Vice Versa - Milena Wójtowicz [RECENZJA]
W ubiegłym roku miałam przyjemność sięgnąć po książę Mileny Wójtowicz pt. "Post Scriptum", i było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Skusiła mnie ciekawa okładka a także motyw istot nadnaturalnych. Co wniknęło z tego spotkania? Otóż "Post Scriptum" okazało się niezwykle zabawną i lekką historia, w której nieśmiertelne istoty ze słowiańskiej mitologii żyją wśród nieświadomych niczego ludzi, prowadzą niezwykle dochodowy biznes i polują na łowcę istot nadprzyrodzonych. A czy przy lekturze "Vice Versa" także bawiłam sie tak dobrze?
Tym razem historia skupia się na Żanecie Wawrzyniak, która podpisała umowę szkoleniową z PS Business Consulting, a dokładnie z Sabiną Piechotą. Jeszcze przed podpisaniem Żaneta nie miała pojęcia, że lepiej wejść w konszachty z diabeł niż z Sabiną, której sława nadal nie słabnie. Piotr próbuje pogodzić się ze swoim „ja”, Żaneta dzieli studia z pracą, Sabina objada się słodyczami a w okolicach Brzegu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Na nienormatywnych czyha kolejne zagrożenie, ale czy Piotr, Sabina i Żaneta sobie z nim poradzą?
Perypetie coacha Piotra i szalonej behapówki Sabiny opisane w pierwszym tomie serii czytało mi się bardzo dobrze. Był humor, nadprzyrodzone postaci, zabawne sytuacje, trochę napięcia i „zagadka kryminalna”. Te wszystkie elementy sprawiły, że lekturę Post Scriptum wspominam bardzo dobrze, dlatego nie wahałam się by sięgnąć po kontynuację. Niestety tutaj pojawiło się niemiłe rozczarowanie lekturą.
Od samego początku nie potrafiłam wciągnąć się w historię. Miałam wrażenie jakby każdy następny rozdział opisywał „coś”, jednak to „coś” nie wnosiło nic konkretnego do fabuły i nie było w stanie mnie zainteresować. Poznajemy nowe postaci, patrzymy jak Piotr zmaga się ze swoją naturą, Sabina zjada coraz więcej słodyczy, Żaneta próbuje odnaleźć się w nowej pracy, a ktoś tajemniczy planuje coś złego... Zainteresowanie fabułą poczułam dopiero po przeczytaniu ¾ książki, gdyż dopiero wtedy pojawia się prawdziwa akcja, bohaterowie wpadają w kłopoty, a płaska do tej pory intryga zaczyna nabierać sensu.
W tej części autorka postawiła na rozwój świata przedstawionego, uchylając nam kolejny rąbek fantastycznej tajemnicy. Okazuje się, że jedna z bohaterek może rozmawiać ze zwierzętami, morskie głębiny zamieszkuje tajemniczy Cuś, łowcy nadprzrodzonych są bliżej niż wszystkim się wydaje, a wilkołaki biegają z kijkiem po leśnych chaszczach. Wykreowany świat to duża zaleta tej historii, gdyż autorka łamie przyjęte konwenanse i przedstawia wszystko z nutką niewymuszonego humoru.
Po przeczytaniu nowej książki Mileny Wójtowicz pt. Vice Versa poczułam się lekko rozczarowana. Nadal jest to lekka fantastyka, w której nie brakuje zabawnych dialogów i sytuacji oraz odniesień do współczesnej popkultury. Uwielbiam to, jak autorka do tematu nieśmiertelnych podchodzi z dystansem i humorem, lecz to za mało bym czuła się w pełni usatysfakcjonowana lekturą. Uważam, że autorka miała dobry pomysł na intrygę, lecz nie poradziła sobie z przedstawieniem jej w sposób intrygujący i zaskakujący. Pierwszy tom serii szczerze wam polecam, a drugiego nie odradzam, bo być może was zainteresuje bardziej niż mnie.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Jaguar
Fabuła4
Emocje towarzyszące czytaniu5
Kreacja postaci7
Ogólne wrażenie6
Informacje dodatkowe
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 26.06.2019
Liczba stron: 304
Cykl: Post Scriptum
Tom: 2
5.50
4 komentarze
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tym nazwisku, ale póki co chyba się nie skuszę :0 Nie mniej jednak brzmi ciekawie :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie bo fantastyka :). [Kreatywna-alternatywa]
OdpowiedzUsuńNie planuję jej czytać :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Jednak nie tym razem. Nie dla mnie ta pozycja.
OdpowiedzUsuń