Dom Ziemi i Krwi (cz. 1 i 2) - Sarah J. Maas
"Dom Ziemi i Krwi" to nowa powieść autorstwa Sarah J. Maas, na którą polscy fani nie musieli długo czekać. Wydawnictwo Uroboros postanowiło podzielić książkę na dwie części. Osobiście pomysł ten nie do końca przypadł mi do gustu, jednak jestem zadowolona z faktu, że pozostano przy oryginalnej okładce. "Dom Ziemi i Krwi" podobnie jak poprzednie książki autorki to fantasy, w którym aż roi się od magicznych istot. Czy Sarah J. Maas nową powieścią zdobyła moje serce?
Bryce Quinlan ma dobre i spokojne życie. W dzień pracuje jako sprzedawca antyków, a po pracy imprezuje całą noc, korzystając z tego co Księżycowe Miasto ma do zaoferowania. Jednak jedna noc zmienia jej życie nieodwracalnie, noc podczas której brutalnie ginie ukochana dla Bryce osoba, pozostawiając ją osamotnioną i z rozdartym sercem.
Hunt Athalar zajmuje się tropieniem i wykańczaniem demonów i nie ma sobie w tym równych. Kiedy w Lunathionie pojawia się nieznany demon siejący zamęt, ipadłu anioł otrzymuje od Gubernatora propozycję nie do odrzucenia – ma pomóc Bryce wytropić złoczyńcę. W zamian odzyska utraconą wolność.
Bryce i Hunta podejmują śledztwo, które prowadzi ich w najciemniejsze zakamarki miasta. Odkrywają nie tylko mroczną siłę, zagrażającą porządkowi wszechrzeczy oraz płomienną pasję, ukrytą głęboko w ich sercach.
Twórczość Maas polubiłam za wspaniałą umiejętność kreowania świata przedstawionego, i za każdym razem, gdy sięgam po jej kolejną książkę, to zastanawiam się skąd autorka czerpie tak niesamowite pomysły? Akcja "Domu Ziemi i Krwi" rozgrywa się w Księżycowym Mieście, które rządzi się własnymi prawami i określoną hierarchią kastową. Uważam, że tym razem autorka przeszła samą siebie w kreowaniu świata i praw nim rządzącym. System hierarchiczny jest przeogromny, zarazem fascynuje i przeraża, gdyż na samym początku nie byłam w stanie zapamiętać wszystkiego. Oprócz majestatycznych fae w powieści mamy także anioły, demony, duchy, wampiry, wilkołaki i wiele innych istot, które przynależą do określonych domów. W Księżycowym Mieście władzę mają wysoko urodzeni, mieszańcy stanowią zwierzynę, a ludzie są niewolnikami i nie mają żadnych praw. Miasto łączy w sobie piękną architekturę z nowoczesną technologią, za którą kryje się przemoc i szemrane interesy. Jest to połączenie, które bardzo mi się spodobało i z ciekawością odkrywałam kolejne jego sekrety na przestrzeni powieści.
Mogę śmiało napisać, że „Księżycowe Miasto” to znacznie dojrzalsza powieść, niż seria „Szklany tron” oraz „Dwory”. Nie brakuje w niej licznych przekleństw, bohaterowie nie stronią od alkoholu, całonocnych imprez, przygodnych miłosnych uniesień, narkotyków i przemocy. Z jednej strony rozumiem zamysł autorki, co do ukazania takich zachowań, lecz z drugiej momentami było tego wszystkiego za dużo, szczególnie mdłych przekleństw.
Bryce to postać dość skomplikowana. Na samym początku zniesmaczyła mnie swoim zachowaniem, jednak w dalszej części powieści, stopniowo zaczęłam się do niej przekonywać. Bryce jest mieszańcem pół Fae i pół człowiekiem, co oznacza, że w życiu nie będzie miała łatwo. Na co dzień pracuje w galerii, gdzie handluje magicznymi antykami (nie zawsze legalnymi). Bryce pragnie zemsty i konsekwentnie do niej dąży, angażując się w rozwiązanie sprawy. W dalszej części książki do gry wkraczają - upadły anioł Hunt i Ruhn. Niestety ich relacja nie do końca przypadła mi do gustu, gdyż czasami zachowywali się jak nadąsani nastolatkowie. Potrzebowałam czasu, aby polubić to trio i na szczęście z upływem fabuły, postaci nabierały charakteru.
Zastanawiacie się pewnie co z fabułą? „Księżycowe Miasto” liczy sobie ponad 700 stron, co jest nie lada wyczynem. Autor decydujący się na taką ilość stron wiele ryzykuje. Albo uda mu się zatrzymać czytelnika od pierwszej strony do samego końca, albo czytelnik porzuci lekturę nie docierając nawet do jej połowy. Jak poradziła sobie z tym Sarah J. Maas? Uważam, że autorka dała radę, jednak sam początek powieści nie należy do wciągających. Pisarka od początku bombarduje czytelnika natłokiem informacji dotyczących świata przedstawionego, których nie jest łatwo zapamiętać, a całości brakuje równomiernej dynamiki. Historia tak naprawdę rozkręca się dopiero po 200 stronach, ale i wtedy nie brakuje wolniejszych momentów i zbędnych dialogów. Historia rozkręca się dopiero w drugim tomie, gdzie w prowadzonym przez bohaterów śledztwie pojawiają się konkretne tropy, które już wkrótce mają doprowadzić ich do prawdy. A do tego w mieście dochodzi do kolejnych, podobnych jak wcześniej morderstw. Bohaterowie zabierają czytelnika do zakazanych zakątków Lunathionm, odkrywając jego sekrety, a nowe wątki prowadzą do wielkiego finału.
Sarah J. Maas to autorka, która już dawno podzieliła czytelników. Jedni kochają jej twórczość, a inni nie mogą przebrnąć przez jej sporych rozmiarów powieści. Ja należę do tej pierwszej grupy i myślę, że długo to się nie zmieni, gdyż autorka za każdym razem oczarowuje mnie wykreowanym światem przedstawionym, dobrymi pomysłami na fabułę i wyraziście zarysowanymi portretami bohaterów, na których wady jestem w stanie przymknąć oko. Podsumowując, "Dom Ziemi i Krwi" to dobra przygoda czytelnicza, którą chętnie jeszcze kiedyś powtórzę.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Uroboros
Fabuła7
Kreacja postaci7
Emocje towarzyszące czytaniu6
Ogólne wrażenie7
Informacje dodatkowe
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: Część I - 20.05.2020 Część II -03.06.2020
Liczba stron: Część I – 560 Część II- 560
Cykl: Księżycowe Miasto
Tytuł oryginalny: House of Earth and Blood (Crescent City)
6.75
5 komentarze
Mnie obie powieści od razu wciągnęły w swój świat. Nie nudziłam się ani przez chwilę, a druga część zmiażdżyła mi serce
OdpowiedzUsuńKurcze, sama jeszcze nie wiem, po której stronie barykady stoję, ale postaram sie jak najszybciej ten błąd nadrobić :)
OdpowiedzUsuńTej autorki czytałam tylko pierwszą część Szklanego tronu, ale nie porwała mnie za bardzo i teraz raczej nie mam ochoty na jej twórczość, ale wiem komu mogę polecić :)
OdpowiedzUsuńPrzygody czytelnicze, które powinny przekonać do siebie moją córkę, chętnie podrzucę jej tytuły pod rozwagę. :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się i myślę o tej nowej powieści Maas non stop, le cały czas myślę nad tymi przekleństwami i "dojrzałością" :)
OdpowiedzUsuń