Zostań przy mnie - Harlan Coben [RECENZJA]
„Zostań przy mnie” to kolejna książka Harlana Cobena, którą miałam okazję zrecenzować. Przyznam się, że zaraz po przeczytaniu miałam problem z jej ocenieniem. Pochłonęłam ją w jeden weekend, a mimo to, coś nie dawało mi spokoju… Co zatem było nie tak?
Megan Pierce prowadzi dobre życie: ma kochającego męża, piękny dom i dwójkę dzieci. W jej przypadku stabilizacja nie jest jednak równoznaczna ze szczęściem. Megan tęskni za swoją bujną przeszłością striptizerki z Vegas i Atlantic City.
Ray Levine był kiedyś gwiazdą fotoreportażu, jednak jedno wydarzenie z przeszłości sprawiły, że ledwo łączy koniec z końcem. Teraz prowadzi, życie paparazzi, świadcząc usługi niedoszłym celebrytom.
Detektyw Broome, choć jest tuż przed emeryturą, wciąż prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia mężczyzny sprzed siedemnastu lat. Gdy ponownie dochodzi do tajemniczego zniknięcia mężczyzny, Broome otrzymuje tą sprawę. Z początku zniknięcie nie ma związku ze sprawą z dawnych lat, lecz kolejne fakty i poszlaki prowadzą bohaterów do tajemnicy sprzed lat…
„Zostań przy mnie” Harlana Cobena to historia, która przyciąga ciekawie nakreślonymi bohaterami, i to właśnie oni wywarli na mnie największy wpływ. Każdy z bohaterów skrywa tajemnice z przeszłości, które po wielu latach wychodzą na jaw. Megan przyjęła nową tożsamość, natomiast Ray ledwo wiąże koniec z końcem. Na pierwszy rzut oka te dwie postaci nie łączy zupełnie nic, jednak z czasem okazuje się, że są sobie znacznie bliżsi niż mogłoby się wydawać. Podobało mi się jak Megan i Ray lawirowali pomiędzy domysłami, nieświadomi tkwiącej pomiędzy nimi prawdy. Autor nie zawiódł także przy kreowaniu drugoplanowych postaci. Z pobocznych bohaterów najbardziej wyróżniał się duet Kena i Barbie. Płatni zabójcy, z psychopatycznym podejściem wyróżniali się na kartach powieści, dodali fabule ostrości, fundując nie jeden zwrot akcji. To dzięki tej parze, fabuła trzymała mnie przy sobie aż do końca.
Autor wie, kiedy wywołać u czytelnika wątpliwości. Przemyślanie wprowadza kolejne wątki do historii, umiejętnie zmieniając scenariusz zdarzeń. Do samego końca nie wiedziałam, kto stoi za morderstwami. Choć w pewnym momencie przemknęło mi przez myśl, że może być to „ta” konkretna osoba, to szybko porzuciłam swoją początkową myśl, gdy pisarz odkrywał kolejne tajemnice bohaterów, podrzucając tym samym wiele mylnych tropów.
Pomimo zaskakującego zakończenia, po przeczytaniu książki czułam pewnego rodzaju niedosyt. Myślę, że niedosyt ten wynikał po prostu ze znajomości pióra autora. Będąc już po lekturze kilku tytułów Cobena, nietrudno nie zauważyć powtarzającego się schematu w opowieściach, przez co z lektury na lekturę, coraz trudniej jest mnie czymś zaskoczyć. Z drugiej zaś strony, odniosłam wrażenie, że autor nie przedstawił wystarczająco dużo tropów, które wskazywałyby na finałowego antagonistę. Trochę, jakby odkrycie mordercy odbywało się poprzez wrzucenie, gdzie bądź „odpowiedniej kwestii”, świadczącej o spektakularnym odkryciu jego tożsamości. Dlatego zaskakujące zakończenie, przyjęłam raczej na chłodno.
Autor wie, kiedy wywołać u czytelnika wątpliwości. Przemyślanie wprowadza kolejne wątki do historii, umiejętnie zmieniając scenariusz zdarzeń. Do samego końca nie wiedziałam, kto stoi za morderstwami. Choć w pewnym momencie przemknęło mi przez myśl, że może być to „ta” konkretna osoba, to szybko porzuciłam swoją początkową myśl, gdy pisarz odkrywał kolejne tajemnice bohaterów, podrzucając tym samym wiele mylnych tropów.
Pomimo zaskakującego zakończenia, po przeczytaniu książki czułam pewnego rodzaju niedosyt. Myślę, że niedosyt ten wynikał po prostu ze znajomości pióra autora. Będąc już po lekturze kilku tytułów Cobena, nietrudno nie zauważyć powtarzającego się schematu w opowieściach, przez co z lektury na lekturę, coraz trudniej jest mnie czymś zaskoczyć. Z drugiej zaś strony, odniosłam wrażenie, że autor nie przedstawił wystarczająco dużo tropów, które wskazywałyby na finałowego antagonistę. Trochę, jakby odkrycie mordercy odbywało się poprzez wrzucenie, gdzie bądź „odpowiedniej kwestii”, świadczącej o spektakularnym odkryciu jego tożsamości. Dlatego zaskakujące zakończenie, przyjęłam raczej na chłodno.
Za egzemplarz dziękuję
2 komentarze
Lubię twórczość tego autora i tę książkę na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńOj, dawno nie czytałam Cobena....
OdpowiedzUsuń