Zjazd absolwentów - Guillaume Musso [RECENZJA]
Historię "Zjazdu absolwentów" poznajemy z perspektywy Thomasa, mężczyzny, który może pochwalić się stabilnym życiem i galopującą karierą pisarza, a także tajemnicą sprzed lat. Mogłoby wydawać się, że szkolne lata to odległy dla Thomasa czas, lecz wydarzenia z zimowej nocy 1992 roku nie dają o sobie zapomnieć. Thomas i jego przyjaciele wiedzą więcej, niż powszechnie wiadomo o zniknięciu dziewiętnastoletniej Vincy Rockwell... Po dwudziestu pięciu latach w 2017 roku szkoła organizuje zjazd absolwentów. W tym samym czasie prowadzone są tam prace remontowe budynku, i już nic nie stoi na przeszkodzie, by przerażająca prawda sprzed lat, ujrzała światło dzienne...
„Zjazd absolwentów” to moje kolejne spotkanie z twórczością autora. Do tej pory mogłam powiedzieć, że wszystkie przeczytanie przeze mnie książki uważam za naprawdę dobre. Chociaż w swojej biblioteczce nie mam ich sporo, to mimo wszystko mogę odnieść się do poprzednich dzieł autora, na których nowość od wydawnictwa Albatros wypada dobrze, aczkolwiek tym razem autor zaserwował mi trochę nierówną pozycję.
Duże zastrzeżenie mam do sposobu poprowadzenia fabuły, która rozkręca się nierównomiernie. Początek lektury był dla mnie dość toporny. Nie potrafiłam na dłużej wciągnąć się w historię i momentami czułam lekkie znużenie. Dopiero od połowy książki, historia Thomasa zaczyna nabierać tempa, w chwili gdy autor odsłania przed czytelnikiem kolejne fragmenty układanki, atmosfera się zagęszcza, a rozwiązanie tajemniczego zniknięcia Vincy jest coraz bliżej. Wtedy też Musso w najmniej spodziewanym momencie wyciąga asa z rękawa i serwuje nagły zwrot akcji.
„Zjazd absolwentów” to połączenie romansu, powieści obyczajowej i kryminału. Czy taki miszmasz może być wart przeczytania? Osobiście uważam, że tak. Spotkanie po latach w tym przypadku okazuje się powrotem do koszmaru, gonitwą kłamstw, tajemnic i strachu. Niestety dużym mankamentem jest nierównomierne rozłożenie akcji, która mniej wytrwałych czytelników może niepotrzebnie zniechęcić do dalszej lektury. A to co najlepsze w tej historii zaczyna się dopiero później. A co tyczy się głównego bohatera… Bywały momenty, że Thomas swoim zachowaniem, zbytnią naiwnością, doprowadzał mnie do szału.
Podsumowując, uważam że warto sięgnąć po "Zjazd absolwentów" i dać się porwać serii zagadek, które na pewno przyjemnie urozmaicą wam wrześniowe wieczory. A jeśli nie jesteście fanami zagadek kryminalnych to polecam Wam rozpocząć przygodę z autorem od książki "Papierowa dziewczyna", a fanom sztuki i tajemnic do gustu przypadnie "Apartament w Paryżu".
7 komentarze
Czytalam już coś tego autora i wiem że "Zjazd absolwentów" również przeczytam. [Kreatywna-alternatywa]
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i mimo, iż uważam, że jest dość nierówna jeśli chodzi o tempo akcji, to jednak zdecydowanie warto ją przeczytać. 😊
OdpowiedzUsuńChcę w końcu poznać twórczość Musso, ale nie wiem, czy rozpocznę naszą przygodę od tej powieści.
OdpowiedzUsuńKsiążka nie jest zła, przyjemnie mi się ją czytało, ale uważam, że Musso stać na więcej. Dla mnie numerem 1 wciąż pozostaje "Apartament w Paryżu" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://czytanie-i-inne-przygody.blogspot.com/
Jestem w trakcie czytania i już po 30 stronach mega mnie wciągnęła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Eli
www.czytamytu.blogspot.com
Już nie raz słyszałam o tym autorze. Muszę w końcu dorwać jakąś jego książkę. :)
OdpowiedzUsuńPrzy porannej kawie
Książka bardzo mi się podobała, choć była zupełnie inna niż wcześniejsze powieści autora.
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.blog/