Nad Śnieżnymi Kotłami - Krzysztof Koziołek [RECENZJA]
Co nie zagrało?
Kiedy sięgam po kryminał liczę na elektryzującą dawkę tajemnic, niedopowiedzeń i zaskakujących odkryć. Choć w powieści Krzysztofa Koziołka nie zabrakło tych trzech elementów, to niestety nie były one wystarczająco intrygujące abym czytała książkę na jednym wdechu. Dobrą powieść kryminalną tworzy nie tylko intryga, ale także wiele innych elementów, które w moim odczuciu nie wypadły najlepiej.
Zbrodnia niedoskonała
Pierwszym elementem, który ma największe znaczenie (zwłaszcza dla mnie) w książkach z tego gatunku jest morderstwo. Mimo, iż autor już na samym początku swojej historii serwuje czytelnikowi tajemniczą zbrodnię, a potem dokłada jeszcze dwie, by podsycić ciekawość czytelnika, to niestety żadne z nich nie wzmacnia dynamiki fabuły. Przez cały czas miałam wrażenie, że Anton błądzi we mgle, a jego poczynania względem śledztwa są dość mizerne. Dopiero gdy na horyzoncie pojawia się trzecie morderstwo w książce zaczyna się coś dziać. Niestety tutaj zauważyłam, że autor tak mocno zaabsorbował Antona w tę sprawę, że dwa poprzednie incydenty na długo odeszły w zapomnienie. Na prawdziwe emocje musiałam czekać aż do samego końca.
Wyprawa do przedwojennej Szklarskiej Poręby
„Nad Śnieżnymi Kotłami” to lektura, która w dużym stopniu skupia się na przedstawieniu realiów społeczno-kulturowych i topografii ówczesnej Szklarskiej Poręby. Autor wielokrotnie raczy czytelnika historycznymi opisami budowli oraz przyrody, które dla wielu miłośników historycznych smaczków na pewno będą interesujące. Jednakże dla mnie w kryminałach retro liczy się przede wszystkim wątek kryminalny, który niestety został potraktowany po macoszemu. Postępowanie policji na miejscu zbrodni oraz szukanie śladów… wszystko zostało opisane w jednym dłuższym akapicie, w przeciwieństwie do opisów hoteli, przyrody itd.
Gdy nie ma chemii
Największy problem miałam z głównym bohaterem. Nie poczułam do niego, ani grama sympatii. Dla mnie Antona Habchita wyróżniał nie spryt, ale niezwykła arogancja. Informacje niezbędne do śledztwa zbierał od ludzi grożąc im legitymacją policyjną a w wielu przypadkach nie potrafił pohamować nerwów. Nie umiem także scharakteryzować tej postaci. Oprócz tego, że Anton lubi dobrze zjeść, nie jestem w stanie powiedzieć o nim nic więcej.
Podsumowanie
„Nad Śnieżnymi Kotłami” to powieść, co do której miałam wysokie oczekiwania, a propozycja od Krzysztofa Koziołka niestety nie do końca im sprostała. W powieści zabrakło mi przede wszystkim dynamiki, którą wielokrotnie zaburzały obszerne opisy przyrody bądź budowli. Mimo, iż finalny wynik śledztwa Antona Habchita mogę uznać za interesujący, to niestety w całokształcie powieść wypada trochę przeciętnie.
Fabuła6
Emocje towarzyszące czytaniu5
Kreacja postaci5
Ogólne wrażenie6
Informacje dodatkowe
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 20.03.2019
Liczba stron: 350
Tom: III
5.50
7 komentarze
Szkoda, że nie czujesz się w pełni usatysfakcjonowana lekturą książki. 😊
OdpowiedzUsuńW kryminałach retro cenię sobie oprócz intrygi warstwę obyczajowo- historyczną, to co Ciebie nie do końca przekonało mi może przypaść do gustu
OdpowiedzUsuńA widzisz, to co Ciebie lekko rozczarowała, w moich oczach jawi się jako ciekawy przerywnik od dynamicznych i mrocznych kryminałów, chętnie przeczytałabym coś z mocno rozbudowanym tłem, niekoniecznie powiązanym z kluczowym wątkiem fabuły. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie sprostała Twoim oczekiwaniu. Najgorzej chyba jak nie polubi się głównego bohatera. Jeszcze nie wiem czy sięgnę, bo jest wiele innych ciekawszych książek, które zalegają u mnie na półce.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Have a nice day.
OdpowiedzUsuńKisses
Szkoda, że lektura nie spełniła Twoich oczekiwań. Ja myślę, że dam całej serii szansę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Mnie się właśnie te szczegóły historyczno-geograficzne podobały bardzo! :)
OdpowiedzUsuń