• Home
  • O blogu
  • Recenzje książek
    • O książkach
    • Literatura młodzieżowa
    • Fantastyka
    • Romanse
    • Literatura obyczajowa
    • Kryminał/thiller
    • Literatura polska
    • Poradniki
  • Współpraca
  • Moda
    • Stylizacje
    • Porady modowe
  • Lifestyle
  • Polityka Ochrony Prywatności
Kopiowanie zdjęć zabronione! Ikonografiki wykorzystane na stronie pochodzą z serwisu Freepik.com. Obsługiwane przez usługę Blogger.

▪ Mów mi Kate ▪ blog lifestylowo-recenzencki

blog książkowy

Dla Stelli każdy oddech to ogromny wysiłek a przeczep płuc to jej jedyna szansa na powrót do normalnego życia. Sytuacja Willa wygląda znacznie gorzej, dla niego jedyną szansą jest eksperymentalna terapia. Ona ma nadzieję na powrót do zdrowia, a on już dawno ją stracił… Wszystko zmienia się gdy wpadają na siebie na szpitalnym korytarzu. Z czasem Stella i Will zaczynają spędzać ze sobą coraz więcej czasu, a zasada zachowania „trzech kroków” zaczyna być dla nich torturą. W ich przypadku jeden dotyk może zabić, jednak czy są dość silni by przezwyciężyć rodzące się pomiędzy nimi uczucie?

„Trzy kroki od siebie” to historia dwójki młodych ludzi zmagających się z zabijającą ich chorobą. Tak, brzmi to znajomo, ale ja z tego powodu nie zamierzałam skreślić tej pozycji. Lubię książki młodzieżowe, które dostarczają nie tylko dobrą historię, ale także przesłanie i zmuszają do refleksji. „Trzy kroki od siebie” należy właśnie  do takich książek. Życie nie jest sprawiedliwe, a przed wieloma chorobami nie ma ucieczki. Mając naście lat nie zastanawiamy się co będzie jutro, za rok albo dwa. Za to dla Stelli i Willa każda minuta jest niezwykle ważna. Mimo młodego wieku życie zafundowało im niemiłą niespodziankę w postaci mukowiscydozy. Każdego dnia podejmują ciężką walkę o własne życie, a mimo świadomości, że codzienność wypełnia ból, starają się dostrzegać pozytywy w drobnych rzeczach. 


Stella, Will i Poe to bohaterowie, którzy tworzą tę historię. Uważam, że autorom udawało się wykreować wielobarwne i trójwymiarowe postaci, które jeszcze długo po przeczytaniu książki, zostają w pamięci. „Trzy kroki od siebie”  to historia Stelli i Willa, nastolatków zmagających się nie tylko z chorobą, ale także przytłaczającą ich przeszłością. Główni bohaterowie są od siebie niezwykle różni, jednak ich postaci się uzupełniają. Stella pomogła Willowi uwierzyć w leczenie, a Will dał jej szansę do przeżycia wielu nowych rzeczy i wyjścia poza ułożony schemat i listę zadań. Muszę przyznać, że wielu elementów z życia bohaterów się nie spodziewałam, dzięki czemu „Trzy kroki od siebie”  nie jest kolejną przewidywalną historią. Mimo, iż fabuła książki dzieje się w szpitalu to w żadnym wypadku nie jest nudna, bo autorzy umiejętnie poprowadzili główną część fabuły, wplatając w nią irygujące wątki związane z przeszłością bohaterów. Jeśli z góry zakładacie, że wiecie jak skończy się ta historia to jesteście w błędzie. Przygotujcie się na momenty, w których mocniej zabije wam serce, oraz takie kiedy w oku zakręci się łza.

Podsumowując uważam, że „Trzy kroki od siebie”  to książka, którą warto przeczytać, mimo iż takich opowieści było już sporo. Historia Stelli i Willa to urocza opowieść o dwójce młodych ludzki, którym na drodze do szczęścia stanęła śmiertelna choroba. Czy wyobrażacie sobie życie, w którym nie możecie dotknąć ukochanej osoby? Ja nie… W historii nie brakuje także zabawnych sytuacji i uroczych momentów, przeplatających się z ściskającymi serce wydarzeniami. Uważam, że powinniście przeczytać „Trzy kroki od siebie” i poznać niesamowitych bohaterów oraz dać się ponieść dobrze poprowadzonej historii. A po przeczytaniu nie zapomnijcie zastanowić się nad jutrem ;)


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Media Rodzina


Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu8
Kreacja postaci9
Ogólne wrażenie8

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 15.05.2019
Liczba stron: 336
Tytuł oryginalny: Five Feet Apart
8.00
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
8 komentarze
polska fantastyka

W ubiegłym roku miałam przyjemność sięgnąć po książę Mileny Wójtowicz pt. "Post Scriptum", i było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Skusiła mnie ciekawa okładka a także motyw istot nadnaturalnych. Co wniknęło z tego spotkania? Otóż "Post Scriptum" okazało się niezwykle zabawną i lekką historia, w której nieśmiertelne istoty ze słowiańskiej mitologii żyją wśród nieświadomych niczego ludzi, prowadzą niezwykle dochodowy biznes i polują na łowcę istot nadprzyrodzonych. A czy przy lekturze "Vice Versa" także bawiłam sie tak dobrze?

Tym razem historia skupia się na Żanecie Wawrzyniak, która podpisała umowę szkoleniową z PS Business Consulting, a dokładnie z Sabiną Piechotą. Jeszcze przed podpisaniem Żaneta nie miała pojęcia, że lepiej wejść w konszachty z diabeł niż z Sabiną, której sława nadal nie słabnie. Piotr próbuje pogodzić się ze swoim „ja”, Żaneta dzieli studia z pracą, Sabina objada się słodyczami a w okolicach Brzegu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Na nienormatywnych czyha kolejne zagrożenie, ale czy Piotr, Sabina i Żaneta sobie z nim poradzą?

Perypetie coacha Piotra i szalonej behapówki Sabiny opisane w pierwszym tomie serii czytało mi się bardzo dobrze. Był humor, nadprzyrodzone postaci, zabawne sytuacje, trochę napięcia i „zagadka kryminalna”. Te wszystkie elementy sprawiły, że lekturę Post Scriptum wspominam bardzo dobrze, dlatego nie wahałam się by sięgnąć po kontynuację. Niestety tutaj pojawiło się niemiłe rozczarowanie lekturą.

Od samego początku nie potrafiłam wciągnąć się w historię. Miałam wrażenie jakby każdy następny rozdział opisywał „coś”, jednak to „coś” nie wnosiło nic konkretnego do fabuły i nie było w stanie mnie zainteresować. Poznajemy nowe postaci, patrzymy jak Piotr zmaga się ze swoją naturą, Sabina zjada coraz więcej słodyczy, Żaneta próbuje odnaleźć się w nowej pracy, a ktoś tajemniczy planuje coś złego...  Zainteresowanie fabułą poczułam dopiero po przeczytaniu ¾ książki, gdyż dopiero wtedy pojawia się prawdziwa akcja, bohaterowie wpadają w kłopoty, a płaska do tej pory intryga zaczyna nabierać sensu. 

W tej części autorka postawiła na rozwój świata przedstawionego, uchylając nam kolejny rąbek fantastycznej tajemnicy. Okazuje się, że jedna z bohaterek może rozmawiać ze zwierzętami, morskie głębiny zamieszkuje tajemniczy Cuś, łowcy nadprzrodzonych są bliżej niż wszystkim się wydaje, a wilkołaki biegają z kijkiem po leśnych chaszczach. Wykreowany świat to duża zaleta tej historii, gdyż autorka łamie przyjęte konwenanse i przedstawia wszystko z nutką niewymuszonego humoru.

Po przeczytaniu nowej książki Mileny Wójtowicz pt. Vice Versa poczułam się lekko rozczarowana. Nadal jest to lekka fantastyka, w której nie brakuje zabawnych dialogów i sytuacji oraz odniesień do współczesnej popkultury. Uwielbiam to, jak autorka do tematu nieśmiertelnych podchodzi z dystansem i humorem, lecz to za mało bym czuła się w pełni usatysfakcjonowana lekturą. Uważam, że autorka miała dobry pomysł na intrygę, lecz nie poradziła sobie z przedstawieniem jej w sposób intrygujący i zaskakujący. Pierwszy tom serii szczerze wam polecam, a drugiego nie odradzam, bo być może was zainteresuje bardziej niż mnie.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Jaguar


Fabuła4
Emocje towarzyszące czytaniu5
Kreacja postaci7
Ogólne wrażenie6

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 26.06.2019
Liczba stron: 304
Cykl: Post Scriptum
Tom: 2
5.50
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
4 komentarze

Pawła Majkę kojarzyłam przede wszystkim z cyklu Metro 2033, jednak nie miałam okazji jeszcze po nie sięgnąć. Za to swoją przygodę z autorem rozpoczęłam od zupełnie innej książki, a mianowicie od „Jedyne. Ścieżki krwi” otwierającą serię – "Jedyne". Jak wypadła ta przygoda czytelnicza? O tym poniżej.

Myszon Oko to niepozorny chłopak, który podczas obławy na jego ojca trafia do niewoli, a potem zostaje wcielony do oddziału Węzłów. Dlaczego? Bo w tym niepozornym chłopaku kryła się potężna moc zmiennokształtnego i widzącego. Oddział Węzłów składający się z niebezpiecznych buntowników ma za zadanie chronić Jedyne – miasto noszące imię po bóstwie, będące stolicą imperium, żywą w swojej niezwykłości istotą, która namawia ludzi do buntu, kusi władzą, naznacza ludzi przenikaniem i dopasowuje do siebie. Myszon Oko i jego towarzysze wyruszają w pogoń za Szalonym Widimarzem, byłym oficer, żołnierz, wyszkolonym zabójcą i najemnikiem, który zagraża bezpieczeństwu Jedynego. Dlaczego jest tak groźny? Bo jest swobodnym przenikaczem, kimś wyjątkowym i niebezpiecznym, dla kogo ie istnieją bariery miedzywymiarowe.

"Jedyne. Ścieżki krwi" to książka z tych, gdzie wykreowany świat odgrywa ważną rolę. Świat stworzony przez autora nie jest płaski, schematyczny i nudny. Jest skomplikowany i oryginalny, gdyż składa się z wielu światów zwanych widmami, a każdy z nich jest inny – w jednym rządzi potężna magia, gdzieś indziej biotechnologia, a jeszcze dalej toczy się walki o władzę. Śmiało mogę napisać, że autor popłynął kreując świat przedstawiony. Czasem musiałam zwolnić tempo czytania by dokładnie poukładać sobie w głowie wszystkie elementy fabuły i konkretnych widm, by zrozumieć jak wszystko funkcjonuje. Najwięcej uwagi poświęcałam Jedynemu- miastu, które wydaje się być odrębnym żyjącym tworem,  obcym i często niezrozumiałym, a zarazem fascynującym w swojej niepowtarzalności, który odkrywamy stopniowo, chłonąc jego potęgę i mroczną stronę.

Pisząc na początku o fabule starałam się nie zdradzać za dużo, a jedynie dać wam jej zarys. Zapewne po jego przyczynianiu sądzicie, że będziecie mieli do czynienia ze schematyczną historia, gdzie niepozorny główny bohater dokona heroicznych czynów. I tak, i nie. Uważam, że autor umiejętnie poprowadził historię Myszona Oko, w taki sposób, aby podjąć grę z czytelnikiem i jednocześnie nie pozostawić wszystkiego oczywistym.

Tej historii nie byłoby bez plejady barwnych postaci, należących do oddziału Węzłów - Basiora, Szinkti, Upartego i Kiczoka. Każdy z nich ma tajemniczą przeszłość, wspomnienia i talenty. Mimo, iż są to bohaterowie drugoplanowi, to do ich kreacji nie mam zastrzeżeń, gdyż są to postacie wyraziste i pełnokrwiste. A ich odkrywanie na przestrzeni historii  to świetna przygoda.

"Jedyne. Ścieżki krwi" to  wyjątkowa lektura, która spodoba się wytrawnym koneserom gatunku.  Nie jest to historia, którą czyta się bardzo szybko, a to dlatego, że rozbudowany i niepowtarzalny świat, zmusza czytelnika do zwolnienia tempa i dokładnego przyjrzenia się jego elementom. Jednak świat stworzony przez autora jest na tyle fascynujący, że chce się do niego wracać, zaraz po odłożeniu książki. Całości dopełniają barwne i trójwymiarowe postaci, tworzące niezapomnianą atmosferę podczas lektury i wciągająca intryga.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Genius Creations


Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu7
Kreacja postaci7
Ogólne wrażenie8

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Genius Creations
Data wydania: 30.04.2019
Liczba stron: 550
Cykl: Jedyne
Tom: 1
7.25
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
1 komentarze
recenzja, blog książkowy

Nowa powieść autorki to dla mnie duże zaskoczenie. Po pierwsze nie spodziewałam się historii w nurcie young adult, a po drugie bohaterki tak bliskiej mojemu sercu. Twórczość Samanthy Young poznałam w ubiegłym roku, czytając „To, co najważniejsze”. Była to zupełnie inna opowieść, romans opowiadający losy dwójki dorosłych ludzi. Dlatego cieszę się, że autorka potrafi wyjść poza strefę komfortu i napisać powieść skierowaną także dla nieco młodszych czytelników. 

Comet Caldwell nienawidzi swojego imienia, bo zupełnie do niej nie pasuje. Nigdy nie lubiła przyciągać uwagi i jedyne o czym myśli, to ukończyć liceum i wyjechać na studia. Nowy semestr w szkole to nie tylko kolejne miesiące bycia anonimową, to także pojawienie się w szkole nowego ucznia. Tobias King to przystojniak, który już pierwszego dnia wzbudza zainteresowanie, w tym także Comet. Jednak Tobias nie należy do chłopców będących w typie Comet. Jest popularny, zabawny, przystojny i nie przejmuje się nauką. Dziewczyna sądzi, że rozgryzła Tobiasa. Czy na pewno? Kiedy przychodzi im pracować wspólnie nad projektem, zaczyna tworzyć się między nimi wyjątkowa więź… 


Na pewno po przeczytaniu zarysu fabuły pomyśleliście, że takich historii czytaliście już wiele. Ja także czytałam, ale mam słabość do książek z gatunku Young adult, gdyż mimo że opierają się na znanym schemacie, to zawsze niosą ze sobą jakieś przesłanie dla młodego odbiorcy, poruszają ważne dla niego kwestie, jak przyjaźń, przynależność w grupie, rodzina czy też odnalezienie siebie. Także Samantha Young w (Nie)zwyczajnej porusza te tematy. Jednak dla mnie ta powieść była wyjątkowa, bo w postaci Comet poniekąd widziałam siebie…

Comet nosi oryginalne imię, którego szczerze nienawidzi. Ludzie spodziewają się, że dziewczyna o takim imieniu jest przebojowa, odważna,  wyluzowana, kochająca być w centrum uwagi i świecić jak kometa przemierzająca niebo. Lecz Comet jest zupełnie inną osobą. Kocha czytać książki, świat literackiej fikcji jest dla niej odskocznią od codziennych problemów. Nie jest duszą towarzystwa, nie lubi imprez,  a swoje myśli przelewa na papier…. Comet przejmuje się tym, co o niej myślą, co o niej mówią. Dlatego woli pozostać w cieniu. Choć chciałaby czuć się wystarczająco silna by wyjść z ukrycia, to strach i przykre doświadczenia z przeszłości cały czas ją paraliżują. 

Czy Comet ma szansę odnaleźć w sobie odwagę? Byłam niezwykle ciekawa jak ewoluuje postać Comet i jak będą układać się jej relacje z rodzicami, które należały do dość skomplikowanych. Wielokrotnie miałam ochotę wyrywać kartki z książki, gdy na ich stronie pojawiali się jej rodzice, będący doskonałym przykładem tego, ja nie być rodzicami. Traktowali Comet jak zabawkę i przeszkodę. Praca była dla nich ważniejsza niż córka, i mimo iż mieszkali pod jednym dachem, byli dla siebie obcymi ludźmi.

Miałam także obawy względem postaci Tobiasa. Zmylił mnie opis z okładki, sugerujący, że Tobias to „bad boy”, których w literaturze dla młodzieży nie brakuje. Na szczęście Samantha Young nie poszła za popularnym schematem bogatego chłopaka, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Tobiasa poznajemy jako zbuntowanego nastolatka, jednak jego wizerunek  jest jedynie maską, pod którą skrywa prawdziwe emocje - ból wywołany przeprowadzką, stratą i samotnością. 

„(Nie)zwyczajna” Samanthy Young to historia, którą zapamiętam na długo, gdyż postać Comet okazała się być mi niezwykle bliska. „(Nie)zwyczajna”  to opowieść o młodzieńczym zauroczeniu, przyjaźni, rodzinie oraz stracie i próbą pogodzenia się z nią. Choć autorka nie uniknęła pewnych schematycznych posunięć, to i tak opowieść Comet i Tobiasa czytało mi się bardzo dobrze. Myślę, że książka spodoba się przede wszystkim miłośnikom gatunku. Może i wy znajdziecie w Comet swoją bratnią duszę?

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu



Fabuła7
Emocje towarzyszące czytaniu7
Kreacja postaci8
Ogólne wrażenie8

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 05.06.2019
Liczba stron: 462
Tytuł oryginalny: The Fragile Ordinary
7.50
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
6 komentarze

Jeszcze parę lat temu nie sięgnęłabym po polską fantastykę. Dlaczego? Sądziłam, że nasi autorzy niczym mnie nie zaskoczą. Na szczęście to było kiedyś, a teraz z przyjemnością odkrywam kolejne fantastyczne opowieści autorstwa naszych rodaków. „Czarownica” była moim pierwszym spotkaniem z twórczością Małgorzaty Lisińskiej i... co to była za przygoda! Dawno nie uśmiechałam się tak często przy czytaniu jakiejkolwiek książki z tego gatunku. Fantastyka i dobry humor to moje ulubione połączenie.

O czym jest "Czarownica"? To kontynuacja bestsellerowego "Tropiciela"opowiadająca losy krasnoluda Sodiego, Yasy - maga zwanego Pierwotnym i jego uczennicy Likal. Trójka przyjaciół wyrusza w podróż, podczas której nie raz popadną w tarapaty. Bohaterowie trafią do mrocznego lasu z magiczną chatką,  odwiedzą morski świat Zerderana, spotkają na swojej drodze złotego smoka i przebiegłe elfy. Jednak z ich wędrówka zaczyna się komplikować, gdy na ich drodze stanie Złodziej Magii. Czego chce od nich Złodziej Magii, którego wszyscy się boją? Czy Sodi za pomocą Tropiciela ochroni swoich przyjaciół? Czy Likal okiełzna drzemiącą w sobie potężną magię?

„Czarownica” to udane połączenie fabuły i charakterystycznych bohaterów. Moje serducho zdecydowanie skradła postać krasnoluda Sodiego! Sodi to postać niezwykle oryginalna, która swoim gadulstwem i nieokrzesanymi tekstami testował wytrzymałość swoich towarzyszy podróży, a mnie dostarczał sporo pozytywnej rozrywki. Momentami miałam wrażenie, że autorka przeniosła go wprost z wiedźmińskiego świata do swojej historii (bo tylko tam spotkałam się z podobnym językiem). Uważam, że to właśnie jego postać absorbuje całą uwagę czytelnika, zamiast  tytułowej czarownicy Likal, której kreacja na tle pozostałych postaci wypada trochę słabo. Mimo, iż wraz z historią odkrywamy jej przeszłość, która intryguje, to niestety brakuje jej wyrazistości.

Fabuła „Czarownicy” to ciekawie poprowadzony szereg następujących po sobie wydarzeń. Autorka zabrała mnie w fantastyczną podróż i ani na moment nie pozwoliła mi się nudzić. „Czarownica” rozpoczyna się niepozorną wizytą w karczmie, która staje się początkiem obfitującej w przeróżne przygody podróży Sodiego, Likal i Yasy. Autorka nie traci czasu na długie opisy i cały czas rzuca czytelnika w wir wydarzeń. Niestety niesie to za sobą jeden minus - nie mamy okazji zagłębić sie w świat przedstawiony.

„Czarownica” Małgorzaty Lisińskiej to kawał dobrego fantasy, przy którym bawiłam się wyśmienicie. Warta akcja i zabawne dialogi to to, co najbardziej uwielbiam w książkach. Kontynuacja „Tropiciela” ponownie zabiera czytelnika do magicznego świata intryg i spisków, pełnego przebiegłych elfów, potężnych magów, wróżek i smoków. A zakończenie? Zupełnie się go nie spodziewałam. Autorka zakończyła historię niebanalnym zwrotem akcji, którego nie byłam w stanie przewidzieć. Serię Małgorzaty Lisińskiej polecam każdemu fanowi fantastyki, a szczególnie tym którzy polubili świat Wiedźmina i szukają czegoś w podobnym klimacie.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu


Fabuła8
Emocje towarzyszące czytaniu9
Kreacja postaci8
Ogólne wrażenie9

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Genius Creations
Data wydania: 15.10.2018
Liczba stron:322
Cykl: Bajki krasnoludzkie
Tom: 2
8.50
     Ocena końcowa
Share
Tweet
Pin
Share
10 komentarze
Newer Posts
Older Posts

Autorzy


KATE

Książkoholiczka i niepoprawna marzycielka z zamiłowaniem do mody w rytmie slow.


EMIL

Współautor bloga, kulturalny łasuch i osoba, która stoi za obiektywem.

Follow Me

  • Facebook
  • Instagram

Archiwum

  • ►  2022 (15)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (2)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (1)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2021 (22)
    • ►  listopada (1)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (3)
  • ►  2020 (27)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (2)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (6)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (5)
  • ▼  2019 (59)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (1)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (2)
    • ▼  lipca (5)
      • Trzy kroki od siebie - Rachael Lippincott, Mikki D...
      • Vice Versa - Milena Wójtowicz [RECENZJA]
      • Jedyne. Ścieżki krwi - Paweł Majka [RECENZJA]
      • (Nie)zwyczajna - Samantha Young [RECENZJA]
      • Czarownica - Małgorzata Lisińska [RECENZJA]
    • ►  czerwca (12)
    • ►  maja (8)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (6)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (11)
  • ►  2018 (134)
    • ►  grudnia (10)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (9)
    • ►  września (12)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (18)
    • ►  czerwca (13)
    • ►  maja (11)
    • ►  kwietnia (11)
    • ►  marca (14)
    • ►  lutego (8)
    • ►  stycznia (9)
  • ►  2017 (116)
    • ►  grudnia (12)
    • ►  listopada (11)
    • ►  października (10)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (10)
    • ►  lipca (9)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (11)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (13)
    • ►  stycznia (6)
  • ►  2016 (90)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (6)
    • ►  października (11)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (7)
    • ►  lipca (10)
    • ►  czerwca (9)
    • ►  maja (7)
    • ►  kwietnia (7)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (5)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2015 (105)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (8)
    • ►  września (8)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (12)
    • ►  czerwca (13)
    • ►  maja (10)
    • ►  kwietnia (10)
    • ►  marca (8)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (2)

POLECAMY

Stroiciele - Ewa Kowalska [RECENZJA]

Uwielbiam czytać debiutanckie powieści, z jednego bardzo prostego powodu. Pomimo potknięć czy pewnych braków warsztatowych, potrafią da...

Skala ocen


1 - Beznadziejna
2 - Bardzo słaba
3 - Słaba
4 – Może być
5 - Przeciętna
6 - Dobra
7 – Bardzo dobra
8 - Rewelacyjna
9 - Wybitna
10 - Arcydzieło

Popularne posty

  • 365 dni i 50 twarzy Greya - Co ja zobaczyłam?
  • Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć. Oryginalny scenariusz [RECENZJA]
  • Pomadki, które warto kupić podczas promocji w Rossmannie
  • [RECENZJA] Sarah J. Maas: Dwór cierni i róż
  • Jak wyglądać szczupło w stroju kąpielowym

Obserwatorzy

Nasz patronat




zBLOGowani.pl


Czerwona sukienka - blogi o modzie

http://ddob.com/user/index/Estrella


Facebook Twitter Instagram Pinterest Bloglovin

Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates