Alan - Nora Roberts [RECENZJA]
Niedawno nakładem wydawnictwa HarperCollins Polska ukazał się trzeci tom serii MacGregorowie, zatytułowany „Alan”. Nora Roberts ponownie zabiera czytelników do świata szkockiego rodu MacGregorów przedstawiając sercowe zawirowania Alana MacGregora. „Alan” nie jest nową powieścią autorki, gdyż książka została wydana w 1985 r, a w Polsce w 2007 roku pod tytułem „Wszystko jest możliwe”.
Alan MacGregor z wykształcenia jest prawnikiem, ale obecnie pełni funkcje senatora Stanów Zjednoczonych. Podczas jednego z przyjęć poznaje Shelby Campbell, która urzeka go swoim wyglądem i zaskakuje go swoją swobodą. Alan zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia, ale jeszcze nie wie, że droga do serca Shelby nie jest łatwa.
Shelby Campbell robi to co kocha - prowadzi własny sklep, gdzie sprzedaje tworzoną przez siebie ceramikę i nie wyobraża sobie sztywnego życia jakie prowadzą żony polityków. Oprócz tego, Shelby miała jedną zasadę- nigdy nie zwiąże się z mężczyzną działającym w polityce. Jednak dziewczyna zaczyna się łamać gdy na jej drodze pojawia się atrakcyjny Alan.
Czy Shelby zaufa sercu, czy pójdzie za głosem rozsądku? I czy Alan jest wystarczająco uparty by rozkochać w sobie Shelby?
Tytułowy Alan to kolejny potomek szkodzącego klanu MacGregorów. Jest młodym, przystojnym i wykształconym mężczyzną, z charakterem i upartością godną podziwu. Od początku powieści kreacja jego postaci przypadła mi do gustu. Polubiłam jego upór i to w jaki sposób dążył o względy ciągle odtrącającej go Shelby, która jest tak samo uparta jak on.
Z zainteresowaniem śledziłam poczynania bohaterów, ciekawa w która stronę potoczą się ich losy, okraszone romantyzmem i humorem. Do samego końca nie byłam pewna czy Shelby zaryzykuje i zwiąże się z Alanem, czy też Alan da za wygraną i pozwoli Shelby odejść. Relacja bohaterów rozwija się w dość krótkim czasie, co zapewne nie wszystkim może przypaść do gustu. Mnie, akurat w tej historii to nie przeszkadzało. Dla miłośników opowieści z cyklu „miłość od pierwszego wejrzenia” będzie idealna.
„Alan” Nory Roberts to historia przede wszystkim o miłości i walce o drugą osobę. Choć historia nie należy do tych emocjonujących ani zaskakujących to czyta się ja naprawdę dobrze. To lekka, momentami zabawna i przede wszystkim romantyczna książka, idealna na wieczorny relaks. Czas spędzony na lekturze miłosnych perypetii Alana i Shelby uważam za dobrze wykorzystany i chętnie sięgnę także po kolejny tom serii, opowiadający o losach Granta Campbella.
Z zainteresowaniem śledziłam poczynania bohaterów, ciekawa w która stronę potoczą się ich losy, okraszone romantyzmem i humorem. Do samego końca nie byłam pewna czy Shelby zaryzykuje i zwiąże się z Alanem, czy też Alan da za wygraną i pozwoli Shelby odejść. Relacja bohaterów rozwija się w dość krótkim czasie, co zapewne nie wszystkim może przypaść do gustu. Mnie, akurat w tej historii to nie przeszkadzało. Dla miłośników opowieści z cyklu „miłość od pierwszego wejrzenia” będzie idealna.
„Alan” Nory Roberts to historia przede wszystkim o miłości i walce o drugą osobę. Choć historia nie należy do tych emocjonujących ani zaskakujących to czyta się ja naprawdę dobrze. To lekka, momentami zabawna i przede wszystkim romantyczna książka, idealna na wieczorny relaks. Czas spędzony na lekturze miłosnych perypetii Alana i Shelby uważam za dobrze wykorzystany i chętnie sięgnę także po kolejny tom serii, opowiadający o losach Granta Campbella.
0 komentarze