Kroniki Belorskie - Olga Gromyko [RECENZJA]

by - 18:36

recenzja, blog książkowy, blog recenzencki

Olga Gromyko to autorka powieści fantasy, która zaskarbiła sobie moją sympatię książką „Zawód: Wiedźma”, rozpoczynającą cykl Kroniki Belorskie. W kwietniu nakładem wydawnictwa Papierowy Księżyc do sprzedaży trafił szósty tom serii, zatytułowany właśnie „Kroniki Belorskie” Jest to zbiór dziesięciu opowiadań, które opowiadają losy znanych nam z poprzednich części bohaterów (Ksander, Szelena), a także wprowadzają nowych.

Autorka zabiera czytelnika do świata Belorii, gdzie magia i nadprzyrodzone istoty żyją pośród ludzi. Tym razem mamy okazję przeczytać o małym Lenie, spojrzeć na Szkołę Magii, Wróżbiarstwa i  Zielarstwa oczami nauczycieli, a także poznać bliżej sławnego smoka. 

Każde opowiadanie zawarte w zbiorze charakteryzuje się innym klimatem i odkrywa inne sekrety świata wykreowanego przez autorkę. Sięgając po „Kroniki Belorskie” spodziewałam się, że opowiadania będą ze sobą ściśle powiązane. Okazuje się, że tak nie jest. Początkowo mnogość postaci sprawiła, że miałam problem z ich zapamiętaniem. Myślę, że osoby, które tak jak ja, przeczytały dopiero "Zawód: Wiedźma", będą czuły się zagubione. Jednak z czasem można się przyzwyczaić, gdyż niektórzy bohaterowie pojawiają się w więcej niż jednym opowiadaniu. Autorka bawi się nie tylko szeroką gama postaci, ale także narracją – trzecioosobową i pierwszoosobową. Jednak to co pozostaje niezmienne w przypadku Olgi Gromyko to jej talent do rozśmieszania czytelnika. W opowiadaniach nie brakuje humoru zarówno sytuacyjnego, jak i słownego. To jedna z niewielu pisarek, które umiejętnie i w lekki sposób potrafią wpleść w fabułę zabawne dialogi i sytuacje.

Jak to z opowiadaniami często bywa, każde z nich charakteryzuje się innym poziomem. Bywały takie, które mnie nudziły, a także takie, od których nie mogłam się oderwać. Za najsłabsze opowiadanie uważam „Supełek na szczęście” . Od początku nie potrafiłam wciągnąć się w historię Dańki i do samego końca się z nią męczyłam. Za to z ogromnym zainteresowaniem czytałam „Nie dla kronik” opowiadającą historię malutkiego Lena i bardzo ubolewam nad tym, że nie została ona szerzej rozwinięta. Również „Wnyki na nekromantę”  należały do jednych z moich ulubionych historii, a postacie Szeleny i Weresa  utwierdziły mnie w tym, że koniecznie  i to szybko muszę nadrobić zaległości w poprzednich tomach.

„Kroniki Belorskie” Olgi Gromyko to zbiór opowiadań, który na pewno przypadnie do gustu wiernym fanom autorki, a nowym czytelnikom otworzy wrota do niesamowitego świata pełnego magii, fantastycznych zwierząt, zabawnych historii i ogromnej dawki humoru. „Kroniki Belorskie” to dość luźne opowiadania, które można czytać również bez znajomości poprzednich tomów. Z szóstym tomem cyklu spędziłam mile czas, a uśmiech prawie nie schodził mi z twarzy. Myślę, że dużą zaletą książek Gromyko jest świat przedstawiony, który przyciąga w równym stopniu co świat magii znanym nam z Harry’ego Pottera.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc



Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu7
Kreacja postaci7
Ogólne wrażenie8

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 17.04.2019
Liczba stron:560
Cykl: Kroniki Belorskie
Tom: 6
Tytuł oryginalny: Белорские хроники
7.25
     Ocena końcowa

You May Also Like

4 komentarze

  1. Całkowicie przepadam za twórczością Gromyko! :D Kocham Wiedźmę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. W informacjach dodatkowych wdarła Ci się literówka przy nazwie wydawnictwa. ;)
    A książka powinna zainteresować moją młodzież, chętnie podsunę im tytuł pod rozwagę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio polubiłam takie klimaty, więc może się skuszę. Co prawda wolę powieści niż opowiadania, ale np. w Wiedźminie było odwrotnie, więc nie będę się od razu nastawiać negatywnie.

    OdpowiedzUsuń