Oliver Bowden: Assassin’s Creed. Bractwo [RECENZJA]

by - 15:30


Assassin's Creed skradło moje serducho. Od pierwszej minuty gry wiedziałam, że to jest gra dla mnie. Historia Ezio Auditore zatrzymała mnie przed ekranem na kilka dobrych godzin. Dostarczyła  mi sporo dobrej rozrywki oraz wiele śmiechu, kiedy okazywało się, że mistrz Ezio Auditore okazywał się gorszy od własnego ucznia. Sięgnięcie po książkę było jedynie kwestią czasu. Jak więc wypadło drugie spotkanie z Asasynami?

Ezio "ciacho" Auditore

Ezio Auditore to bezapelacyjne mój ulubiony Asasyn. Uwielbiam jego charyzmę i zawadiacki charakter. W „Bractwie” udało mu się nawet kilkakrotnie mnie rozśmieszyć rzucanym przez siebie tekstem. Auditore nie jest już niedoświadczonym młodzieńcem, który pragnie jedynie zemsty, teraz staje się zaprawionym w boju mężczyzną i autorytetem dla Bractwa. Po raz kolejny musi stawić czoło Borgiom, których wpływy niszczą Rzym będący niegdyś potęgą. Teraz jego głównym przeciwnikiem staje się Cesare Borgia, który wydaje się być groźniejszym przecinkiem niż jego ojciec, o czym przekonujemy się już na samym początku historii.

Lepszy styl

Gdy sięgnęłam po „Bractwo” pierwszą zmianą, którą od razu zauważyłam był styl autora. „Renesans” był napisany opornym i sztywnym językiem, jakby historię napisał dziesięciolatek, za to „Bractwo” czyta się lepiej, a opisy są wyraziste i płynnie. Książka zaczyna się w tym samym momencie, w którym skończył się :Renesans", a porównując opisy tych samym scen, od razu widać różnicę w ich sformułowaniu.

Gdzie to Bractwo?

Fabuła dzieje się na przestrzeni paru lat co daje autorowi duże pole do popisu, intrygi i historyczne wątki potrafią zaintrygować czytelnika a sceny walki napędzają akcję, lecz autor nie potrafi wykorzystać tego potencjału. Po macoszemu został potraktowany wątek Bractwa. Ezio stał się mentorem, który odbudował  upadające Bractwo Asasynów. W grze zbieramy ekipę, którą szkolimy, wysyłamy na misje i razem walczymy przeciwko Templariuszom. A w książce? Dowiadujemy się, że Ezio zwerbował paru rekrutów, którzy obywali jakiś trening. I to byłoby na tyle. Mogłabym bić głową w stół i zastanawiać się, dlaczego Bowden nie raczył rozwinąć tego wątku! O ile ciekawsza stałaby się historia, gdyby autor opisał proces werbunku rekrutów, szkolenie, zasady, bronie bądź jakąkolwiek interakcję z młodymi rekrutami. Niestety przyszli asasyni byli nędznym tłem dla głównych postaci. To kolejny zmarnowany potencjał tej książki. Dzięki temu, tytuł „Bractwo” nie ma tutaj większego znaczenia.


Jak w grze, ale...

Sięgając po Assassin’s Creed trzeba mieć na uwadze, że książka nie jest odrębną historią, lecz przedstawia wydarzenia zawarte w grze. Książka to streszczenie głównego wątku z gry, lecz tym razem nie miałam wrażenia, jakbym przechodziła kolejny level, bo wydarzenia następowały po sobie w sposób płynny. Zaskoczyło mnie zakończenie historii, które okazało się własną inicjatywą autora i nie do końca pokrywało się z grą. Brawo Bowden! Jak chcesz to potrafisz zaskoczyć czytelnika.

Minimalizm nie zawsze popłaca

Rzym, w którym toczy się akcja książki to miejsce pełne zepsucia i politycznych intryg, co udało się pokazać autorowi w dość przeciętny sposób. Autor skupił się na machinalnym przedstawianiu kolejnych wydarzeń z życia Asasynów, niż na opisie miejsc, emocji, bójek, konkretów związanych z Bractwem. Pierwszą połowę książki czytało mi się bardzo dobrze, zawierała intrygi, dobrze opisane brutalne sceny walki, lecz ostatnie 100 stron zaczęło mnie nudzić. Jakby autor z braku czasu nie przyłożył się do stworzenia dobrego zakończenia. Sceny walki zostały ograniczone do minimum, gdzie czasem w dwóch zdaniach autor zawarł cały opis pojedynku Ezio.

Podsumowanie

„Bractwo” to książka, którą niestety wymęczyłam. Wbrew wielu opiniom, to „Renesans” w porównaniu z „Bractwem” czytało mi się lepiej. W tej książce zabrakło mi rozbudowanych i dynamicznych scen walki oraz rozwinięcia wątku Bractwa. Choć poprawił się styl autora i tłumaczenie książki, to niestety pod innymi względami dzieło Bowdena nie zachwyca. Mam nadzieję, że trzeci tom historii Auditore wypadnie lepiej.

Przeczytaj także recenzję I tomu - AC Renesans.

WydawnictwoInsignis ‖ Rok wydania: 2011 ‖ Liczba stron: 500 ‖ Ocena: 2,5/6 
Tom: II ‖ Tytuł oryginalny: Assassin's Creed: Brotherhood

You May Also Like

9 komentarze

  1. Fani gier pewnie będą zachwyceni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie narzeczony jest fanem AC :D
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczęłam grać w pierwszą część Assassin's Creed... I wymiękłam przy sterowaniu :D Nie ogarniam go i chyba w życiu nie ogarnę :P Ale książki chętnie przeczytam XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie nie jest to książka dla mnie :)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że książka ta nie była tak dobra lub lepsza od "Renesansu". Zdecydowanie rozwinięcie wątku Bractwa dobrze wpłynęłoby na całą historię. Mnie do tych książkę nie ciągnie, ale życzę miłej lektury trzeciego tomu.
    Pozdrawiam! ❤

    bookmania46.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój facet również, jest fanem AC. To może być dla niego ciekawy prezent ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. O świetnie, że wpadłam na Twój blog, bo mam co podesłać dla mojej koleżanki, która jest wielkim fanem Assasinów :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń