• Home
  • O blogu
  • Recenzje książek
    • O książkach
    • Literatura młodzieżowa
    • Fantastyka
    • Romanse
    • Literatura obyczajowa
    • Kryminał/thiller
    • Literatura polska
    • Poradniki
  • Współpraca
  • Moda
    • Stylizacje
    • Porady modowe
  • Lifestyle
  • Polityka Ochrony Prywatności
Kopiowanie zdjęć zabronione! Ikonografiki wykorzystane na stronie pochodzą z serwisu Freepik.com. Obsługiwane przez usługę Blogger.

▪ Mów mi Kate ▪ blog lifestylowo-recenzencki

wydawnictwo szósty zmysł

„Zapisane w bliznach” to moje drugie spotkanie z autorką. Historię Julii i Crew opisaną w „Poświęceniu” wspominam niezwykle pozytywnie. Była to książka, która wielokrotnie raniła moje serce, a jednocześnie dawała nadzieję, że po burzy zawsze wychodzi słońce. Czy nowa książka Adriany Locke pt. „Zapisane w bliznach” jest równie dobra jak jej poprzedniczka? 

Zdecydowanie tak! Są takie historie, których słowa zapisane na kartach powieści pozostają w pamięci, odciskają piętno na sercu i wstrząsają. „Zapisane w bliznach” to opowieść, której słowa ukazują brutalnie uczucia i przejmującą rzeczywistość małżeństwa. Małżeństwo nie zawsze jest łatwe. Nie zawsze jest to bajka, o której marzyliśmy. Życie nie zawsze gwarantuje nam szczęścia. Czasami wystarczy jedna kłoda rzucona nam przez los, aby nawet najsilniejsze relacje zostały nadszarpnięte… 

Poznali się w szkole… Ty wiedział, że Elin jest mu przeznaczona już w chwili gdy zobaczył ją po raz pierwszy. Elin chciała być jego żoną i założyć szczęśliwą rodzinę. Ale życie potoczyło się inaczej niż zakładali… Teraz Ty wraca z nową determinacją, by odzyskać rodzinę, ale Elin czuje się rozdarta pomiędzy przeszłością a możliwością nowego startu… Los poznaczył ich bliznami, ale nadal jest miłość, która może ich ponownie związać… albo rozdzielić na zawsze.

Jednym z popularnych ostatni czasy motywem w literaturze jest motyw małżeństwa. Można by rzec, że jest on wałkowany do znudzenia, jednakże to wyłącznie od pisarza zależy, w jakiej formie go przedstawi. Uważam, że Adriana Locke zrobiła do perfekcyjnie, tworząc niezwykle emocjonującą historię… Na historię opisaną w „Zapisane w bliznach” spoglądamy z perspektywy dwójki głównych bohaterów, dzięki czemu mamy wgląd w ich uczucia, myśli i motywację. Poprzez historię Elin i ty’a autorka pokazuje jak tajemnice i milczenie, niosą za sobą gniew, który stopniowo rujnuje związek. Niepewność i nieporozumienia a także walka widoczne są w każdym zdaniu, akapicie i na każdej stronie tej powieści. Elin i Ty zakochali się w sobie bez pamięci, ale czy ich miłość jest dość silna, by przetrwać kryzys? Czy są w stanie sobie wybaczyć, wszystko wyjaśnić i dać drugą szansę? Czy zawalczą o swoje szczęście? 

Jednak ta historia nie byłaby tak dobra, gdyby nie świetnie wykreowane postaci drugoplanowe, które są tak samo ważne, jak Elin i Ty; są integralną częścią tej historii, a nie cieniami w tle. Bez Jiggsa i Lindsey- brata Elin i jej przyjaciółki, ta historia byłaby pusta, zaś bez Corda nie byłoby tej historii. 

„Zapisane w bliznach” to wzruszająca historia opowiadająca o miłości i przyjaźni, o błędach i poświęceniu, o stracie i dawaniu drugiej szansy. Kiedy zaczyna się czytać tę książkę, to nie chce się jej odkładać. To nie jest zwykły romans po przeczytaniu którego zapomnisz o czym był.  To emocjonująca i piękna opowieść o dwójce ludzi, podejmujących walkę o swoje małżeństwo. Uważam, że Adriana Locke to autorka, która pisze niesamowite historie, dlatego jeśli lubisz romanse z wyciskającym łzy zakończeniem, świetnie wykreowanymi postaciami oraz dobrą historią, to koniecznie sięgnij po „Zapisane w bliznach”, bądź poprzednią książkę autorki pt. „Poświęcenie”.

Za egzemplarz dziękuję


Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu8
Kreacja postaci8
Ogólne wrażenie8

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Data wydania: 15.05.2019
Liczba stron: 370
Tytuł oryginalny: Written in the Scars
7.75
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
5 komentarze
blog książkowy

W ubiegłym roku Katarzyna Berenika Miszczuk wydała ostatnią książkę z serii „Kwiat paproci”, będącą zakończeniem przygód Gosi i Mieszka. Jednak po przeczytaniu „Przesilenia” i mimo zapewnień, że to koniec, wiedziałam, że autorka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Wprawdzie stawiałam na kontynuację w stylu ,"20 lat później" jednak wiadomość, że kolejna książka z uniwersum szeptuchy będzie opowiadać o Jadze, pozytywnie mnie zaskoczyła.

Do tej pory w Bielinach, małym miasteczko gdzie anonimowość nie istnieje, wszystko toczyło się według stałego porządku, jednak po śmierci szeptuchy, zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Nagle w Bielinach pojawia się podejrzanie wiele istot nadprzyrodzonych. Czy to przypadek? Z nową sytuacja przyjdzie zmierzyć się młodej Jarogniewie, która przybywa do małego miasteczka, by objąć stanowisko szeptuchy po zmarłej babce.  Niedoświadczonej Jadze przyjdzie zmierzyć się nie tylko z nieufnymi mieszkańcami, ale także kapryśnymi bogami i niekoniecznie przyjaznymi demonami. Czy Jaga poradzi sobie i odkryje przyczynę najazdu nietypowych gości na Bieliny?

kwiat paproci

Jagę mieliśmy okazję poznać na przestrzeni czterech książek z cyklu Kwiat paproci. Zapewne każdy kto już czytałam zgodzi się ze mną, że Jaga to kobieta z charakterem, której nikt nie podskoczy. W przeciwieństwie do Gosławy, która dość niechętnie podchodziła do nauki zawodu, a pobyt w Bielinach – miasteczku odciętym od cywilizacji, traktowała jak karę, młoda Jarogniewa ochoczo zabrała się za przejęcie schedy po zmarłej babci Radomile. Jarogniewa z dumą przedstawiała się jako nowa szeptucha. Choć na początku obserwujemy jak z niepewnością i strachem podchodzi do „aspektów nadprzyrodzonych” swojej pracy, to z czasem widzimy jak szybko się do nich dostosowuje. Młoda Jarogniewa nie boi się zmian, bierze życie w swoje ręce, z uporem stawia na swoim, a nawet bogom potrafi odpowiedzieć tak, by poszło im w pięty. Jaga to świetnie wykreowana postać, która swoją osobowością zaskakuje na każdej stronie i szybko zaskarbia sobie sympatię czytelnika.

Czy po przeczytaniu „Przesilenia” tęskniliście za magicznym światem szeptuchy?  Ja bardzo, dlatego „Jaga” to cudowny powrót do świata słowiańskich bogów, bóstw, ludowych wierzeń i obyczajów. Polubiłam tę serię właśnie za wykorzystanie mitologii słowiańskiej i pokazanie czytelnikowi, że także nasza mitologia może być równie interesująca, jak ta nordycka albo grecka. W „Jadze” okazuje się, że Bieliny nie zawsze tętniły od istot nadnaturalnych i to właśnie młodziutkiej szeptusze przychodzi stawić im wszystkim czoło. Z przyjemnością, od nowa odkrywałam magiczny świat wykreowany przez Panią Miszczuk. Mamy przyjemność poznać znanych nam dobrze z poprzednich części kapryśnych bogów, a także inne istoty nadprzyrodzone, którzy niekoniecznie mają dobre zamiary.

„Jaga” to cudowny powrót do świata słowiańskich wierzeń, obyczajów i mitologii, który po skończeniu lektury jeszcze długo siedział w mojej głowie. Nowa powieść K. B. Miszczuk to świetnie poprowadzona fabuła, w której nie brakuje stosownych zwrotów akcji, zagęszczających napięcie, a przede wszystkim idealnego poczucia humoru, zarówno słownego jak i sytuacyjnego. Teraz mogę przyznać, że to „Jaga”  jest najlepszą postacią z całego uniwersum szeptuchy. Jej zacięcie do pracy, a także świetnie nakreślona osobowość, w połączeniu z niezwykle ciekawie napisaną historią, stworzyły opowieść jakich mało, i po przeczytaniu której chce się wrócić do niej ponownie. I to jak najszybciej!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję



Fabuła8
Emocje towarzyszące czytaniu9
Kreacja postaci9
Ogólne wrażenie8

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: W.A.B
Data wydania: 15.05.2019
Liczba stron: 416
Cykl: Kwiat paproci
Tom: 0.5
8.50
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
8 komentarze
edipresse książki

O twórczości Magdy Stachuli czytałam wiele pozytywnych opinii, ale nie miałam jeszcze okazji sięgnąć po jej książki. "Oszukana" to moje pierwsze spotkanie z autorką i teraz już wiem, że nie ostatnie.

Lena wybrała bezpieczne życie z dala od  tłoku dużego miasta, social mediów i kamer. Mieszka w dużej willi nad jeziorem, otoczonej lasem u boku mężczyzny, którego nie kocha. Lena potrzebowała kryjówki, a dla bycia bezpieczną jest zdolna poświęcić swoją pasję i żyć w udawanym związku. Porzuciła stare życie, przybrała nową tożsamość i ukryła się w miejscu gdzie nikt jej nie znajdzie bo chciała po prostu żyć... Jednak nie da się wymazać przeszłości, która teraz wyciąga po nią swoje macki...

Historia przedstawiona została z perspektywy trojga bohaterów, dzięki czemu mamy wgląd na szeroki obraz wydarzeń. Emil jest łącznikiem z przeszłością, zaś Lena opowiada wydarzenia mające miejsce w chwili obecnej. Muszę przyznać, że autorka w perfekcyjny i w logiczny sposób łączy wydarzenia z przeszłości z teraźniejszością, co niezmiernie mi się podobało. Magda Stachula pokierowała fabułę w przemyślany sposób, gdzie logicznie poprowadzone wątki budują stopniowo napięcie i kierują czytelnika wprost do zaskakującej finałowej rozgrywki oraz otwartego zakończenie.

blog książkowy

Rozdziały napisane z perspektywy Leny przepełnione są jej strachem, niepewnością i tajemnicą. Od samego początku historii dowiadujemy się niewiele, gdyż przeszłość bohaterki owiana jest tajemnicą. Czujemy rosnące napięcie, a w głowie układamy scenariusze możliwych zdarzeń. Mimo panującego napięcia uważam, że historię Leny nie należy kwalifikować do thrillerów z górnej półki, które dodatkowo powodują gęsią skórkę i ciarki na całym ciele. To dobry thriller z gatunku tych lekkich, które szybko się czyta i nie koniecznie pozostają na długo w głowie.

"Oszukana" to dobry thriller, który potrafi wciągnąć na kilka długich godzin i zaserwować czytelnikowi emocjonującą przygodę z zaskakującym zakończeniem. Historia Leny to opowieść o zaufaniu, intuicji, miłości, strachu i zbrodni. Jak napisałam wcześniej, „Oszukana” na pewno spodoba się osobom, które szukają ciekawego, aczkolwiek lekkiego thrillera,  takiego w sam raz na letni odpoczynek, ale z nutką napięcia. Osoby szukające mocniejszych wrażeń mogą czuć lekki niedosyt. Mimo wszystko zachęcam do lektury by samemu wyrobić sobie zdanie na temat najnowszej powieści autorki.

Za egzemplarz dziękuję
Edipresse Książki


Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu7
Kreacja postaci7
Ogólne wrażenie7

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 15.05.2019
Liczba stron:368
7.00
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
9 komentarze
blog książkowy

"Requiem" to czwarta książka autorstwa Anny Bellon, która niedawno miała swoją premierę. Młoda pisarka zyskała już rzeszę czytelników dzięki debiutanckiej serii The Last Regrets, którą początkowo publikowała na serwisie Wattpad. Sama miałam przyjemność czytać „Nie zapomnij mnie” do tej pory bardzo dobrze wspominam jej lekturę. Czy tak samo było w przypadku „Requiem”?

Po przeczytaniu "Requiem" mam mieszane odczucia. Chyba oczekiwałam czegoś lepszego, czegoś co mnie zaskoczy, a może nawet wstrząśnie, a otrzymałam poprawną historię o dwójce młodych ludzi, którzy poznają się na studiach w Warszawie. Łucja przyjechała do stolicy by odciąć się od apodyktycznych rodziców i po raz pierwszy poczuć smak wolności. Alek stara się zapomnieć o wydarzeniach sprzed dwóch lat, ale jego tajemnice i przeszłość, nadal za nim podążają...

Jak możecie się domyślić pomiędzy bohaterami zaczyna iskrzyć. Na szczęście autorka nie poszła na łatwiznę, łącząc bohaterów już od pierwszej strony. Obserwujemy jak stopniowo między nimi rodzi się sympatia, zauroczenie i więź porozumienia, która z czasem przeradza się w coś więc. Dzięki temu ich relacja zyskuje na realizmie. Również kreacja Łucji i Alka jest niczego sobie. Od razu polubiłam tę dwójkę i szybko zaczęłam im kibicować.


Jednak na tym moje zachwyty by się skończyły. Uważam, że autorka miała dobry pomysł na fabułę i przesłanie w niej zawarte, jednak sam pomysł nie został  wykorzystany w taki sposób, bym czuła się usatysfakcjonowana. Autorka porusza temat posiadania broni, prób samobójczych i braku zaufania w kontaktach dziecko-rodzic. Niestety uważam, że wątki te zostały zmiażdżone przez wątek życia studenckiego. Już w połowie historii zaczęłam się lekko nudzić, bo ile razy można przerabiać kolejny opis z dnia życia studenta? Na szczęście, co jakiś czas w powieści pojawiały się migawki z przeszłość, które wprowadzały nieco napięcia oraz tajemniczości powodując, że chciało mi się czytać tę historię dalej. 

Tragedia z przeszłości nie wywołała we mnie zbyt wielu emocji? Dlaczego? Bo jest jedynie mglistym wspomnieniem, a nie pełnokrwistą sceną, która spowodowałaby u mnie szok i niedowierzanie. Sprawa nie pozostaje wyjaśniona, a czytelnik może jedynie snuć domysły co pchnęło mordercę do takiego, a nie innego zachowania. Oczywiście autorka wyjaśnia, dlaczego zdecydowała się poprowadzić fabułę w taki sposób, ale mimo tego uważam, że mogła poświęcić temu tematowi więcej uwagi, podsunąć więcej szczegółów, jakąś rozmowę, zdarzenie, które uwydatniłyby ten wątek.

Podsumowując "Requiem" to książka, po przeczytaniu której czuję niedosyt. Lekkie pióro, ciekawi bohaterowie, logicznie poprowadzona fabuła z romansem w tle to pozytywne cechy tej powieści, jednak zabrakło mi w niej emocji, które wstrząsnęłyby mną i sprawiły, że jeszcze długo po skończonej lekturze, historia Łucji i Alka siedziałaby mi w głowie. 


Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję:





Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu6
Kreacja postaci7
Ogólne wrażenie6

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 12.06.2019
Liczba stron:368
6.50
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
6 komentarze

Taran Matharu powraca z nową serią zatytułowaną Zawodnik. "Wybrany" to historia Cade’a Cartera, który trafia do ośrodka resocjalizującego, po tym jak niesłusznie oskarżono go o kradzież laptopów. Mogłoby się wydawać, że to największy problem chłopaka, jednak są rzeczy o wiele gorsze, jak pobudka w nieznanym mu świecie i bestie niczym z koszmarów. Cade i paru innych chłopców w niewyjaśniony sposób zostaje przeniesionych do świata, gdzie trafiają pamiątki z dziejów Ziemi i żyją prehistoryczne zwierzęta. Chłopcy zostają wplątani w grę, z której nie ma odwrotu, a zegar tyka i odlicza czas…

„Wybrany” to historia, w której nie brakuje zagadek i tajemnic, które składają się na ciekawą przygodę. Historia została napisana w taki sposób, aby czytelnik z zainteresowaniem śledził losy bohaterów, a także odkrywał interesujące fakty dotyczącedawnych czasów. Bohaterowie przez całą historię analizują wskazówki, walczą o przetrwanie i z czasem, który działa na ich niekorzyść. Zamysł na historię od razu skojarzył mi się z „Więźniem labiryntu” gdzie także mieliśmy do czynienia z grupką chłopców, starających się wydostać z nieznanego im miejsca. Tutaj jest nieco podobnie, lecz fabuła jest dojrzalsza, dzięki wszechobecnej śmierci, oraz głównemu bohaterowi, który mimo wieku wykazuje się odwagą, inteligencją, a także troską i zdolnościami przywódczymi.

Powieść Tarana Matharu to także przyjemny i lekki język, który w połączeniu z wartką akcją sprawia, że czyta się ją niezwykle szybko. Historia nie nudzi, ale intryguje. Na uwagę zasługuje również świat wykreowany przez autora, który zaskakuje oryginalnym połączeniem. Myślę, że książka spodoba się bardziej młodszym czytelnikom, ale nie odradzam jej także nieco starszym, zwłaszcza jeśli lubicie historie w takim klimacie.

Podsumowując „Wybrany” od Wydawnictwa Jaguar to dobrze zapowiadający się początek nowej serii Tarana Matharu. Historia Cade’a to wciągająca i pełna zwrotów akcji opowieść o przetrwaniu i historii, z dobrze poprowadzoną fabułą i ciekawie skonstruowanymi postaciami. Komu polecam nową powieść autora? Na pewno osobom lubiących fantasy i science-fiction, szukających czegoś wyjątkowego i pełnego niepewności oraz tajemnic. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar


Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu7
Kreacja postaci7
Ogólne wrażenie8

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 15.05.2019
Liczba stron: 400
Cykl: Contender
Tom: 1
7.25
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
3 komentarze
kobieta niezależna

"Niewidzialne życie” to historia, która wydarzyła się naprawdę w latach 40. XX wieku w Rio de Janeiro. Autorka zainspirowała się przeżyciami swoich babć i napisała dość ciekawą powieść, ukazującą życie ówczesnych kobiet, a zarazem będącą hołdem i manifestem.

Bohaterkami powieści są siostry –Eurídice  i Guida. Eurídice  jako dziecko była dobrą uczennicą i przykładną córką, a potem dobrą żoną. Guida była przeciwieństwem swojej siostry, lecz  łączyła ich głęboka siostrzana więź. Jednak do czasu…  dopóki nie stanął między nimi Marcus. Zakochana Guida zapragnęła wolności i niezależności, a dla ukochanego była porzucić rodzinę i uciec z domu. Jednak los bywa przewrotny i po wielu latach na progu domu  Eurídice pojawia się jej starsza siostra. Czy siostrom uda się nadrobić stracone lata?

Chociaż autorka opowiada historię dziejącą się niemal 70 lat temu, to niektóre jej elementy nadal pozostają niezmienne. „Niewidzialne życie” to lektura ukazująca sprowadzenie kobiety wyłącznie do roli dobrej żony, kochającej matki i gospodyni domowej. Przez lata kobietom udało się wywalczyć prawa, dojść do głosu i zmienić sytuację ogółu. Obecnie kobiety są nie tylko matkami i żonami, ale także zajmują wysokie stanowiska, prowadzą własne biznesy, a nawet rządzą państwem.  Niestety  nie możemy mówić o całkowitym wyeliminowaniu ówczesnych poglądów, bo one nadal żyją pośród nas. I tylko od nas kobiet zależy,  czy podejmiemy z nimi walkę, podobnie jak czyniła to Eurídice.

Eurídice poświeciła własne marzenia i pragnienia dla dobra ogółu. Postąpiła zgodnie z wolą rodziców, a potem z wolą męża. Jednak w życiu kobiety przychodzi moment, kiedy pragnie wyrwać się ze szponów ówczesnej kultury. Na kartach powieści obserwujemy  jej  starania i próby stania się kobietą zaradną i pracującą. Choć Eurídice nie brakuje talentów, to niestety nie ma w sobie odwagi i determinacji swojej siostry, przez co nie potrafi  postawić się swojemu mężowi, który uważa, że jej miejsce jest w domu, w kuchni i przy dzieciach. Jej postać oczarowuje, sprawia że czytelnik podziwia ją za wszechstronność, a zarazem współczuje jej, gdy okazuje się, że nie ma wsparcia w osobie męża. Sytuacja nieco się zmienia gdy  w powieści pojawia się Guida…

„Niewidzialne życie” to powieść będąca hołdem dla „niewidzialnych kobiet”, kobiet których rola w społeczeństwie została ograniczona do roli dobrej żony i matki. Fabuła „Niewidzialnego życia” została poprowadzona spokojnym rytmem i wzbogacona o unikalne postaci. Obserwujemy jak kobiety ówczesnych czasów rezygnują z możliwości samorealizacji, i przywdziewają stalową maskę, pod którą kryje się rozpacz i frustracja.  Niestety nie mogę uznać, że ta historia była dowcipna, jak to określa zapowiedź na tylnej okładce, a właśnie ze względu na humor byłam skłonna sięgnąć po tę książkę. Jedyną zabawną postacią była wścibska sąsiadka, a to trochę za mało. Mimo to, uważam, że Martha Batalha napisała dobrą powieść, po którą warto sięgnąć, albo obejrzeć film pt. „Vida Invisível” .

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza



Fabuła6
Emocje towarzyszące czytaniu7
Kreacja postaci7
Ogólne wrażenie7

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 22.05.2019
Liczba stron: 260
6.75
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
6 komentarze
recenzja, blog książkowy

„Współlokatorzy” Beth O'Leary to jedna z tych książek, o których szybko robi się głośno, a popularność tej pozycji wcale mnie nie dziwi, bo to naprawdę przezabawna i dobrze napisana lektura. Co skusiło mnie do przeczytania „Współlokatorów”? Niecodzienna fabuła, a dokładniej taka, z którą do tej pory nigdy jeszcze się nie spotkałam.

Głównymi bohaterami historii są Tiffy –redaktorka pracująca w wydawnictwie, oraz Leon, który pracuje na nocne zmiany na oddziale paliatywnym. Ona pilnie potrzebuje taniego lokum, a on pieniędzy. Czy byłoby w tym coś dziwnego gdyby zamieszkali razem? Nie, no chyba że pod uwagę weźmiemy fakt, że w ciasnej kawalerce jest jedno łóżko, które będą musieli ze sobą dzielić. Ich znajomi uważają, że to szaleństwo, ale Tiffy i Leon mają rozwiązanie; w ciągu dnia Leon będzie w ciasnej kawalerce odsypiał noce zmiany, dzięki czemu Tiffy będzie miała to samo mieszkanie wyłącznie dla siebie przez resztę doby. Teoretycznie nigdy mają się nie spotkać, ale los bywa przekorny..

Tiffy i Leon to postaci, które polubiłam od pierwszej strony. Bohaterowie nie są szczerozłoci, każdy z nich ma swoje dziwactwa, wady i zalety, dzięki czemu zyskują jedynie na autentyczności. I tak jak my, borykają się z codziennymi problemami – praca, związek, skomplikowana relacja rodzinna. To postaci przemyślanie skonstruowane i idealnie przeniesione na papier.

Historia została przedstawiona z perspektywy obojga bohaterów, co pozwala nam poznać ich bliżej,oraz ich odmienne charaktery bliżej. Tiffy to ekscentryczna pani redaktor, zaś Leon stonowany i rozsądny, niosący pomoc innym mężczyzna. Na początku fabuła może wydawać się irracjonalna, bo jak dwoje ludzi może funkcjonować w taki sposób? Jednak autorka umiejętnie poprowadziła fabułę, przykładając dużą dbałość do kreacji postaci oraz dialogów. Autorka na przestrzeni książki rozwija różne wątki: zabiera czytelnika do wydawnictwa Tiffy i hospicjum Leona, gdzie śledzimy ich poczynania, zarazem odkrywając ich charaktery. Mamy także wątek niesłusznie skazanego brata Leona, który  stał się przyczyną do wejścia w taki, a nie inny układ z Tiffy.

Jeśli pomyśleliście, że nie warto sięgnąć po tę historię jedynie ze względu na gatunek, to wiele straciliście. „Współlokatorzy” to faktycznie historia o miłości, ale wzbogacona o dowcipne dialogi i codzienne perypetie bohaterów, która porusza także temat relacji międzyludzkich, manipulacji, kontroli, przyjaźni i niesprawiedliwości...


„Współlokatorzy” to zabawna i lekka książka, która wciąga od pierwszej strony. Perypetie współlokatorów niejednokrotnie bawią, a momentami zmuszają do refleksji.  Śmiało mogę napisać, że Beth O'Leary wykonała kawał dobrej roboty, bo jej debiut emanujący uczuciem i humorem, wciągnął mnie na długie godziny i zafundował przyjemną przygodę czytelniczą. Myślę, że tak jak ja, od razu polubisz Tiffy i Leona i jeszcze długo po przeczytaniu nie będziesz chciała się z nimi rozstać.


Za egzemplarz dziękuję



Fabuła8
Emocje towarzyszące czytaniu8
Kreacja postaci9
Ogólne wrażenie8

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 15.05.2019
Liczba stron:432
Tytuł oryginalny: The Flatshare
8.25
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
8 komentarze

W ostatnich latach niezwykle modne stało się, wydawanie przez autorów dodatków do ich głównych serii. Czasem są to krótkie opowiadania, czasem obszerne prequele, albo tak jak w tym przypadku  dziennik, będący inspiracją dla Fletchera, bohatera serii „Zaklinacz”. Lubię sięgać po takie dodatki, gdyż stanowią one nie tylko ciekawe uzupełnienie serii, ale także niezła gratkę dla fanów. Jesteście zatem ciekawi o czym jest „Almanach Zaklinacza”?

„Almanach Zaklinacza” to dziennik Jamesa Bakera, który wszedł w posiadanie Fletchera w pierwszym tomie serii pt. „Summoner. Początek”. Na wstępie wyjaśnię, że zaklinacz to osoba obdarzona zdolnościami przywoływania demonów z Eteru, która nawiązuje z nimi więź emocjonalną. Czy to nie brzmi ciekawie? Oczywiście, że tak! A James Baker jest jednym z nich.

Książka podzielona została  na trzy główne części. Pierwsza cześć to zapis historii Jamesa Bakera – ucznia Akademii Vocanów, który trafia tam po odkryciu swoich zdolności. Czytelnik obserwuje postępy Jamesa w Akademii, to jak musi pracować ciężej i starać się bardziej niż pozostali uczniowie, jak znosi zazdrosne spojrzenia kolegów oraz jak przywołuje demony. Zapis niemal roku z życia Bakera, nie jest nasączony akcją, no to pamiętnik, a zapiski w nim zawarte czasem są pełne emocji załamanego chłopaka, a czasem pełne jego ekscytacji. 


W dalszej części autor przedstawia czytelnikowi Kodeks demologiczny oraz  Wykaz zaklęć elementarnych. W tej części otrzymujemy wykaz przeróżnych demonów z opisem. Tak poznajemy Hipogryfa, będącego połączeniem ciała konia i orła, kirina – będącego krzyżówką konia i gada, demony przypominające ptaki, albo leśne zwierzęta. Całości dopełniają świetne ilustracje, które pobudziły moją wyobraźnię. Przyglądając się demonom wykreowanym przez autora od razu skojarzyły mi się z Pokemonami. Więc jeśli lubiliście te niesamowite stworki to tym bardziej spodobają wam się istoty z serii „Summoner”. 

Na koniec pozostaje „Wykaz zaklęć elementarnych”, którymi posługują się zaklinacze. To wykaz najważniejszych zaklęć, które powinien opanować sprawny mag bojowy. Zaklęcie ognia, błyskawicy, telekinezy to zaledwie niektóre z zaklęć spisanych i zobrazowanych w tym rozdziale.

„ Almanach Zaklinacza”  to ciekawy dodatek do serii stworzonej przez Tarana Matharu, który zabiera czytelnika do świata niezwykłych demonów, będących nieodłączną częścią każdego zaklinacza; stanowi także kompendium wiedzy na temat zaklęć stosowanych przez magów Hominum i orkowych szamanów. Uważam, że „ Almanach Zaklinacza”  na pewno spodoba się fanom serii autora, którzy muszą koniecznie się z nim zapoznać. Świat wykreowany przez Tarana Matharu jest niezwykle fascynujący i myślę, że fanom Harry’ego Pottera, czy też Pokemonów (takie skojarzenie z deonami) także przypadnie do gustu.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar 


Fabuła6
Emocje towarzyszące czytaniu7
Kreacja postaci8
Ogólne wrażenie7

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 15.05.2019
Liczba stron:216
Tytuł oryginalny: The Summoner's Handbook
7.00
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
3 komentarze
Trylogia mocy i szału

Na kontynuację „Więzi” Anny Lewickiej nie trzeba było długo czekać. W maju swoją premierę miała kontynuacja serii zatytułowana „Szał”. Pierwszy tom serii oceniłam jako dobry, przymykając oko na pewne niedoskonałości, które w debiutanckich powieściach często się zdarzają. Ciekawa rozwoju autorki postanowiłam sięgnąć także po drugi tom. Czy okazał się lepszy? Czy też okazał się pomyłką?

W „Szale”, drugim tomie serii „Trylogia mocy i szału” główną bohaterką jest Iga - siostra  poznanej w „Więzi” Alicji. Iga to dziewczyna, której nie brakuje temperamentu. Kocha wolność i dobrą zabawę. W jej żyłach także płynie moc czarownicy. Podczas uroczystości zorganizowanej w Bieszczadach, Iga poznaje Alexa - przyjaciela Wiktora, na widok którego szybciej bije jej serce. Wiktor kocha swoją moc i bycie nadprzyrodzonym, co sprawia, że nie należy do łagodnych istot. Iga nie słucha ostrzeżeń na temat tajemniczego Alexa, będącego berserkiem. Między nimi rodzi się wzajemne przyciąganie, ale duma, tajemnice i przeszłość może stanąć pomiędzy nimi.

Historia w  „Szale” została poprowadzona w zupełnie inny sposób, niż w pierwszym tomie.  Jest znacznie ciekawsza i nie brakuje w niej świetnie poprowadzonych wątków, w tym wątek kryminalny  związany z Alexem i jego ciemnymi interesami, który wypadł naprawdę dobrze.  Anna Lewicka umiejętnie wplątała poszczególne wątki w fabułę, dodając historii smaczku i akcji. W tej części nie brakuje dynamiki, w porównaniu do spokojnie poprowadzonej pierwszej części. Myślę, że autorka nie rzuciła jeszcze na stół wszystkich kart i szykuje coś dużego na zakończenie serii, co może sugerować intrygujący zwrot na końcu historii, którego zupełnie się nie spodziewałam.

Relacja pomiędzy bohaterami jest inna niż w przypadku Alicji i Wiktora. Dynamiczna, nieoczywista, interesująca.  Na kartach powieści obserwujemy jak ścierają się odmienne charaktery bohaterów, którzy  z czasem odkrywają swoje słabości i tajemnice. Jeśli chodzi o ten duet, to z ciekawością śledziłam losy Alexa, gdyż jego postać, a także odkrywanie szczegółów jego pracy, były niezwykle interesujące.

„Szał” Anny Lewickiej to dobra kontynuacja serii, która wypadła znacznie lepiej niż „Więź”. Autorka udowodniła, że potrafi umiejętnie poprowadzić fabułę, która wciąga i dostarcza sporo niespodziewanych zwrotów akcji. Także kreacja bohaterów wypadła lepiej niż w tomie pierwszym. Autorce szybko udało się mnie wkręcić w fabułę i zainteresować nowymi bohaterami. Teraz czekam na ostatni tom „Trylogia mocy i szału”, a jeśli na was pierwszy tom nie wywarł pozytywnego wrażenia i mieliście wątpliwości czy kontynuować przygodę z twórczością autorki, to proponuję wam odsunąć je na bok i dać Annie Lewickiej jeszcze jedną szansę.

Przeczytaj recenzję I tomu

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar


Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu6
Kreacja postaci7
Ogólne wrażenie7

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 23.05.2019
Liczba stron: 372
Cykl: Trylogia mocy i szału
Tom: 2
6.75
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
6 komentarze


Holly Black w „Złym Królu” po raz kolejny zabiera czytelnika do znanego mu świata Elphame, świata zamieszkanego przez nieśmiertelne istoty.  W pierwszym tomie pt. „Okrutny Książę” Jude i Cardan zawarli układ, który staje się wątkiem przewodnim w tomie drugim, dlatego tym razem pozwolę sobie nie streszczać fabuły, a poruszyć inne kwestie dotyczące lektury. Pierwszy tom czytało mi się dobrze, aczkolwiek autorka nie uniknęła paru potknięć, który wpłynęły na moją finalna ocenę. Jak prezentuje się „Zły Król” na tle poprzedniego tomu? O tym w recenzji.

Z ogromną sympatią powróciłam do baśniowego świata wykreowanego przez autorkę, który zafascynował mnie w „Okrutnym Księciu”. I także, tym razem  Elphame  zaskakuje, wciąga i szokuje, bo zło to drugie imię mieszkańców tej krainy. Okrutne elfy, osamotnieni i zniewoleni ludzie, wystawne bale, niesamowita przyroda i dwór król elfów pełny szpiegów i knucia. Autorka nadal rozwija ten świat, ukazując jego mroczną stronę i podstępną naturę nieśmiertelnych. 

Na uwagę zasługują bohaterowie, którzy w tym tomie zaskakują swoją postawą. W pierwszej części poznaliśmy Jude jako dziewczynę, którą nie brano na poważnie, a fakt bycia śmiertelniczką skazywał ją na szyderstwa ze strony nieśmiertelnych. Pod koniec historii Jude przeszła metamorfozę, która widoczna jest w „Złym Królu”. Dziewczyna spiskuje, knuje i gra, a jej wybory i decyzje wielokrotnie zaskakują a nawet szokują. A to wszystko by chronić brata i zrealizować swój układ z Cardanem.  Nie jest już skrytą w mroku myszką, lecz genialnym strategiem i wyrazistą postacią. Do czego jest gotowa się posunąć? O tym dowiecie się sięgając po tę książkę. Za to Cardan przechodzi metamorfozę z niegrzecznego chłopca w mężczyznę, ale nie od razu. 

W tej części nie brakuje akcji, frapującej fabuły i zwrotów akcji. Autorka poprowadziła fabułę w taki sposób, by czytelnik nie miał czasu na nudę. Sama wielokrotnie miałam gęsią skórkę z napięcia i emocji. Nie brakuje w niej spisków, dworskich intryg, tajemnic i zaskakujących rozwiązań oraz decyzji. A zakończenie? Nieoczywiste i zaskakujące, ono po prostu wbija w fotel. 

„Zły król” Holly Black to bardzo dobra kontynuacją serii, która zabiera czytelnika do mrocznego świata elfów, pełnego intryg, spisków i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Autorka w tej części poprawiła wszystkie mankamenty, jakie występowały w pierwszym tomie. Mamy frapującą fabułę, nieoczywistych bohaterów i  zaskakujące zakończenie. Jeśli mieliście wątpliwość czy sięgnąć po ten tom, to warto schować je do kieszeni i sięgnąć po „Złego króla”.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar 

Fabuła8
Emocje towarzyszące czytaniu9
Kreacja postaci8
Ogólne wrażenie9

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 27.02.2019
Liczba stron:400
Cykl: Okrutny książę
Tom: 2
Tytuł oryginalny: The Wicked King
8.50
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
10 komentarze
fantasy

Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że "Onyx&Ivory" to bardzo dobra książka z gatunku fantasy, ale niezbyt oryginalna pod względem wykorzystanych motywów. Zawiera w sobie elementy znane nam z wielu innych historii. Mamy bohaterkę okrytą hańbą, zakazaną magię i rebeliantów, walkę o tron i trochę dyplomacji. Mimo tego Mindee Arnett napisała interesującą i wielowątkową historię, którą  poprowadziła bardzo dobrze, angażując w wydarzenia bohaterów, stawiając przed nimi różne wyzwania i przeszkody.

Zdrajczyni i książę

Kate jest królewską kurierką, która nie ma sobie równych. Jednak swoją ciężką pracą nigdy nie będzie w stanie zapracować na szacunek, gdyż sprzed laty jej ojciec dokonał zamachu na władcę, okrywając rodzinę hańbą. Podczas jednej z misji, po drodze natrafia na orszak syna władcy, Corwina Thormane, któremu ratuje życie. Niegdyś łączyła ich głęboka przyjaźń, teraz krępująca niezręczność. Kiedy ich drogi się krzyżują, Kate i Corwin muszą działać ramię w ramię, by stawić czoło mrocznej sile, mogącej zniszczyć znany im świat.

Silna kobieta i niezdecydowany mężczyzna

"Onyx&Ivory" Mindee Arnett ma w sobie wszystko, co cenię w fantasy, a pod uwagę biorę bohaterów, świat przedstawiony oraz intrygę. Kate to postać, którą polubiłam od pierwszej strony. To dziewczyna, która wie czego chce, nie boi się wyzwań oraz dysponuje dziką magią, co sprawia że nie jest nudną postacią. Każdego dnia musi stawiać czoło obelgom, które przyjmowała z uniesioną głową, co bardzo mi się podobało. Corwin zaś to postać, co do której mam mieszane uczucia. Nie jest złą postacią, ale bywały momenty, że jego niezdecydowanie, uniki i podchody wobec Kate lekko mnie drażniły. Mimo to z ciekawością śledziłam jego losy i drogę w turnieju. Za to Dal – przyjaciel Corwina, zaintrygował mnie od samego początku, bo w porównaniu do głównego bohatera, wychodził na pierwszy plan.

Niczym wciągający serial

Co do rozwoju fabuły i dynamiki nie mam zastrzeżeń, gdyż szybko wciągnęłam się w historię stworzoną przez Mindee Arnett. Z początku historia jest nieco wolniejsza, gdyż czytelnik zostaje zapoznany z przeszłością Kate oraz światem przedstawionym, lecz kolejne rozdziały dostarczają sporo emocji, wiele pytań, a także trochę nudy. Tak, niektóre rozdziały nieco mi się dłużyły, ale pozostałe są napisane niczym odcinek wciągającego serialu, bo ich nieoczekiwane zakończenie zmusza do dalszej lektury. Ciekawa fabuła idzie w prze z dobrze wykreowanym światem przedstawionym, aczkolwiek autorka nie wycisnęła go do ostatniej kropli. Chciałabym wiedzieć więcej o panującej w nim magii, a momentami nie wszystkie magiczne zagadnienia były dla mnie od początku jasne. 

Podsumowanie

"Onyx&Ivory" to książka przy której przyjemnie spędziłam czas. Mindee Arnett umiejętnie poprowadziła fabułę, wzbogacając ją o ciekawie wykreowanych bohaterów, a także frapujące intrygi i spiski. Onyx&Ivory to dobra propozycją dla fanów gatunku, którzy lubią silne bohaterki, magię i wielowątkowe historie. Polecam.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Jaguar


Fabuła8
Emocje towarzyszące czytaniu8
Kreacja postaci7
Ogólne wrażenie7

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 13.03.2019
Liczba stron:432
7.50
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
1 komentarze
recenzja, blog książkowy, blog recenzencki

Olga Gromyko to autorka powieści fantasy, która zaskarbiła sobie moją sympatię książką „Zawód: Wiedźma”, rozpoczynającą cykl Kroniki Belorskie. W kwietniu nakładem wydawnictwa Papierowy Księżyc do sprzedaży trafił szósty tom serii, zatytułowany właśnie „Kroniki Belorskie” Jest to zbiór dziesięciu opowiadań, które opowiadają losy znanych nam z poprzednich części bohaterów (Ksander, Szelena), a także wprowadzają nowych.

Autorka zabiera czytelnika do świata Belorii, gdzie magia i nadprzyrodzone istoty żyją pośród ludzi. Tym razem mamy okazję przeczytać o małym Lenie, spojrzeć na Szkołę Magii, Wróżbiarstwa i  Zielarstwa oczami nauczycieli, a także poznać bliżej sławnego smoka. 

Każde opowiadanie zawarte w zbiorze charakteryzuje się innym klimatem i odkrywa inne sekrety świata wykreowanego przez autorkę. Sięgając po „Kroniki Belorskie” spodziewałam się, że opowiadania będą ze sobą ściśle powiązane. Okazuje się, że tak nie jest. Początkowo mnogość postaci sprawiła, że miałam problem z ich zapamiętaniem. Myślę, że osoby, które tak jak ja, przeczytały dopiero "Zawód: Wiedźma", będą czuły się zagubione. Jednak z czasem można się przyzwyczaić, gdyż niektórzy bohaterowie pojawiają się w więcej niż jednym opowiadaniu. Autorka bawi się nie tylko szeroką gama postaci, ale także narracją – trzecioosobową i pierwszoosobową. Jednak to co pozostaje niezmienne w przypadku Olgi Gromyko to jej talent do rozśmieszania czytelnika. W opowiadaniach nie brakuje humoru zarówno sytuacyjnego, jak i słownego. To jedna z niewielu pisarek, które umiejętnie i w lekki sposób potrafią wpleść w fabułę zabawne dialogi i sytuacje.

Jak to z opowiadaniami często bywa, każde z nich charakteryzuje się innym poziomem. Bywały takie, które mnie nudziły, a także takie, od których nie mogłam się oderwać. Za najsłabsze opowiadanie uważam „Supełek na szczęście” . Od początku nie potrafiłam wciągnąć się w historię Dańki i do samego końca się z nią męczyłam. Za to z ogromnym zainteresowaniem czytałam „Nie dla kronik” opowiadającą historię malutkiego Lena i bardzo ubolewam nad tym, że nie została ona szerzej rozwinięta. Również „Wnyki na nekromantę”  należały do jednych z moich ulubionych historii, a postacie Szeleny i Weresa  utwierdziły mnie w tym, że koniecznie  i to szybko muszę nadrobić zaległości w poprzednich tomach.

„Kroniki Belorskie” Olgi Gromyko to zbiór opowiadań, który na pewno przypadnie do gustu wiernym fanom autorki, a nowym czytelnikom otworzy wrota do niesamowitego świata pełnego magii, fantastycznych zwierząt, zabawnych historii i ogromnej dawki humoru. „Kroniki Belorskie” to dość luźne opowiadania, które można czytać również bez znajomości poprzednich tomów. Z szóstym tomem cyklu spędziłam mile czas, a uśmiech prawie nie schodził mi z twarzy. Myślę, że dużą zaletą książek Gromyko jest świat przedstawiony, który przyciąga w równym stopniu co świat magii znanym nam z Harry’ego Pottera.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc



Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu7
Kreacja postaci7
Ogólne wrażenie8

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 17.04.2019
Liczba stron:560
Cykl: Kroniki Belorskie
Tom: 6
Tytuł oryginalny: Белорские хроники
7.25
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
4 komentarze
Newer Posts
Older Posts

Autorzy


KATE

Książkoholiczka i niepoprawna marzycielka z zamiłowaniem do mody w rytmie slow.


EMIL

Współautor bloga, kulturalny łasuch i osoba, która stoi za obiektywem.

Follow Me

  • Facebook
  • Instagram

Archiwum

  • ►  2022 (15)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (2)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (1)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2021 (22)
    • ►  listopada (1)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (3)
  • ►  2020 (27)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (2)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (6)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (5)
  • ▼  2019 (59)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (1)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (5)
    • ▼  czerwca (12)
      • Zapisane w bliznach - Adriana Locke [RECENZJA]
      • Jaga - K.B. Miszczuk [RECENZJA]
      • Oszukana - Magda Stachula [RECENZJA]
      • Requiem - Anna Bellon [RECENZJA]
      • Wybrany - Taran Matharu [RECENZJA]
      • Niewidzialne życie - Martha Batalha [RECENZJA]
      • Współlokatorzy - Beth O'Leary [RECENZJA]
      • Almanach Zaklinacza - Taran Matharu [RECENZJA]
      • Szał - Anna Lewicka [RECENZJA]
      • Zły Król - Holly Black [RECENZJA]
      • Onyx&Ivory - Mindee Arnett [RECENZJA]
      • Kroniki Belorskie - Olga Gromyko [RECENZJA]
    • ►  maja (8)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (6)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (11)
  • ►  2018 (134)
    • ►  grudnia (10)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (9)
    • ►  września (12)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (18)
    • ►  czerwca (13)
    • ►  maja (11)
    • ►  kwietnia (11)
    • ►  marca (14)
    • ►  lutego (8)
    • ►  stycznia (9)
  • ►  2017 (116)
    • ►  grudnia (12)
    • ►  listopada (11)
    • ►  października (10)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (9)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (11)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (13)
    • ►  stycznia (6)
  • ►  2016 (90)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (6)
    • ►  października (11)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (7)
    • ►  lipca (10)
    • ►  czerwca (9)
    • ►  maja (7)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (5)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2015 (105)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (8)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (12)
    • ►  czerwca (13)
    • ►  maja (10)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (8)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (2)

POLECAMY

Stroiciele - Ewa Kowalska [RECENZJA]

Uwielbiam czytać debiutanckie powieści, z jednego bardzo prostego powodu. Pomimo potknięć czy pewnych braków warsztatowych, potrafią da...

Skala ocen


1 - Beznadziejna
2 - Bardzo słaba
3 - Słaba
4 – Może być
5 - Przeciętna
6 - Dobra
7 – Bardzo dobra
8 - Rewelacyjna
9 - Wybitna
10 - Arcydzieło

Popularne posty

  • 365 dni i 50 twarzy Greya - Co ja zobaczyłam?
  • Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć. Oryginalny scenariusz [RECENZJA]
  • Pomadki, które warto kupić podczas promocji w Rossmannie
  • [RECENZJA] Sarah J. Maas: Dwór cierni i róż
  • Jak wyglądać szczupło w stroju kąpielowym

Obserwatorzy

Nasz patronat




zBLOGowani.pl


Czerwona sukienka - blogi o modzie

http://ddob.com/user/index/Estrella


Facebook Twitter Instagram Pinterest Bloglovin

Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates