• Home
  • O blogu
  • Recenzje książek
    • O książkach
    • Literatura młodzieżowa
    • Fantastyka
    • Romanse
    • Literatura obyczajowa
    • Kryminał/thiller
    • Literatura polska
    • Poradniki
  • Współpraca
  • Moda
    • Stylizacje
    • Porady modowe
  • Lifestyle
  • Polityka Ochrony Prywatności
Kopiowanie zdjęć zabronione! Ikonografiki wykorzystane na stronie pochodzą z serwisu Freepik.com. Obsługiwane przez usługę Blogger.

▪ Mów mi Kate ▪ blog lifestylowo-recenzencki

recenzja mam na imię jutro

Pośród tysiący bestsellerów, znajdą się takie książki, które ujmują piękną i wzruszającą historię, aniżeli brawurową akcją i znanym nazwiskiem na okładce. Taką pozycją jest właśnie „Mam na imię Jutro” autorstwa Damiana Dibbena. Myślę, że to historia, która zabierze was w emocjonującą podróż i spodoba się nie tylko miłośnikom psów. Nie przedłużajac, zapraszam was na recenzję książki „Mam na imię Jutro” od wydawnictwa Albatros.

O psie, który zgubił swojego pana

Jutro spędził sto dwadzieścia siedem lat w oczekiwaniu na swojego pana. Niezłomnie czuwał przy katedrze, gdzie ostatni raz byli razem. Mijały dni, miesiące i lata, a Jutro nie tracił nadziei, że jego ukochany pan – chemik, lekarz i filozof, wróci. Razem przemierzyli Europę, odwiedzając królewskie dwory. Lecz ich podróż nie zawsze przebiegała według ustalonego planu, bo tuż za nimi podążał ich wróg – Vilder. W 1815 roku Jutro, czekając w umówionym miejscu na swojego pana, podejmuje znajomy trop, trop ich wspólnego wroga. W towarzystwie kundla Sporco, Jutro wyrusza w ślad za Vilderem w nadziei, że doprowadzi go do jego pana. Czy Jutro odnajdzie swojego pana i uratuje go przed Vilderem? 

Emocjonalna podróż

„Mam na imię Jutro” to historia przedstawiona z perspektywy psa, co na pewno spodoba się wszystkim miłośnikom naszych czteronożnych przyjaciół.  Jednak co czyni ją wyjątkową na tle podobnych pozycji? W przeciwieństwie do znanych wam książek Brucea Camerona (Był sobie pies), historia ta zawiera elementy należące do gatunku fantastyki, a sama opowieść nie jest przedstawiona jedynie w optymistycznych barwach. Autor zabiera czytelnika nie tylko do świata zwierząt, ale także pokazuje mankamenty ludzkiej natury.

Jako zagorzały miłośnik  psów i to taki o miękkim sercu, historia nie pozostawiła mnie obojętną. Każde niepowodzenie Jutra, ból zadany zwierzętom, ludzka obojętność na ich los, były dla mnie niezwykle emocjonującym przeżyciem, przez co  nie raz czytałam książkę ze ściśniętym gardłem. „Mam na imię Jutro”  to także historia o stracie i niezwykłej więzi, która rodzi się tylko pomiędzy zwierzęciem a człowiekiem. W powieści jest niezwykle silnie zarysowana. Pies Jutro przez lata wiernie czekał na swojego pana w umówionym miejscu, każdego dnia nie tracąc nadziei na jego powrót. Jego tęsknota wylewa się z każdej strony książki i łamie serce. 

Wyprawa po kartach historii

„Mam na imię Jutro” to także podróż  do dawnych czasów. Historia zaczyna się w 1815  w Wenecji, a wraz z kolejnymi rozdziałami płyniemy do Padwy, odwiedzamy Amsterdam, oglądamy usłane trupami pola walki pod Waterloo, czy też odwiedzamy dwór Stuartów w Oksfordzie. To  swoista wyprawa po kartach historii, która pozwala spojrzeć na wszystko w nieco inny, ciekawy sposób, bo spojrzeć na wydarzenia oczami psa a także poczuć zapach śmierci i strachu. 

Podsumowanie

„Mam na imię Jutro” autorstwa Damiana Dibbena to propozycja idealna dla miłośników czteronożnych  zwierząt i fantastyki. To historia o niezwykłej przyjaźni i więzi, o tęsknocie i samotności, o strachu i bólu związanym ze stratą. Po przeczytaniu książki, historia Jutra nie zostawi cię obojętnym, ta opowieść nie raz strzaska twoje serce i ściśnie gardło. Choć w fabule nie brakuje emocji, to nie szukajcie w niej dynamicznych zwrotów akcji, bo nie to jest jej celem. Opowieść napisana przez Dibbena pokazuje jak mocno kocha pies i może właśnie takie opowieści przydałyby się ludziom, których serce jest obojętne na ich los?

