010 roku. W 2015 roku ponownie zawitało na półki księgarń z nową okładką i pod szyldem Wydawnictwa Uroboros. W październiku po raz kolejny wydawnictwo wypuściło ową książkę, dodając do niej premierowe opowiadanie „Szaławiła”.
Nie miałam pojęcia czego mam spodziewać się po twórczości Marty Kisiel. Książka była dla mnie owiana tajemnicą i dzięki tej niewiedzy otrzymałam niebanalną i przezabawną historię. Autorka wykreowała przesympatyczne i barwne postaci, których nie da się nie lubić. Licho jest słodkim Aniołem, a Szczęsny potrafi zajść za skórę i to nie raz, jak na nieszczęśliwie zakochanego, romantycznego poetę przystało! Konrad z przyjemnością pozbyłby się go z domu i to jak najszybciej. Postać Widma wielokrotnie doprowadzała mnie do łez.
Książka to świetne, zabawne dialogi i nietuzinkowe postaci, których na pewno nie spotkasz w żadnej innej książce. Fabuła nie jest jakoś niezwykle pasjonująca, nie ma w niej dramatycznych zwrotów akcji i wydarzeń wywołujących drżenie na całym ciele, jednak jest dość płynna i ciekawa, a dobrze napisane dialogi i opisy sprawiają, że książkę można pochłonąć w kilka godzin. Z ciekawością śledziłam perypetie Konrada i jego dożywotników. Zastanawiałam się, jak ogromne okażą się pokłady cierpliwości Konrada do jego towarzyszy, a szczególnie Szczęsnego.
Bez wątpienia Konrad Romańczuk, Licho, Szczęsny, Krakers, Zmora, Utopce i różowy królik to wesoła ekipa, którą koniecznie musisz poznać. Zagwarantują ci godziny śmiechu i wylanych przy tym łez. Jeśli masz ochotę sięgnąć po przyjemną i lekką książkę, napisaną z przymrużeniem oka i nie nastawiając się przy tym na fenomenalną pod każdym względem fabułę to „Dożywocie” jest dla ciebie! Ja na pewno sięgnę po inne książki autorki oraz kontynuację pt. „Siła niższa”.
12 komentarze
Nie miałam styczności z książkami autorki, ale wiele dobrego o nich słyszałam. Pomysł wydaje mi się bardzo oryginalny i uwielbiam takie nietuzinkowe postacie, więc jestem pewna, że niedługo zapoznam się z tą książką :)
OdpowiedzUsuńlustrzana nadzieja
Ja po takie ksiązki nie sięgam, więc to raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, polecam-goodbook.blogspot.com
Chyba będzie to pierwsza książka tej autorki, po którą w końcu zdecyduję się jednak sięgnąć.
OdpowiedzUsuńUwielbiam humor Marty Kisiel, a Licho w swoich bamboszach momentalnie podbija serce chyba każdego czytelnika. Koniecznie przeczytaj "Siłę Niższą" , moim zdaniem trochę słabsza, ale cały czas przezabawna :)
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
Uwielbiam styl autorki, przeczytałam wszystkie książki, a teraz czeka na mnie "Szaławiła". Szkoda, że w wersji e-bookowej, ale jakoś to przeżyję :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale mam zamiar ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Po Twojej recenzji myślę, że warto mieć tą książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.:)
Ja jestem bardzo ciekawa twórczości autorki. Właśnie czegoś takiego teraz bym poczytała - coś co jednocześnie by mnie zaintrygowała, a z drugiej strony wywołało mimowolny uśmiech. Muszę się nad książką pani Marty głęboko zastanowić ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Mnie nie trzeba długo zachęcać do tej lektury, kupują ją w ciemno po wymienieniu samych bohaterów:)
OdpowiedzUsuńW zasadzie takie książki wydają się nie wpasowywać w mój gust czytelniczy, ale wiele dobrego nasłuchałam się na temat "Dożywocia", więc może kiedyś skuszę się na tę lekturę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam "Dożywocie" i "Siłę niższą", już dawno się tak nie ubawiłam, jak przy tych dwóch książkach, aż czasami współlokatorka się patrzyła na mnie jak na wariatkę, bo tak się śmiałam :)
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie poznać twórczość tej autorki.
OdpowiedzUsuń