Książki spod pióra Corinne Michaels biorę w ciemno. Jest to autorka, która nie raz pozytywnie zaskoczyła mnie swoją książką, przenosząc mnie do emocjonalnego rollercosteru. Tym razem do moich rąk trafiło opowiadanie zamiast tradycyjnej powieści. Byłam ciekawa jak autorka poradziła sobie w znacznie krótszej formie?
„Windą do nieba” opowiada historię Holly, która nienawidzi Świąt Bożego Narodzenia. Kiedyś je uwielbiała, a teraz kojarzą jej się tylko ze złamanym sercem. Jednak jest ktoś kto chce od nowa rozpalić w jej sercu miłość do Bożego Narodzenia. Jednak czy Holly da sobie szansę i ponownie uwierzy w bożonarodzeniowy cud?
Zawsze miałam problem jak podejść do oceniania tak krótkiej formy, znając jakiegoś autorka głównie z obszerniejszych powieści, wiedząc, że ma smykałkę do pisania. Opowiadanie Corinne Michaels czytało mi się naprawdę dobrze, ale czegoś mi w nim zabrakło. Tak naprawdę na całość składają się dwie sceny. Pierwsza część będąca pierwotnym opowiadaniem autorki opisuje scenę z windy, natomiast druga część jest krótkim rozwinięciem historii Holly mającej miejsce dwa lata po wydarzeniach z części pierwszej.
Dwie części i dwie krótkie sceny. Jednak czy to wystarczyło?
W opowiadaniu zabrakło mi iskierki namiętności. Pierwsza część historii Holly opowiadającej o przygodzie z windą choć opierała się na znanym schemacie, to zauroczyła mnie bardziej. Był humor, cięty język i nawet pojawiły się iskierki. Natomiast druga, była bardziej zachowawcza, ale z ciepłym ciekawie poprowadzonym zakończeniem.
„Windą do nieba” Corinne Michaels to lekka i przyjemna historia, przy której można się zrelaksować. Idealna na jeden wieczór z kubkiem gorącej czekolady, albo jako przerywnik podczas drogi do pracy lub szkoły. Choć historia nie zaskakuje i nie dostarcza burzy emocji, to bije od niej ciepło i świąteczny klimat.
Jeżeli jeszcze nie znacie twórczości autorki to polecam Wam najpierw zacząć przygodę z jej twórczością od serii The Arrowood Brothers albo Consolation Duet a potem dopiero sięgnąć po opowiadanie.
„Windą do nieba” opowiada historię Holly, która nienawidzi Świąt Bożego Narodzenia. Kiedyś je uwielbiała, a teraz kojarzą jej się tylko ze złamanym sercem. Jednak jest ktoś kto chce od nowa rozpalić w jej sercu miłość do Bożego Narodzenia. Jednak czy Holly da sobie szansę i ponownie uwierzy w bożonarodzeniowy cud?
Zawsze miałam problem jak podejść do oceniania tak krótkiej formy, znając jakiegoś autorka głównie z obszerniejszych powieści, wiedząc, że ma smykałkę do pisania. Opowiadanie Corinne Michaels czytało mi się naprawdę dobrze, ale czegoś mi w nim zabrakło. Tak naprawdę na całość składają się dwie sceny. Pierwsza część będąca pierwotnym opowiadaniem autorki opisuje scenę z windy, natomiast druga część jest krótkim rozwinięciem historii Holly mającej miejsce dwa lata po wydarzeniach z części pierwszej.
Dwie części i dwie krótkie sceny. Jednak czy to wystarczyło?
W opowiadaniu zabrakło mi iskierki namiętności. Pierwsza część historii Holly opowiadającej o przygodzie z windą choć opierała się na znanym schemacie, to zauroczyła mnie bardziej. Był humor, cięty język i nawet pojawiły się iskierki. Natomiast druga, była bardziej zachowawcza, ale z ciepłym ciekawie poprowadzonym zakończeniem.
„Windą do nieba” Corinne Michaels to lekka i przyjemna historia, przy której można się zrelaksować. Idealna na jeden wieczór z kubkiem gorącej czekolady, albo jako przerywnik podczas drogi do pracy lub szkoły. Choć historia nie zaskakuje i nie dostarcza burzy emocji, to bije od niej ciepło i świąteczny klimat.
Jeżeli jeszcze nie znacie twórczości autorki to polecam Wam najpierw zacząć przygodę z jej twórczością od serii The Arrowood Brothers albo Consolation Duet a potem dopiero sięgnąć po opowiadanie.