Za egzemplarz dziękuję

Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu9
Kreacja postaci8
Ogólne wrażenie8

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 03.04.2019
Liczba stron:320
Tytuł oryginalny: Tomorrow
8.00
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
6 komentarze
blog książkowy

W grudniu 1963 roku nastoletnia Alison Carter wyszła na spacer z psem i zniknęła bez śladu. Choć ciała dziewczynki nie odnaleziono, dla mieszkańców małej wioski Scardale na północy Anglii było jasne, że doszło do morderstwa. Sprawę bada młody inspektor policji – George Benett. Mieszkańcy przejawiają wobec młodego i niedoświadczonego jeszcze policjanta wrogie nastawienie, gdyż nie są w stanie zaufać obcej im osobie.  Mimo to Bennett nie poddaje się i próbuje rozwikłać sprawę… Ponad trzydzieści lat później dziennikarka Catherine Heathcote wyrusza do Scardale, aby ponownie przyjrzeć się tajemniczej sprawie Alison Carter. Jaką szokującą prawdę odkryje dziennikarka?

„Miejsce egzekucji” nie bez powodu zdobyło nagrodę literacką Los Angeles Times, nominację do nagrody min. Edgara Allana Poe w kategorii Najlepsza Powieść oraz doczekało się dobrze przyjętego przez widzów serialu. Kryminał autorstwa Val McDermid to wciągająca historia, której wydarzenia toczą się w niepozornej wiosce Scardale. Siłą wioski jest jej społeczność, która mimo tragicznych wydarzeń wydaje się być obojętna na los Alison. Nikt nic nie widział. Nikt nic nie wie… Jak to możliwe? Mieszkańcy wolą milczeć, niż wpuścić do swojej społeczności człowieka z zewnątrz. A świadomość, że mordercą jest jeden z nich, dodatkowo ich paraliżuje.

Autorka umiejętnie prowadziła intrygę, stopniowo odsłaniając przed czytelnikiem kolejne fragmenty układanki. Snuje domysły, podsuwa różne tropy, odkrywa fakty o zamkniętej społeczności, wkracza w mroczne otchłanie ludzkiego umysłu. Niespiesznym rytmem prowadzi czytelnika krętą ścieżką do odkrycia prawdy, wielokrotnie usypiając jego czujność, wprost do zaskakującego zakończenia. Val McDermid postawiła na kryminał w starym stylu, dużą wagę przykładając do szczegółów, jak chociażby proces prowadzenia śledztwa, który momentami może wydawać się męczący i nudy, aczkolwiek pozwala czytelnikowi samemu zaangażować się w prowadzenie śledztwa i snucie własnych przypuszczeń.

Muszę przyznać, że dawno nie czytałam tak dobrze skonstruowanego kryminału z rzetelnie skonstruowanym głównym bohaterem, wielowarstwową intrygą, która trzyma w napięciu aż do ostatniej strony i szokującym zakończeniem. Val McDermid umiejętnie dopracowała nie tylko fabułę, ale także klimat Scardale, małej wioski tonącej w mroku, przesiąkniętej tajemnicami i jej skrytych mieszkańców duszących się od przytłaczających ich sekretów. „Miejsce egzekucji” to niewątpliwie kryminał, który mimo wolniejszych akcentów, gwarantuje udaną przygodę czytelniczą i pozostawia czytelnika z poczuciem satysfakcji. A czy ty też jesteś gotów wkroczyć do zamkniętej społeczności Scardale i odnaleźć prawdziwego mordercę?


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc


Fabuła8
Emocje towarzyszące czytaniu8
Kreacja postaci8
Ogólne wrażenie8

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 30.07.2018
Liczba stron: 582
Tytuł oryginalny: A Place of Execution
8.00
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
2 komentarze
fantastyk,  Kroniki Tej Jednej

Norę Roberts poznałam jako autorkę romansów bogatych w elementy thrillera i kryminału (np. Ciemna strona księżyca). Jest to dobre połączenie zwłaszcza dla osób, które do romansów podchodzą ze zmarszczonym nosem. Natomiast z Nora Roberts jako pisarką fantasy spotkałam się po raz pierwszy czytając „Kroniki Tej Jednej. Początek”. Teraz miałam przyjemność sięgnąć po kontynuację tej serii zatytułowanej „Z krwi i kości”. Nora Roberts zabiera nas do świata zniszczonego przez tajemniczy wirus, gdzie siły dobra muszą stawić czoło nadchodzącemu złu. 

Trzynaście lat po apokalipsie

Historia „Z krwi i kości” zaczyna się 13 lat po ataku wirusa, który zabił miliardy ludzi. Jednych zabił wirus lecz inni zabijali by przeżyć. Wirus przyniósł także magię, która zmieniła świat… Fallon Swift nie zna dawnego świata. Ci, którym udało się przeżyć stworzyli społeczność zwaną Nawą Nadzieją będącą schronieniem dla ludzi i Niesamowitych. Niesamowici władają magią, lecz nie są bezpieczni, gdyż ich wrogowie pragną ich śmierci. Ludzie znów zwracają się przeciwko ludziom, magiczni przeciwko magicznym i tylko jedna osoba zwana Jedyną będzie w stanie ich ocalić. Wojna pomiędzy dobrem a złem jest nieunikniona, a do tego czasu Fallon musi być gotowa.

Mrok apokalipsy

Pierwszy tom serii zatytułowany „Początek” przedstawiał świat ogarnięty apokalipsą. Z kart powieści można było poczuć strach, ludzki ból, nienawiść i niebezpieczeństwo czyhające na bohaterów na każdym kroku, a magia dopiero się rodziła. Obserwujemy jak dotychczas spokojny świat upada a ludzie stają się bestiami, walczącymi o przeżycie. Drugi tom serii pt.„Z krwi i kości” toczy się nieco spokojniejszym rytmem, a magia jest już stałym elementem świata Fallon Swift. Mimo tego w historii nie brakuje mocnych akcentów i ciekawie poprowadzonych wątków. Nadal mamy do czynienia ze światem przepełnionym mrokiem i śmiercią.

Ta Jedyna

Historia opowiedziana jest głównie z perspektywy Fallon Swift, lecz autorka dopuszcza do głosu także inne postaci, dzięki czemu mamy lepszy wgląd na ważne wydarzenia.  Nastoletnia Fallon musi porzucić rodzinę i swoje życie na farmie, by nauczyć się walczyć. Dziewczyna będzie musiała sprostać misji, która wisi nad nią od najmłodszych lat, jednak czy jej się to uda? Z zainteresowaniem obserwowałam jak dziewczyna uczy się magii, rozwija swoje umiejętności, a przede wszystkim poznaje siebie. Nad Fallon ciąży także ogromna presja i byłam pod wrażeniem tego, jak sobie z nią radziła. Ciekawą postacią okazał się także Mallick- opiekun i nauczyciel Fallon, który ma za zadanie przygotować dziewczynę do wypełnienia pisanego jej losu. 

Podsumowanie

Podsumowując „Z krwi i kości” Nory Roberts to dobra kontynuacja, która zabiera nas do odradzającego się świata, w którym magia jest jego nieodłączny element. Nora Roberts umiejętnie poprowadziła historię, znajdując równowagę pomiędzy akcją i napięciem a spokojniejszą częścią fabuły . Dużym atutem książki jest magiczny klimat, doprawiony mrocznymi akcentami. Uważam, że Nora Roberts wykonała świetną robotę rozwijając na kartach powieści swoje postacie oraz wykreowany świat. Z niecierpliwością czekam na trzecią i ostatnią część serii.

Za egzemplarz dziękuję
Edipresse Książki


Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu7
Kreacja postaci7
Ogólne wrażenie8

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 24.04.2019
Liczba stron:462
Cykl: Kroniki Tej Jedynej
Tom: 2
Tytuł oryginalny: Of Blood and Bone
7.25
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
10 komentarze
albatros

Jak wasze nastawienie do lekcji historii? Rozpalała wasze młodzieńcze zmyły, czy raczej wprowadzała was w stan snu? Mnie najbardziej interesowała historia starożytna, ale nie znosiłam tematów związanych z wojnami. Niestety szkolne podręczniki nie potrafią zaszczepić w uczniach smykałki do historii, gdyż zawierają jedynie suche fakty a nie ciekawostki. Dlatego na przeciw nudnym podręcznikom wychodzą takie publikacje, jak "Ludzie. Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko". Jest to jednak trochę nietypowa książka, gdyż zamiast opowiadać o sukcesach wielkich władców, dowódców lub konstruktorów, opowiada o najbardziej kreatywnych, spektakularnych i katastrofalnych porażkach w ludzkości! O tych porażkach nie dowiesz się z lekcji historii, bo wielu historyków wolałoby o nich nie mówić :)

Cała książka podzielona jest na dziesięć tematycznych rozdziałów i każdy z nich dotyka innej dziedziny życia, w której ludzkość coś koncertowo zepsuła. Zanim zaczniesz się uśmiechać pod nosem, że to tylko jedna rzecz, autor w każdej z tych dziedzin zamieścił MNÓSTWO przykładów. Od niekorzystnych zmian w przyrodzie, aż po nadmierne zaufanie technice. Ponadto dał kilka lekcji z historii na temat przywódców, dyplomacji oraz wojen. Moimi ulubionymi przykładami są dwie historie. Pierwsza jest o tym, że nie należy na siłę uszczęśliwiać lokalnej fauny a druga opowiada, jak nie należy prowadzić wojen szczególnie tych morskich. 

A było to tak...

W 1859 roku Thomas Austin, angielski ziemianin oraz mieszkaniec australijskiej kolonii, postanowił uatrakcyjnić trochę polowania na australijskiej ziemi. Pomyślał, że fajnie będzie sprowadzić angielską faunę do Australii. Jak postanowił tak zrobił i sprowadził królika. Skutki tej decyzji były katastrofalne i są widoczne aż do dziś.. Króliki w ekstremalnym tempie rozmnożyły się oraz ogołociły ziemię z roślinności. Tysiące gatunków roślin zniknęło w krótkim tempie. Rywalizacja o pożywienie spowodowała, że wiele tamtejszych gatunków zwierząt znalazło się na krawędzi wymarcia.

W 1625 roku Angielski król Karol I postanowił zemścić się na Hiszpanach za to, że odmówiono mu ręki jednej z tamtejszych księżniczek. Jako król wpadł na genialny pomysł, że najlepszym sposobem zemsty będzie okradzenie Hiszpanów ze złota, które przywozili z Ameryki Łacińskiej. W listopadzie tamtego roku Anglicy wyruszyli na wyprawę do Zatoki Kadyksu, jednakże spóźnili się i rozminęli ze statkami pełnymi złota. Ponadto kończyło im się jedzenie i aby wyprawa nie wróciła z pustymi rękami, postanowili udać się na ląd by uzupełnić zapasy i ograbić trochę wiosek. Jednakże żołnierze mieli inne plany i zaczęli pić na umór znaleziony alkohol. Dowódca wyprawy widząc co się dzieje, zrezygnował z wypadu, rozkazał ludziom wrócić na okręty i zawrócić do Anglii. Właśnie z pustymi rękami a wielu maruderów, którzy zostali na lądzie, spotkał straszny los... 


"Ludzie. Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko" to bezcenna lekcja historii, którą koniecznie musisz odrobić. Tom Phillips porusza tematy ludzkich niepowodzeń, o których się nie mów, choć miały ogromny wpływ na historię i poczynania naszego gatunku. Ta książka wciąga lepiej niż niejedna powieść lub film akcji, czyta się ją z zapartym tchem i ciężko się od niej oderwać. Jeżeli wydaje ci się, że właśnie udało ci się coś spieprzyć, to po lekturze tej książki przekonasz się, że to nic w porównaniu do efektownych i przerażająco głupich poczynań twoich przodków. "Ludzie. Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko" to niezwykle dowcipna i lekka książka, która umili ci niejeden wieczór i zagwarantuje wiedzę, z którą zabłyśniesz na nie jednym spotkaniu towarzyskim ;)

Polecamy - Kate i Emil

Za egzemplarz dziękuję



Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu8
Ogólne wrażenie9

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 03.04.2019
Liczba stron: 320
Tytuł oryginalny: Humans: A Brief History of How We Fucked It All Up
8.00
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
9 komentarze

Swoją przygodę z twórczością T. M. Frazier rozpoczęłam od serii King, która zafundowała mi śwetną przygodę czytelniczą. Tym razem Wydawnictwo Kobiece postanowiło wydać debiutancką powieść autorki, czyli Mroczna miłość (tom 1) i jej kontynuację Mroczne pożądanie (tom 1.5). Czy tym razem autorce udało się mnie wciągnąć w swoją opowieść?

Ten jeden dzień...

Tego dnia Abby miała świętować zakończenie szkoły, jednak zamiast gratulacji i uśmiechów od przyjaciół otrzymała jedną wiadomość, która przekreśliła jej dalsze plany. Śmierć babci (jej jedynego prawnego opiekuna)  jest dla niej niczym policzek wymierzony przez życie. Siedemnastoletnia Abby nie chce trafić do rodziny zastępczej dlatego decyduje się uciec z domu. Przerażona, samotna i bez dachu nad głową trafia na Jake’a - chłopaka, który postanawia jej pomóc. Połączy ich uczucie, ale ich związek zostanie wystawiony na próbę. Abby stanie twarzą w twarz ze śmiercią, a Jake będzie musiał ponieść konsekwencje swoich czynów.  

Historia o emocjach

Mając za sobą historie Kinga i Beera nie można nie zauważyć schematu jakim posługuje się autorka - dwoje pokiereszowanych przez los ludzi, niebezpieczne środowisko i przemoc. Jednak za każdym razem Frazier stara się zakamuflować powtarzający się motyw emocjami i napięciem, co wychodzi jej całkiem nieźle. Historie pisane przez autorkę nie ociekają lukrem, nie są słodkie i przyjemne. To historie o emocjach, bólu, strachu, ciężkim dorastaniu i trudnych wyborach.

Jake i Abby

W literaturze od zawsze miałam słabość do złych chłopców (myślę że nie tylko ja ;) ), tak i tym razem polubiłam głównego bohatera. Jake żyje poza prawem, a w sercu nosi głębokie rany. Kiedy w jego życie wkracza jeden zadziorny rudzielec, wszystko się zmienia.... Abby to samotniczka, której życie wielokrotnie rzucało kłody pod nogi. Trudne dzieciństwo sprawiło, że dziewczyna stała się aspołeczna, jednak za sprawą Jake'a odzyskuje wiarę w siebie. Niestety i tutaj autorka nie uniknęła tradycyjnego dla siebie zagrania, które tym razem okazało się nietrafione. Mam na myśli Abby, która zaznacza, że dotyk sprawia jej ból, jednak do dotyku Jake’a przyzwyczaja się niezwykle szybko. Mimo wszystko jestem w stanie przymknąć na to oko, gdyż cała historia Jake'a i Abby jest burzliwa, niebezpieczna i niezwykle wciągająca.

Przygoda bez nudy

W historii Frazier nie ma dobrych i złych. Tutaj każdy ma coś za uszami, skrywa mroczną tajemnicę, przekracza wyznaczone granice.  Gdy wydaje się nam, że wszystko wkracza na odpowiedni tor, autorka umiejętnie burzy pozorny spokój i serwuje czytelnikowi trzymającą w napięciu akcję. Uważam, że autorka jest mistrzynią w budowaniu frapującej fabuły, w której nigdy nie brakuje dynamicznych akcentów, sporej dawki niepewności oraz jak na romans przystało, dobrze napisanych scen erotycznych.

Podsumowanie

„Mroczna miłość” to dobrze napisany debiut, podobnie jak jego kontynuacja - "Mroczne pożądanie", który wciąga od pierwszej strony i opowiada ciekawą historię dwójki młodych ludzi pokiereszowani przez los, których  serca przepełnia mrok, umysł zalewają ciężkie wspomnienia, a przyszłość jest spowitą mgła. W historii Frazier nie ma czasu na nudę, dlatego książki czyta się niezwykle szybko. Mimo powtarzającego się schematu w twórczości autorki, warto sięgnąć po jej książki, bo na pewno spędzicie z nimi przyjemnie czas. 

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję


Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu8
Kreacja postaci8
Ogólne wrażenie8

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 27.02.2019
Cykl: The Dark Light of Day
Tom: 1 i 1.5
7.75
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
9 komentarze
recenzja save me mona kasten

Mona Kasten po raz kolejny zabiera nas w niesamowitą podróż czytelniczą, której nie chce się kończyć. Niemal wsiąknęłam w historię i zdążyłam zżyć się z bohaterami, a kiedy nastał koniec lektury, poczułam ukłucie smutku.

Dwa światy

Dla Ruby Bell imprezy, dobra zabawa, luksus i pieniądze nie mają znaczenia, przeciwieństwie do pozostałych uczniów elitarnego liceum  Maxton Hall. Największym marzeniem Ruby są studia w Oxfordzie . Dziewczyna robi wszystko, aby tam się dostać, przy okazji zadając sobie wiele trudu, aby nie zaskarbić sobie wrogów w Maxton Hall. Pewnego dnia Ruby staje się świadkiem czegoś, co może zrujnować reputację rodziny Jamesa Beauforta. Jeśli Ruby wyjawi komuś tę tajemnicę, sprowadzi kłopoty także na siebie, a tego za wszelką cenę pragnie uniknąć. Od tej pory Ruby przestaje być anonimowa i mimo wszystko staje się częścią świata Jamesa Beauforta, świata do którego nikły nie chciała należeć.

Nie oceniaj po pozorach

Ruby to dziewczyna, która twardo stąpa po ziemi, wie czego chce od życia i ma na nie doskonały plan. Jednak w tym planie nie było miejsca dla James Beauforta, chłopaka z bogatego domu, dla którego ostatni semestr szkoły miał być jedynie dobrą zabawą. Choć tych dwoje jest zupełnie z innych światów to ich relacja intryguje i porusza. Czy łatwo jest nam oceniać ludzi po pozorach? Niestety tak, co obrazuje relacja Ruby i Jamesa. Dla dziewczyny James to kolejny bogacz, który słynie ze swojej arogancji i wyniosłości, lecz wraz z biegiem historii poznajemy jego historię, zaczynamy rozumieć jego zachowanie, decyzje a także sytuację rodzinną, która ma ogromny wpływ na tę postać. 

U progu dorosłości

Choć z pozoru mamy do czynienia ze znanym schematem na historię młodzieżową, to Mona Kasten umiejętnie przekształciła go w emocjonującą opowieść o miłości i dorastaniu. Autorka opisuje życie i problemy młodych ludzi, którzy stoją przed nowym etapem życia, jakim są studia. Tym razem na warsztat wzięła młodych dorosłych należących do elity. Choć może wydawać się nam, że tacy ludzie nie mają żadnych problemów, to autorka poprzez soją historię pokazuje, że bogaci także je miewają, ale zazwyczaj ich nie widać, bo są dobrze ukryte przed światem lecz powoli i dość boleśnie niszczą rodzinę od środka. 

Zaskoczenie

Nie oczekiwałam zbyt wiele od tej historii, ale Mona Kasten po raz kolejny udowodniła, że ma talent do tworzenia wartościowych, emocjonujących i wciągających historii. Zanim się obejrzałam, byłam już u kresu czytelniczej przygody. Autorka przez całą historię trzyma dobre tempo, które nie pozwala się nudzić. Dużym zaskoczeniem okazało się dla mnie samo zakończenie, którego zupełnie się nie spodziewałam. Spodziewałam się ckliwego happy end’u, ale nie tym razem. Teraz pozostaje mi tylko sięgnąć po kolejny tom i poznać dalsze losy Ruby i Jamesa.

Podsumowanie

„Save me” to kolejna wartościowa powieść, która wyszła spod pióra Mony Kasten. To historia o dorastaniu, zakazanej miłości i problemach u progu dorosłości. Historia Ruby i Jamesa wciągnęła mnie od pierwszej strony i pochłonęłam ją natychmiast. Mona Kasten przez całą powieść zachowuje odpowiednie tempo akcji, serwując czytelnikowi wiele emocji i nieoczekiwane zwroty w fabule. Jednak to zakończenie zasługuje na duże brawa, gdyż łamie serce i pozostawia nas z ogromną niewiadomą.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu



Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu8
Kreacja postaci8
Ogólne wrażenie9

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 13.02.2019
Liczba stron: 385
Cykl: Maxton Hall
Tom: I
8.00
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
9 komentarze
więź - recenzja


Często sięgam po książki debiutantów i wielokrotnie okazywały się do warte uznania pozycje. Tym razem sięgnęłam po książkę autorstwa Anny Lewickiej pt. „Więź”, która łączy w sobie elementy mitologii słowiańskiej, obyczajówki i romansu. Co wniknęło z tego spotkania? Zapraszam do recenzji.

Alicja- studenta informatyki z Politechniki Warszawskiej decyduje się na samotną podróż w Bieszczady. Sielankowa podróż, która z pozoru taka właśnie miała być, szybko przeradza się w niespotykany bieg wydarzeń.  Nieprzygotowana do przeprawy przez las Alicję, która wpada w kłopoty, ratuje Wiktor - samotnik z Bieszczad. Dziewczyna trafia do domu mężczyzny, a załamanie pogody zmusza ją  do pozostania w nim. Ona to dziewczyna z miasta, a on ceni sobie spokój i ciszę. Czy tych dwoje znajdzie wspólny język? Co tak naprawdę los zaplanował dla Alicji?

W książce można wyróżnić dwa główne wątki - miłosny i fantasy. Zacznę od tego drugiego, bo właśnie do niego miałam dość duże oczekiwania. Autorka postanowiła zaczerpnąć co nieco z mitologii słowiańskiej i jego elementy przelać na karty powieści, tworząc świat ludzi ścierający się ze światem magii. Mamy do czynienia z obrzędami, czarownicami, starymi przodkami i tajemnicami. Podoba mi się, że autorka miała własną wizję na świat przedstawiony, aczkolwiek sądzę, że nie każdemu może się podobać.

Z biegiem fabuły rozwija się relacja między Wiktorem a Alicją, podobnie jak rozwija się świat przedstawiony, gdzie śmiertelni i magia funkcjonują obok siebie. Bohaterowie podejmują różne decyzje, czasem szokujące, a czasem niezrozumiałe wywołując tym samym złość w czytelniku. Co do wątku miłosnego nie mam większych zastrzeżeń. Nie był on rewelacyjny w takim stopniu, abym poczuła emocje targające bohaterami na własnej skórze. Był on raczej przeciętnie zarysowany, zwłaszcza za sprawą głównej bohaterki. Dodatkowo autorka łączy ze sobą odmienne spojrzenia bohaterów na świat oraz sięga do wydarzeń z przeszłości, dorzuca szczyptę tajemniczości, co powoduje, że ich relacja nabiera nieco głębi i staje się ciekawsza.

Co do bohaterów mam mieszane odczucia, gdyż nie stanowią oni mocnego elementu w tej historii. A szkoda, bo to właśnie postaci rzutują na całość historii. Alicja i Wiktor to dość papierowi bohaterowie, którzy nie wychodzą poza schemat i nie zapadają w pamięć. Jak już wspomniałam zaznaczyłam, Alicja nie przypadła mi do gustu. Momentami jej zachowanie bywało męczące, jej nierozsądne i dziecinne podejście, nie pasowało mi do kobiety w jej wieku. Wiktor - postać neutralna, nieco tajemnicza, lecz niezaskakująca.

„Więź to” Anny Lewickiej to debiut literacki, po przeczytaniu którego miałam mieszane odczucia. Z jednej strony podobały mi się elementy fantasy i wątek miłosny, lecz z drugiej kreacja bohaterów nie należała do udanych. Czy polecam? Uważam, że każdy powinien sam sięgnąć po ten tytuł i wyrobić sobie własne zdanie. Biorąc pod uwagę fakt, iż „Więź” to debiut literacki, nie skreślam autorki, lecz chętnie będę śledzić jej dalsze poczynania, sięgając po kontynuację zatytułowaną „Szał”.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar



Fabuła6
Emocje towarzyszące czytaniu6
Kreacja postaci5
Ogólne wrażenie7

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 16.03.2019
Liczba stron:372
Cykl: Trylogia mocy i szału
Tom: 1
6.00
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
7 komentarze
recenzja Oczy uroczne - Marta Kisiel - fantastyka

"Oczy uroczne" Marty Kisiel to kontynuacja opowiadania "Szaławiła" (radzę wam najpierw zapoznać się właśnie z nim, by w pełni cieszyć się lekturą Oczu urocznych) opowiadającego losy Ody Kręciszewskiej, która szukając swojego miejsca w świecie buduje dom na odludziu (nie zdradzę wam gdzie, by nie spoilerować). Spokojne dotychczas życie Ody przerywają nadciągające kłopoty – „coś” w lesie atakuje przypadkowych ludzi. Oda szukając rozwiązania wpada w kłopoty. Pobliski cmentarz zaczyna ujawniać swoje tajemnice, jej przyjaźń z Rochem wisi na włosku, a ciężar niewyjaśnionych sekretów sprzed lat ciąży nad jej głową…

Gdzie ta chemia?

Swoją przygodę z twórczością Marty Kisiel rozpoczęłam w 2017 roku książką Dożywocie. Autorka ujęła mnie wtedy swoim humorem słownym i sytuacyjnym, który to także zachęcił mnie do sięgnięcia po jej inne książki. Co się zaś tyczy "Oczu urocznych" to początkowo nie potrafiłam wkręcić się w fabułę. Czytałam książkę, odkładałam ją, znów czytałam, ale nie czułam miedzy nami chemii, co nie zdarzyło mi się w przypadku poprzednich książek autorki. Nawet przeszło mi przez myśl, że może tym razem, nie będzie to dobra przygoda. Ale nie odłożyłam książki w kąt, tylko czytałam dalej. Dopiero po przeczytaniu połowy książki coś zaskoczyło i nareszcie poczułam się zaintrygowana. Historia nabrała tempa, stała się mroczniejsza,  intryga zaczęła się zawężać a atmosfera niepewności gęstnieć. Finał pozytywnie mnie zaskoczył i dostarczył sporo emocji. 

Bohaterowie

Główna bohaterką historii jest Oda, czterdziestokilkuletnia pani doktor, która mieszka w chatce pośrodku niczego, tzn. lasu. Oda wzbudza sympatię od pierwszej strony, a z każdą następną poznajemy ją nie tylko z tej ludzkiej strony, ale także jako wiłę. Sympatię wzbudza także ciekawy duet Michałka i Bazyla. Tych dwoje świetnie do siebie pasuje a czytając o ich perypetiach, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Niestety przy szybkim czytaniu miałam problemy z dialogami Bazyla, przez co musiałam zwolnić tempo i powoli wczytywać się w zapisane inaczej słowa. Czuję także mały niedosyt w związku z postacią Rocha, który pojawia się w tle, ale niestety rzadko zostaje dopuszczony do głosu.

Mitologia słowiańska

Jestem trochę rozczarowana faktem, że na aspekty fantastyczne musiałam czekać dość długo. Autorka w swojej książce czerpie z mitologii słowiańskiej, która wyłania się zza rogu dopiero w połowie książki, gdyż wcześniej jest jedynie znikomym elementem w tle. Końcówka historii pokazała, że autorka umiejętnie potrafi wykorzystać elementy słowiańskie, jednak szkoda, że tak późno.

Podsumowanie

„Oczy uroczne” Marty Kisiel to dobra książka, jednak w moim odczuciu nie najlepsza z uniwersum Dożywocia. Potrzebowałam trochę czasu, aby wkręcić się w fabułę, by dopiero od połowy historii czerpać przyjemność z czytania. Mimo tego, mroczny i nieprzewidywalny finał zrekompensował mi słabszy początek. Dostarcza emocji, splata wszystkie wątki i przede wszystkim wciąga. Choć książkę czytało mi się niezwykle szybko, a bohaterowie z łatwością zaskarbili sobie moją sympatię, to niestety nie poczułam magii płynącej z gatunku jakim jest fantastyka.

Przeczytaj także recenzję:


M. Kisiel - Małe Licho i tajemnica niebożątka
M. Kisiel - Dożywocie
M. Kisiel - Siła niższa 
M. Kisiel - Toń


Za możliwość przeczytania książki dziękuję 


Fabuła6
Emocje towarzyszące czytaniu7
Kreacja postaci8
Ogólne wrażenie7

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 13.03.2019
Liczba stron: 320
Cykl: Dożywocie
7.00
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
11 komentarze
Newer Posts
Older Posts

Autorzy


KATE

Książkoholiczka i niepoprawna marzycielka z zamiłowaniem do mody w rytmie slow.


EMIL

Współautor bloga, kulturalny łasuch i osoba, która stoi za obiektywem.

Follow Me

  • Facebook
  • Instagram

Archiwum

  • ►  2022 (15)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (2)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (1)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2021 (22)
    • ►  listopada (1)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (3)
  • ►  2020 (27)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (2)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (6)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (5)
  • ▼  2019 (59)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (1)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (5)
    • ►  czerwca (12)
    • ▼  maja (8)
      • Mam na imię Jutro - Damian Dibben [RECENZJA]
      • Miejsce egzekucji - Val McDermid [RECENZJA]
      • Kroniki Tej Jednej. Z krwi i kości - Nora Roberts ...
      • Ludzie. Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy w...
      • Mroczna miłość i Mroczne pożądanie T.M. Frazier [R...
      • Save me - Mona Kasten [RECENZJA]
      • Więź - Anna Lewicka [RECENZJA]
      • Oczy uroczne - Marta Kisiel [RECENZJA]
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (6)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (11)
  • ►  2018 (134)
    • ►  grudnia (10)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (9)
    • ►  września (12)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (18)
    • ►  czerwca (13)
    • ►  maja (11)
    • ►  kwietnia (11)
    • ►  marca (14)
    • ►  lutego (8)
    • ►  stycznia (9)
  • ►  2017 (116)
    • ►  grudnia (12)
    • ►  listopada (11)
    • ►  października (10)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (9)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (11)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (13)
    • ►  stycznia (6)
  • ►  2016 (90)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (6)
    • ►  października (11)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (7)
    • ►  lipca (10)
    • ►  czerwca (9)
    • ►  maja (7)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (5)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2015 (105)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (8)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (12)
    • ►  czerwca (13)
    • ►  maja (10)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (8)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (2)

POLECAMY

Stroiciele - Ewa Kowalska [RECENZJA]

Uwielbiam czytać debiutanckie powieści, z jednego bardzo prostego powodu. Pomimo potknięć czy pewnych braków warsztatowych, potrafią da...

Skala ocen


1 - Beznadziejna
2 - Bardzo słaba
3 - Słaba
4 – Może być
5 - Przeciętna
6 - Dobra
7 – Bardzo dobra
8 - Rewelacyjna
9 - Wybitna
10 - Arcydzieło

Popularne posty

  • Klątwa Berserkera - Anna Wolf [RECENZJA]
  • 365 dni i 50 twarzy Greya - Co ja zobaczyłam?
  • Czym jest Coachella?
  • Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć. Oryginalny scenariusz [RECENZJA]
  • Pomadki, które warto kupić podczas promocji w Rossmannie

Obserwatorzy

Nasz patronat




zBLOGowani.pl


Czerwona sukienka - blogi o modzie

http://ddob.com/user/index/Estrella


Facebook Twitter Instagram Pinterest Bloglovin

Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates