Jestem typem czytelnika, który sięgając po thriller, liczy na wciągającą i trzymającą za gardło historię. Historię, która nie pozwala usiedzieć na miejscu, a po przeczytaniu jeszcze na długie tygodnie zaprząta głowę. Rzadko zdarza się, że thriller spełni moje oczekiwania, a jeszcze rzadziej dochodzi do sytuacji, gdy nie rozszyfruję zamiarów autora, przed wielkim finałem. Jak było w tym wypadku? Czy „Znajdź ją’” Lisy Gardner choć trochę spełniło moje oczekiwania? Odpowiedź znajdziecie poniżej.
Flora Dane podczas beztroskich wiosennych ferii na Florydzie zostaje porwana i prawie półtora roku jest więziona przez psychopatycznego sadystę. Cudem ocalona, przy wsparciu Samuela Keynesa, psychologa FBI specjalizującego się w pomocy ofiarom przestępstw, próbuje powrócić do normalnego życia, ale nawet po latach nadal ścigają ją demony. Kiedy detektyw D.D. Warren zostaje wezwana na miejsce zdarzenia, zastaje zwłoki mężczyzny, który żywcem spłonął, i nagą młodą kobietę ze skrępowanymi rękami.
Flora Dane, bo to właśnie ona jest podejrzana o podpalenie, twierdzi, że nieżyjący Devon Goulding był przestępcą seksualnym i działała we własnej obronie. D.D. ma co do tego poważne wątpliwości i nie wie, czy ma traktować dziewczynę jak ofiarę, czy ogarniętą żądzą zemsty zabójczynię. Wie natomiast, że tylko ona może jej pomóc w śledztwie w sprawie Stacey Summers, studentki, która zaginęła przed trzema miesiącami. (opis wydawcy)
Muszę przyznać, że z zapartym tchem śledziłam losy Flory. Rozdziały poświęcone wydarzeniom z przeszłości wciągnęły mnie najmocniej. W nich niepewność i napięcie mieszały się z ciekawością, tworząc takie połączenie, dzięki któremu nie potrafiłam oderwać się od książki. Nie potrafię wyobrazić sobie z jaką traumą przyszło mierzyć się głównej bohaterce, która większość czasu spędziła w zamkniętej trumnie… Z zaintrygowaniem obserwowałam jej nierówną walkę. Czy ostatecznie zrezygnowała z życia i nadziei na ratunek, czy też każdego dnia obmyślała plan zemsty? Na to pytanie odpowiedź musicie poznać sami sięgając po „Znajdź ją”.
Trochę mniejszą satysfakcję dawały mi rozdziały poświęcone D. D. Waren. Śledztwo rozwija się powoli, przez połowę książki nie dzieje się za wiele, a potem kolejne tropy pojawiają się jak grzyby po deszczu. I wtedy dopiero pojawia się akcja, która zaangażowała mnie w śledztwo. Czy udało mi się wskazać winnego porwania Flory? No niestety nie. Myślę, że autorka wybrała dobre rozwiązanie- sensowne i logiczne. Sama się dziwie, że nie wpadłam na nie pierwsza.
W historii nie mamy wielu podejrzanych, za to nie brakuje wielu niewiadomych, które czekają na wyjaśnienie. Czy to źle? Osobiście lubię zgadywać, bawić się tropami i analizować zachowanie podejrzanych, a tutaj tego nie doświadczyłam. Autorka bardziej skupiła się na warstwie psychologicznej powieści, a dokładniej na wątku ocalałych i pomocy, jaką otrzymują rodziny ofiar i same ofiary, bo ratunek nie zawsze oznacza koniec udręki, a wręcz przeciwnie - jest początkiem nowej.
Podsumowując, „Znajdź ją” Lisy Gardner była świetną lekturą, mroczny i trzymająca w napięciu thrillerem, który trzymał mnie w swoich mackach od pierwszej aż do ostatniej strony. Dawno nie czytałam tak dobrej historii, w której zatraciłabym się na długie godziny! Historia z każdą stroną idzie w coraz lepszym kierunku, prowadząc czytelnika do satysfakcjonującego finału. Na uznanie zasługuje także portret psychologiczny porywacza. Autorka umiejętnie nakreśliła jego osobę i motywacje. „Znajdź ją” to nie tylko historia o oprawcy i ofierze, to także emocjonująca historia o zemście i ocaleniu.