• Home
  • O blogu
  • Recenzje książek
    • O książkach
    • Literatura młodzieżowa
    • Fantastyka
    • Romanse
    • Literatura obyczajowa
    • Kryminał/thiller
    • Literatura polska
    • Poradniki
  • Współpraca
  • Moda
    • Stylizacje
    • Porady modowe
  • Lifestyle
  • Polityka Ochrony Prywatności
Kopiowanie zdjęć zabronione! Ikonografiki wykorzystane na stronie pochodzą z serwisu Freepik.com. Obsługiwane przez usługę Blogger.

▪ Mów mi Kate ▪ blog lifestylowo-recenzencki

Książka idealna na lato. Lekki romans na wakacje.

Mam słabość do powieści debiutantów, gdyż sama próbuję swoich sił w pisaniu, a każda taka powieść to dla mnie motywacja do działania. Skuszona wakacyjnym klimatem sięgnęłam po "Płynąć ku przeznaczeniu", aby dodatkowo w rytmie najnowszej piosenki Alvaro Soler "La Cintura" zapomnieć o ponurej rzeczywistości i przenieść się do słonecznej Hiszpanii. Czy było warto? Jasne. Jeśli szukasz romantycznej historii na wakacje, to ta książka jest dla ciebie.

Niezapomniane wakacje

To będą niezapomniane wakacje! Dominika wraz z przyjaciółkami - Weroniką i Kaśką jadą do słonecznej Hiszpanii, aby odpocząć, rozerwać się i poderwać gorących przystojniaków. Tuż po przyjeździe dziewczyny spotykają trójkę chłopaków z Polski. Jednym z nich jest Dawid, który od razu wpada w oko Dominice. Jednak czy dziewczynie uda się roztopić lodowate serce mężczyzny? Czy też Dawid to tylko wakacyjna przygoda? Kto znajdzie w sobie odwagę, aby zaryzykować i zaufać przeznaczeniu?

Studentka taka jak ja

Postać Dominiki okazał się do mnie bardzo podobna, dlatego już od samego początku doskonale ją rozumiałam. Dominika to dziewczyna, która wyjechała ze wsi do miast, aby podjąć studia. Przy atrakcyjnej i pewnej siebie Wronice czuje się przeciętne, jak niepozorna szara myszka. Jednak w przeciwieństwie do przyjaciółki pragnie doświadczyć prawdziwej miłości. Choć mogłabym utożsamiać się główną bohaterką to w przeciwieństwie do niej nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, co najwyżej zauroczenie. Uważam, że potrzeba czasu zanim takie wyznanie padnie z czyjś ust. Jednak w literaturze wszystko możliwe, tak i nagłe zakochanie Dominiki także, co w konsekwencji zaowocowało kilkoma wybuchami złości i płaczu. Momentami jej zachowanie bywało denerwujące i sama bohaterka postępowała lekkomyślnie, ale ogólnie jej postać można polubić.

Przystojniak o lodowatym sercu

Do romansu potrzeba dwojga, tak więc jest i Dawid. Dawid to oschły, arogancki i jak to bywa w literaturze dla kobiet - niezwykle przystojny mężczyzna, który woli jednorazowe przygody od stałego związku. Życie Dawida było proste dopóki nie pojawiła się w nim Dominika, stanowiąca zupełne przeciwieństwo kobiet, z którymi się spotykał. Z czasem okazuje się, że pod maską oschłego i niedostępnego aroganta kryje się samotny chłopak, który doświadczył straty. Niestety postać Dawida nie jest oryginalna, gdyż w literaturze jest ich na pęczki (chociażby Tristan z „Powietrze, którym oddycha”). Mimo to Dawid, okazał się sympatyczną postacią.

bloger książkowy

W rytmie wakacji

Autorka postawiła na nieśpieszne tempo narracji. Fabuła toczy się wokół imprez, plażowania, odpoczynku i oczywiście miłosnych perypetii Dominiki. A w tle przewija się obraz piaszczystej plaży, klubu i hotelu. Czytelnicy, którzy liczą na gorącą Hiszpanię wylewającą się z każdej strony książki mogą poczuć się rozczarowani. Nieśpieszne tempo prowadzi nas do słodko-gorzkiego zakończenie, które zaskakuje. „Płynąć ku przeznaczeniu” to także historia opowiadająca o wartości prawdziwej miłości, której nie ma bez zaufania, szczerości i wyrozumiałości. Jednak, aby jej doświadczyć, trzeba czasem najpierw coś stracić i uronić parę łez, aby potem zaryzykować i cieszyć się szczęściem.

Podsumowanie

„Płynąć ku przeznaczeniu” to debiutancka powieść Weroniki Tomali. Autorka tak jak my jest blogerką i recenzentką. Czytając książkę byłam pod ogromnym wrażeniem umiejętności pisarskich autorki, gdyż nie odczułam tego, że jest to jej pierwsze literackie dziecko. Jednocześnie Weronika Tomala jest przykładem tego, że pasję do czytania książek można przekształcić w pasję do pisania własnych historii. Z przyjemnością przewracałam kolejne karty opowieści, aby poznać dalsze losy głównych bohaterów i dotrzeć do zaskakującego zakończenia. „Płynąć ku przeznaczeniu” nie należy do zbyt oryginalnych opowieści, jednak jak najbardziej wpasowuje się w klimat lekkich i romantycznych historii na lato opowiadających o przyjaźni, miłości i stracie. A do tego książka zachwyca piękną oprawą.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Dlaczemu

Wydawnictwo: Dlaczemu ‖ Rok wydania: 2018 ‖ Liczba stron: 326 ‖ Ocena: 4,5/6

Share
Tweet
Pin
Share
14 komentarze
Blog książkowy. Book blogger. Blog o nowościach książkowych. Book blogger

Gdy mamy na myśli thriller polityczny, pierwsze co przychodzi nam do głowy to „House of Cards”. Nawet wydawca pokusił się o chwytliwy slogan reklamowy mówiącym o tym, że „Wotum nieufności” to jego polski odpowiednik. Aczkolwiek według mnie nie można porównywać polskiej polityki do brytyjskiej albo amerykańskiej, ale jedno jest niezmienne. Wszędzie poczucie władzy działa na ludzi tak samo.

Darię Seydę poznajemy, gdy budzi się w tanim hostelu, nie pamiętając niczego co działo się poprzedniej nocy. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to że w państwie polskim piastuje urząd marszałka sejmu. Dlaczego tu się znalazła? Z kim była całą noc? Na te pytania nie znajduje odpowiedzi w swoim najbliższym otoczeniu. Patryk Hauer jest po drugiej stronie barykady jako najbardziej popularny polityk prawicy. Prowadzi komisję śledczą dotyczącą zabójstwa polskiego biznesmena przy słowackiej granicy. Ma coraz więcej dowodów na to, że ta sprawa zatacza szerszy krąg niż do tej pory się spodziewał. Jednak sceną polityczną wstrząsa inne wydarzenie. Obecny prezydent ustępuje z urzędu. Zaczyna się wyścig po najwyższą funkcję w państwie Polskim.

Remigiusz Mróz jest najbardziej znanym polskim młodym pisarzem. Zasłynął serią z Joanną Chyłką, jednak najbardziej zaskakuje mnie to, jak bardzo jest płodnym autorem. W samym 2017 roku wydał siedem książek, które mają wysokie oceny wśród recenzentów. George R.R Martin mógłby się od niego uczyć. Po powieściach historycznych i kryminałach, nadszedł czas na political fiction.

Blog książkowy. Book blogger. Blog o nowościach książkowych. Book blogger

„Wotum nieufności” jest pierwszym tomem serii „W kręgach władzy” i nie od razu rzuca nas w wir intrygi. Musiałem trochę wgryźć się w powieść, aby móc cieszyć się z przedstawionej historii. Fabuła przedstawiona jest z dwóch perspektyw, Darii oraz Patryka. I od razu uprzedzam, tutaj nie ma tych dobrych, albo tych złych. Każdy ma sporo za uszami, a wyścig po fotel prezydenta budzi bardzo ukryte demony. Wszyscy bohaterowie są świetnie nakreśleni i każdy ma jakiś cel do ugrania. Czasem jest to wspólny cel, czasem trzeba wyciągnąć dłoń do przeciwnika. Pomimo politycznej tematyki i zawiłej intrygi, wszystko napisane jest przystępnym językiem i nie trzeba być politologiem, aby zrozumieć, co aktualnie dzieje się w powieści. A jak już pojmiemy co, gdzie i z kim, wtedy zaczyna się prawdziwy dreszczowiec.

I dopiero pod koniec powieści widzimy, że historia rozwija skrzydła. Jest wiele wątków które dotyczą każdego z bohaterów osobno, aby pod koniec zgrabnie je spiąć w jedną klamrę. To co najbardziej mi się podobało, to kulisy działania polskiej polityki. Może to nie jest podręcznik, ale ukazuje, jak działają pewne mechanizmy w najwyższych kręgach. Również świetnie przedstawiono stosunek władzy do mediów jako narzędzie do własnych celów. Dawno nie było takiej powieści na polskim rynku. Najbardziej przerażające jest to, że fikcja polityczna, tak daleko nie upada od rzeczywistości. Jednakże oprócz słabego początku, za ziewałem się na wątku rodzinnym Darii. Nie było tego dużo, ale mam nadzieje, że w kontynuacji będzie mniej takich wstawek.

Podsumowując „Wotum nieufności” jest wstępem do całkiem dobrze zapowiadającej się trylogii. Gdy już przebrniemy przez początek zostaniemy uraczeni intrygą najwyższych lotów, a samo napięcie nie zejdzie z nas aż do zaskakującego zakończenia. Zawsze uważałem, że polityka to najmniej przyjemny zawód, ale po przeczytaniu tej powieści już wiem, że jest jeszcze gorzej.

Na zdjęciach Kate lecz opinią podzielił się Emil


Wydawnictwo: Filia ‖ Rok wydania: 2017 ‖ Liczba stron: 624 ‖ Ocena: 5/6
Tom: I  ‖ Cykl: W kręgach władzy
Share
Tweet
Pin
Share
14 komentarze
 Book blogger. Blog o nowościach książkowych. Book blogger


Od czasu do czasu lubię sięgnąć po jakiś kryminał. Ostatnio zatraciłam się w serialu "Zagadki kryminalne Panny Fisher", który serdecznie polecam. Akcja serialu toczy się w latach 20. XX wieku więc pozostając w tamtych czasach, postanowiłam sięgnąć po "Morderstwo w pociągu" autorstwa Jessicy Fellowes. Okładka bardzo mi się podoba, ale co z treścią?

Morderstwo w pociągu

Louisa to uboga dziewiętnastoletnia dziewczyna , która mieszka w skromnym mieszkaniu z matką i nikczemnym wujkiem, który popadł w długi. Dziewczyna pomaga swojej mamie, która zarabia jako praczka, lecz marzy jej się lepsze życie. W Wigilię Bożego Narodzenia Lousia włucząz się ulicami miasta spotyka spotyka swoją dawną przyjaciółkę ze szkoły - Jannie. Od niej dowiaduje się, że Mitfordowie poszukują niańki dla swoich dzieci. Długi Stepena rosną i czas je spłacić. Ale za co? Mężczyzna uprowadza Louisę i zmusza ją do prostytucji, aby spłacić jeden z długów. Dziewczynie udaje się uciec a jednocześnie zdobywa list, dzięki któremu może rozpocząć nowe życie. Mimo trudów udaje jej się dostać pracę oraz uciec od biedy i bezwzględnego wuja. W tym samym czasie w dochodzi do morderstwa w pociągu, a do miejsca zbrodni zostaje wezwany Guy i jego partner Harry. Ofiarą jest pielęgniarka służąca na wojnie - Florence Nightingle Shore. Brak świadków i narzędzia zbrodni świadczy tylko o jednym – sprawa zostaje zamknięta, a morderca nie ujęty. Jednak Guy na własną rękę próbuje rozwiązać zagadkową sprawę morderstwa, a pomgać będzie mu Louisa i córka Mitfordów.

Autentyczna zbrodnia

Historia opisana w książce bazuje na prawdziwych wydarzeniach. Florence Nightingle Shore napadnięto w styczniu 1920 roku w pociągu linii Londyn-Brighton. Niestety kobieta parę dni później zmarła. Przesłuchania świadków autorka zaczerpnęła z gazet wydawanych w dni rozpraw u koronera. Nie tylko Florence to autentyczna postać, także Mabel Rogers oraz rodzina Mitfordów. Autorka napisała powieść zgrabnie łącząc ze sobą fikcję literacką z faktami. Autorce udało się wprowadzić mnie w klimat tamtych lat oraz dobrze opisała rozwarstwienie społeczne, pokazując kontrast pomiędzy radosnym, pełnym przepychu i wystawnych balów życiu bogaczy a ubogich ludzi, których ledwie stać na chleb. 




Prawdziwa historia to za mało

Bazowanie na prawdziwej historii morderstwa,  oraz zaangażowanie w nie dwóch młodych dam z różnych sfer społecznych, brzmi świetnie.  Jednak co z resztą? Niestety książka z kryminałem ma niewiele wspólnego. Większość rozdziałów opisuje codzienne życie dziewcząt, które raz na jakiś czas odkryją pewien szczegół w sprawie. Niestety nie odczułam, aby główne bohaterki były „zdeterminowane by dotrzeć do prawdy”. Jedyną osobą, która cały czas próbuje rozwikłać sprawę jest Guy. To dzięki niemu czytelnik otrzymuje informacje na temat postępów w śledztwie. Niestety śledztwo stoi w miejscu, gdyż nie ma świadków ani narzędzia zbrodni. Młody policjant stawia na szali swoją reputację i służbę, aby tylko odnaleźć mordercę. Czy mu się to uda?

Niedociągnięcia

W książce nie brakuje niedociągnięć. Najbardziej w oczy rzucał mi się niedopracowany wątek z Louisą i jej matką. Po tym jak dziewczyna ucieka od wujka od razu trafia do Mitfordów. W historii nie było żadnej wzmianki, aby dziewczyna po tym wydarzeniu kontaktowała się z matką. Dla mnie, jako czytelnika wygląda to jak ucieczka, gdzie matka powinna zamartwiać się ze strachu o córkę. Jednak w późniejszych rozdziałach matka i córka spotykają się, jakby nic się nie wydarzyło.

Podsumowanie

Morderstwo w pociągu to lekka historia, której bliżej do obyczajówki niż kryminału z górnej półki. Mimo niedociągnięć i trochę przewidywalnego przebiegu śledztwa, spędziłam z książką miło czas. Wątek kryminalny nie jest mocną stroną tej historii, więc wielbiciele akcji trzymającej w napięciu, zawiłych zagadek i wielu niewiadomych mogą poczuć się zawiedzeni. "Morderstwo w pociągu" to książka dla miłośników lat 20. XX wieku, którzy chcą umilić sobie sobotnie wieczory.


Za egzemplarz dziękuję

Wydawnictwo: Harper Collins ‖ Rok wydania: 2018 ‖ Liczba stron: 415 ‖ Ocena: 3.5/6
Tytuł oryginalny: The Mitford Murders

Share
Tweet
Pin
Share
14 komentarze
blog książkowy recenzje

Jakiś czas temu oglądałem film „Ocalony” o historii Marcusa Luttrella, snajpera jednostki specjalnej Navy Seals, jedynego ocalonego po nieudanej akcji zlikwidowania terrorysty Ahmada Szaha. Po akcji Marcus twierdził, że żyje tylko dzięki wyczerpującemu szkoleniu snajperskiemu. Chris Kyle nieżyjący już legendarny strzelec wyborowy, mający potwierdzonych 150 śmiertelnych trafień, brał udział w najbardziej intensywnych walkach w Iraku. Swoje przeżycie na wojnie zawdzięcza rygorystycznemu szkoleniu. Co łączy tych panów? Oboje byli ćwiczeni pod okiem Brandona Webba, który sprawił, że snajper nabrał nowego, śmiertelnego znaczenia na polu bitwy.

Autor ciekawie podszedł do sprawy i nie obsypał nas nudnymi faktami, czy suchymi opisami żywcem wyjętymi z raportu. Całość podzielił na dwie części w jednej ukazując w małym skrócie przebieg kariery oraz trening czterech snajperów z różnych jednostek, Roba Furlonga, Jasona Delago, Nicholasa Irvinga oraz Alexa Morrisona, a w drugiej właściwe akcje, które wykonywali będąc już na służbie w różnych latach. To też ukazało różne podejścia do wykonywania zadań i sposobu w jaki radzą sobie w różnych sytuacjach.

Jednak wisienką na torcie jest możliwość spojrzenia na trening i metody szkolenia strzelców wyborowych. Żadna książka, którą czytałem o jednostkach specjalnych nie dała takiej sposobności. Na dodatek przedstawił dwie bieguny, porównując jak to było kiedyś, a jak jest po reformie, którą przeprowadził. Zmiany dotknęły wszystkich aspektów, od materiału szkoleniowego, sprzęt, miejsce, aż do podejścia do kursanta. Przy okazji autor tłumaczy sporo zagadnień związanych ze strzelectwem wyborowym oraz o samej filozofii snajpera. Podczas opisów akcji, zatrzymywał się przy pewnych niejasnościach, tłumacząc je łopatologicznym językiem. Mogę śmiało napisać, że książka przedstawia kompletny obraz tego czym się zajmuje snajper i najważniejsze, w jaki sposób.

Blog książkowy. Blog o nowościach książkowych


Rozkład na czynniki pierwsze to trudne zadanie, ale według mnie jeszcze trudniejsze zadanie to skleić tyle informacji w książkę, którą będzie się dobrze czytać. Pierwsza część wyszła fenomenalnie, bo czytelnik ma szansę spojrzeć na prawdziwy trening dla snajperów. I dowiedzieć się, że 95% to skradanie się i obserwacja okolicy, a pozostałe 5% to właściwe strzelanie z uwzględnieniem wielu czynników takich jak odległość, wiatr, temperatura otoczenia, a nawet opór powietrza. Natomiast druga cześć, to historie działań wojennych, czterech byłych strzelców wyborowych z różnych jednostek amerykańskiej armii i Kanady. Autor ma dar do plastycznych opisów, ale czasem miałem wrażenie jakby na siłę chciał wywołać emocje u czytelnika i co chwilę urywał opowieść w decydującym momencie, aby przeskoczyć do historii innego człowieka. Po pewnym czasie wiedziałem co zamierza autor i przestało być tak emocjonująco. Niestety ta część książki, jest podobna do tysiąca innych w której są pokazane akcje jednostek specjalnych. Kolejnym minusem jest zły rozkład proporcji w pierwszej części. Autor za bardzo skupił się na ukazaniu tego jak kiedyś szkolono, a ciut za mało przedstawił to jak teraz się szkoli. Z jednej strony rozumiem, bo autor nie może przekazać czytelnikowi wrażliwych informacji, wszak w tej chwili ten program jest w pełni wykorzystywany, ale z drugiej strony czułem pewien niedosyt.

Książkę czyta się bardzo szybko i jest idealna, aby zacząć przygodę z tematyką snajperską. Jest wytłumaczonych sporo kwestii, gdzie na próżno szukać chociażby w najsłynniejszej pozycji poświęconej działaniom snajperskim, czyli książce „Cel Snajpera” Chrisa Kyle’a. Brandon Webb ma wspaniały dar przekazywania wiedzy i gdyby zrobił książkę stricte poświęconą szkole zabójców, byłaby to naprawdę wyjątkowa pozycja. A tak otrzymaliśmy bardzo dobrą książkę o zróżnicowanej tematyce. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Akurat

Wydawnictwo: Akurat  ‖ Premiera: 18 kwietnia 2018  ‖ Liczba stron: 480
 Ocena: 4/6


Pozdrawiam

Emil Śmistek
Share
Tweet
Pin
Share
4 komentarze
zakazane słowa facebook


Facebook to twój drugi dom? Korzystasz z niego gdy jedziesz do pracy lub szkoły, podczas przerw a także towarzyszy ci podczas posiłków, niech twoi znajomi wiedzą, że właśnie w tej chwili kiedy oni siedzą w pracy, ty jesz sushi w azjatyckiej knajpie, albo co lepsze czekasz na lotnisku bo wybierasz się na Maltę. Facebook to twoje okno na świat? Zanim odsłonisz zasłony wiesz, że za oknem pada deszcz, a Kim Kardashian poddała się kolejnej operacji. Jednak Facebook to także dla wielu narzędzie marketingowe generujące pieniądze oraz  służące do dzielenia się swoimi treściami z fanami. 

Facebook cały czas udoskonala swoje procedury bezpieczeństwa wprowadzając zmiany w regulaminie. Jednak kto z Was przeczytał regulamin Facebooka? Czasem wystarczy nasza niewiedza, aby otrzymać ban.

Niedoskonały algorytm 

Algorytm Facebooka wyszukuje konkretne słowa i frazy, które zostały uznane za zakazane. Wszystko po to, aby zminimalizować ilość hejtu i fake newsów w serwisie. Byłaś na wycieczce rowerowej i przydarzyła ci się mała wpadka techniczna? Tak więc, zanim podzielisz się swoją przygodą ze znajomymi i napiszesz, że podczas wycieczki popsuł ci się pedał, zastanów się parę razy czy warto o tym pisać, bo ban masz murowany. 

To nie wszystko. Ban można otrzymać także za datę urodzenia, bądź za to że parę lat temu w jakimś kontekście użyłaś zakazanego słowa. Jeśli urodziłaś się 1988 roku to na tym portalu nie będzie ci łatwo. Osoby, które napiszą, że urodziły się w ’88 roku otrzymają ban, gdyż takim szyfrem posługują się neonaziści i oznacza on ósme litery alfabetu, czyli HH (skrót od heil Hitler).

Zdarzyło ci się powiedzieć "Miałam głupi pomysł"? Tym stwierdzeniem nie obrażasz drugiej osoby, ale także możesz zostać zbanowana. Jakich słów nie używać? - kretyn, głupi, zdeformowany, brzydki, niedorozwinięty, nienawidzę, nie lubię, idiota.

Co niesie ze sobą ban?

Zablokowanie konta niesie ze sobą przykre konsekwencje, zwłaszcza dla twórców internetowych, którzy aktywnie działają na Facebooku, gdyż uniemożliwia on korzystanie ze swojego fanpage'a i Messengera na na 24 h, 72 h lub 30 dni.

Blogerzy i grupy

Politykę tego portalu społecznościowego odczują blogerzy, którzy wrzucają swoje linki na grupy wsparcia lub promocji. Tuż po publikacji posta na blogu od razu kopiujemy link i publikujemy go na grupach. Tę samą czynność powtarzamy w 5 innych miejscach. Niestety w większości przypadkach post z linkiem tuż po publikacji znika a to znak, że portal potraktował go jako spam. Kilka takich działań i Facebook wyśle cię na odwyk.


Jak temu zapobiec?


  • Publikuj treści z prywatnego profilu.
  • Nie wklejaj tej samej treści do każdej grupy (nie dodawaj samego linka, lecz opisz go).
  • Wrzucaj zdjęcia lub grafiki wykonane przez Ciebie. Pamiętaj, że zdjęcia z przeglądarki mogą być objęte prawami autorskimi bądź być wcześniej uznane za spam.
  • Zamiast ściągać zdjęcie z FP i publikować je na swoim koncie, lepiej udostępnić je bezpośrednio z tego Fanpage’a (opcja udostępnij).
  • Nie tak szybko… Publikowanie jednej treści w tym samym czasie może spotkać się z banem. Warto zachować dłuższe przerwy pomiędzy publikacjami.
  • Facebook nie lubi gdy wrzucasz linki przekierowujące użytkownika na inną stronę. Pamiętaj, że : ten sam link = ta sama treść = spam. 
  • Poświęć dodatkową minutkę i skróć link. Jeden link do swojego bloga możesz ukryć w kilku innych a Facebook nie potraktuje tego jako tą sama treść. 
  • Posiadaj dodatkowego admina swojego fanpage’a. Jeśli spotka Cię wykluczenie, zawsze będziesz mogła powiadomić o tym swoich fanów za pomocą drugiej osoby, która zarządza stroną.
Mam nadzieję, że post okazał się dla Was przydatny :)
Share
Tweet
Pin
Share
9 komentarze

Lubię sięgać po książki początkujących pisarzy. Wielu z nich potrafiło mnie zaskoczyć i po przeczytaniu jeszcze długo dziwiłam się, że dany tytuł był debiutancką powieścią. Dlatego też z entuzjazmem podeszłam do książki „Wszystkie dziewczyny Wertera”, zwłaszcza zachęcona tym, że autorem jest szesnastolatek.

Czytając książkę już od pierwszych stron widać, że mamy do czynienia z początkującym pisarzem. W historii brakuje opisów, które zarysowałyby wygląd miejsc (szkoły, pokoju nastolatka, klubu) czy chociażby osób i pozwoliłyby czytelnikowi wyobrazić sobie otaczającą bohaterów rzeczywistość. Dlatego ciężko nazwać mi tę książkę, liczącą sobie ponad 150 stron powieścią. Bardziej pasuje mi do niej określenie nowelka bądź opowiadanie, gdyż autor przedstawia jedynie szereg następujących po sobie wydarzeń, serwuje ubogie opisy wyglądu zewnętrznego postaci oraz miejsc. Z historii ciężko ten wywnioskować gdzie toczy się akcja historii, gdyż wiemy tylko, że jest to jakieś miasto z parkiem, klubem, galerią handlową i tramwajami. Mimo to historia jest dobrze i w lekki sposób opisana a co najważniejsze spójna.

„Wszystkie dziewczyny Wertera” to historia opowiadająca o perypetiach Tomka z płcią przeciwną. Akcja toczy się przede wszystkim wokół szkoły, przyjaciół głównego bohatera oraz jego miłosnych podbojów. Tomek to taki kochaś, typ chłopaka, którego w realnym życiu nigdy bym nie zaakceptowała. Wiele zachowań, które w jego mniemaniu były "niewinne" ja postrzegałam w zupełnie inny sposób. Jednak wszystkie działania chłopaka prowadziły do sedna tej historii i niosły za sobą przesłanie jak nie postępować z dziewczynami. Bo przecież z dziewczynami się nie zadziera.



Do historii należy podejść z dystansem, jednak pewnych wydarzeń nie byłam w stanie zaakceptować. Choć czasy szkoły średniej mam za sobą, to jednak uważam, że nie wszystkie zachowania uszłyby uczniom na sucho lub bez echa, jak np. dwóch nieznajomych dresiarzy, którzy nie przypominają uczniów swobodnie biegają sobie po szkolnych korytarzach, a za rozróbę w klasie głównego bohatera nauczyciele nie wyciągają konsekwencji? Zabrakło mi w tym realizmu. Jednak niektóre rzeczy pozostają niezmienne, jak chociażby piekielna matematyka i nauczyciel z piekła rodem.

Kolejną rzeczą, która zaczęła drażnić mnie w połowie historii to słowo "ryj". Rozumiem, że autor stosuje język młodzieżowy, który wprowadzić czytelnika w świat nastolatków, ale gdy po raz kolejny przeczytałam "drzeć ryj" ,"dostać w ryj", "zamknąć ryj" to poczułam się zniesmaczona. Mam za sobą sporo książek z gatunku Young Adult i mimo mniej „młodzieżowego” słownictwa nie traciły na klimacie.

Przyznam otwarcie, że oczekiwałam po tej książce czegoś więcej. Liczyłam, że historia czymś mnie zaskoczy. Niestety fajerwerków nie było. Sama próbowałam swoich sił w pisaniu, więc wiem, że nie jest to tak przyjemna praca, jakby się mogło wydawać. Jednak widzę potencjał tkwiący w młodym autorze i trzymam kciuki, aby rozwijał się w tym kierunku. W „Dziewczynach Wertera” zabrakło mi przede wszystkim opisów, które wzbogaciłyby historię i nadały jej głębi. Za to książka wiele razy wywołała uśmiech na mojej twarzy. Komu mogę polecić książkę? Szczególnie młodym osobom, które szukają zabawnej i lekkiej historii oraz nastoletnich bohaterów, z którymi mogą się utożsamiać.


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu WasPos

Wydawnictwo:  WasPos ‖ Premiera: 2018 ‖ Liczba stron: 183
 Ocena: 3,5/6
Share
Tweet
Pin
Share
4 komentarze
Fantastyka

Twórczość Marty Kisiel odkryłam w ubiegłym roku sięgając po "Dożywocie". Nie mogłam uwierzyć, że nie słyszałam o tak fantastycznej literaturę  znacznie wcześniej. Historie autorki odznacza niewymuszony humor oraz lekki i ciekawy styl, dlatego w ciemno zdecydowałam się chwycić po "Toń". Czy to była dobra decyzja? Oczywiście! Autorka mnie nie zawiodła.

Trzy zasady

Dżusi to niska, ale niezwykle zadziorna i energiczna blondynka z charakterem. Eleonora to pedantyczna brunetka, która idzie przez życie utartym lecz bezpiecznym schematem. A Klara? Cóż z Klarą nie łatwo wytrzymać. W domu ciotki należny przestrzegać trzech zasad:

1. Nigdy nie zostawiać pustego mieszkania 
2. Nigdy nie wypuszczać nikogo do domu 
3. Nigdy nie wspominać co się stało z rodzicami

Jednak jak to bywa, zasady są po to, aby je łamać. Dżusi łamie jedną z zasad i wpuszcza do domu ciotki tajemniczego Ramzesa. Jego wizyta to dopiero początek problemów z jakimi przyjdzie zmierzyć się kobietom. Trzy kobiety,  trzy różne charaktery i jedna skrzętnie skrywana tajemnica, która przewróci ich życie do góry nogami. 


Popłynąć z lekturą

"Toń" napisana jest barwnym i bogatym językiem, jednak w żaden sposób nie utrudnia to czytania i nie nuży, jak to czasem bywa czytając wymyślne opisy świata przedstawionego. Czytelnik płynie po kartach powieści, aż w końcu tonie w niezwykłej historii sióstr Stern. Miałam przyjemność czytać "Toń" podczas kilkugodzinnej podróży pociągiem. Powieść tak mną zawładnęła, że zanim się zorientowałam, trzeba było już wysiadać. Ogromną zaletą książki są przede wszystkim barwni bohaterowie, którzy wzbudzają sympatię i zaskakują. Każda postać została nakreślona w przemyślany sposób i odgrywa odpowiednią rolę w fabule.

Podróż do mrocznego Wrocławia

Historia zaczyna się jak zwykła obyczajówka, lecz niech to cię nie zmyli. Przyziemne problemy, codzienne życie i natrętna sąsiadka to tylko tło do czegoś więcej... Tło do tajemniczych morderstw i podróży w czasie. Ach, jak ja uwielbiam takie połączenie! Podróże w czasie w wydaniu Marty Kisiel nie są sielankową zabawą. Przeprawy są groźne a ciemność wyciąga pazury po podróżnika. Uścisk mroku jest pełen bólu, rozpaczy, koszmarnych wizji i strachu. Jeśli podróżnik nie zdoła  mu  się oprzeć, pod naporem strachu i przerażenia, tonie w mroku, a stamtąd nie ma już powrotu. Takie podróże niosą za sobą także nieodwracalne konsekwencje. Każda przeprawa wpływa na podróżnika, a dokładnie zabiera mu cząstkę człowieczeństwa.

Autorka zaserwowała podróż w przeszłość do mrocznego i skąpanego we krwi Wrocławia. Z zapartym tchem śledziłam poczynania naszych bohaterów, aż w pewnym momencie nastąpił koniec. Nie koniec książki lecz rozdziału, a bohaterowie znów powrócili do czasów obecnych. Byłam wtedy nieco skołowana i zdziwiona takim zabiegiem. Podróże w czasie to ciekawy aspekt, który moim zdaniem w książce nie do końca został wykorzystany. Autorka pokazała na co ją stać, serwując ciekawą wizję przeszłości, jednak spodziewałam się, że więcej wydarzeń będzie działo się właśnie w tamtym czasie. Może to był tylko przedsmak do kolejnej części? Mam nadzieję, że tak.

Blog książkowy. Blog książkowy recenzje. Blog o nowościach książkowych

Zapomnieć o przeszłości

Nie łatwo zachować dobre relacje, jeśli mają  opierać się na kłamstwie. Lata skrywanej prawdy zniszczyły Klarę i wpłynęły na relację z jej bratanicami. Klara utkwiła w przeszłości, która nie pozwoliła jej ruszyć dalej. Nieprzyjemne doświadczenia sprawiły, że stała się zgorzkniała i niesympatyczna, co przełożyło się na jej relacje z Dżusi i Eleonorą. Mimo młodego wieku robiła wszystko, aby zapewnić im dach nad głową, jednak zapomniała o tym co najważniejsze – kontakcie z drugim człowiekiem. Jej zachowanie doprowadziło to tego, że jedna z sióstr szybko opuściła rodzinny dom, aby tylko wyrwać się spod jarzma ciotki. Ich nadszarpniętą relację uratuje jedynie prawda, jednak czy Klara jest na to gotowa?

Podsumowanie

"Toń" to fantastyczna historia, którą musisz koniecznie przeczytać! Nietuzinkowi bohaterowie, podróże w czasie, tajemnicze morderstwa, humor i świetne dialogi- właśnie za to pokochałam tę historię. Ale to nie wszystko. "Toń" to także historia o przyjaźni i lojalności, wartościach jakimi człowiek kieruje się w życiu oraz o relacji międzyludzkiej, którą łatwo zniszczyć, ale znacznie trudniej odbudować. Marta Kisiel po raz kolejny zaserwowała mi niesamowitą powieść, która wciąga od pierwszej strony. Mam nadzieję, że pojawi się kontynuacja Toni, bo ta historia nie może się skończyć w taki sposób! 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję 



Wydawnictwo: Uroboros ‖ Premiera: 23.05.2018 ‖ Liczba stron: 416
 Ocena: 5/6

Przeczytaj także recenzje:

Recenzja: Dożywocie - Marta Kisiel
Recenzja: Siła niższa  - Marta Kisiel
Share
Tweet
Pin
Share
23 komentarze
Blog książkowy. Blog książkowy recenzje. Blog o nowościach książkowych


Ponad 183 miliony pobrań na wattpadzie, powieść młodej debiutującej autorki, która pojawiła się na międzynarodowych listach bestsellerów oraz sprzedane prawa filmowe ‒ Collective Digital Studios! Brzmi dobrze? Oczywiście, ale czy rzeczywiście ta książka zasługuje na takie miano? Lubię sięgać po dzieła debiutantów. Swojego czasu często czytałam opowiadania publikowane na blogach oraz sama próbowałam swoich sił w tej dziedzinie. Wattpad to miejsce dla początkujących pisarzy, dlatego z ciekawością podeszłam do tego tytułu. 

Nie wychylać się

Tessie to dziewczyna, która zbyt dobrze nie radzi sobie w kontaktach międzyludzkich. Była przyjaciółka uprzykrza jej życie poniżając ją na każdym kroku, a jakby tego było mało poderwała także chłopaka, do którym Tessa wzdychała od wielu lat. Teraz dziewczyna ma tylko jeden cel: nie wychylać się i przetrwać do końca liceum. Jednak jej plan burzy pojawienie się w mieście jej dawnego prześladowcy Cole'a Stone'a, który powrócił ze szkoły wojskowej. Czy Tessa znów stanie się obiektem kpin i żartów Cole’a?

Bohaterowie

Tessa nie ma w życiu łatwo. Jej rodzinie daleko do ideału. Ciągłe kłótnie rodziców odbijają się na dzieciach. Tessa jest ofiarą w szkole, a jej brat porzucił studia i nadużywa alkoholu. Główna bohaterka to postać, którą można polubić bądź znienawidzić. Niestety na mnie nie wywarła pozytywnego wrażenia. Raczej nie jest postacią, która zapadłaby mi w pamięć na dłużej. Czasem jej zachowanie bywało schematyczne. Czasem wiało od niej nudą. Jednak podobała mi się jej metamorfoza. Z cichej i zastraszonej myszki z kompleksami była w stanie wziąć się w garść i rzucić ciętą ripostą. Bywały także momenty, że potrafiła mnie rozśmieszyć podczas słownej przepychanki z Colem.

Cole to chodzący ideał. Opiekuńczy, wspierający, pewny swoich uczuć młody chłopak. Jednak czy na pewno? Nikt z nas nie jest idealny i każdy popełnia błędy. Pod koniec książki autorka przedstawiła głównego bohatera w zupełnie innym świetle, gdzie obraz wspaniałego chłopaka niespodziewanie rozpada się. Co z tego wyniknie?

Trudne tematy

Książka porusza wiele ważnych kwestii, takich jak alkoholizm, zastraszanie i rodzina. Czasy szkolne mogą być najlepszymi latami, które jeszcze długo po ukończeniu szkoły wspominamy z uśmiechem na twarzy, ale może to być także najgorszy czas w naszym życiu. Zazwyczaj w literaturze młodzieżowej porusza się temat śmierci, choroby lub dobrej zabawy. Rzadko pisze się o zastraszaniu i znęcaniu psychicznym. Tessa nie ma łatwo. Najpierw Cole a potem Nicole. Jakie jest najlepsze rozwiązanie w tej sytuacji? Skryć się pod połami kaptura i czekać, aż piekło się skończy, bo przecież kiedyś musi się skończyć, prawda? Na szczęście Tessa znajduje w sobie siłę i stawia czoło oprawcom. Ta historia pokazuje to co ukrywają przed światem takie osoby – ich uczucia, ich ból i strach. Niestety autorka potraktowała po macoszemu wątek nadużywania alkoholu wśród młodych ludzi. A szkoda, bo to temat, który nadałby książce głębi.

Słodko aż do bólu

Historia opiera się na znanym schemacie, od nienawiści do miłości. Mimo wątków pobocznych, to romans wiedzie prym w tej powieści. Romans w książce ocieka lukrem, jest wręcz idealny i zbyt sielankowy. Miłość, miłość i jeszcze raz miłość. Niestety dla mnie było tego trochę za dużo.

Podsumowanie

Czytając Bad Boy's Girl czuć, że to dzieło debiutantki, gdyż styl autorki jest bardzo prosty lecz lekki. To historia, która oprócz romansu skupia się także na przyjaźni i problemach, z jakimi muszą mierzyć się młodzi ludzie. Odrzucenie. Zastraszanie. Kompleksy. Fałszywi ludzie. Kwestią, która rzutuje na ocenę tej książki jest zakończenie, które wydało mi się naciągane i oderwane od rzeczywistości. A do tego imię głównej bohaterki? Czy naprawdę autorka nie miała innego pomysłu na imię? Czyżby aż tak bardzo wzorowała się na Tessie Young z „After”?


 Za egzemplarz dziękuję




Wydawnictwo: Jaguar ‖ Rok wydania: 2018 ‖ Liczba stron: 512
Tom: I ‖ Tytuł oryginalny: Bad Boy's Girl
Ocena: 3/6
Share
Tweet
Pin
Share
6 komentarze
Blog książkowy dla młodzieży

Pamiętacie swój pierwszy rok na studiach? Byliście podekscytowani czy przerażeni? Ja z początku byłam przerażona, ale po tygodniu pozbyłam się tego uczucia. Studia to kolejny etap w naszym życiu, często jeszcze po maturze nie jesteśmy zdecydowani jaki kierunek obrać, bądź dopiero w trakcie okazuje się, że wybrany kierunek to totalna pomyłka. Moja przygoda ze studiami kończy się za dwa miesiące, ale z ciekawością sięgnęłam po „Ten pierwszy rok” aby porównać swój pierwszy rok z rokiem zagranicznych bohaterów. Tom Ellen i Lucy Ivison pisząc książkę bazowali na własnych doświadczeniach oraz historiach swoich przyjaciół.

Czas pójść na studia

Historia opowiedziana jest z perspektywy Phoebe oraz Luke’a. Oboje studiują anglistykę, lecz mieszkają w oddzielnych kampusach. Pheobe kocha się w Luke od liceum, lecz chłopak nie ma pojęcia o jej istnieniu. Dopiero wspólny pobyt na uczelni zbliża ich do siebie. Jednak czy ta znajomość ma szanse przerodzić się w coś więcej, gdy na jaw wychodzą brzydkie sekrety?

Aby tylko przeżyć ten pierwszy rok

Phoebe z łatwością odnalazła się w nowym miejscu. Szybko zaskarbiła sobie sympatię innych studentów i zyskała grono nowych przyjaciół. Natomiast plany Luke’a nie idą po jego myśli. Zupełnie inaczej wyobrażał sobie pierwszy tydzień zapoznawczy. Chłopak czuje się samotny. Poznał Arthura, a ich znajomość ciężko nazwać przyjaźnią. A do tego zakończył związek ze swoją dziewczyną. W przeciwieństwie do Phoebe wyjazd na studia wydaje mu się pomyłką i jest mu ciężko.

Autorzy zestawiając głównych bohaterów w ten sposób ukazały dwie strony medalu. Gdy zaczynamy nową szkołę, rozstajemy się z długoletnimi przyjaciółmi, zaczynamy dorosłe życie, jednymi słowy wszystko zmienia się w naszym życiu. Historia pokazuje, że każdy w inny sposób odnajduje się w nowym miejscu. Dla jednych jest to świetny czas, dla innych wręcz przeciwnie. Pójście na studia to ogromne przeżycie, zwłaszcza gdy wiąże się to także ze zmianą miejsca zamieszkania i rozpoczęcia życia na własny rachunek.

Bohaterowie

Bohaterowie w książce to młodzi ludzie rozpoczynający naukę na uczelni. Autorzy wykreowali wielu charakterystycznych bohaterów, którzy tworzą mieszankę wybuchową. Szczególnie w pamięć zapadają postaci drugoplanowe. Wzbudzają sympatię i rozśmieszają, ale momentami sprawiali, że zaczynałam wątpić czy tacy ludzie istnieją. Serio, czasem ich zachowania są absurdalne i mało wiarygodne, że momentami zastanawiałam się, czy faktycznie tacy ludzie istnieją.

Phoebe przypomniała mi czasy gimnazjum, kiedy dziewczyny szalały na punkcie chłopców, a ich zaloty ograniczały się do obserwowania z boku płci przeciwnej podczas przerw i czekania aż wypatrzony kandydat wreszcie zauważy jedną z nich. Z perspektywy czasu takie zachowania wydają się żenujące, ale także zabawne. Niestety Phoebe mimo swojego wieku zachowuje się identycznie i ma jeszcze pretensje do Luke’a, że jej nie zauważa. Jej obsesja na punkcie chłopaka z początku może przerażać, ale na szczęście z czasem wszystko się zmienia.

Luke także nie jest idealną postacią, trochę irytującą. Współczułam mu ciężkich początków, ale nie potrafiłam zrozumieć jego zachowania. Nie należał do odpowiedzialnych mężczyzn potrafiących stawić czoło problemom. Okazał się tchórzem i uciekł się do podłego zagrania, jakim jest zerwanie ze swoją dziewczyną przez telefon. A parę rozdziałów później dziwił się, że dziewczyna się do niego nie odzywa. Serio Luke?


Dla kogo?

Komu polecam tę książkę? Szczególnie tegorocznym maturzystom, którzy w październiku rozpoczną studia. Studencie życie opisane w książce trochę różni się od polskich realiów, ale mimo to z ciekawością  można zaczytać się w perypetiach głównych bohaterów oraz ich przyjaciół. Sięgając po „Ten pierwszy rok” nie oczekujcie wartkiej fabuły i dynamicznych zwrotów akcji, bo to zdecydowanie nie ten gatunek. To książka dla młodzieży opisująca przygody pierwszoroczniaków, którzy mieszkają w kampusach, chodzą na imprezy i oczywiście uczą się.

Podsumowanie

„Ten pierwszy rok” to dobra książka dla niewymagających czytelników, którzy szukają czegoś  lekkiego i napisanego młodzieżowym językiem. Bohaterowie nawiązują przyjaźnie, razem imprezują, przeżywają radości i żenady oraz sukcesy i wtopy. Szukają swojej drogi w życiu, gdyż pierwszy rok jest najbardziej zabawnym, przerażającym i ekscytującym czasem dla młodego człowieka, który wkracza w dorosłe życie. Bohaterom zazdrościłam tylko jednego - możliwości uczestniczenia w zajęciach organizowanych przez Klub Quidditcha. Dlaczego takich zajęć nie ma u nas w szkołach?



 Za egzemplarz dziękuję



Wydawnictwo: Jaguar ‖ Rok wydania: 2018 ‖ Liczba stron: 376
Tytuł oryginalny: Freshers ‖ Ocena: 3,5/6
Share
Tweet
Pin
Share
12 komentarze
Stormdancer review.


Słyszeliście o serii "Wojna Lotosowa" autorstwa Jay'a Kristoff'a? Pierwsze wydanie "Tancerzy burzy" pojawiło się w 2013 roku. O książce usłyszałam dopiero w tym roku i zaciekawił mnie jej "japoński klimat".  Była to także moja pierwsza książka tego autora. Opinie na temat "Tancerzy" są podzielone. A jaka jest moja?

Niewykonalne zadanie

Shima tonie w toksycznych oparach lotosu, wszechmocna Gildia dba o rozwój lotosu i skazuje na śmierć Nieczystych, a despotyczny władca pragnie mitycznej istoty, która istnieje jedynie w opowieściach. Pragnienie władcy jest rozkazem a na śmiałka, który mu się sprzeciwi czeka śmierć . Szogun wysyła najlepszego łowcę Masaru i jego córkę na łowy. Mają złapać dla niego legendarnego tygrysa gromu. Jednak czy to zadanie jest w ogóle wykonalne?

Technologia i mitologia

Autor pisząc książkę czerpał z japońskiej mitologii i kultury. Mamy mityczne demony, bóstwa oraz bestię – tygrysa gromu – istotę o głowie oraz skrzydłach orła i tułowiu tygrysa. Społeczeństwo dzieli się na kasty oraz klany: tygrysa, smoka, lisa, feniksa i lotosu. Niezrównoważony szogun z Dynastii Kazumitsu strachem, kłamstwami i rozlaną krwią rządzi krajem i wywiera posłuszeństwo na poddanych, a fanatyczny klan zwany Gildią Lotosu zajmuje się produkcją toksycznego chi, nawozu niezbędnego do uprawy krwawego lotosu oraz strzeże czystości,  posyłają na śmierć często niewinnych ludzi. Czerpanie z japońskiej kultury uważam za ciekawy i oryginalny pomysł, gdyż do tej pory nie spotkałam się w literaturze z takim zabiegiem. Początkowo zapamiętanie wszystkich japońskich nazw części strojów i broni sprawiało mi problemy a zaglądanie na koniec książki stawało się uciążliwe, jednak z czasem problem minął.

Katastroficzna wizja świata

Shima to miejsce skażone i zatrute przez przemysł krwawego lotosu- toksyczną roślinę, która zatruwa glebę i powietrze. Toksyczne opary zabijają ludzi, roślinność i zwierzęta. Niebo spowija czerwień, odór płonącego chi uniemożliwia oddychanie a woda przypomina lepką smołę. Życie w Kigen to katorga a tylko nieliczni mogą pozwolić sobie na kombinezony ochronne i maski umożliwiające swobodne oddychanie. Antyutopijna wizja miasta zarazem fascynuje i przeraża. Lotos musi kwitnąć, nawet za cenę ludzkiego życia.


Book blogger

Trochę nudy, trochę akcji

Książkę mogę podzielić na dwie części. Tę nużącą i przytłaczającą oraz niesamowitą i wciągającą. W przeciągu pierwszych 60 stron działo się niewiele, autor serwował długie i barwne opisy, które miały na celu wprowadzić nas w świat przedstawiony bądź w jakieś wydarzenie. Jednak kolejne strony opisów po prostu nużyły i cały czas trzeba było zaglądać do słowniczka, aby zaznajomić się ze znaczeniem japońskich terminów a na jakikolwiek ruch w fabule trzeba było jeszcze czekać. Kiedy przebrniemy przez przeciętny początek, wtedy czeka nas dobra zabawa i akcja, która całkowicie uzależnia.


Niezwykła więź

Rzadko w literaturze miałam okazję spotkać bohatera zwierzęcego, który odgrywa pierwszoplanową rolę. Yukiko i Buruu to dwa przeciwstawne charaktery. Ludzka kobieta i mityczna bestia. Ona jest spokojna i unika walki. Choć nie godzi się z działaniami Gildii to biernie przygląda się jej działaniom, gdyż sprzeciw oznacza śmierć. On jest agresywny i żądny ludzkiej krwi. Połączyła ich niezwykła więź sprawiając, że ich myśli i uczucia przenikają się a ruchy koordynują. W walce stają się jednym ciałem i umysłem. Przyświeca im wspólny cel i jednoczą siły, aby go osiągnąć. Śledzenie losów Yukiko i Buruu było dla mnie istną rozkoszą, na którą warto było przetrwać nużący początek.

Niełatwe relacje

Wątkiem przewodnim jest polowanie na tygrysa gromu, ale pojawiają się także ważne wątki poboczne. Jednym z nich jest relacja Yukiko z jej ojcem, która nie należy do najlepszych. Masaru jest słynnym łowcą, lecz beznadziejnym ojcem. Mimo to Yukiko nigdy się go nie wyrzekła. Łączyła ich toksyczna więź, powstała na fundamentach kłamstw. Ich przeszłość i metamorfoza Masaru stanowiły świetny element historii. Nie zabrakło także romansu, który przewija się w tle, lecz nie męczy, a ostatecznie odgrywa ważną rolę w całej historii

Podsumowanie

"Tancerze burzy" to dobra książka, która mimo słabego początku broni się trzymającym w napięciu zakończeniem, które nie pozwoliło mi odłożyć książki na bok. Przyjaźń i miłość przeplatają się ze zdradą i kłamstwami. Zaawansowana technologia, mitologiczne demony i bestie oraz japońska kultura to dla mnie interesujące połączenie, które sprawiło, że spędziłam z książką naprawdę parę fajnych godzin. Na pewno sięgnę po kontynuację serii, aby poznać losy Yukiko i Buruu.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję 



Wydawnictwo: Uroboros ‖ Rok: 2018 (wyd. II)  ‖ Liczba stron: 447
Tom: I ‖ Cykl: Wojna Lotosowa ‖ Tytuł oryginalny: Stormdancer ‖ Ocena: 4/6

Share
Tweet
Pin
Share
27 komentarze
blog książkowy dla młodzieży

Książka "Present Perfect" zdobyła serca polskich czytelników. Bohaterami książki Alison G. Baily są Amanda i Noah, których losy poznajemy na przestrzeni lat, a ich przyjaźń przekształca się w coś więcej. Na pierwszy rzut oka historia wydaje się mało oryginalna, jednak czy na pewno?


Zgodnie z planem

Życie w cieniu perfekcyjnej siostry nie jest łatwe, o czym Amanda już wielokrotnie zdążyła się przekonać. Jednak dziewczyna ma u boku kogoś, kogo nie miała jej idealna siostra- najlepszego przyjaciela. Noah od zawsze był dla Amandy przyjacielem, wspólnikiem i bratnią duszą. Życie dziewczyny toczyło się zgodnie z planem dopóki nie uświadomiła sobie, że czuje do Noah coś więcej niż przyjaźń. Noah jest chodzącą doskonałością, który zasługuje na kogoś lepszego niż Amanda. Ale czy na pewno? Dziewczyna za wszelką cenę pragnie stłumić w sobie uczucie do przyjaciela, co niesie za sobą przykre konsekwencje. Nie wszystko w życiu idzie zgodnie z planem, jednak czy Amanda zrozumie to zanim będzie za późno?


Nierozłączni 

Amanda dorastała u boku doskonałej siostry i za wszelką cenę starała się jej dorównać. Bycie tą drugą sprawiło, że dziewczyna dostrzegała w sobie jedynie niedoskonałości, przez które straciła całą pewność siebie. Cały czas uważała, że nie zasługuje na swojego przyjaciela. Dlaczego? Bo nie jest dla niego odpowiednia. Niestety taki tok myślenia może dotyczyć wielu młodych dziewczyn, które przez swoje kompleksy nie mają odwagi podjąć w życiu ryzyka. Jednak czasem okazuje się, że jest już za późno, o czym doskonale przekonuje się główna bohaterka. 

Niestety momentami zachowanie Amandy bywało irytujące. Rozumiałam jej wątpliwości związane z Noah, jednak dziewczyna nie potrafiła wziąć życia w swoje ręce przez co cierpiała na wahania nastroju, co niestety wielokrotnie mnie irytowało. Najpierw odtrąca Noah, każe mu iść na przód, a potem ma do niego pretensje, że spotyka się z innymi dziewczynami. Na szczęście jej postać przechodzi metamorfozę i zaczyna iść z prądem życia, zamiast tkwić uwięziona w przeszłości.

Noah zdobył nie tylko serce Amandy, ale także i moje. Uwielbiałam jak pojawiał się niespodziewanie i niczym rycerz na białym koniu ratował z opresji swoją najlepszą przyjaciółkę. Noah jest czuły, troskliwy, opiekuńczy, czasem także wybuchowy i porywczy. Nie bał się zaryzykować i otwarcie mówił o swoich uczuciach. Nie zamknął swojego serca, lecz czekał, aż Amanda będzie gotowa.

book review sites, book review bloggers

Wartość przyjaźni

Historia opowiada przede wszystkim o przyjaźni. Przyjaźń jest piękną wartością, ale też bardzo kruchą. Wystarczy jedno nieodpowiednie słowo lub czyn, aby ją zniszczyć. Przyjaźń, która połączyła bohaterów jest piękna i emocjonująca, ale także niezwykle silna. Mimo rozłąki, przelanych łez, gniewu i niewypowiedzianych słów ich przyjaźń przetrwała. W realnym życiu nie jest łatwo o prawdziwego przyjaciela, który wysłucha, zrozumie, pocieszy i doradzi. Z którym możemy dzielić swoje smutki i radości, wzloty i upadki. Dopiero życie weryfikuje nasze wybory i przyjaciół. 

Nie tylko romans

Płynęłam przez tę historię, która sprawiała, że śmiałam się, płakałam, złościłam i czułam. Czasami powroty i rozstania głównych bohaterów stawały się nużące, jednak autorka w najmniej odpowiednim momencie potrafiła rozbić moje serce, aby za moment scalić je z powrotem. Ostatnie rozdziały książki wycisnęły ze mnie łzy. "Present Perfect" to opowieść o miłości i przyjaźni, która przetrwa wszystko. Jeśli do tej pory czytając o tej książce sądziliście, że ta historia będzie opierać się wyłącznie na romansie głównych bohaterów to jesteście w błędzie. Autorka potrafi zaserwować nieoczekiwane zwroty akcji.


Podsumowanie

"Present Perfect" Alison G. Baily to bardzo dobra książka, która serwuje mnóstwo emocji. Śmiech. Ból. Strach. Smutek... To historia z przesłaniem, która  uświadamia czytelnikowi, że nie warto tracić czasu na lęki, uprzedzenia i kompleksy, bo w życiu trzeba czasem zaryzykować. Nie jesteśmy w stanie cofnąć czasu, aby naprawić swoje błędy. "Present Perfect" to historia o miłości, niesamowitej i prawdziwej przyjaźni oraz brutalnym życiu. Sięgając po książkę Alison G. Baily nie miałam wysokich oczekiwań, bo niby czym może zaskoczyć mnie historia dwójki przyjaciół, których przyjaźń zaczyna zmieniać się w zauroczenie? A jednak ta książka mnie zaskoczyła! I to bardzo pozytywnie. Polecam!


Za egzemplarz recenzencki dziękuję:
Wydawnictwo NieZwykłe


Wydawnictwo: NieZwykłe ‖ Rok wydania: 2018 ‖ Liczba stron: 450 ‖ Cykl: Perfect
Tom: I ‖ Ocena: 5/6

Share
Tweet
Pin
Share
21 komentarze
Newer Posts
Older Posts

Autorzy


KATE

Książkoholiczka i niepoprawna marzycielka z zamiłowaniem do mody w rytmie slow.


EMIL

Współautor bloga, kulturalny łasuch i osoba, która stoi za obiektywem.

Follow Me

  • Facebook
  • Instagram

Archiwum

  • ►  2022 (15)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (2)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (1)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2021 (22)
    • ►  listopada (1)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (3)
  • ►  2020 (27)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (2)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (6)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (5)
  • ►  2019 (59)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (1)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (5)
    • ►  czerwca (12)
    • ►  maja (8)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (6)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (11)
  • ▼  2018 (134)
    • ►  grudnia (10)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (9)
    • ►  września (12)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (18)
    • ►  czerwca (13)
    • ▼  maja (11)
      • Weronika Tomala: Płynąć ku przeznaczeniu [RECENZJA]
      • Remigiusz Mróz: Wotum nieufności [RECENZJA]
      • Jessica Fellowes: Morderstwo w pociągu [RECENZJA]
      • Brandon Webb: Szkoła zabójców [RECENZJA]
      • Ban na Facebooku. Jak go uniknąć?
      • Jakub Łaszkiewicz: Wszystkie dziewczyny Wertera
      • [PRZEDPREMIEROWO] Marta Kisiel:Toń
      • Blair Holden: Bad Boy's Girl [RECENZJA]
      • Tom Ellen, Lucy Ivison: Ten pierwszy rok [RECENZJA]
      • Japońskie klimaty - Jay Kristoff: Tancerze burzy [...
      • Alison G. Baily: Present Perfect [RECENZJA]
    • ►  kwietnia (11)
    • ►  marca (14)
    • ►  lutego (8)
    • ►  stycznia (9)
  • ►  2017 (116)
    • ►  grudnia (12)
    • ►  listopada (11)
    • ►  października (10)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (9)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (11)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (13)
    • ►  stycznia (6)
  • ►  2016 (90)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (6)
    • ►  października (11)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (7)
    • ►  lipca (10)
    • ►  czerwca (9)
    • ►  maja (7)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (5)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2015 (105)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (8)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (12)
    • ►  czerwca (13)
    • ►  maja (10)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (8)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (2)

POLECAMY

Stroiciele - Ewa Kowalska [RECENZJA]

Uwielbiam czytać debiutanckie powieści, z jednego bardzo prostego powodu. Pomimo potknięć czy pewnych braków warsztatowych, potrafią da...

Skala ocen


1 - Beznadziejna
2 - Bardzo słaba
3 - Słaba
4 – Może być
5 - Przeciętna
6 - Dobra
7 – Bardzo dobra
8 - Rewelacyjna
9 - Wybitna
10 - Arcydzieło

Popularne posty

  • Klątwa Berserkera - Anna Wolf [RECENZJA]
  • 365 dni i 50 twarzy Greya - Co ja zobaczyłam?
  • Czym jest Coachella?
  • Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć. Oryginalny scenariusz [RECENZJA]
  • [RECENZJA] Sarah J. Maas: Dwór mgieł i furii

Obserwatorzy

Nasz patronat




zBLOGowani.pl


Czerwona sukienka - blogi o modzie

http://ddob.com/user/index/Estrella


Facebook Twitter Instagram Pinterest Bloglovin

Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates