• Home
  • O blogu
  • Recenzje książek
    • O książkach
    • Literatura młodzieżowa
    • Fantastyka
    • Romanse
    • Literatura obyczajowa
    • Kryminał/thiller
    • Literatura polska
    • Poradniki
  • Współpraca
  • Moda
    • Stylizacje
    • Porady modowe
  • Lifestyle
  • Polityka Ochrony Prywatności
Kopiowanie zdjęć zabronione! Ikonografiki wykorzystane na stronie pochodzą z serwisu Freepik.com. Obsługiwane przez usługę Blogger.

▪ Mów mi Kate ▪ blog lifestylowo-recenzencki


W 2018 roku przeczytałam 80 książek, co dla mnie jest ogromnym sukcesem. Ogólnie staram się wybierać książki, które mnie interesują, zachęcają swoim opisem i należą do gatunków przeze mnie preferowanych. Nie wybieram pozycji tylko dlatego, że zaproponowano mi je do recenzji. Dlatego dużo książek przeczytanych przeze mnie w ubiegłym roku spełniło moje oczekiwania. Wśród nich znalazłam kilka perełek, ale także trafiłam na kilka mniej udanych pozycji. Jesteście ciekawi? Jeśli, tak to zapraszam na krótkie podsumowanie.


TOP 5 najlepszych książek 2018 roku


Ostatni romans Korneli - E. Madeyska

Tą książkę, a dokładnie serię mogę uznać za odkrycie ubiegłego roku. Dwa pierwsze tomy pochłonęłam w mig (z trzecim poszło mi troszeczkę gorzej). Jednak miano najlepszej postanowiłam przyznać "Ostatniemu romansowi Kornelii". Ewa Madeyska z lekkością i humorem bawi się stereotypowymi cechami literatury kobiecej oraz ujawnia tajniki warsztatu pisarskiego. A pozornie sztampowa historia kobiety będącej na życiowym zakręcie, porusza kwestię niezamkniętych rozdziałów z przeszłości, którym trzeba stawić czoło.






Marzyciel - L. Taylor


"Marzyciel" to nie tylko cudowna okładka, ale także powieść, która od pierwszej strony ujęła mnie fantastycznym światem
pełnym mroku, legendarnych postaci, strachu, cudów, koszmarów i miłości. Jestem pod ogromnym wrażeniem twórczości Laini Taylor, która pozytywnie zaskoczyła mnie swoją najnowszą powieścią. Mimo paru niedoskonałości powieść bardzo mi się podobała i z niecierpliwością czekam na kolejny tom (premiera już w marcu). "Marzyciel" to idealna historia dla tych, którzy nie boją się marzyć i śnić.




Tyran - T.M. Frazier


W 2018 roku przeczytałam cztery książki z serii King, ale to drugi tom podobał mi się najbardziej. "Tyran" opowiada o zdradzie, bólu, stracie i miłości. Zderzenie dwóch światów sprawia, że "Tyran" to wybuchowa mieszanka zwrotów akcji i tajemnic oraz romansu. Dla mnie to idealne połączenie, które sprawiło, że spędziłam z książką kilka długich lecz przyjemnych godzin. Autorka dodatkowo zaskoczyła mnie szeregiem zwrotów akcji, których na próżno szukać w większości romansach. T.M. Frazier potrafiła mnie wprawić w osłupienie, chwycić za serce i zszokować. Najlepszą częścią tej książki jest zakończenie. Jest okrutne, krwawe, brutalne i zaskakujące. Ukazuje różne oblicza człowieka, który dla miłości jest gotów zrobić wszystko.


Scarlet - M. Mayer


Marrisa Meyer urzekła mnie swoim pomysłem na przedstawienie znanych baśni w świeży i nietuzinkowy sposób. „Scarlet” to książka oparta na historii Czerwonego Kapturka, której mocną stroną są niezwykle barwni, trójwymiarowi i charakterystyczni bohaterowie, którzy zapadają w pamięć i rozwijają się wraz z postępem fabuły. Historia Scarlet i Wilka naprawdę wciąga i sprawia, że ciężko odłożyć książkę na bok, a główny antagonista staje się nareszcie wyrazisty i bezwzględny.





Królowa cieni - S. J.  Maas


W 2018 roku przeczytałam trzeci i czwarty tom serii "Szklany tron" i to właśnie „Królowa cieni” okazała się w tym starciu lepsza. Książka zachwyciła mnie dosłownie pod każdym względem. Sarah J. Maas pokazała na co ją stać. Napisała historię, która ujmuje wyrazistymi postaciami, nieprzewidywalną akcją, mrocznym i niebezpiecznym światem.










TOP 5 najsłabszych książek 2018 roku


Srebrny łabędź - A. Jones

"Srebrny łabędź" okazał się dla mnie największym rozczarowaniem i jest ona doskonałym przykładem, że piękna okładka skrywa w sobie złą książkę. Zachowanie głównej bohaterki -Madison, wielokrotnie było dla mnie niezrozumiałe. W obliczu niebezpieczeństwa, bliska śmierci lub gwałtu wykazywała się skrajną głupotą. Z trybu przerażonej dziewczyny szybko przechodziła w tryb napalonej nastolatki. Również tytułowa Elite Kings Club okazała się grupką bogatych chłopców, dla których seks z przypadkową kobietą to punkt do odhaczenia na liście „to do”.






Fallen Crest. Akademia - Tijan

Kolejną książką, która pod ładną okładką skrywa beznadziejnie poprowadzoną historię. Niestety „Fallen Crest. Akademia” nie przypadła mi do gustu, choć do samego końca miałam nadzieję, że czymś mnie jeszcze zaskoczy. Otrzymałam jednowymiarowe i irytujące postaci, schematyczną fabułę i kiepski romans. Zachowanie głównej bohaterki wielokrotnie doprowadzało mnie do szału, a bracia Kade okazali się bogatymi chłopcami, którzy bawią się ogniem na stacji benzynowej a kobiety traktują przedmiotowo.







Assassin's Creed . Bractwo -O. Bowden

Choć pałam ogromną miłością do serii Assassin's Creed to niestety książka "Bractwo" okazała się ogromną pomyłką i doskonałym przykładem tego, jak łatwo zabić potencjał tkwiący w dobrej historii. Czytanie tej książki było dla mnie męczące. Zabrakło mi tutaj rozbudowanych i dynamicznych scen walki, które podobały mi się w poprzednim tomie, oraz rozwinięcia samego wątku Bractwa.








Diablero - F. G. Haghenbeck

Ogromny czytelniczy niedosyt zagwarantowała mi książka „Diablero”. Mimo ciekawie zarysowanego wątku łowców demonów, szybkiego tempa akcji i humoru, historia napisana przez Haghenbecka rozczarowuje pod każdym innym względem. Odniosłam wrażenie, że autor postawił na akcję, co odbiło się negatywnie na kreacji bohaterów. Największym minusem w historii są według mnie przeskoki w czasie, które zaburzają spójność i lekkość czytania.








Cud na Piątej Alei - S. Morgan

Książka S. Morgan może nie jest najgorszą książką, ale okazała się dla mnie dość przeciętną pozycją. Historia Evy i Lucasa nie była skomplikowana, ale banalnie przewidywalna, jednak to postać głównej bohaterki działała mi najbardziej na nerwy. Eva zachowywała się jak nastolatka, a i bywały momenty, w których powątpiewałam w jej inteligencję. Autorka poległa także na opisie Nowego Jorku. Gdyby tytuł na to nie wskazywał, nigdy nie domyśliłabym się, że właśnie w tym mieście dzieje się akcja książki.







Jaka książka podobała Wam się najbardziej? Na czym się zawiedliście?
Share
Tweet
Pin
Share
15 komentarze

„Anioły do wynajęcia” to pozycja, która zaciekawiła mnie swoim tytułem. Zanim jeszcze zapoznałam się jej opisem, pomyślałam, że to książka osadzona w bożonarodzeniowym klimacie. Jak się okazało, aniołem można być nie tylko od święta.

Anioły do wynajęcia

Malwina Ferenz osadziła swoją historię w malowniczym Wrocławiu, w którym nie brakuje niespodzianek oraz cudów. Właśnie w tym mieście mieszka Romeczek Słowacki (nazwisko zobowiązuje!) niespełniony pisarza, który czekając na światową sławę, tworzy teksty reklamowe. W oczekiwaniu tym towarzyszy mu miłość jego życia – Elena. Elena już raz podjęła wżyciu szaloną decyzję, a mianowicie przyjechała do Polski wraz z Romeczkiem, którego poznała w jednym z lwowskich lokali. Kobieta ma dość liczenia każdej złotówki i decyduje się na założenie agencji artystycznej. A w prowadzeniu pomogą jej… Energiczna i ciepła Barbara, dla której wiek nie jest barierą pragnie doświadczyć odrobiny szaleństwa. Dorota pała chęcią zemsty na mężczyźnie, który zostawił ją dla młodszej. A Marta pragnie dostać się na studia aktorskie. Niestety bezskutecznie. Czy agencja z taką ekipą ma szansę odnieść sukces? To się okaże.

Rodzina

Romeczek, Elena, Dorota, Basia i Marta to pięć różnych charakterów i pięć historii, które razem tworzą wybuchową mieszankę kreatywności i humoru. Każda z tych postaci wzbudza sympatię i od samego początku kibicowałam im w realizacji ich marzeń oraz pokonywaniu kłód rzucanych im pod nogi przez przewrotny los. Jedynie postać Marty mnie nie przekonała. Może gdyby autorka poświęciła jej więcej miejsca w książce, mogłabym ją lepiej poznać i ocenić inaczej, ale póki co nie czułam jej zaangażowania w projekt agencji i to mi przeszkadzało.


Co przyniesie los?

Sięgając po „Anioły do wynajęcia” miałam w głowie pewną wizję fabuły i zakończenia. Sądziłam, że wiem czego mogę spodziewać się po tej książce, jednak rzeczywistość szybko zweryfikowała moje przypuszczenia. Wiele elementów pozytywnie mnie zaskoczyło, szczególnie zakończenie. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Autorka nie szczędzi czytelnikowi jak i swoim bohaterom niespodzianek. Jeśli sądzicie, że bohaterów spotka samo pasmo szczęśliwych zdarzeń to jesteście w błędzie. Nie wszystko idzie po ich myśli, ale ta niezwykła ekipa potrafi z każdej sytuacji znaleźć wyjście.

Jeżeli miałabym wskazać coś co nie podobało mi się to jedynie ciągle opisy pogody we Wrocławiu. Choć brzmią dobrze, to mimo wszystko uważam, że gdyby ich nie było, to książka nic by na tym nie straciła. Wrocław jest pięknym miastem i to bez względu na porę roku.


Podsumowanie

"Anioły do wynajęcia" to niezwykle pozytywna i ciepła historia, w której nie brakuje niespodzianek i pozytywnej dawki humoru. Malwina Ferenz napisała książkę, która daje czytelnikowi nadzieję i pokazuję, że po burzy zawsze wychodzi słońce. Choć pomysł wydaje się banalny, to bohaterowie i wydarzenia sprawiają, że książkę czyta się z przyjemnością. W tej książce to ludzie i ich historie grają pierwsze skrzypce. Autorka opowiedziała je z dozą humoru, lecz umiejętnie eksponując to co najważniejsze: miłość, przyjaźń, zaufanie i nadzieję. 

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję:




Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu9
Kreacja postaci8
Ogólne wrażenie8

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 16.01.2019
Liczba stron: 400
8.00
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
11 komentarze

Jest pewien autor, który mógłby robić za przykład jak należy pisać książki oraz wydawać je. Od 20 lat Daniel Silva, co roku wydaje kolejne przygody najsłynniejszego izraelskiego szpiega, Gabriela Allona. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że książki trzymają niezwykle wysoki poziom, a w pewnych przypadkach wręcz podnoszą poprzeczkę dla przyszłych książek. Czy w tym roku, autor stanął na wysokości zadania? Dowiecie się tego poniżej.

Angielski zabójca

Daniel Silva odszedł od typowego stylu do którego zdążył nas przyzwyczaić. W tej powieści jest zdecydowanie mniej pościgów oraz strzelanin, a więcej rozwiązywania zagadek z przeszłości, które dawno już zostały zapomniane. Jak dla mnie jest to świetna zmiana i wcale bym się nie obraził jakby kolejne części były w podobnym klimacie. Zasługuje to na ogromy plus, że autor wypełzł ze swojej strefy komfortu i nie bał się poeksperymentować. Kto by pomyślał, że dwa rozdziały poświęcone czytaniu zakurzonej dokumentacji przez dwóch szefów wywiadu, będzie tak emocjonujące. Ale na nic by się zdały te zabiegi, gdyby nie poczucie autentyczności.

Piąta z Cambridge 

Aby nadać fabule prawdziwości, Silva nie tylko bierze na tapet bieżące wydarzenia i przeplata je, ale również wykorzystał działającą wciąż na wyobraźnie historię „Piątki z Cambridge”. W szczególności upodobał sobie historię Kima Philby’ego, jednego z pięciu sowieckich szpiegów działających pod przykrywką w MI6. Był to niezwykle dżentelmeński oraz przebojowy oficer wywiadu, który przez 20 lat przekazywał informacje KGB. Do tej pory jest to ciemna plama na brytyjskim MI6 i straszy się nią dzieci oficerów wywiadu. Jest to niezwykłe, że 60 lat po tych wydarzeniach, możemy nadal czuć ducha tej zdrady. Więcej nie mogę zdradzić, bo fabuła naprawdę jest zaskakująca i autor wielokrotnie wpuścił mnie w maliny zaskakującymi zwrotami akcji.

Szpiedzy tacy jak my

Zawsze mi się podobało jak Daniel Silva powolutku zmienia swoich bohaterów na przestrzeni lat. Czuć że Gabriel Allon czy Uzi Nawot, mają swoje lata, coraz więcej doświadczenia i nie tak dużo siły co kiedyś. A mają co wspominać, ponieważ ta epopeja szpiegowska liczy już 18 tomów! Niektóre romansidła mają mniej części. Oczywiście autor wprowadza nowe postaci ale trzon ekipy nadal jest silny i świetnie uzupełniają swoje umiejętności.

Dom szpiegów

Dla wielu moje zachwyty mogą być minusem. Ponieważ bardzo łatwo przyzwyczaić się do stylu jaki wcześniej stosował Daniel Silva. Nie każdemu może podobać się zmniejszenia akcji na rzecz bardziej szpiegowskich klimatów i grzebania w przeszłości. Dla mnie jedynym, takim małym minusem było to, że na początku historia jest trochę zagmatwana i dopiero pod koniec doświadczamy swoistego oświecenia. Ale nie sądzę aby to była ogromna ściana do przebycia dla czytelnika lubującego się w klimatach szpiegowskich.

Podsumowanie

Jest to powieść, która mocno podniosła poprzeczkę względem ostatnich czterech książek. Dla mnie ta lektura to powiew świeżości w bogatym portfolio autora, dzięki temu nie mamy wrażenia, że od jakiegoś czasu ciągle czytamy to samo. Ponadto lekki styl autora, oraz brak szczególnego powiązania z poprzednimi powieściami, znacząco obniża próg wejścia w niezwykłą historię Gabriella Allona, oraz jego spółki. Wymieszanie przeszłości z teraźniejszością było strzałem w dziesiątkę, a obudzenie demonów z tamtych lat pozwoliło choć na trochę postraszyć obecne pokolenie. A co jeśli taki szpieg działa w obecnych służbach?

Pozdrawiam
Emil

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Harper Collins


Fabuła 8
Emocje towarzyszące czytaniu 7
Kreacja postaci 7
Ogólne wrażenie 8

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Harper Collins
Data wydania: 14.11.2018
Liczba stron: 448
Tytul oryginalny: The Other Woman
Tom: XVIII
Seria: Gabriel Allon
7.5
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
5 komentarze

Niegdyś Jude, Taryn i Vivi wiodły spokojne życie w ludzkim świecie. Lecz pewnego dnia spokój ten został im odebrany, a znany im świat zastąpiło Elysium – elfia kraina. Od tamtego dnia minęło już wiele lat, wspomnienia się zatarły, a dziewczynki nauczyły się żyć pośród nieśmiertelnych istot. Jude i Taryn jako śmiertelniczki nie mają łatwo w świecie magicznych istot, lecz wszelkie docinki znoszą z uniesioną głową. W Elysium zbliża się czas koronacji, czas kiedy przeleje się krew.

Bohaterowie

Główną bohaterką Okrutnego księcia jest Jude i podobnie jak jej siostra bliźniaczka jest człowiekiem. W świecie elfów człowiek jest jedynie zabawką, nic nieznacząca istotą, której przeznaczeniem jest śmierć. Lecz Jude nie chce być nikim, chce być kimś. Przez całą opowieść obserwujemy starania dziewczyny w osiągnięciu swojego celu. Z determinacją uczy się walki mieczem, z cierpliwością znosi docinki ze strony Cardana i jego przyjaciół, a na koniec udowadnia, że jest sprytniejsza niż nie jedna magiczna istota w Elysium. Czy polubiłam jej postać? Tak, ale nie na tyle, aby znalazła się na liście moich ulubionych bohaterek w literaturze.

Cardan i jego świta - Loki, Valerian i Nicassa są czarnymi charakterami w tej historii, lecz żadne z nich nie okazało się dla mnie postacią wartą uznania. Cardan okazał się przewidywalny a Nicassa bez wyrazu. Jedynie postać Lokiego wprowadziła nieco zamieszania do historii i nawet mnie zaskoczyła. Niestety bohaterowie wykreowani przez Holly Black nie należą do tych, którzy na długo zapadają w pamięć.



Baśniowa kraina

Na ogromne brawa według mnie zasługuje świat wykreowany przez Holly Black. Autorka stworzyła baśniowy świat, który zachwyca swoim pięknem, niezwykłością, barwą i różnorodnością istot, a zarazem wzbudza strach i niepokój, bo elfy, choć zachwycają swoim pięknem zewnętrznym to w środku są bezdusznymi, egoistycznymi, żądnymi mordu i czerpiącym przyjemność z zadawania bólu, szczególnie ludziom, stworzeniom. Kontrast ten sprawia, że tę krainę kocha się i nienawidzi.

Lokomotywa czy rollercoaster?

W historii zabrakło mi równo rozłożonej akcji. Ostatnie sto stron powieści to tętniący napięciem i zawrotami akcji rollercoaster, zaś początek to powoli tocząca się lokomotywa parowa. Niby coś się dzieje, niby są jakieś zwroty akcji, ale tak naprawdę wydarzenia te nie były w stanie zatrzymać mnie przy sobie na dłużej. Wszystko kręciło się wokół szkoły i domu, domu i szkoły, przez co często się nudziłam. Początek historii jest bardzo rozwlekły, zaś zakończenie zbyt krótkie.

Kiedy Jude wprowadzała w życie swój misterny plan, czułam niedosyt. Wszystko działo się bardzo szybko, przez co zabrakło mi w tym głębi, która towarzyszyła mniej ważnym wydarzeniom opisanym wcześniej. Jakby autorkę gonił deadline i nie miałam czasu dopracować końcówki, tak jak należy.

Mimo tych niedociągnięć muszę przyznać, że autorka jest niezłą intrygantką, bo nie udało mi się przejrzeć jej ruchów przez całą powieść, a kiedy odsłoniła karty skrywane w rękawie... byłam pod wrażeniem jej umiejętności wodzenia czytelnika za nos.

Podsumowanie

Okrutny książę Holly Black to dobra książka, z którą spędziłam dość przyjemnie czas. Autorka zaskoczyła mnie pomysłem na cudowny świat fantasy, gdzie piękno przeplata się z intrygami i niebezpieczeństwem. Holly Black mimo słabego początku historii, zaserwowała mi intrygującą końcówkę, a przez cały czas wielokrotnie wodziła mnie za nos. Opowieść ma w sobie potencjał i chętnie odkryję go w drugim tomie serii pt. Zły król (PREMIERA 27.02.2019)

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar 



Fabuła 7
Emocje towarzyszące czytaniu 5
Kreacja postaci 5
Ogólne wrażenie 7

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 10.09.2018
Liczba stron: 400
Tytul oryginalny: The Cruel Prince
Tom: I
Seria: Okrutny książę
6.00
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
11 komentarze

Fantastyka to gatunek, od którego rozpoczęłam swoją przygodę z czytelnictwem, i mimo upływu lat, nadal pozostaje moim ulubionym. Smoki, wiedźmy, wampiry i czary... to wszystko wydaje się nudne, ale kiedy dodamy do tego niebanalny humor, to powstaje kawał, naprawdę dobrej książki. Taką książką jest Zawód wiedźma Olgi Gromyko.

Ahoj przygodo!

Wolha Redna, wścibska, ciekawska a zarazem o nieprzeciętnej inteligencji adeptka Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa otrzymuje zadanie, któremu nie podołało wcześniej trzynastu, doświadczonych magów. Dziewczyna wyrusza do Dogewy, krainy zamieszkanej przez wampiry, aby rozwikłać zagadkę tajemniczego stwora, który zabija bezbronnych mieszkańców. Czy dziewczynie uda się odnaleźć tajemniczą istotę i nie podzielić losu swoich poprzedników?

Wiedźma, wampir i troll, czyli trio doskonałe

Wolha Redna to wiedźma, adeptka na wydziale magii Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa, która od pierwszej strony zaskarbiła sobie moje serducho. Dziewczyna słynie z ciętego języka, niezwykłej ciekawości zakrawającej o wścibskość oraz umiejętności przyciągania kłopotów. I właśnie ta ostatnia umiejętność wychodzi jej najlepiej, nawet lepiej niż rzucanie zaklęć. 

Kiedy rudowłosa wiedźma z temperamentem godnym jej płomiennego koloru włosów trafia do Dogewy, mamy możliwość poznania Lena, władcy tej krainy oraz wampira. Ale co to jest za wampir! Miłość od pierwszego wejrzenia tzn. przeczytania gwarantowania. Jeśli twardo twierdzisz, że nie lubisz wampirów, to Len na pewno zmieni twoje zdanie. Autorka w ciekawy i oryginalny sposób wykreowała jego postać, bawiąc się znanymi nam stereotypami i bezwzględnie je obalając. Len to bardzo tajemniczy bohater. Czytelnikowi cały czas towarzyszy przeczucie, że wampir coś ukrywa i nie można mu zaufać. Autorka aż do samego końca ukrywała jego zamiary, co uważam za ogromny plus tej historii. w dalszej części książki pojawia jeszcze jedna sympatyczna postać, pewien troll o imieniu Wal. To kolejny bohater, który wniósł sporo humoru do historii.


Dwie historie w jednej książce

Fabułę „Zawodu wiedźma” mogę podzielić na dwie części. Pierwsza część zabiera czytelnika w podróż do krainy wampirów – Dogewy, gdzie Wolha ma rozprawić się z nękającym mieszkańców potworem. W tej części autorka gwarantuje czytelnikowi nie tylko pozytywną dawkę humoru, ale także obala mity na temat wampirów oraz raczy nas informacjami o magicznym świecie Wolhy. Finał tej wyprawy może mnie szczególnie nie zaskoczył, ale śledziłam go z ogromnym zainteresowaniem i rosnącym napięciem. 

Sądziłam, że historia z wyprawą Wolhy bedzie główną linią fabularną książki, ale się myliłam. Tutaj zaczyna się druga część historii, gdy autorka kończy historię z Lenem i przenosi opowieść na szkolne korytarze. Ale i w tej części Olga Gromyko pozytywnie zaskoczyła mnie zwrotami akcji i samym pomysłem na historię. Pozostawię was w tym momencie z niedosytem, aby nie psuć wam przyjemności z czytania.

Podsumowanie

Zawód wiedźma to świetna książka, która z łatwością zdobyła moje serce. Ma w sobie wszystko co lubię w fantastyce: ciekawie zarysowane magiczne istoty i świat, nietuzinkowych bohaterów oraz ogromną dawkę humoru słownego i sytuacyjnego. Czytając o przygodach Wolhy Rednej uśmiech nie schodził mi z twarzy. Niemal każda strona dostarczała mi kolejnej dawki zabawnych ripost i jeszcze zabawniejszych sytuacji.  Olga Gromyko zabrała mnie w fantastyczną podróż do świata wampirów i magów, którą na pewno będę chciała kontynuować. Zawód wiedźma to historia napisana z przymrużeniem oka (bohaterowie nawet w sytuacji zagrażającej ich życiu potrafią żartować), więc ci którzy liczą na napięcie, ciarki i skomplikowaną fabułę, mogą być rozczarowani. Za to opowieść spodoba się tym, którzy chcą przeczytać coś lekkiego i zabawnego.

Za egzemplarz dziękuję


Fabuła8
Emocje towarzyszące czytaniu9
Kreacja postaci9
Ogólne wrażenie9

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 22.06.2016
Liczba stron: 546
Tytuł oryginalny: Профессия: ведьма
Tom: I
Seria: Kroniki Belorskie
8.75
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
14 komentarze

Czujesz to? Sesja wisi w powietrzu. Jest coraz bliżej, a kiedy nadejdzie... będziesz odpowiednio przygotowana, aby poradzić sobie z nią bez większego wysiłku.

Okres studiów i egzaminów mam już za sobą i przyznam się, że bardzo mnie ten fakt cieszy. Doskonale pamiętam jak jeszcze rok temu o tej porze, siedziałam w pokoju, otoczona stertą kubków po herbacie i wertowałam notatki m.in. z rachunkowości strategicznej, rachunkowości podatkowej i znienawidzonej przeze mnie konsolidacji sprawozdań.

Najlepszym sposobem na zaliczenie sesji jest nauka na bieżąco, ale rzeczywistość wygląda nieco inaczej. Dzisiaj podzielę się z wami 5 sposobami, które ułatwią wam naukę do egzaminów.

5 kroków do udanej sesji

1. Zaplanuj harmonogram nauki

Rachunkowość, statystyka, finanse, bankowość, zarządzanie... i to wszystko do ogarnięcia w przeciągu dwóch tygodni? Zanim zabierzesz się do nauki, nadaj każdemu przedmiotowi odpowiednią wagę i stwórz plan przygotowania. Spójrz na każdy przedmiot pod kątem ilości materiału do zapamiętania i twojego stopnia jego znajomości. Jeśli posiadasz już znaczną wiedzę na temat konkretnego przedmiotu, to wystarczy, że kilka dni przed kolokwium, tylko sobie go przypomnisz. Jeśli natomiast notatki stanowią dla ciebie czarna magię, to myślę, że wiesz co to oznacza.

Przygotowując się do sesji, nigdy nie pozostawiałam nauki na ostatni gwizdek. Starałam się przeznaczyć tydzień na naukę każdego przedmiotu. Dla mnie był to czas, który pozwalał uczyć mi się bezstresowo, bo wiedziałam, że zdążę wszystko ogarnąć, a dzień poprzedzający kolokwium, będzie jedynie dniem szybkiej powtórki i odpoczynku.


2. Pozbądź się rozpraszaczy

Podstawową rzeczą, jaką warto zrobić przed rozpoczęciem nauki jest pozbycie się wszystkich rozpraszaczy- wyciszenie telefonu, wyłączenie powiadomień z Facebooka, wyłączenie komputera jeśli nie służy on do nauki itd. Rozpraszacze odwracają twoją uwagę i powodują, że nie skupiasz się na tym co ważne, czyli na nauce. Mimo, iż siedzisz nad materiałem od dobrych paru godzin, to w głowie nadal pustka. Dlaczego? Bo kiedy ulegniesz pokusie zerknięcia na nowe powiadomienie, to z pewnością przejrzysz od razu najnowsze wpisy znajomych i gwiazd. I tak chwila zamienia się w kilkanaście nieproduktywnych minut.

Jeżeli korzystasz z komputera pomyśl o zainstalowaniu w przeglądarce dodatków umożliwiających blokowanie wybranych stron na określony czas: przykładowo dla przeglądarki Chrome - StayFocusd, dla Mozilli Firefox - Block Site.


3. Stosuj technikę Feynmana


Zapewne już dawno stosowałaś tą technikę, nawet nie widząc, że nosi ona konkretną nazwę. Technika Feynmana ma za zadanie pomóc ci dobrze zrozumieć dane zagadnienie. Albert Einstein zwykł mawiać -"Każdy głupi może wiedzieć. Sedno to zrozumieć.". Albert miał stuprocentową rację. Dobra robota Albert.

Ale jak wdrożyć tę technikę podczas nauki? Wystarczą trzy kroki.

KROK 1 - Wypisz koncepcję (pojęcie) jaką masz zamiar omawiać i stwórz własnymi słowami jej opis.
KROK 2 - Przyjrzyj się temu co napisałaś i zadaj sobie różne pytania np. dlaczego? kto? kiedy? gdzie to ma zastosowanie? co z tego wynika? Ten etap pozwoli ci zweryfikować twoją wiedzę i pokaże czego jeszcze nie wiesz.

PRZYKŁAD:
W rachunkowości stosujemy różne metody kalkulacji. 
Jakie? Kalkulację sprzężoną, doliczeniową zleceniową...
Gdzie je stosujemy? Kalkulację sprzężoną stosujemy dla produkcji sprzężonych..., natomiast zleceniową dla....
Czym jest produkcja sprzężona? Produkcja ta polega na...
Czym różni się kalkulacja sprzężona od zleceniowej? ...

KROK 3 - Uzupełnij swoje notatki o brakujące zagadnienia i stwórz ostateczną wersję opisu danej koncepcji.

Metoda ta pozwoli ci dokładnie zrozumieć dane zagadnienie, a przede wszystkim zrozumieć podstawy. Często to właśnie brak znajomości podstaw w danej dziedzinie sprawia, że możemy mieć problem z przyswojeniem kolejnej partii materiału.

4. Zrób sobie przerwę

Przerwy podczas nauki są jak najbardziej wskazane. Człowiek potrafi zachować pełną koncentrację przez ok. 40-50 minut. Dlatego podziel naukę na bloki. Ucz się przez 30 minut, potem zrób 10 minutową przerwę i ponownie wróć do nauki. To znacznie lepszy sposób na przyswojenie materiału, niż zakuwanie przez ciągłe 3 godziny.


A jeśli chcesz dodatkowo poprawić swoją wydajność to znajdź w swoim grafiku czas na wysiłek fizyczny. Dr Chuck Hillman z University of Illinois udowodnił, że 20 minutowe ćwiczenia przed egzaminem mogą poprawić wydajność mózgu, dlatego kilkuminutowe ćwiczenia przed nauką poprawią zapamiętywanie.

5. Zorganizuj swoje notatki

Bez porządnie przygotowanych notatek nie ma szybkiej nauki. W zapamiętywaniu informacji pomogą ci tabelki i schematy. Tabelki w moim przypadku zawsze sprawdzały się w przypadku objaśniania różnic pomiędzy dwoma teoriami/koncepcjami. Jako wzrokowiec zawsze potrafiłam sobie je szybko przypomnieć z zakamarków pamięci.

Jeśli jesteś tak jak ja wzrokowcem, to idealną dla ciebie metodą nauki będzie także mapa myśli. W Internecie znajdziesz sporo informacji jak stworzyć taką mapę. 

Na pamięć wpływ mają także kolory. Używanie kolorów przy sporządzaniu notatek sprzyja lepszemu zapamiętywaniu. Jakich kolorów używać? Najlepsze efekty daje kolor pomarańczowy, żółty i niebieski.



A jakie są wasze sposoby na szybszą naukę?
Share
Tweet
Pin
Share
13 komentarze

Nowy rok został już hucznie przywitany i trzeba wrócić do szarej (albo białej) zimowej rzeczywistości. Trudno przewidzieć co nadejdzie w 2019 roku, ale wiem jedno, ten rok przyniesie nam wiele wspaniałych premier filmowych. Zapraszamy was do subiektywnej listy premier filmowych, które według nas są najciekawsze. Wszystkie filmy są posortowane chronologicznie, a sam tekst zostanie podzielony na dwie części.

Styczeń

Bumblebee - 04.01.2019

Początek roku zaczynamy z grubej rury. „Bumblebee” to całkowicie inny film o Transformersach, w którym historia jest bardziej kameralna i osadzona w latach 80. Czy takie widowisko spodoba się ludziom? Oby tak, bo zapowiada się naprawdę ciekawy film.

„Rok 1987. Na jednej z kalifornijskich plaż Bumblebee znajduje azyl na złomowisku. Tymczasem Charlie (Hailee Steinfeld), dziewczyna u progu dorosłości, próbuje zrozumieć świat, wciąż szukając w nim dla siebie miejsca i roli. Na wspomnianym złomowisku znajduje zdezelowanego, rdzewiejącego Bumblebee. Kiedy udaje jej się go odrestaurować, szybko orientuje się, że Bumblebee nie jest zwykłym żółtym "garbusem". [opis dystrybutora kino]



Nienawiść, którą dajesz - 25.01.2019

Ekranizacja książki, która w Polsce nie zdobyła zbyt dużej popularności z powodu tematyki jaką porusza. Po prostu u nas nie ma tego typu problemów. Ale to nie znaczy, że nie warto poznać również tego punktu widzenia. Warto obejrzeć ze względu na tło ważnych przemian społecznych, które obecnie dzieją się w Stanach Zjednoczonych.

„Starr Carter nieustannie balansuje między dwoma światami: biedną, w przeważającej części czarną dzielnicą, w której mieszka a bogatą, w większości białą szkołą, do której uczęszcza. Chwiejna równowaga między tymi światami zostaje nieodwołalnie zakłócona, gdy Starr staje się świadkiem, jak policjant śmiertelnie rani jej najlepszego przyjaciela z dzieciństwa, Khalila. W obliczu presji ze strony społeczności, Starr musi odnaleźć swój własny głos i stanąć w obronie wszystkiego, co uważa za słuszne.”[opis dystrybutora kino]



Luty

Green Book - 15.02.2019

Amerykański fenomen, który zbiera bardzo pozytywne recenzje, już w lutym zawita do naszych kin. Bardzo ciepła i wzruszająca historia dwóch różnych ludzi, których połączył jeden cel. Dla mnie jest to seans obowiązkowy

„Wybitny muzyk jazzowy (Mahershala Ali) zatrudnia jako swojego szofera byłego bramkarza z nowojorskiego klubu nocnego (Viggo Mortensen) i wspólnie wyruszają w trasę koncertową. Wyprawa na głębokie południe USA da początek niewiarygodnej przyjaźni, która połączy dwa zupełnie różne światy.” [Opis dystrybutora]



Jak wytresować smoka 3 - 15.02.2019

Długo wyczekiwana kontynuacja historii o Szczerbatku i jeźdźcy smoku Czkawce. Od ostatniej części minęło ponad 5 lat, więc producenci naprawdę wystawili fanów na ciężką próbę cierpliwości. Czy spełni pokładane w nim nadzieje? Zobaczymy już w lutym.

„Kiedy Czkawka spełnia swoje marzenie o stworzeniu utopii dla smoków, Szczerbatek odkrywa nieoswojoną i nieuchwytną towarzyszkę, która odciąga Nocną Furię. Kiedy narasta zagrożenie, pozycja Czkawki jako wodza wioski zostanie poddana próbie. Zarówno smok, jak i jego jeździec będą zmuszeni podjąć niemożliwe decyzje, by uratować tajemniczy gatunek.” [Opis producenta]



Marzec

Kapitan Marvel - 08.03.2019

Nowa postać i nowe czasy w których osadzona jest akcja filmu, daje sporo możliwości dla MCU. Ponadto powracają starzy znajomi czyli Nick Fury i Agent Coulson. Czy trzeba coś jeszcze dodawać? Dla fanów kina superbohaterskiego, jazda obowiązkowa.

„Akcja filmu „Kapitan Marvel” toczy się w latach 90-tych. Ziemia zostaje wplątana w konflikt pomiędzy obcymi rasami – Kree (reprezentowanymi przez Ronana), a Skrullami. Film opowiada o Carol Danvers (Brie Larson), która stopniowo zaczyna się stawać jedną z najpotężniejszych bohaterek w MCU.” [opis dystrybutora]



Przemytnik - 15.03.2019

Nie można przejść obojętnie obok filmów Clinta Eastwooda. Praktycznie każdy jego wyreżyserowany film to kandydat na film roku. Nie inaczej może być w tym, bo do kin wchodzi jego kolejny film „Przemytnik”.

„Eastwood wciela się w rolę Earla Stone’a. To 80-kilkuletni mężczyzna, który nie ma grosza przy duszy, jest sam jak palec i grozi mu zajęcie przez bank zadłużonego biznesu. Właśnie wtedy otrzymuje ofertę pracy, która wymaga od niego jedynie jazdy samochodem. W ten prosty sposób Earl staje się kurierem narkotykowym na usługach meksykańskiego kartelu, z czego zupełnie nie zdaje sobie sprawy.” [Opis dystrybutora]



Kwiecień

Avengers: Endgame - 25.04.2019

W kwietniu faworyt może być tylko jeden. „Endgame” to bezpośrednia kontynuacja „Wojny bez granic”, a co za tym idzie, zakończenie dziesięcioletniej przygody z dotychczasowymi Avengersami. Z jeden strony się cieszę, bo seria schodzi ze sceny cała na biało. A z drugiej smuci mnie, bo zdążyłem przywiązać się do tych bohaterów oraz chemii między nimi. No ale nic nie może przecież wiecznie trwać.



Maj

Smętarz dla zwierzaków - 3.05.2019

Po sukcesie „To” czas na kolejną ekranizację kultowej powieści Stephena Kinga. Tym razem to już drugie podejście do tego tematu, ale czy będzie udane? Wszystko wskazuje na to że nie, bo za reżyserię zabrał się duet Kevin Kolsch oraz Dennis Widmyer, którzy nie mają dobrych filmów na koncie. Obym się mylił.



Pokemon's Detective Pikachu - 25.03.2019

Kinowa produkcja Pokemon z żywymi aktorami? Dość specyficzne połączenie, które może być największym zaskoczeniem tego roku. Pierwszy zwiastun dał nadzieje na naprawdę świetny film z niesztampową historią.

„Cała historia rozpoczyna się w momencie, kiedy niezrównany prywatny detektyw Harry Goodman znika w niewyjaśnionych okolicznościach, a jego 21-letni syn Tim próbuje ustalić, co się wydarzyło. W śledztwie pomaga mu były partner Harry'ego - detektyw Pikachu, przezabawny, dowcipny i uroczy Pokémon, który potrafi wprawić w osłupienie nawet samego siebie.” [opis dystrybutora kino]



Czerwiec

Men in Black: International - 14.06.2019

Powrót marki pod skrzydłami spinoffu. Nie zobaczymy już Willa Smitha czy Tommy Lee Jonesa, a Chrisa Hemswortha, Tessę Thompson i Emmę Thompson. Malkontenci już postawili na tym filmie krzyżyk, po tym jak poprawność polityczna niebezpiecznie zakradła się do Hollywood. Ostatnie podobne próby wciśnięcia na siłę żeńskich postaci do znanych marek, zdominowanych przez mężczyzn, spaliły na panewce. „Ocean’s Eight” czy „Ghostbusters” nie były najlepszymi filmami. Oby tym razem było inaczej.



A wy na który film z chęcią się wybierzecie? Może macie swoje typy których nie ma na liście? Dajcie znać w komentarzach.

Pozdrawiamy
Kate oraz Emil

Share
Tweet
Pin
Share
7 komentarze

Witam Was w Nowym Roku! Wypoczęci? Zmotywowani? Gotowi do zmian? Ja jeszcze nie :D

Rok 2018 był dla mnie rokiem obfitującym w stres. Niestety nie dało się go uniknąć, gdyż w większości był on związany z ostatnim semestrem studiów i obroną magistra. Początek roku przyniósł mi dość ciężką sesję. W ciągu całych czterech lat studiów żadna sesja nie dała mi w kość, tak jak ta, a wszystko dzięki przedmiotowi dotyczącemu skonsolidowanych sprawozdań finansowych i beznadziejnie prowadzonym wykładom i ćwiczeniom. Jednak przebrnęłam przez to piekło i nadszedł czas pisania magisterki (ostatniego rozdziału), pracy i studiów. 

Wytchnienie przyniosły mi dopiero wakacje i pobyt nad morzem. Po powrocie do domu okazało się, że mamy nowych lokatorów – trzy dzikie kotki wraz z matką. Postanowiliśmy je przygarnąć i rozpocząć proces oswajania, który trwał aż do listopada. Chociaż z natury nadal są typowymi dachowcami, które lubią hasać własnymi ścieżkami, to od czasu do czasu pieszczotom nie pogardzą. 

Ostatnie miesiące 2018 roku pozwoliły mi zatrzymać się na moment i przewartościować parę rzeczy w swoim życiu. Okazało się, że to co uważałam, że sprawia mi przyjemność, w rzeczywistość już dawno przestało mi ją dawać. Mowa tutaj o blogu… w dobie instagrama, blogi przestały się liczyć, czytelników jest coraz mniej, a zdjęcia książek z dwuzdaniową opinią, mają większą moc niż wartościowe recenzje. Bywały momenty, że chciałam to wszystko rzucić, jednak z pomocą E. udało mi się przetrwać najtrudniejsze chwile. 

Może i 2018 rok nie był czasem obfitującym w pasmo sukcesów, ale na pewno był czasem przełomowym. Studia zastąpiłam pracą na pełen etat, co drastycznie zmieniło dotychczasowy przebieg mojego dnia. Myślę, że teraz może być tylko lepiej, ale najpierw muszę jeszcze podsumować mijający rok. Pomysł na podsumowanie zaczerpnęłam z bloga Joanny, którą śledzę już od paru lat i podziwiam ją za sukces, który osiągnęła. Nie przedłużając, zaczynajmy.

Z czego jestem dumna?


  • Obrona magistra - chociaż towarzyszyły jej różne perypetie (promotor zgubił egzemplarze recenzenckie mojej pracy, które przekazałam mu trzy miesiące wcześniej, lecz poinformował mnie o tym dopiero tydzień przed obroną) to jestem zadowolona, że mam to już za sobą. 
  • Stała praca – jestem zadowolona ze swojej pracy, która cały czas mnie zaskakuje i podnosi moje kwalifikacje
  • Zakupienia rowerka stacjonarnego – może i banalna rzecz, ale to była na 100 % dobra inwestycja. Dzięki codziennym, kilkuminutowym treningu udało mi się po wakacjach zrzucić  nadprogramowe dwa kilogramy, a jednocześnie wysmuklić nogi, które od zawsze stanowiły dla mnie problem. Po pracy nie mam czasu na treningi na siłowni, czy też bieganie, dlatego taka forma treningu jest dla mnie w tej chwili dobrym rozwiązaniem.

Czego mam dość?


  • Życia w ciągłym biegu, które przez ostatni rok kręciło się pomiędzy studiami, pracą a blogiem. Termin gonił termin, a mi z każdym dniem brakowało sił na pogodzenie wszystkich tych trzech rzeczy. 
  • Pogoni za statystykami… Chciałam, aby blog się rozwijał dlatego zaczęłam analizować cyferki, liczby, wyniki, przez co tylko dorobiłam się braku motywacji do pisania. Wielokrotnie zastanawiałam się co robię źle, w czym tkwi błąd, dlaczego nie przybywa mi obserwatorów? Kiedy odcięłam się na jakiś czas od social media, to dopiero zrozumiałam, że cyferki szczęścia mi nie dają i lepiej czuję się bez całego tego szajsu.
  • Porównywania się do innych.

Momenty, które sprawiły mi przyjemność


  • Dwukrotny wyjazd nad polskie morze- najpierw był Sopot i Trójmiasto a potem Świnoujście. Nic na to nie poradzę, że uwielbiam przebywać na plaży i delektować się widokiem fal. A pobyt w tak fajnych miejscach z bliską osobą zawsze niesie ze sobą miłe wspomnienia.
  • Festiwal komiksu i gier w Łodzi- do tej pory mile wspominam wizytę na festiwalu. Bawiłam się świetnie i z żalem opuszczałam to miejsce. Moje serce zdobył konkurs cosplay. A do tego okazało się, że Ezio Auditore z Assassin’s Creed jednak chodzi po tym świecie :D Cosplay był na tak wysokim poziomie, że jego wygrana wcale mnie nie zaskoczyła.

Czego chcę robić więcej?


  • Ćwiczyć - w tym roku tak naprawdę, ale naprawdę chcę, aby ćwiczenia stały się dla mnie codzienną rutyną. Do ćwiczeń z rowerkiem chce dołączyć zestaw ćwiczeń na mięśnie brzucha i pleców. Trzymajcie kciuki ;)
  • Czytać dla przyjemności - zauważyłam, że gdzieś w  biegu recenzenckim przestałam odczuwać przyjemność z czytania. Nowość goniła nowość, publikowanie recenzji w stu miejscach, pisanie w terminie… przez to wszystko zabrakło mi czasu na książki, których nie otrzymałam do recenzji, a miałam na nie ogromną ochotę. Teraz pora to zmienić.
  • Uczyć się hiszpańskiego – rozpoczęłam samodzielną naukę w 2017 roku, a w 2018 idealnie z niej zrezygnowałam na rzecz pracy, studiów, bloga. Teraz z ogromną motywacją wracam do nauki hiszpańskiego.

Czego chcę spróbować?


  • Ścianki wspinaczkowej - kiedyś miałam z nią styczność w szkole miałam, ale wspinaczka na zajęciach wychowania fizycznego nie dawała mi przyjemności. Ostatnio przypomniał mi o niej Jason Mamoa, który na instagramie opublikować filmik z imprezy promującej Aquamana. Czas wybrać się na profesjonalną ściankę!
  • Wybrać się na Pyrkon - najwyższa pora zwiedzić Poznań i zawitać na Pyrkon.
  • Wyeliminować z diety złe nawyki i jeść więcej warzyw.


A jak u Was wypadł 2018 rok?
Robicie noworoczne postanowienia?
Share
Tweet
Pin
Share
9 komentarze

Są pewne książki, które mimo wielu lat od napisania nie starzeją się, stojąc dumnie pośród wielu innych utwór skazanych na zapomnienie. Takie książki nie potrzebują filmu czy serialu, aby na nowo odżyć. One po prostu co kilka lat pojawiają się na rynku, by kolejne pokolenia czytelników pochłonęły wspaniałą literaturę. Jedną z takich ponadczasowych książek jest „Zapomniany żołnierz” autorstwa Guya Sajera. Pierwotnie została wydana w 1965 i jest autobiografią żołnierza Wehrmachtu, który podczas wojny przebył drogę do piekła i z powrotem. 

Front wschodni

Guy Sajer był jednym z wielu młodych ochotników, wiedzionych obietnicą szybkiego zwycięstwa Trzeciej Rzeszy. Do 1942 roku nazistowskie Niemcy odnosiły spektakularne zwycięstwa na wielu frontach, więc nie trudno było pozyskać nowych rekrutów wierzących w ideały. Początkowo służył w wojskach transportowych oraz zaopatrzeniu, by rok później na ochotnika dołączyć do dywizji „Gross Deutschland”. Jego szlak bojowy biegł przez pół Europy, od Polski aż w głąb Rosji, by w dramatycznych okolicznościach wrócić pod granicę Francuską.

Ideologia

To co przyciąga czytelnika od pierwszej strony, to że na wojnę spoglądamy oczami nastolatka, jednostki przekonanej o słuszności swoich czynów. Autor wierzy w wielką, niepokonaną Rzeszę i trwa w tej wierze, aż do samego końca. To obrazuje jak mocno umysł młodego człowieka zdołał nasiąknąć nazistowską ideologią. Oczywiście to nie jest książka typowo historyczna, bo autor był tylko zwykłym piechurem i wiele nazw niektórych broni czy miejscowości jest poprzekręcanych, ale przeżycia i emocje są jak najbardziej autentyczne.

Wojna nigdy się nie zmienia
Im bardziej zagłębiłem się w lekturę, tym bardziej byłem zszokowany brutalnością. Przeczytałem wiele książek na temat drugiej wojny światowej, ale ta spowodowała u mnie wewnętrzne ukłucie. Jest to bardzo przygnębiająca lektura i nikt tutaj nie umiera w imię ojczyzny z uśmiechem na twarzy. Wszyscy starają się przeżyć, walcząc z głodem, zimnem czy zmęczeniem. Oprócz tego w każdej chwili można zginąć od zbłąkanej kuli. Książka jest napisana prostym językiem i bardzo obrazowym, więc nie należy spodziewać się wyszukanej formy literackiej. Bardzo podobała mi się konstrukcja książki, wszystkie wydarzenia przedstawione są chronologicznie, więc w własnym zakresie porównywałem wspomnienia autora z faktem historycznym. 

Upadek

Czy ta książka posiada jakieś minusy? Na pewno to, że nie jest dokładna historycznie. Jak już pisałem wcześniej, autor często przeinacza pewne fakty, dopowiadając sobie inne. Z pewnością puryści historyczni, szczególnie umiłowani w okresie drugiej wojny światowej mogą kręcić nosem. Jak dla mnie kolejnym minusem jest brak tłumaczenia niemieckich zwrotów, czy słówek, które pojawiają się w książce. Pierwotnie książka była napisana po francusku (autor pochodzi z Alzacji) i domyślam się, że te wtrącenia po niemiecku były dodane przez autora, jednak nie każdy Polski czytelnik uczył się niemieckiego, bądź pamięta ten język. A wystarczyło tylko dać przypis na dole strony. 

Podsumowanie

Podsumowując jest to jedna z najważniejszych książek XX wieku. Jest brutalna i autor szczerze opowiada o wydarzeniach z frontu wschodniego. Jednakże to nie jest książka dla wszystkich, a tym bardziej dla tych co zaczynają interesować się historią drugiej wojny światowej. Sporo faktów jest przeinaczonych, jeszcze inne zostały zapomniane. Autor spisał swoje wspomnienia 15 lat po zakończeniu działań wojennych, więc siłą rzeczy nie wszystko jest rzetelnie spisane. Osobiście uważam, że pomimo tego warto poznać ten utwór ze względu na świadectwo jakie daje Guy Sajer. Wojna nie ma nic wspólnego z heroizmem czy dumą. Zawsze to będzie tragedia dla każdego jej uczestnika.

Pozdrawiam
Emil

Za egzemplarz dziękuję



 Wydawnictwo: Rebis ‖ Data wydania: 28.11.2018 ‖ Ocena 9/10
Tytuł oryginalny: Le soldat oublié ‖ Liczba stron: 656
Share
Tweet
Pin
Share
5 komentarze

„Dynia i jemioła. Nietypowe historie świąteczne” to zbiór dziesięciu opowiadań, w których bohaterami są postaci z książek Anety Jadowskiej m.in. Nikita, Dora, Malina, Karma, Witkacy, Roman, Baal. Nietypowe opowiadania Jadowskiej to naprawdę fajna gratka dla miłośników fantastyki, którzy kochają twórczość autorki a zarazem chcieliby przeczytać historie osadzone w świątecznym klimacie, ale nie przepadają za ckliwymi obyczajówkami bądź romansami, których w tym okresie na półkach jest zatrzęsienie. Myślę, że tomik ten spodoba się także osobom, które nie miały jeszcze styczności z twórczością autorki, gdyż przeczytane opowiadania rozbudzają w czytelniku ciekawość i wyobraźnię oraz zachęcają, aby sięgnąć po uniwersum Jadowskiej.

Już na samym początku nie mogłam oprzeć się cudownej okładce, ale sama okładka to za mało, więc pokrótce przybliżę wam trzy opowiadania, aby wzbudzić w was zainteresowanie.

Cukierek albo psikus

Opowiadania osadzone zostały w klimacie białych świąt oraz halloweenowych psikusów. Już od pierwszych stron autorka funduje nam zabawne spotkanie z zadziorną Nikitą (moją ulubioną bohaterką w literaturze), która w tym jednym dniu w roku, zakłada podwójne zabezpieczenia, zasieki, pułapki, wnyki i kręgi ochronne, by jej dom stał się twierdzą nie do zdobycia, bo nikt w Halloween nie ma prawa zakłócać jej spokoju. Jednak czy Nikicie uda się odbić atak niesfornych dzieciaków i ocalić cukierki? A może ktoś sprawi jej niezłego psikusa?


U Kaźlaczek

Jeżeli tak samo jak ja ubicie Nikitę, to możecie być spokojni, bo to nie jedyne opowiadanie z Nikitą w roli głównej i Dzielnicą Cudów. Aneta Jadowska zabrała mnie także do domu Koźlaków, w którym żądzą kobiety i magia. W tym roku to Malina jest odpowiedzialna za świąteczną kolację. Jednak spokój rodzinnej wieczerzy zostaje zakłócony przez zniknięcie młodych Koźlaczek. Ślady prowadzą do ciemnego lasu, w którym Malina musi stawić czoło nietypowemu porywaczowi, a zarazem postarać się, aby cały incydent nie został zauważony przez podchmielone Koźlaczki, bo magia i alkohol to w ich przypadku fatalne połączenie. Jesteście gotowi na magiczną przygodę z potworem wprost z piekieł? Poznacie jedyną w swoim rodzaju rodzinkę i zakosztujecie odrobinę magii.


Wilk, wampir i mumia

Chociaż do tej pory byłam zainteresowana jedynie historią Nikity, to dzięki opowiadaniu „ Wampir, który ukradł święta” przekonałam się, że koniecznie muszę sięgnąć także po serię o Dorze Wilk, gdyż po przeczytaniu tego opowiadania wiem, że świat Dory i Witkacego może stać się moim drugim ulubionym miejscem w literaturze, zaraz po Dzielnicy Cudów. Jest to historia nielżąca zdecydowanie do tych dłuższych i zawierająca w sobie konkretną fabułę z wątkiem kryminalnym. Brzmi ciekawie? Oczywiście, bo uważam, że było to najlepsze opowiadanie z całego zbioru. 

Dora miała spędzić te święta w miłym towarzystwie stada, jednak Roman zniweczył jej plany, wzywając ją do uczestnictwa w posiedzeniu Starszyzny. Dodatkowo w trakcie, pojawia się sprawa pewnej mumii i zabójstwa sprzed wielu lat. Dora ma już na głowie nie tylko dwójkę jasnowidzów, ale także mordercę do odnalezienia.

Podsumowanie

„Dynia i jemioła. Nietypowe historie świąteczne” to zbiór opowiadań, który spodoba się zarówno fanom książek Anety Jadowskiej, jak i pozostałym czytelnikom fantastyki. Autorka przeniosła mnie w fantastyczny świat znany mi z serii o Nikicie oraz zaciekawiła mnie światem oraz historią Dory Wilk i Witkacego. Każde z opowiadań serwuje inną historię napisaną z typowym dla autorki humorem i stylem. Jadowska w każdym opowiadaniu pozwala poznać swoich bohaterów, nakreślając zwięźle ich historię, a by następnie zafundować czytelnikowi niezapomnianą przygodę. Najlepiej bawiłam się czytają „Wampira, który ukradł święta”, natomiast za najsłabsze opowiadanie muszę uznać „Ducha, który stał się lisem”.

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję:





Fabuła8
Emocje towarzyszące czytaniu8
Kreacja postaci8
Ogólne wrażenie8

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 31.10.2018
Liczba stron: 416
8.00
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
4 komentarze

Witam Was w Nowym Roku! Na samym wstępie życzę Wam samych sukcesów, spełnienia marzeń i jeszcze więcej wspaniałych książek! Dziś przychodzę z recenzją książki "Srebrna Zatoka" od Jojo Moyes.  Nie jest to nowa powieść autorki, lecz nowe polskie wydanie. Uprzednio książka Moyes ukazała się w 2009 roku nakładem wydawnictwa  Red Horse. 

Dwa światy

W malowniczej Srebrnej Zatoce, w dzikiej części australijskiego wybrzeża mieszka Kathleen – właścicielka hotelu, wraz z siostrzenicą Lizą i jej córką Hannah. Srebrna Zatoka to spokojne miejsce, w którym mieszkańcy zarabiają na turystyce, umożliwiając przybyłym obserwowanie delfinów oraz humbaków. Pewnego dnia do hotelu, który swe dobre dni ma już dawno za sobą, przyjeżdża Mike Dorme, aby nadzorować budowę ekskluzywnego hotelu. Liza i Mike żyją w zupełnie innych światach. Ich zderzenie powoduje, że mężczyzna rewiduje swoje poglądy na prowadzoną przez siebie budowę. Jednak czy nie jest już za późno? Czy Mike znajdzie rozwiązanie, dzięki któremu uratuje Srebrną Zatokę oraz odzyska ukochaną kobietę? Czy też na miłość będzie już za późno?

Bohaterowie

Historię „Srebrnej Zatoki” autorka opowiada z perspektywy aż sześciu bohaterów. Sama postać Lizy nie zaskarbiła sobie mojej sympatii. Choć jej przeszłość porusza, a autorka przez długi czas trzyma czytelnika w niepewności, to niestety nie rekompensuje to jej destruktywnego charakteru. Moyes nie poświęciła tej postaci wystarczającej uwagi, aby czytelnik mógł poczuć jej ból i wspierać ją w pokonywaniu jej demonów z przeszłości. Za to moją sympatię zyskała zadziorna 76-letnia Kathleen, ciotka Lizy. Wielokrotnie zaskakiwała mnie swoim spokojem i życiową mądrością. Od samego początku biło od niej ciepło, dlatego cieszyłam się z rozwiązania jej historii.

Mogę śmiało stwierdzić, że obok Kathleen to Mike jest drugim głównym bohaterem, który wniósł coś do opowieści. Na przełomie historii obserwujemy jego metamorfozę. Poznajemy go jako zamożnego gościa z dużego miasta, dla którego praca jest na pierwszym miejscu. Jednak z czasem malowniczy klimat zatoki oraz sympatyczni ludzie sprawiają, że zaczyna inaczej patrzeć na swoje życie. Niestety kreacja Mike’a należy do schematycznych, jednak bardziej wolałam czytać rozdziały napisane z jego perspektywy niż Lizy.

Słaby romans

Najsłabszym według mnie elementem tej opowieści jest sama historia miłosna. Romans w „Srebrnej zatoce” był naprawdę źle poprowadzony. Liza od samego początku jest niedostępna i arogancka, a samego Mike’a cały czas trzymała na dystans. Dlatego zastanawiałam się kiedy między nimi narodziła się ta wielka miłość, skoro nawet nie spędzali ze sobą choćby trochę czasu? Mogę tu obstawiać miłość od pierwszego wejrzenia, aczkolwiek między tą dwójką nie czułam emocjonalnej chemii. W jednym momencie się nienawidzili, by już w następnym skakać sobie w ramiona.

Przesłanie dla ludzi

„Srebrna Zatoka” to coś więcej niż opowieść o miłości. To także historia walki o środowisko, a dokładniej walka garstki ludzi o morskie zwierzęta. Przyznam szczerze, że to właśnie ten aspekt sprawił, że książka dodatkowo u mnie zapulsowała. Autorka wkomponowała historię miłosną w malowniczy pejzaż Srebrnej Zatoki, jednocześnie ukazując zagrożenie, jakie niesie ze sobą ludzka bezmyślność.

Powoli, aż do końca...

Akcja „Srebrnej zatoki” skupia się wokół lokalnego życia we wspomnianej zatoce. Akcja podobnie jak życie głównych bohaterów płynie spokojnym tempem, a autorka co jakiś czas raczy czytelników malowniczymi opisami bądź historiami dotyczącymi przeszłości bohaterów. Niestety to spokojne tempo nie do końca działa na korzyść historii, która liczy ponad 500 stron. Historia rozkręca się powoli i dopiero po przeczytaniu pierwszych stu stron coś zaczyna się dziać. Wtedy też chłonęłam historię kartka po kartce. Niestety mój czytelniczy zapał minął po przeczytaniu połowy historii, gdyż autorka ponownie wróciła do niespiesznego tempa opowieści. Emocjonujących zwrotów akcji mogę policzyć na palcach jednej ręki, za to zbędnych fragmentów było znacznie więcej. 

Historia „Srebrnej zatoki” nie należy do skomplikowanych, gdyż wielu wydarzeń możemy z łatwością się domyślić. Jak to bywa w takich opowieściach, mamy rodzinne tajemnice i dramaty, miłość od pierwszego wejrzenia a także nieodwzajemnioną miłość, trochę mądrości życiowej i lojalność społeczną. Książka Moyes od razu skojarzyła mi się z powieścią Samanthy Young „To, co najważniejsze” (wyd. 2016 r.), która opierała się na bardzo podobnym schemacie fabularnym.

Podsumowanie

Podsumowując „Srebrna zatoka” Jojo Moyes to książka, której bliżej do obyczajówki niż romansu, gdyż romans to zdecydowanie pięta Achillesowa tej pozycji. Historia napisana przez autorkę jest niestety przewidywalna i momentami nużąca, a zaskakujących momentów w opowieści jest niewiele. Jedynie wątek dotyczący przeszłości Lizy jest naszkicowany tak, że czytelnik z niecierpliwością chce go poznać. Lekturę przeczytałam w trzy dni, lecz po Jojo Moyes, autorce o której jest tak głośno, oczekiwałam czegoś więcej. Myślę, że ta książka lepiej sprawdzi się w leniwe, wakacyjne popołudnie, niż na zimowe wieczory.

Za egzemplarz  dziękuję





Wydawnictwo: Znak Literanova ‖ Data wydania: 16.01.2019 ‖ Liczba stron: 512
Tytuł oryginalny: Silver Bay ‖ Ocena: 5/10
Share
Tweet
Pin
Share
7 komentarze
Newer Posts
Older Posts

Autorzy


KATE

Książkoholiczka i niepoprawna marzycielka z zamiłowaniem do mody w rytmie slow.


EMIL

Współautor bloga, kulturalny łasuch i osoba, która stoi za obiektywem.

Follow Me

  • Facebook
  • Instagram

Archiwum

  • ►  2022 (15)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (2)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (1)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2021 (22)
    • ►  listopada (1)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (3)
  • ►  2020 (27)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (2)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (6)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (5)
  • ▼  2019 (59)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (1)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (5)
    • ►  czerwca (12)
    • ►  maja (8)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (6)
    • ►  lutego (4)
    • ▼  stycznia (11)
      • Najlepsze i najgorsze książki 2018
      • Anioły do wynajęcia - Malwina Ferenz [RECENZJA]
      • Daniel Silva - Inna Kobieta [RECENZJA]
      • Okrutny Książę - Holly Black [RECENZJA]
      • Zawód wiedźma - Olga Gromyko [RECENZJA]
      • 5 kroków do udanej sesji
      • Premiery filmowe w 2019 roku (część I)
      • Podsumowanie roku 2018 oraz noworoczne postanowienia
      • Zapominany żołnierz - Guy Sajer [RECENZJA]
      • Dynia i jemioła. Nietypowe historie świąteczne - A...
      • Srebrna Zatoka - Jojo Moyes [PRZEDPREMIEROWO]
  • ►  2018 (134)
    • ►  grudnia (10)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (9)
    • ►  września (12)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (18)
    • ►  czerwca (13)
    • ►  maja (11)
    • ►  kwietnia (11)
    • ►  marca (14)
    • ►  lutego (8)
    • ►  stycznia (9)
  • ►  2017 (116)
    • ►  grudnia (12)
    • ►  listopada (11)
    • ►  października (10)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (9)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (11)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (13)
    • ►  stycznia (6)
  • ►  2016 (90)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (6)
    • ►  października (11)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (7)
    • ►  lipca (10)
    • ►  czerwca (9)
    • ►  maja (7)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (5)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2015 (105)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (8)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (12)
    • ►  czerwca (13)
    • ►  maja (10)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (8)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (2)

POLECAMY

Stroiciele - Ewa Kowalska [RECENZJA]

Uwielbiam czytać debiutanckie powieści, z jednego bardzo prostego powodu. Pomimo potknięć czy pewnych braków warsztatowych, potrafią da...

Skala ocen


1 - Beznadziejna
2 - Bardzo słaba
3 - Słaba
4 – Może być
5 - Przeciętna
6 - Dobra
7 – Bardzo dobra
8 - Rewelacyjna
9 - Wybitna
10 - Arcydzieło

Popularne posty

  • Klątwa Berserkera - Anna Wolf [RECENZJA]
  • 365 dni i 50 twarzy Greya - Co ja zobaczyłam?
  • Pomadki, które warto kupić podczas promocji w Rossmannie
  • Czym jest Coachella?
  • Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć. Oryginalny scenariusz [RECENZJA]

Obserwatorzy

Nasz patronat




zBLOGowani.pl


Czerwona sukienka - blogi o modzie

http://ddob.com/user/index/Estrella


Facebook Twitter Instagram Pinterest Bloglovin

Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates