Dom na kurzych łapach - Sophie Anderson [RECENZJA]

by - 18:45


Przyznam się, że jako dziecko nie bardzo przepadałam za czytaniem baśni. Wolałam je raczej w formie adaptacji filmowych lub serialowych. Z upływem lat sytuacja ta uległa zmianie i teraz chętnie, mimo swojego wieku, sięgam po baśnie w nowej odsłonie. Ostatni czasy możemy też zauważyć, że autorzy coraz częściej sięgają po znane historie i nadają im drugie, świeże i nowe życie. Wiele z tych retellingów otwiera autorom drogę do sukcesu. Na razie Sophie Anderson ma na swoim koncie dwie książki – "Dom na kurzych łapach", o którym będę teraz pisać oraz  „The Girl who Speaks Bear”. 

Bohaterką „Domu na kurzych łapach” jest dwunastoletnia Marinka, która marzy o zwyczajnym życiu. Chce mieć przyjaciół, chodzić do szkoły i mieszkać w zwyczajnym domu. Zamiast tego mieszka z babcią w domu na kurzych łapkach, w którym podróżują po całym świecie. Jednego dnia oglądają zachody słońca na plaży a drugiego, wdychają świeże powietrze na górskiej łące. Także jej babcia nie jest typową babcią, lecz Babą Jagą, która przeprowadza zmarłych przez Bramę. Przeznaczeniem Marinki jest zostanie w przyszłości następczynią Baby Jagi tylko, że dziewczynka pragnie kroczyć własną ścieżką. Babcia raz po raz ostrzega Marinkę przed zbytnim oddalaniem się od domu i nawiązywaniem dłuższych relacji z ludźmi. Ale Marinka jest tylko dzieckiem i nie zdaje sobie sprawy, jakie kłopoty może na siebie ściągnąć.

„Domu na kurzych łapach” to przede wszystkim opowieść o dojrzewaniu, skierowana zarówno dla młodszych jak i starszych odbiorców, poruszająca temat wolnego wyboru. Debiutancka historia Sophie Anderson to mieszanka mroku i piękna. W jednym momencie cieszymy się wraz z Marinką, by za chwilę przyjąć w gościnę dusze zmarłych, wysłuchując ich historii życia, by za moment popaść w zadumę nad własnym życiem. Historia Marinki odzwierciedla śmierć i stratę, jednocześnie celebrując radość i ciepło ludzkich relacji.


Sięgając po „Domu na kurzych łapkach” nie spodziewałam się dynamicznej historii, a jednak ona taka jest. Nie brakuje w niej tajemnic, zwrotów w fabule i momentów skłaniających do myślenia. Historia Marinki potoczyła się w niespodziewanym kierunku, zupełnie mnie zaskakując. Myślę, że czytając książkę, będzie tak samo zaskoczeni jak ja, tym jak wybory, Marinki wpłynęły na jej życie. Jedne z nich doprowadziły ją do odkrycia tajemnicy, a inne przyniosły tylko kłopoty i ból.

Podsumowując „Domu na kurzych łapach” to dobrze napisana książka, która ujmuje czytelnika swoją prostotą, a jednocześnie klarownością przesłania, jakie ze sobą niesie. Autorka w ciekawy sposób przedstawiła historię Baby Jagi i domku na kurzych łapkach. Historia Marinki  łamie serce i napawa radością. Polecam!

Jedyną rzeczą, która bardzo mnie zniesmaczyła to niekompletny egzemplarz książki, jaki trafił do mnie z wydawnictwa. Niestety nie było mi dane poznać epilogu, gdyż książka nie posiadała wszystkich stron, i nie był to egzemplarz przedpremierowy.
Za egzemplarz dziękuję 



Fabuła8
Emocje towarzyszące czytaniu8
Kreacja postaci7
Ogólne wrażenie8

Informacje dodatkowe


Wydawnictwo: Kobiece Young
Data wydania: 29.01.2020
Liczba stron: 328
Tytuł oryginalny: The House with Chicken Legs
7.75
     Ocena końcowa

You May Also Like

4 komentarze

  1. Okładka jest przepiękna, z kolei po opisie nie jestem przekonana, czy jest to lektura dla mnie. To przykre, że książka dotarła niekompletna...

    OdpowiedzUsuń
  2. No zdecydowanie jest to powieść, którą chciałoby się mieć na półce. Na razie mam zakaz na nowe książki, ale kiedyś może po nia sięgnę, a potem przekażę bratanicom. :) Bardzo ciekawa recenzja i piękne zdjęcia.

    pozdrawiam
    polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobrze bawiłam się w trakcie lektury - to przyjemna, urzekająca historia :D

    OdpowiedzUsuń