Jutro należy do kotów - Bernard Werber [RECENZJA]
Wolicie psy czy koty? Psy kochają pieszczoty i są najwierniejszymi przyjaciółmi ludzi, koty zaś chadzają własnymi ścieżkami, mają swoje humory i dyrygują człowiekiem. Są uważane za cwane bestie z charakterem. Osobiście jestem miłośniczką psów, ale nie potrafię się oprzeć tym kocim pyszczkom i ogromnym żółtym ślepkom, które zaraz po powrocie z pracy wpatrują się we mnie sygnalizując, że to najwyższa pora uzupełnienia miski i lepiej, żebym się pośpieszyła.
Oczami kotki Bastet
Bernard Werber po sukcesie Trylogii Mrówek zabiera czytelników w świat kotów. Oczami kotki Bastet oglądamy świat ludzi. Bastet pragnie skutecznie komunikować się zarówno z ludzki, jak i innymi zwierzętami. Jej starania w nawiązaniu skutecznego dialogu przynoszą czasami zupełnie odwrotny skutek od zamierzonego. Pewnego dnia spotyka Pitagorasa – kota doświadczalnego posiadającego na czubku głowy wejście na klucz USB umożliwiający mu łączenie się z Internetem. Rozległa wiedza na temat ludzi, którą posiada Pitagoras fascynuje Bastet, jednak oba zwierzaki mają odmienne podejście do otaczającego ich świata. Bastaet pragnie walczyć z przemocą za pomocą kociej duchowości, a Pitagoras uważa, że jest już na to za późno i koty powinny szykować się do przejęcia sterów.
Brutalna prawda o ludziach
Zapewne kojarzycie książkę autorstwa W. B. Camerona „Był sobie pies”, która została także napisana z perspektywy czworonożnego zwierzaka. Dlatego może wydawać się wam, że „Jutro należy do kotów” to historia napisana w podobnym stylu. Jeżeli taka była wasza pierwsza myśl, to byliście w błędzie. Książka Werbera nie jest opowieścią o słodkich zwierzakach, które z każdym rozdziałem rozczulają serce czytelnika. Autor umiejscowił historię kotki w Paryżu, który zmaga się z atakami terrorystycznymi Bastet staje się świadkiem zamachu na dzieci opuszczające szkołę. Początkowo kotka nie pojmuje tego co zobaczyła, lecz z pomocą Pitagorasa zaczyna rozumieć, że otaczający ją świat przepełnia przemoc i ból. Choć książka zawiera także humorystyczne akcenty, to głównie skupia się także na przedstawieniu skomplikowanej ludzkiej natury, dotykając bolesnej prawdy o tym, że to nie tylko zwierzęta są drapieżnikami, ale ludzie, którzy bez wyrzutów sumienia są w stanie zadać ból a nawet odebrać życie drugiemu człowiekowi.
Brutalny świat przedstawiony w powieści Bernarda Werbera i to w jaki sposób potoczyła się historia Bastet i Pitagorasa, to pierwsza rzecz, która mnie zaskoczyła. Po prostu obstawiałam, że otrzymam prostą historię z kotami w tle. Koci bohaterowie tej powieści także zasługują na uznanie. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, co dzieje się w tej małej kudłatej główce? Z obserwacji moich kotów mogłabym stwierdzić, że te czworonogi w kółko myślą o jedzeniu, spaniu i olewaniu człowieka. Dlatego z przyjemnością czytałam o tym, jak koty postrzegają otaczający ich świat. W jaki sposób pragną nawiązać przyjaźnie, jak postrzegają inne zwierzęta, w których wyczuwają konkurencję i co najważniejsze, jak postrzegają człowieka. Podobało mi się określenie człowieka (właścicielki Bastet) mianem służącej, które okazało się niezwykle trafnym określeniem. Jeśli sądzicie, że koci dzień składa się wyłącznie ze spania i przerw na karmienie to jesteście w błędzie.
Podsumowanie
„Jutro należy do kotów” to pierwsza książką napisana z perspektywy kotów, jaką miałam przyjemność czytać. Uważam, że jest to historia ciekawa i oryginalna, lecz nie jest to pozycja lekka i przyjemna, gdyż porusza temat terroryzmu i przemocy. Po lekturze „Jutro należy do kotów” w zupełnie inny sposób spojrzysz na swojego kociego pupila oraz na chwilę zatracisz się w filozoficznych rozważaniach na temat ludzkiej natury.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję

Wydawnictwo: Sonia Draga ‖ Data wydania: 18.07.2018 ‖ Liczba stron: 280
Tytuł oryginalny: Demain les Chats ‖ Ocena: 5/6
9 komentarze
Zamiłowanie do kotów i nazwa mojego bloga, obligują mnie do przeczytania tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńOjej, uwielbiam koty, ale przeczytam tylko jeśli (wiem wiem to prośba o spoiler) zwierzęcy bohaterowie przeżywają. Ja nie mogę czytać o umierających zwierzętach, to mnie rozbija na tysiąc kawałków, wystarczy mi zwierzęcych nieszczęść na tym świecie...
OdpowiedzUsuńNie mogę spoilerować, ale jak napisałam wcześniej nie jest to słodka opowieść o zwierzakach w stylu Camerona
UsuńUwielbiam koty, sama mam jednego i jestem ciekawa co tam knuje w swojej małej główce...
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post. Będzie mi bardzo miło jeśli wpadniesz ♥
Pozdrawiam! Mój blog - KLIK
Bardzo lubię koty, wiec ciekawe może być dla mnie spojrzenie na świat z ich perspektywy! :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTa książka była znakomita! Autorowi naprawdę udało się przedstawić ten koci świat :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za książkami o zwierzakach, ale widzę, że ta niesie w sobie o wiele więcej. Może się skuszę.
OdpowiedzUsuńPzodrawiam ciepło
Za kotami osobiście nie przepadam, ale po Twojej recenzji byłabym w sanie sięgnąć po tę pozycję. Jest chyba dosyć zaskakująca i oryginalna :)
OdpowiedzUsuńWszystko co z kocurami związane jest dla mnie ! =D
OdpowiedzUsuń