Jay Kristoff: Bratobójca [RECENZJA]
Nadszedł czas na drugie spotkanie z twórczością Jay’a Kristoffa. Książka „Tancerze burzy” okazała się ciekawą pozycją, której historia bazowała na japońskiej mitologii. Fantastyka i japońska mitologia przypadły mi do gustu do tego stopnia, że musiałam kontynuować serię. Czy było warto?
W Shimie zapanował chaos. Sława Tancerki burzy rośnie w siłę. Z każdym jej wyczynem rośnie liczba rebeliantów Kage. Gilida Lotosu robi wszystko, aby przywrócić względny spokój, ukarać zdrajców i wprowadzić nowy porządek. Yukiko musi zmierzyć się nie tylko z wyznawcami Gildi, niszcząc plantacje lotosu i ich wojska, ale także z dziedzictwem. Dziewczyna słyszy myśli zwierząt. Jej dar rozwija się, co doprowadza ją na skraj szaleństwa. Co gorsze, okazuje się, że człowiek, którego zabiła, ma zamiar zasiąść na tronie?
Jay Kristoff rozpoczyna powieść małym przypomnieniem dla tych, którzy czytali pierwszy tom dość dawno. Serwuje czytelnikowi spis najważniejszych postaci z krótkim objaśnieniem ich dziejów. Uważam, że jest to pomocne, gdyż czasem ciężko było zapamiętać wszystkie japońskie imiona, a tak, czytelnik może w pełni cieszyć się fabułą „Bratobójcy”.
Autor dość szybko rzuca czytelnika w wir wydarzeń. Już po 20 stronach otrzymujemy scenę pościgu i pokaz umiejętności duetu Buruu-Yukiko. Ale nie jest to jednorazowy zabieg. Historia Tancerki burzy cały czas serwuje zwroty akcji, co sprawia, że rozstanie z książką przychodziło mi naprawdę z trudem. „Bratobójca” to historia wielowątkowa. Spojrzenie na Shimę pogrążoną w chaosie otrzymujemy nie tylko dzięki rozdziałom poświęconym Yukiko lub Kinowi, ale także członkom Kage działającym w ukryciu. Tym samym poznajemy nowych bohaterów, którzy ujmują swoim charakterem oraz niepowtarzalną historią a nawet potrafią wywrócić historię do góry nogami. Nie zdradzę wam nic więcej o tych postaciach, aby nie psuć wam frajdy z czytania i odkrywania świata Tancerki burzy.
„Bratobójca” to mroczna historia. Mieszkańcy Shimy żyją w toksycznych oparach lotosu, członkowie Gildii przez całe życie noszą specjalne kombinezony, nacisk i krwawe rządy szoguna odcisnęły piętno na ludziach Shimy, a gra o władzę niesie ze sobą śmierć niewinnych. Ludzie pragną wolności a swoją nadzieję widzą w Tancerce burzy, która jako pierwsza przeciwstawiła się władzy, pozbawiając imperium władcy. Jednak zwycięstwo Yukiko nie zagwarantowało im wolności. Czy, aby ją uzyskać musi dojść do wojny domowej?
Z przyjemnością zagłębiałam się w lekturę, delektując się niezwykłą przyjaźnią Buruu i Yukiko. Są silni i niebezpieczni. Działają jakby stanowili jeden umysł i ciało. Z napięciem czytałam momenty, kiedy stawali się jednością podczas walki. Jednak najlepszą rzeczą w ich przyjaźni jest ich wspólne przekomarzanie się, które stanowi światełko w tej mroczny opowieści.
„Bratobójca” to doskonała kontynuacja serii. Autor zamiast na przedstawieniu świata skupił się na zagwarantowaniu czytelnikowi świetnej rozrywki, obfitującej w napięcie i zwroty akcji w towarzystwie barwnych postaci i japońskiego klimatu. Zakończenie obfituje w szereg niespodzianek, które zachęcają do sięgnięcia po kontynuację. Jeśli po przeczytaniu „Tancerzy burzy” nie czuliście się przekonani do kontynuowania serii, to w tym miejscu zachęcam was, abyście dali szansę „Bratobójcy” bo na pewno się nie zawiedziecie.
Wydawnictwo: Uroboros ‖ Rok: 2018 (wyd. II) ‖ Liczba stron: 655
Tom: II ‖ Cykl: Wojna Lotosowa ‖ Tytuł oryginalny: Kinslayer ‖ Ocena: 5/6
8 komentarze
Akurat nie mój gatunek i stylistyka, a zbieżność nazwisk przypadkowa :D
OdpowiedzUsuńNie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam i raczej nie przeczytam, nie moje klimaty :) Ale okładki są ciekawe :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Akurat brat zwiózł mi tę serię z domu, więc szykuję się na czytanie :)
OdpowiedzUsuńPodobają się mi recenzje, może sięgnę po któraś z pozycji.
OdpowiedzUsuńTym razem to chyba jednak nie moja bajka...
OdpowiedzUsuńMożliwe, że za jakiś czas dam szansę tej serii. Może mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńTiene pintaza, un besazo
OdpowiedzUsuń