• Home
  • O blogu
  • Recenzje książek
    • O książkach
    • Literatura młodzieżowa
    • Fantastyka
    • Romanse
    • Literatura obyczajowa
    • Kryminał/thiller
    • Literatura polska
    • Poradniki
  • Współpraca
  • Moda
    • Stylizacje
    • Porady modowe
  • Lifestyle
  • Polityka Ochrony Prywatności
Kopiowanie zdjęć zabronione! Ikonografiki wykorzystane na stronie pochodzą z serwisu Freepik.com. Obsługiwane przez usługę Blogger.

▪ Mów mi Kate ▪ blog lifestylowo-recenzencki


Już po raz czwarty przyszło mi sięgnąć po książkę autorstwa Krzysztofa Bochusa. Swoją przygodę rozpoczęłam od debiutanckiej książki autora, pt. Czarny manuskrypt, która otwierała serię retro kryminałów z Christianem Abellem w roli głównej. Seria ta okazała się strzałem w dziesiątkę. Po „Listę Lucyfera” sięgnęłam z zamkniętymi oczami i… oczywiście się nie zawiodłam.

Gdańsk skąpany we krwi

Gdańsk i dwa brutalne morderstwa... Morderca zwie się Lucyferem, a za swojego powiernika wybiera Adama Berga. Kontaktuje się z dziennikarzem i informuje go o swoich kolejnych krokach. Kto będzie następny na liście nieuchwytnego Lucyfera? Czy Berg zdoła w porę uchronić kolejną ofiarę? Wyścig właśnie się rozpoczął. Ale sprawa Lucyfera to dopiero wierzchołek problemów jakie spadną na dziennikarza... 

Dziennikarz, podinspektor i morderca…

Autor w swojej historii dopuścił do głosu wielu bohaterów. Poznajemy nie tylko metodycznego dziennikarza Berga, ale także konsekwentnego podinspektora Suchego, który pomaga Adamowi w śledztwie, a także mamy możliwość spojrzeć na makabryczne wydarzenia oczami mordercy. Postaci wykreowane przez autora są trójwymiarowe i różnorodne, a przede wszystkim nieoczywiste, bo potrafią zaskoczyć a także zasiać ziarno niepewności w czytelniku. A powracając do wątku mordercy, fragmenty pisane z jego perspektywy rozpalają wyobraźnię oraz podsycają uczucie niepokoju.

Kim jest Lucyfer?

Adam Berg z pomocą podinspektora Suchego stopniowo przybliża czytelnika do prawdy, odsłaniając kolejne elementy układanki. W śledztwie nie brakuje wielu przypuszczeń i mylnych tropów dotyczących Lucyfera, jednak tym razem od razu wiedziałam kim jest Lucyfer. Na tym polu autorowi nie udało się mnie zaskoczyć, jak bywało w przypadku serii z Christianem Abellem. Czy to źle? Nie, bo sprawa gdańskiego mordercy to jedynie początek problemów Berga, a dla czytelnika to dobra „rozgrzewka” przed czymś więcej… Dziennikarz zostaje wplatany w kolejną intrygę, a że Berg nie należy do ludzi, którzy szybko odpuszczają, jego upór prowadzi go wprost w objęcia śmierci. 

Podsumowanie

"Lista Lucyfera" to wciągający kryminał z przemyślanie poprowadzoną fabułą i nieoczywistymi postaciami z charakterem. Autor lawiruje pomiędzy poszlakami, podrzucając czytelnikowi różne, czasem mylne tropy, dzięki czemu angażuje go w swoją historię, a gdy wszystko wydaje sie oczywiste, pojawiają się kolejne intrygująco poprowadzone wątki. "Lista Lucyfera" to także idealne zestawienie sfery kryminalnej z obyczajową, w której nie zabrakło tzw. "smaczków" nawiązujących do poprzednich dzieł autora.  Krótko pisząc, musicie to przeczytać!

Za egzemplarz dziękuję autorowi oraz wydawnictwu Skarpa Warszawska 

Zapoznaj się także z serią o Christianie Abellu:
Przeczytaj recenzję I tomu - Czarny manuskrypt
Przeczytaj recenzję II tomu - Martwy błękit
Przeczytaj recenzję III tomu - Szkarłatna głębia


Fabuła9
Emocje towarzyszące czytaniu10
Kreacja postaci10
Ogólne wrażenie10

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 03.04.2019
Liczba stron: 461
9.75
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
9 komentarze
recenzja stroiciele ewa kowalska

Uwielbiam czytać debiutanckie powieści, z jednego bardzo prostego powodu. Pomimo potknięć czy pewnych braków warsztatowych, potrafią dać sporo radości z czytania. Poza tym biorąc taką debiutancką lekturę, jest spora szansa wyjść ze swojej strefy komfortu, aby spróbować czegoś nowego, np. gatunku którego omijało się szerokim łukiem. Dobrym przykładem jest moja skromna osoba recenzenta, która twardo stąpa po ziemi i której na półce przeważa literatura faktu, pomieszana z historią oraz powieściami szpiegowskimi. Więc proszę sobie wyobrazić jakie było moje zdziwienie, gdy „Stroiciele” zabrali mi dużą część wieczoru i zostawili ogromny deficyt snu.

Mroczne cienie

Fabuła rozpoczyna, gdy poznajemy Asper oraz Kędziora. Dwójka bohaterów próbuje dostać się do Mrocznego Lasu, miejsca z którego nie ma powrotu. Osobistą misją Asper jest odnalezienie grupy młodzieży, która kilka lat wcześniej wraz z bohaterką zapuściła się w głąb Lasu, i jak się domyślacie, tylko ona zdołała wyjść z niego cało. Kędzior, który nie chce mieć z tą wyprawą nic wspólnego, szybko oddala się od Mrocznego Lasu, jednak targany wyrzutami sumienia postanawia wrócić, aby ratować Asper.

Szczypta magii

To co najbardziej przykuło mi uwagę jest tempo powieści. Książka rozpędza się powoli i dopiero w połowie wskakuje na właściwy tor. Gdy już dosłownie wgryzłem się w fabułę, nim się obejrzałem, musiałem zamknąć tylną okładkę. Dużym plusem powieści są ciekawe opisy, które nie pozwalają się nudzić. Styl autorki jest bardzo plastyczny i bez trudu potrafiłem odnaleźć się w opisywanych miejscach. "Stroiciele" stanowią udaną mieszankę współczesności i magii, która spodoba się fanom takich klimatów.

Asper i Kędzior

Kolejnym plusem są bohaterowie. Bardzo łatwo mogłem się z nimi zidentyfikować, choć z początku Kędzior strasznie działał mi na nerwy. Po pewnym czasie to on wraz z Asper dźwigają na barkach ciężar powieści i to przeważnie z ich perspektywy oglądamy całą historię. Ponadto poznajemy sporo postaci drugoplanowych, o których niestety nie mogę opowiedzieć, by bym zepsuł sporą część fabuły. Mogę zapewnić, że niektóre postacie z pewnością odcisną swe piętno w późniejszych tomach. Widać, że autorka ma na nie pomysł i nie zawaha się go wykorzystać w przyszłości.

ale...

Jeżeli chodzi o minusy, to niestety fabuła na tym etapie jest trochę zagmatwana, przez co wiele sytuacji oraz motywów nie jest wyjaśnione. Mimo tych drobnych niedociągnięcia lekturę przyjemnie się czyta. Niestety, tak jak napisałem wcześniej, „rozbieg” powieści przy takiej ilości wątków był trochę za długi, co spowodowało upchaniem dużej ilości fabuły w drugiej część książki, powodując niedosyt na końcu.

Podsumowanie

Podsumowując "Stroiciele" Ewy Kowalskiej  to bardzo dobra książka fantasy, która jest napisana z pomysłem. Pomimo drobnych niedociągnięć oraz minusów, jestem pod ogromnym wrażeniem wyobraźni autorki oraz plastyczności z jaką przedstawia krainę. Wykreowany świat został ciekawie przeniesiony na karty powieści i dobrze współgra z ciekawą historią oraz interesującymi głównymi bohaterami. Szczególne brawa należą się dla autorki, która może pochwalić się debiutem, jakiego mogą wszyscy pozazdrościć. Gdybym nie wiedział, że to debiut, nawet bym się nie zorientował, że napisała to początkująca autorka. Już nie mogę doczekać się kolejnej części i bezsennej nocy.





Fabuła8
Emocje towarzyszące czytaniu7
Kreacja postaci8
Ogólne wrażenie7

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 23.04.2019
Liczba stron:408
Cykl:Pakt Trójprzymierza
Tom:I
7.50
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
12 komentarze

"Ogień i kość" to propozycja dla fanów fantastyki młodzieżowej, która zachęca nie tylko okładką ale także fabułą. Sage żyje na ulicach Los Angeles, i każdego dnia walczy o przetrwanie. Przez osiemnaście lat swojego życia nie miała pojęcia, że jest zaginioną córką bogini ognia. Wielkie rody magicznego podziemia dopominają się o nią. Dziewczyna zostaje podstępem wciągnięta w samo centrum rozgrywki pomiędzy pięcioma domami. W ciągu zaledwie kilku dni musi wybrać, któremu z nich przysięgnie swoją wierność. Ogień, który się w niej budzi przeraża ją i jednocześnie fascynuje. Tajemniczy Król Kruków nie może zostawić jej w spokoju, a Kieran, książę ciemności, rości sobie do niej prawo. Czy Faelan, jej opiekun, powstrzyma swoje uczucia względem dziewczyny, aby zapewnić jej bezpieczeństwo?

Ogień, mrok i życie

Rachel A. Marks w swojej powieści splata ze sobą losy Sage. Faelana i Kierana. Nie da się uniknąć skojarzeń tego tria z wieloma innymi trójkątami w literaturze. Faelan ma za zadanie trenować Sage i przygotować ją do jej nowej roli. Jednak pojawienie się potomkini bogini Brighid sprawia, że interesuje się nią także Dom Morrigan, do którego należy mroczny Kieran. Kieran to Książę Cieni, a Faelan jest jego przeciwieństwem, lojalnym Domowi Brighid łowcą. Brzmi znajomo? Trochę tak, ale nie zapominajmy o Sage, która okazuje się całkiem dobrze wykreowaną postacią, z charakterem i ikrą. Z zainteresowaniem śledziłam jej losy, szczególnie jej związek z boginią ognia. Powracając do męskich bohaterów, to zdecydowanie bardziej polubiłam Kierana, gdyż od zawsze w literaturze miałam słabość do chłopców, których spowija mrok i tajemnica.

Hollywood jakiego nie znacie

Fani fantastyki nie będą zawiedzeni ciekawie wykreowanym światem, w którym magia jest żywa i tajemnicza. Akcja powieści toczy się na ulicach Los Angeles w mieście bogaczy, nocnych imprez, plotek i celebrytów. Uważam to za ciekawe, aczkolwiek ryzykowne posunięcie. Ciekawe, ponieważ jeszcze nigdy dotąd nie spotkałam się z takim ulokowaniem fabuły, a ryzykowne, gdyż mityczna magia i współcześni celebryci to połączenie, które nie każdemu może przypaść do gustu. Mimo wszystko jestem zdania, że całość prezentuje się całkiem przyzwoicie.

Bogowie, bóstwa i inne istoty

Świat stworzony przez Rachel A. Marks czerpie z celtyckiej mitologii, pełnej bogów i bogiń będącymi założycielami domów Penty, a dodatkowo dochodzą postaci nadprzyrodzone jak wampiry, druidzi, czarownice, wróżki i anioły. Początkowo w tym wachlarzu postaci można się pogubić, jednak sądzę, że każdy fan fantastyki, który lubi takie klimaty będzie zadowolony. 

Mocny wstęp

Autorka od pierwszych stron rzuca czytelnika w wir wydarzeń co bardzo mi się spodobało. Uniknęła niepotrzebnego wstępu i od razu przeszła do wydarzeń, które zmieniają życie Sage. W książce znajdują się momenty, od których nie mogłam się oderwać i musiałam koniecznie dowiedzieć się co dalej, ale także co jakiś czas pojawiały się fragmenty, które nie wnosiły do fabuły nic ciekawego i stawały się męczące. Fajnym zabiegiem okazały się wplecione w fabułę sny, które miewała Sage, tworzące odrębną, barwną tajemniczą i ekscytującą historię. Myślę, że to one stanowiły słodką wisienkę na tym torcie.

Podsumowanie

Ogień i kość Rachel A. Marks uważam za udane spotkanie czytelnicze. To dobra mieszanka urban fantasy i mitologii. Historia nastoletniej Sage intryguje, bawi dialogami oraz serwuje niespodziewany finał. Książkę tą polecam przede wszystkim fanom fantastyki młodzieżowej. Czy jesteś gotów poznać Hollywood jaki do tej pory nie znałeś?




Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu6
Kreacja postaci7
Ogólne wrażenie7

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Kobiece (Young)
Data wydania: 27.02.2019
Liczba stron:520
Tytuł oryginalny:Fire and Bone
Cykl:Otherborn
Tom:I
7.00
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
7 komentarze
recenzja, new adult

Emery Lance rozpoczyna studia w wirginii Zachodniej i jednego czego pragnie, to uciec od przeszłości – od plotek,  potępiających ją spojrzeń oraz bólu zdrady. Studia mają być jej nowym początkiem i nawet najbardziej denerwujący gość, z którym musi dzielić mieszkanie nie jej w stanie jej przeszkodzić. Jednak sprawa komplikuje się, gdy na horyzoncie pojawia się Dylan – przyjaciel jej współlokatora. Dylan jest przystojny, zabawny i miły,  i przyprawia ją o szybsze bicie serca, czyli stanowi uosobienie faceta, którego Emery stara się unikać. Oznacza to, że jej serce jest w niebezpieczeństwie…

„First Last Look” autorstwa B. Iosivon to historia, która niestety nie należy do oryginalnych. Zapowiedź głosząca, że „książka spodoba się fanom Mony Kasten”,  jest jak najbardziej trafna, gdyż właśnie fabuła opiera się na podobnym schemacie, jak powieści Kasten. Sięgając po książkę „First Last Look”, musimy mieć na uwadze fakt, że nie dostaniemy nic nowego, ale będziemy bawić się równie dobrze, jak w przypadku książek autorstwa Mony Kasten.

Emery to silna kobieta, która postanawia rozpocząć nowe życie, z dala od rodziny i przykrej przeszłości. Dziewczyna niegdyś zaufała nieodpowiednim osobom, które złamały jej serce, a teraz od nowa musi nauczyć się ufać ludziom. Czy jej się to uda? O tym powinniście przeczytać sami. Jednak Emery nie jest postacią, która do końca przypadła mi do gustu. Dziewczyna wydał mi się płytka, a z niektórymi jej decyzjami mogłabym długo polemizować, a jej siła momentami zakrawała o agresję, co nie do końca mi pasowało.

Ciekawie wykreowaną postacią, którą polubiłam od początku okazał się Dylan.  Tym razem nie mamy do czynienia ze schematycznym złym chłopcem. Dylan mimo trudnego dzieciństwa, zachowuje poczucie humoru, emanuje sympatią i kocha zwierzęta, poświęca im czas, przebywając w przychodni, a także pomaga starszym ludziom. To złoty chłopak, i cieszę się, że w dobie bad boyów w literaturze, można trafić także na takie postaci. 

Emery i Dylan przyciągają się jak magnes. Im bardziej Emery pragnie odsunąć się od Dylana, tym bardziej chłopak pragnie znaleźć sie blisko niej. Co z tego wynikło? Myślę, że nie jest to żadna tajemnica, że będziemy mieli do czynienia z stopniowo rozwijającą się relacją, budowaną na zaufaniu i uczuciu, okroszoną szczyptą pozytywnego humoru.

Historia podobnie jak w przypadku książek Kasten, została opowiedziana z perspektywy Emery i Dylana, dzięki czemu mamy lepszy wgląd na wydarzenia, a także możemy lepiej poznać głównych bohaterów. Jak już wcześniej wspomniałam, nie mamy co liczyć na zaskakującą fabułę, ale otrzymamy fajnie poprowadzoną historię, opowiadającą o młodych ludziach wchodzących w nowy etap w życiu. 

„First Last Look” to pozycja obowiązkowa dla fanów książek Mony Kasten. To dobrze poprowadzona historia opowiadająca o zdradzie, wzajemnym zaufaniu i miłości. Atutem książki są autentyczni i dobrze wykreowani pierwszoplanowi jak i drugoplanowi bohaterowie, mimo iż mi osobiście postać Emery nie do końca przypadła do gustu. W „First Last Look” nie brakuje humoru, tajemnic i emocji. Myślę, że warto dać szansę debiutanckiej powieści B. Iosivoni, bo autorka może pozytywnie zaskoczyć nas w kolejnych tomach serii.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar


Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu7
Kreacja postaci7
Ogólne wrażenie7

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 20.03.2019
Liczba stron: 380
Cykl: First
Tom: 1
Tytuł oryginalny: Der letzte erste Blick
7.00
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
5 komentarze
romans

Pierwszy raz spotkali się w opuszczonym wagonie gdy byli jeszcze dziećmi. Ona uciekła z domu bo jej rodzice często się kłócili, on uciekł przed ojcem, który go poniżał. Ona opowiadała mu bajkowe historie, a on uwielbiał jej słuchać. Jednak pewnego dnia wszystko się skończyło, gdy jej książę nie pojawił się już więcej w ich miejscu spotkań… Teraz oboje są dorośli. Jessica jest tłumaczem z języka starofrancuskiego, a Callen  sławnym kompozytorem. Los ponownie splata ich drogi w malowniczej Francji. Jednak Callen nie jest już tym samym niewinnym chłopcem co kiedyś, a Jessica nie zamierza powielać błędów swojej matki…

„Bez żalu” to moje trzecie spotkanie z twórczością Mii Sheridan. Autorka udowodniła mi, że potrafi tworzyć naprawdę dobre i wciągające romanse. Również w tym przypadku pisarka stworzyła emocjonującą powieść o przyjaźni, miłości oraz walce z demonami przeszłości. 

W tej powieści to bohaterowie grają główną rolę, a szczególnie postać Callena, która została wykreowana z wyjątkową precyzją. Callen to młody mężczyzna, mający sławę, pieniądze i kobiety. Choć osiągnął sukces, to nadal nie potrafi odciąć się od trudnego dzieciństwa, a do pełni szczęścia brakuje mu miłości. Callen to skomplikowana postać, którą czytelnik odkrywa na przestrzeni całej historii. Bolesne wspomnienia odcisnęły na nim swoje piętno, przez co Callen nie chciał do nich wracać, pragną je zagłuszyć, nie bacząc na konsekwencje swoich wyborów.

Jessica natomiast jest przeciwieństwem Callena. Dziewczyna ujmuje czytelnika swoją dobrocią i inteligencją. Z czasem staje się kotwicą Callena i jego muzą. Jednak czy tych dwoje jest sobie pisanych? Skoro Callen dąży do autodestrukcji, a ona pragnie mężczyzny, który będzie o nią walczył? Czy Callen zawalczy o siebie i o Jessice?

Podsumowując „Bez żalu” Mii Sheridan to pozycja, po którą warto sięgnąć i zatracić się w feerii emocji i wraz z bohaterami powalczyć o marzenia, miłość oraz stawić czoło swoim słabościom i traumatycznym wspomnieniom. Autorka zabiera czytelnika w emocjonującą podróż do krainy ludzkich słabości i pragnień. W historii nie zbrakło także zawirowań, które nadawały fabule dynamiki, a bohaterów rzucały na głęboką wodę. A zwieńczenie historii stanowi niezwykle emocjonująca scena z Callenem, który stawia czoło przeszłości. „Bez żalu” to wspaniała, namiętna i momentami zabawna lektura. Choć historia Callena i Jessicy nie zajęła miejsca mojego faworyta – „Bez winy” to przeżyłam z nią udaną przygodę czytelniczą. 

Za egzemplarz dziękuję
Edipresse Książki





Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu8
Kreacja postaci8
Ogólne wrażenie7

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Edipresse Książk
Data wydania: 13.03.2019
Liczba stron: 330
Tytuł oryginalny:More Than Words
7.50
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
12 komentarze

Muzyka dla każdego z nas oznacza coś innego… Dla mnie często stanowi zapis wspomnień. Kiedy w radiu słyszę konkretny kawałek to od razu wracam myślami do miejsc, osób, uczuć z nim związanych. A dla ciebie czym jest muzyka? Dla Stelli jest wszystkim, jest jej życiem i to dosłownie, a czytając „Drive” mogłam to poczuć. Stella od zawsze wiedziała, że chce związać swoje życie z muzyką i wytrwale podążała w tym kierunku. Uwielbiam takie silne bohaterki, więc podziwiałam ją za jej charyzmę, upór i determinację, która dała o sobie znać szczególnie w dość zabawnej sytuacji, gdy Stella bezceremonialnie wkroczyła do biura Austin Speak.

Powrót do przeszłości

Historia Stelli rozpoczyna się w chwili, gdy dziewczyna nie załapuje się na samolot i wynajmuje samochód by wrócić do domu. Wtedy Stella wraz z czytelnikiem rozpoczyna emocjonującą, pełną miłości i bólu podróż w przeszłość. Czytelnik zostaje przeniesiony do 2005 roku, gdzie poznaje młodą, zabawną i pewną siebie i pełną młodzieńczych ambicji Stellę. Przez następne rozdziały główna bohaterka wiedzie nas przez wyboistą drogę pełną przeszkód, bólu, namiętności, pasji i prawdziwej miłości, a także rozczarowania i zdrady.

Ich troje

Kiedy na drodze Stelli staje dwóch mężczyzn, wszystko zaczyna się komplikować… Reid to przykład zagubionego artysty, którego Stella spotyka gdy jest na samym dnie. Życie wystarczająco dało mu w kość i nie szczędzi mu problemów. Natomiast Nate  to przykład mężczyzny sukcesu, który zaryzykował, a w jego przypadku ryzyko się opłaciło. Jest nie tylko przystojny, ale także cierpliwy. Związek z Reidem jest jak sztorm na morzu zaś Nate to bezpieczna przystań. Kogo Stella wpuści do swojego serca? Mnie osobiście bardziej spodobał się Nate i jego podchody wobec Stelli. Reid był zbyt wybuchowy lecz doskonale rozumiałam jak ciężką  walkę musiał ze sobą toczyć. 

Podsumowanie

Podsumowując „Drive” Kate Stewart to bardzo dobra historia o miłości i muzyce. Autorka zabiera czytelnika w podróż przez życie Stelli, Reida i Nate’a. Razem z bohaterami śmiejemy się, świętujemy ich małe i duże sukcesy, a także cierpimy razem z nimi. Choć nie przepadam za powieściami z trójkątem miłosnym w roli głównej, to przyznam, że autorka wykonała kawał dobrej roboty, gdyż nie ma tutaj mowy o kolejnym oklepanym motywie literackim. Wszystko zostało idealnie wyważone i doprawione dużą dawką emocji. Ogromnie polubiłam wszystkich bohaterów, a szczególnie Stellę, która urzekła mnie swoim humorem i determinacją. Z niecierpliwością śledziłam losy bohaterów, a jednocześnie powstrzymywałam się, aby nie zajrzeć na ostatnią stronę i uzyskać odpowiedź na męczące mnie pytanie. Jeśli chcesz przeżyć niezapomnianą podróż, to już dziś siadaj obok Stelli i ruszaj w drogę.

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję:



Fabuła8
Emocje towarzyszące czytaniu9
Kreacja postaci8
Ogólne wrażenie8

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 06.03.2019
Liczba stron: 464
Tytuł oryginalny: Drive
8.25
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
7 komentarze

Asystent kryminalny Anton Habicht otrzymuje polecenie rozwiązania zagadki kradzieży biżuterii w hotelu górskim „Nad Śnieżnymi Kotłami”, ale rutynową wizytę przerywa wypadnięcie z okna żony urzędnika ze Schreiberhau (dzisiejsza Szklarska Poręba). Habicht nie wierzy, że to wypadek i rozpoczyna śledztwo. Wkrótce ginie kolejna osoba, a jest nim poszukiwacza cennych minerałów. Śledztwo komplikuje się gdy do miasta przyjeżdżają zagadkowi ludzie. Czy Habchit odnajdzie mordercę, gdy wszyscy wokół milczą?

Co nie zagrało?

Kiedy sięgam po kryminał liczę na elektryzującą dawkę tajemnic, niedopowiedzeń i zaskakujących odkryć. Choć w powieści Krzysztofa Koziołka nie zabrakło tych trzech elementów, to niestety nie były one wystarczająco intrygujące abym czytała książkę na jednym wdechu. Dobrą powieść kryminalną tworzy nie tylko intryga, ale także wiele innych elementów, które w moim odczuciu nie wypadły najlepiej.

Zbrodnia niedoskonała

Pierwszym elementem, który ma największe znaczenie (zwłaszcza dla mnie) w książkach z tego gatunku jest morderstwo. Mimo, iż autor już na samym początku swojej historii serwuje czytelnikowi tajemniczą zbrodnię, a potem dokłada jeszcze dwie, by podsycić ciekawość czytelnika, to niestety żadne z nich nie wzmacnia dynamiki fabuły. Przez cały czas miałam wrażenie, że Anton błądzi we mgle, a jego poczynania względem śledztwa są dość mizerne. Dopiero gdy na horyzoncie pojawia się trzecie morderstwo w książce zaczyna się coś dziać. Niestety tutaj zauważyłam, że autor tak mocno zaabsorbował Antona w tę sprawę, że dwa poprzednie incydenty na długo odeszły w zapomnienie. Na prawdziwe emocje musiałam czekać aż do samego końca.

Wyprawa do przedwojennej Szklarskiej Poręby

„Nad Śnieżnymi Kotłami” to lektura, która w dużym stopniu skupia się na przedstawieniu realiów społeczno-kulturowych i topografii ówczesnej Szklarskiej Poręby. Autor wielokrotnie raczy czytelnika historycznymi opisami budowli oraz przyrody, które dla wielu miłośników historycznych smaczków na pewno będą interesujące. Jednakże dla mnie w kryminałach retro liczy się przede wszystkim wątek kryminalny, który niestety został potraktowany po macoszemu. Postępowanie policji na miejscu zbrodni oraz szukanie śladów… wszystko zostało opisane w jednym dłuższym akapicie, w przeciwieństwie do opisów hoteli, przyrody itd.

Gdy nie ma chemii

Największy problem miałam z głównym bohaterem. Nie poczułam do niego, ani grama sympatii. Dla mnie Antona Habchita wyróżniał nie spryt, ale niezwykła arogancja. Informacje niezbędne do śledztwa zbierał od ludzi grożąc im legitymacją policyjną a w wielu przypadkach nie potrafił pohamować nerwów. Nie umiem także scharakteryzować tej postaci. Oprócz tego, że Anton lubi dobrze zjeść, nie jestem w stanie powiedzieć o nim nic więcej. 

Podsumowanie

„Nad Śnieżnymi Kotłami” to powieść, co do której miałam wysokie oczekiwania, a propozycja od Krzysztofa Koziołka niestety nie do końca im sprostała. W powieści zabrakło mi przede wszystkim dynamiki, którą wielokrotnie zaburzały obszerne opisy przyrody bądź budowli. Mimo, iż finalny wynik śledztwa Antona Habchita mogę uznać za interesujący, to niestety w całokształcie powieść wypada trochę przeciętnie.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza SA




Fabuła6
Emocje towarzyszące czytaniu5
Kreacja postaci5
Ogólne wrażenie6

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 20.03.2019
Liczba stron: 350
Tom: III
5.50
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
7 komentarze
Newer Posts
Older Posts

Autorzy


KATE

Książkoholiczka i niepoprawna marzycielka z zamiłowaniem do mody w rytmie slow.


EMIL

Współautor bloga, kulturalny łasuch i osoba, która stoi za obiektywem.

Follow Me

  • Facebook
  • Instagram

Archiwum

  • ►  2022 (15)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (2)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (1)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2021 (22)
    • ►  listopada (1)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (3)
  • ►  2020 (27)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (2)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (6)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (5)
  • ▼  2019 (59)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (1)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (5)
    • ►  czerwca (12)
    • ►  maja (8)
    • ▼  kwietnia (7)
      • Lista Lucyfera - Krzysztof Bochus [RECENZJA]
      • Stroiciele - Ewa Kowalska [RECENZJA]
      • Ogień i kość - Rachel A. Marks [RECENZJA]
      • First Last Look - Bianca Iosivon [RECENZJA]
      • Bez żalu - Mia Sheridan [RECENZJA]
      • Drive - Kate Stewart [RECENZJA]
      • Nad Śnieżnymi Kotłami - Krzysztof Koziołek [RECENZJA]
    • ►  marca (6)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (11)
  • ►  2018 (134)
    • ►  grudnia (10)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (9)
    • ►  września (12)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (18)
    • ►  czerwca (13)
    • ►  maja (11)
    • ►  kwietnia (11)
    • ►  marca (14)
    • ►  lutego (8)
    • ►  stycznia (9)
  • ►  2017 (116)
    • ►  grudnia (12)
    • ►  listopada (11)
    • ►  października (10)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (9)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (11)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (13)
    • ►  stycznia (6)
  • ►  2016 (90)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (6)
    • ►  października (11)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (7)
    • ►  lipca (10)
    • ►  czerwca (9)
    • ►  maja (7)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (5)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2015 (105)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (8)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (12)
    • ►  czerwca (13)
    • ►  maja (10)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (8)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (2)

POLECAMY

Stroiciele - Ewa Kowalska [RECENZJA]

Uwielbiam czytać debiutanckie powieści, z jednego bardzo prostego powodu. Pomimo potknięć czy pewnych braków warsztatowych, potrafią da...

Skala ocen


1 - Beznadziejna
2 - Bardzo słaba
3 - Słaba
4 – Może być
5 - Przeciętna
6 - Dobra
7 – Bardzo dobra
8 - Rewelacyjna
9 - Wybitna
10 - Arcydzieło

Popularne posty

  • 365 dni i 50 twarzy Greya - Co ja zobaczyłam?
  • Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć. Oryginalny scenariusz [RECENZJA]
  • Pomadki, które warto kupić podczas promocji w Rossmannie
  • [RECENZJA] Sarah J. Maas: Dwór cierni i róż
  • Jak wyglądać szczupło w stroju kąpielowym

Obserwatorzy

Nasz patronat




zBLOGowani.pl


Czerwona sukienka - blogi o modzie

http://ddob.com/user/index/Estrella


Facebook Twitter Instagram Pinterest Bloglovin

Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates